Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
205.033.037 wizyt
Ponad 1064 autorów napisało dla nas 7362 tekstów. Zajęłyby one 29015 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy Rosja użyje taktycznej broni nuklearnej?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 24 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
"Trzeba wyzwolić się ze strachu bogów i śmierci."
 Państwo i polityka » Stosunki międzynarodowe

Polska, Białoruś, Międzymorze [6]
Autor tekstu:

Baza narodowa — wieś pozostała generalnie białoruska. Język ten sprzyja roli geopolitycznego pomostu, gdyż Białorusin zrozumie rosyjski, ukraiński i w dużej mierze także polski. Warto podkreślić, że Polacy mieszkający na Białorusi (trzecia mniejszość — 300 tys.) też cześciej posługują się rosyjskim niż białoruskim.

Od czasu aneksji Krymu, władze Białorusi coraz wyraźniej wspierają jednak odżywienie białoruskiego.

  Charakterystyczną ilustracją tego odrodzenia jest fakt powołania niedawno oddziału rosyjskiej agendy rządowej Sputnik nie tylko w języku rosyjskim, ale i białoruskim: bel.sputnik.by.

Kazus graficiarzy wcale temu nie przeczy, gdyż z jednej strony złamali oni z pewnością prawo dotyczące np. niszczenia mienia publicznego, z drugiej Łukaszenka nie może dokonywać nazbyt gwałtownych ruchów, gdyż mógłby zostać strącony — jego sytuację trzeba postrzegać także przez pryzmat naszej, kiedy gospodarka jest silnie uzależniona od wielkich sojuszników. Polska gospodarka jest uzależniona od Zachodu i gdyby w zachodnich kręgach finansowych zapanowało przekonanie, że Polska zamierza zerwać z Zachodem, by przyłączyć się do strefy wschodniej, wówczas przez szereg gwałtownych operacji, cała nasza gospodarka mogłaby zostać wywrócona. Dlatego zmiany w Polsce nie mogą być zbyt gwałtowne. Podobnie jest na Białorusi. Gdyby Rosja uznała, że kierunek polityki białoruskiej jest antyrosyjski, gospodarka Białorusi — mocno np. uzależniona od rosyjskich rynków zbytu — mogłaby się załamać. Zachód by nie uratował, gdyż w sytuacji upadającego kraju, najlepiej dzielić łupy niż starać się zdobyć całość.

Polska i Białoruś chcąc walczyć o swoją suwerenność gospodarczą, muszą umiejętnie balansować, gdyż są krajami pogranicza. Obecnie Białoruś jest w nienajlepszej sytuacji przez upadek cen ropy i sankcje wobec Rosji, co ograniczyło rosyjski rynek, uderzając rykoszetem w Białoruś. Do niedawna jednak Białoruś rozwijała się z większą dynamiką niż Polska, zob. Fenomen białoruskiej gospodarki.

W tej sytuacji Zachód ostrzy sobie ząbki na prywatyzacyjne łupy. Łukaszenka z pewnością będzie się starał nie popełnić błędów polskich w transformacji, ale trudno powiedzieć jak rozwinie się sytuacja. Pewną alternatywą dla Białorusi jest zacieśnienie współpracy z Chinami, co obecnie ma miejsce.

Polski Komitet Obrony Demokracji Białoruskiej

Zbliżenie z Polską może się stać realne, jeśli polska dyplomacja przestanie o Białorusi mówić językiem brukselsko-amerykańskim, jeśli da do zrozumienia, że porzuciła pretensje do ingerowania w wewnętrzne sprawy Białorusi, niesienia tam amerykańskiej demokracji czy brukselskich unii. Tym, co dla nas najgroźniejsze to powtórzenie scenariusza ukraińskiego, kiedy Niemcy staną się z ramienia Europy głównym rozgrywającym, z pominięciem udziału Polski. Żeby nie było tak, że Unia, czyli Niemcy zniosą sankcje wobec Białorusi, a w Polsce dominować będzie głos „obrońców demokracji", których główną idee fixe jest obalenie władzy na Białorusi. Bo im się Białoruś z Rosją będzie kojarzyć.

