|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Kultura » Historia
Dziedzictwo celtyckie i starożytne dzieje naszego kraju [4] Autor tekstu: Mariusz Agnosiewicz
Galowie nie dążyli jednak do rozbicia republiki rzymskiej, lecz do zakorzenienia się w niej. To Helweci jako pierwsi rozszczelnili rzymski system
imperialno-kolonialny, uzyskując dla siebie status foederati, czyli ludu żyjącego w zasięgu imperium, lecz niebędącego jego poddanym, takim jak inne
nieitalskie ludy podbite. W ramach coraz bardziej fikcyjnej republiki Helweci chcieli tworzyć republikę prawdziwą.
Wielka wojna galijska Rzymu nie była pewnie jakimś przejawem świadomości tego cywilizacyjnego konfliktu. Po prostu Galowie byli bogaci i podbój ich dawał
największe profity ekonomiczne zwycięskiemu wodzowi, a tym samym stawały się trampoliną do największych wpływów politycznych w Rzymie. Gloryfikowany dziś
przewrót cesarski był w istocie rabunkowym i korupcyjnym zamachem stanu dokonanym jedynie z tego powodu, że Galia dawała Cezarowi takie profity, że gdy
wygasła mu kadencja namiestnicza postanowił nie ustępować, poprzez przekupienie senatorów, a następnie wojnę domową. Wszystko po to, by móc doić
najlukratywniejszą Galię.
Doskonałą ilustracją tego rabunkowego motywu polityki galijskiej było powstanie uciskanych Galów pod wodzą Wercyngetoryxa. W 52 r. p.n.e. miała miejsce
bitwa pod Gergowią, którą Juliusz Cezar przegrał w kompromitującym stylu. W czasie operacji jeden z legionów rozerwał szyki i rzucił się samowolnie, chcąc
ubiec innych, do rabowania porzuconego grodu galijskiego. Dla Rzymian Galia to był wyjątkowy kawałek tortu, gdzie można było najwięcej nakraść. Sam Cezar
obalił republikę, by móc drenować Galię, co uczyniło go bogaczem-dyktatorem.
Poddanie się Wercyngetoryxa przed Juliuszem Cezarem. Jednym z rzymskich wynalazków imperialnych była eksterminacja elit podbijanych ludów. Mimo honorowego poddania Wercyngetoryx został zamordowany w rzymskim więzieniu
Rzym ze swoim skrajnie szowinistycznym pojęciem barbarzyńców jako modelowym przejawem ksenofobii, wobec celtyckiej Europy nie był siłą cywilizacyjną, lecz
antycywilizacyjną: niszczył wyższą kulturę celtycką w krajach, gdzie się pojawiał.
Po zniszczeniu kultury celtyckiej, zniknęła w Europie na wiele wieków prawdziwa siła cywilizacyjna i w ten sposób zaczęły się wieki ciemne. Nie przez
rzekomy upadek Rzymu. Rzym nie upadł — lecz zgnił na wyjałowionej kulturowo ziemi. Hunowie przynieśli jedynie łaskę kończącą tę agonię, w której antyczny
Rzym stawał się płynnie germańskim Rzymem, czyniąc jego chorobę jeszcze bardziej zakaźną.
Gospodarka rzymska przez wiele wieków była pogrążona w stagnacji i nie ulegała istotnym modernizacjom. System bazował w dużej mierze na rabunku. Podbijanie
celtyckiej Europy dawało władzy wojskowej wielkie łupy, dzięki którym stała się ona dominującym ekonomicznie ośrodkiem władzy. Gdy Rzymianie dotarli do
kresu kultury celtyckiej, dalsza ekspansja stała się niewydolna ekonomicznie i cały system runął pozostawiając zgliszcza i anarchię na olbrzymim obszarze
zasięgu rzymskiej kultury.
Gdyby Rzym upadł przez rzekomy podbój barbarzyńców germańskich to dzisiejsza Europa nie idealizowałaby dziedzictwa rzymskiego, gdyż zawsze w dziejach
ludzkich zwycięzca pisał swoją wersję historii, przekreślając dorobek pokonanego. Germanie tymczasem nie pokonali Rzymu, lecz go sukcesywnie przejmowali i
dominowali. Gdy ten system runął, po kilku wiekach to właśnie Germanie znów rozpoczęli recydywę reaktywacji Cesarstwa Rzymskiego, która w swoich
dekadenckich formach dominuje do dziś na Zachodzie pod postacią USA i UE.