W naszych mediach retoryka dotycząca Białorusi nie stara się zrozumieć specyfiki tego kraju, nawet jeśli zmaga się on z bliźniaczymi problemami. Ostatni przykład to tzw. podatek od pasożytnictwa, który w naszym systemie potransformacyjnym opartym na pasożytnictwu wielkich korporacji, musi się w mainstreamie kojarzyć jak zamach na wielkie świętości. Prezentowany jest on jako próba ścigania bumelantów, podczas kiedy chodzi w nim o ten sam problem z którym zmagają się i nasze władze: korzystania z polskiego systemu finansowania publicznego, lecz pracy i płacenia podatków w innym kraju. Na Białorusi chodzi o osoby, które korzystają z obficie fundowanej przez państwo całej infrastruktury socjalnej, jak bezpłatna służba zdrowia, lecz podatki płacą za granicą, np. w Rosji czy Niemczech, bo tam pracują. Łukaszenka nazywa takie osoby pasożytami i chce od nich ściągnąć podatki potrzebne na publiczne świadczenia. W Polsce problem ten występuje jeszcze mocniej. Polska z pieniędzy publicznych bezpłatnie kształci na studiach całe rzesze Polaków, którzy następnie wyjeżdżają i pracują za granicą. Oczywiście nie chodzi o sytuacje, kiedy w danym zawodzie nie można znaleźć pracy, lecz głównie o takich, których zaczyna w Polsce brakować, czyli głównie o lekarzy. W takim razie osoby te powinny się kształcić ze środków kraju dla którego zamierzają leczyć a nie z polskiego zadłużonego budżetu. Minister Radziwił chciałby rozwiązać to przez wprowadzenie studiów medycznych jako rzeczy spłacalnej lub odpłatnej. Zamiast porównywać modele rozwiązań problemu w Polsce i na Białorusi, bajdurzy się o walce z bumelantami.

Białoruś jest dziś mocno osłabiona, ale nie jest tak zadłużona jak Polska i znacznie większa część jej gospodarki pozostaje w rękach białoruskich. Główny nacisk na Białoruś dotyczy mitycznej wolności prasy. Opozycja białoruska dość swobodnie i ostro krytykuje Łukaszenkę w Internecie: zob. np. komentarze pod sprawą pobicia dziennikarza. Nie ma natomiast łatwego przebicia do mainstreamu. Czyż jednak w Polsce jest pod tym względem jakoś znacząco inaczej? Przez ostatnie osiem lat wszystkie media publiczne i prawie wszystkie prywatne stale waliły w opozycję i wspierały rząd. Generalnie można przyjąć, że w Polsce przez większość transformacji jest niemal jednolita propaganda brukselsko-waszyngtońska (generalnie chodzi o środowisko międzynarodówki finansowej). Głosy opozycyjne, zwłaszcza domagające się polityki ochrony polskiej gospodarki przed jej wyprzedażą spychane były na całkowity margines i ośmieszane. Wykonawcy transformacyjnego modelu Sorosa nie musieli w Polsce więc gnębić głosów alternatywnych, gdyż dysponowali taką siłą medialną, że spokojnie je zakrzykiwały. Dopiero wpływ internetu nadszarpnął ten układ sił.

Osobiście uważam za absurdalne wymaganie od młodego i słabego państwa całkowitych swobód gospodarczych i medialnych, gdyż kończy się to nieodmiennie tym, że całą niemal przestrzeń zdobywają ci, którzy mają siłę finansową i nie są to ośrodki krajowe. Tego rodzaju wolności w Polsce doprowadziły do przejęcia przestrzeni gospodarczej i medialnej przez międzynarodówkę finansową i wielkie koncerny.

Wyobraźmy sobie sytuację, że Białoruś w latach 90. wprowadza całkowitą wolność prasy. Wówczas pan Soros i kumple wpompowują w rynek białoruski kilka mld dol. i przejmują tam rząd dusz. Rosja oczywiście zdobyła na Białorusi swoje wpływy, lecz nie rząd dusz — sama bowiem była pogrążona w kryzysie po upadku ZSRR.

Oczywiście jak najbardziej niezbędnym jest, by przestrzeń wolności się nieustannie poszerzała, ale lepiej powoli, wraz z rozwojem kraju.