Wskrzesiło to dokładnie tę samą chorobę cywilizacyjną. Zaczęła się odradzać imperialna polityka podbojów, która doprowadziła do mnóstwa wojen, ludobójstw i
kulturobójstw. Europa opanowała cały świat, opierając swoją fikcyjną wyższość na drenowaniu ludów i ziem kolonialnych. Wraz z rozsypką systemu
kolonialnego, coraz bardziej zanika wyższość europejska.
Unia Europejska wydaje się być ostatnim stadium chorobowym kultury europejskiej, dekadencką formą dawnego imperializmu, z którego pozostał głównie
przerośnięty centralizm dławiący kultury i gospodarki większości krajów europejskich. System ten podobnie jak każda forma reaktywacji imperializmu
rzymskiego, runie pod własnym ciężarem. Europa dostanie wówczas szansę wyboru nowej drogi rozwoju, szansę powrotu do dziedzictwa celtyckiego, które
uruchomiłoby prawdziwą siłę cywilizacyjną tworzącą jeśli nie świat bez wojen to z całą pewnością świat bez wielkich wojen.
Związek Lugijski — starożytna Polska
Kultura dawnej Polski jest wobec tego zniszczonego dziedzictwa główną awangardą. Zapewne dlatego, że uniknęła ona najpierw kolonizacji rzymskiej, a
następnie podboju germańskiego o charakterze imperialnym.
Starożytne ziemie polskie były silnym krajem celtyckim. Nie wyklucza to oczywiście autochtonicznej koncepcji słowiańskiej, lecz kultura została
ukształtowana przez celtycką mniejszość, która nadała kształt kulturze słowiańskiej.
Nie znała ona niewolnictwa jako stanu dehumanizującego, lecz jako stan ograniczenia wolności przez winy wobec wspólnoty. Niewolnikami stawali się jeńcy
wojenni, których nie było stać na zapłacenie okupu. Przez okres dwóch lat niewolnik taki żył razem z mieszkańcami osady na zasadzie ograniczonego prawa, po
czym miał możliwość odejścia, lub pozostania i uznania za członka wspólnoty.
Polska miała świetne tradycje rodzimego prawa, które pod wieloma względami było lepsze niż rzymskie prawo upadającego imperium. Od prawieków znało pojęcie
własności nie tylko osobistej czy królewskiej, ale i wspólnej, społecznej (np. w ramach organizacji opola). Władzę w opolu sprawowała starszyzna plemienna
zwana starcami, która była wybierana z jego mieszkańców. Jej zadaniem było wydawanie wyroków oraz decyzji w zgodzie z prawem zwyczajowym jakie obowiązywało
we wspólnocie plemiennej. Decyzje wymagające akceptacji całej społeczności podejmowano na wiecach, w których starszyzna pełniła rolę doradczą. Gdy wybuchła
wojna, opola łączyły się ze sobą i razem wystawiały oddział do obrony swych terenów. Oddział ten jednak nie mógł być przyłączony do wojsk książęcych czy
też innego władcy, gdyż był zobowiązany tylko do obrony własnego „terytorium".
Wedle starożytnych kronik Strabona, Tacyta oraz map greckiego geografa Klaudiusza Ptolemeusza w starożytności na naszych ziemiach istniało państwo
federacyjne — Związek Lugijski, którego najważniejszym miastem była dolnośląska Legnica (Lugidunum). Co ciekawe, w okresie późniejszej historii, kiedy kraj
najbardziej zbliżył się do starożytnej struktury federacyjnej (zwanej myląco „rozbiciem dzielnicowym") — gdyby nie inwazja mongolska, Legnica znów stałaby
się ośrodkiem polskiej państwowości. Związek Lugijski zdominowany był przez kulturę celtycką, lecz etnicznie był bardzo różnorodny (tak jak i staropolska
Rzeczpospolita). Jego siła opierała się na przemyśle górniczym, metalurgicznym oraz handlu w ramach szlaku bursztynowego.
Ziemie współczesnej Polski na mapie Klaudiusza Ptolemeusza z połowy II w.n.e.
Na świetnej mapie Klaudiusza Ptolemeusza pokazującej w szczegółach kraj dorzecza Wisły i Odry, widzimy szereg miejscowości oraz dzielnic, które sukcesywnie
tworzyły coraz silniejszą i szerszą federację bardzo zróżnicowanych organizmów politycznych.