Białoruś jest bardziej niezależna od Moskwy niż Polska od Brukseli

Białoruś nie jest krajem w pełni suwerennym, ale i Polska nie jest, przy czym, Białoruś wydaje się być jak dotąd bardziej niezależna od Rosji aniżeli Polska od Berlina, Brukseli i Waszyngtonu. Kiedy Rosja oderwała od Ukrainy Krym, Łukaszenka nie uznał tego zaboru, uznał natomiast władze wyłonione z Majdanu! Polska natomiast jak dotąd niewolniczo popiera wszystkie agresywne posunięcia naszych suwerenów. Kiedy dokonano gwałtu na Serbii, odbierając jej historyczne serce — Kosowo, Polska haniebnie uznała ten gest, popierając stworzenie sztucznego państewka muzułmańskiego w Europie. Łukaszenka nie ruszył z Rosją do pacyfikacji Ukrainy. Polska, ciągnięta przez naszą kompradorską elitę, wlecze się na różne awantury i podboje, biorąc udział w rozwalaniu Iraku czy zgadzając się na stworzenie na swoim terenie katowni CIA.

Kto tu jest bardziej niezależnym krajem?

Nasi politycy, włącznie z tymi krytykującymi polskie przemiany, nie mają dziś odwagi przyznać, że prowadzą bardziej niesuwerenną politykę aniżeli Białoruś. Jedynie chyba niszowy Grzegorz Braun mówił o tym: „Strasznie jest mi przykro to powiedzieć, lecz życzyłbym sobie, żebyśmy mieli w Warszawie tak suwerenną ekipę i tak suwerenną bezpiekę, jak te, które urzędują w Mińsku w tej chwili. Wiele było sygnałów o tym, że prezydent złowrogi Łukaszenka, służący do straszenia grzecznych demokratów, prowadzi jednak swoją politykę… Białoruś, piękny kraj, mamy pełną wspólnotę cywilizacyjną, cokolwiek by państwu wmawiali w telewizorze; a nie mamy kosy — nie mamy z Białorusinami do omówienia żadnych np. rzezi wołyńskich i to jest bezcenne".

Dziś trzeba odłożyć na bok anse i uprzedzenia i stanąć do budowy wspólnej jakości geopolitycznej. Białoruś wykazała się odwagą przeciwstawiając się polityce Rosji, teraz pora na Polskę, by wykazać niezależność wobec polityki Berlina, Brukseli czy Waszyngtonu. Oczywiście bez zrywania. Nie chcemy przecież wychodzić ze strefy zachodniej. Musimy w niej jednak dążyć do suwerenności — i taki sam interes mają małe kraje całej Europy Środkowo-Wschodniej.

Białoruś jako strategiczny partner nowego Międzymorza

Dawne układy geopolityczne: piastowski (sojusz wyszehradzki, z głównym naciskiem na Węgry) oraz jagielloński (Białoruś i Litwa oraz Ukraina) — powinny być osią polskiej geopolityki i odbudowy Międzymorza. Tym razem w oparciu nie o dwa, lecz trzy morza.

Szansa na to pojawiła się spektakularnie duża, gdyż dla obu konkurujących ze sobą potęg globalnych: USA i Chin, jest to układ mniej lub bardziej pożądany. Analitycy USA mówią o Międzymorzu środkowo-wschodniej Europy w kontekście blokowania Rosji, tudzież sojuszu niemiecko-rosyjskiego, który chce nam przyblokować wybrzeże Nordstreamem. Chiny z kolei chcą takiego sojuszu środowej Europy jako centrum logistycznego dla Nowego Jedwabnego Szlaku.

Zwłaszcza w tym drugim kontekście partnerstwo z Białorusią wydaje się być szczególnie kluczowe, gdyż projektowany szlak ma na swojej trasie zarówno Kijów, jak i Mińsk, przy czym Mińsk ma aż trzy nitki, zaś Kijów tylko jedną.




1 2 3 4 5 6 7 8 Dalej..
 Zobacz komentarze (6)..   


« Stosunki międzynarodowe   (Publikacja: 08-02-2016 Ostatnia zmiana: 17-02-2016)

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Mariusz Agnosiewicz
Redaktor naczelny Racjonalisty, założyciel PSR, prezes Fundacji Wolnej Myśli. Autor książek Kościół a faszyzm (2009), Heretyckie dziedzictwo Europy (2011), trylogii Kryminalne dzieje papiestwa: Tom I (2011), Tom II (2012), Zapomniane dzieje Polski (2014).
 Strona www autora

 Liczba tekstów na portalu: 952  Pokaż inne teksty autora
 Liczba tłumaczeń: 5  Pokaż tłumaczenia autora
 Najnowszy tekst autora: Oceanix. Koreańczycy chcą zbudować pierwsze pływające miasto
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 9972 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365