Zasięg kultury celtyckiej w Polsce utożsamiany jest z kręgiem kultury przeworskiej, czyli generalnie środkowa i południowa Polska. Pierwsi Celtowie
przybyli z obszaru Czech i Moraw do południowej Polski około roku 400 p.n.e. i osiedlili się na nad Odrą na Górnym Śląsku oraz na Dolnym Śląsku między
Wrocławiem, Legnicą i górą Ślężą, na której znajdował się ich ośrodek kultowy. Około roku 200 p.n.e. inna grupa Celtów z Moraw osiedliła się w okolicach
Krakowa, mniejsze grupy na Kujawach i wzdłuż dolnej Wisły. Wszyscy ci Celtowie przynieśli ze sobą zdobycze kultury lateńskiej i po zmieszaniu się z lokalną
ludnością odegrali istotną rolę w uformowaniu się kultury przeworskiej.
Pierwsza historyczna wzmianka o Związku Lugijskim pochodzi z 23 r. n.e. od Strabona (Geographika). W skład tej federacji mieli wchodzić wówczas Semnones,
Butones, Mugilones, Sibini i Zumi. Semnones na mapie Ptolemeusza ulokowani byli wokół Lugidunum, czyli na Dolnym Śląsku.
W roku 98 Tacyt pisze o Związku Lugijskim jako federacji celtyckich plemion, spośród których w jego okresie najsilniejszymi byli: Helvecones, Arii, Elysii,
Omanni i Naharvali. Zmiana ta oznaczałaby przesunięcie dominującej siły lugijskiej z dorzecza Viadrusa czyli Odry do dorzecza Vistuli czyli Wisły. Związane
to było zapewne z rozwojem szlaku bursztynowego, który w I w. n.e. stał się głównym kołem zamachowym gospodarki na ziemiach polskich, który uruchomili
Celtowie, wyprawiając się aż do Sambii, czyli w dzisiejszy obwód kaliningradzki.
Głównymi ośrodkami kulturalno-gospodarczymi na ziemiach polskich były poza Legnicą, Kalisz (Calisia), Konin (Setidava), Bydgoszcz (Ascaucalis). Jednym z
kół zamachowych kultury przeworskiej stało się odkrycie złóż solankowych w Chabsku koło Mogilna, gdzie powstał tysiącletni kompleks przemysłowy produkcji
soli. Członkowie Związku Lugijskiego uruchomili na ziemiach polskich na wielką skalę hutnictwo żelaza i na wielką skalę ciągnęli profity z handlu bronią.
Groby kultury przeworskiej prezentowały bogactwo przewyższające wówczas kultury leżących dalej na zachodzie plemion germańskich.
To właśnie od Lugiów Sienkiewicz wprowadził do powieści Quo vadis postać chrześcijanki Ligii, córki wodza barbarzyńskiego z plemienia Ligów zamieszkującego
ziemie współczesnej Polski, która stała się zakładniczką Rzymu. Wątek ten jest nader wiarygodny historycznie, bo choć Lugiowie nie byli chrześcijanami, to
jednak celtowie stali się żyznym podłożem rozkwitu antycesarskiego wyznania, czego List do Galatów jest świadectwem.
Plemiona, które tworzyły związek miały swoje specjalizacje i cechy szczególne. Helweci, którzy ulokowali się w regionie Kujaw kontrolowali handel
bursztynem przez co stali się główną siłą gospodarczą. Ariowie byli swoistymi lugijskimi Spartanami, gdyż byli najsławniejszymi wojownikami. Tacyt mówi o
nich, że „walczyli nocą, budząc trwogę już samym wyglądem", ich „armia duchów wywoływała panikę w szeregach wroga". Malowali swoje ciała i stosowali
elementy wojny psychologicznej. Naharvalowie lokujący się w Galicji specjalizowali się z kulcie religijnym o którym Tacyt pisze, że był wielce starożytny.
Miejscem kultu był święty gaj, w którym celebrowano przedwieczne ryty. Przewodniczył im kapłan przebrany, jak pisze Tacyt, w damski strój. Czczono dwóch
bliźniaczych bogów, Alcis, których Rzymianie uważali za podobnych do Kastora i Polluksa, a którzy w kulturze słowiańskiej stali się bogami Lelum i Polelum.
Tacyt zauważa też, że kult ten obywa się bez podobizn bogów ani oznak typowych obcych zabobonów. Czczono dwóch młodych braci, czyli ideę braterstwa.
1 2 3 4 5 6 Dalej..
« Historia (Publikacja: 13-06-2015 Ostatnia zmiana: 30-10-2017)
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 9858 |
|