|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Biblia » Nowy Testament » NT - spojrzenie krytyczne
Mit chrześcijańskiej rodziny [2] Autor tekstu: Mariusz Agnosiewicz
Podsumowanie:
"Jezus
jest konsekwentnie egocentryczny. Jego etyka obraca się dokoła niego jako
jedynej możliwej postaci centralnej. Wszystko, co dotyczy wiary i obyczajności,
odnosi on do siebie, i od stosunku do siebie uzależnia zbawienie poszczególnego
człowieka. „Kto kocha ojca lub matkę bardziej niż Mnie, nie jest mnie
godzien. Kto nie bierze swego krzyża, a idzie za Mną, nie jest Mnie godzien.
Kto chce znaleźć swe życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu,
znajdzie je" (Mt 10, 37-39). W tym miejscu Jezus znowu łączy agresywną
niechęć do rodziny z argumentacją wcześniejszą: że przyniósł nie pokój,
ale miecz (Mt 10, 34). Zajmujące się teologią feministki radzą sobie w obliczu takich fragmentów ewangelii — pozostając niezachwianymi entuzjastkami
Jezusa — w ten sposób, że wskazują na obce wpływy, ponoć sprzeczne z jego
sposobem myślenia! Wypowiedzi Jezusa świadczące o niechęci do małżeństwa i rodziny są ich zdaniem — zapewne „pochodzenia esseńskiego".
Qumrańskie słowa przeciwko małżeństwu i rodzinie zostały rzekomo
„Jezusowi włożone w usta i jemu przypisane". „Agresywna
sekciarska mentalność [...] z Qumran przeniknęła do wczesnego chrześcijaństwa."
(Uta Ranke-Heinemann). Trzeba doprawdy „nie lada umiejętności
dialektycznego re- i nadinterpretowania pod silnym wpływem pobożnych życzeń"
(F. Buggle), by wypreparować z ewangelii Jezusa starannie oczyszczonego z niechęci
do małżeństwa i rodziny. Służące temu wysiłki są porównywalne z rozpaczliwymi zabiegami Murzyna, który chciałby zreformować Ku-Klux-Klan. A zarazem tu właśnie, to znaczy w swojej niechęci do rodziny, Jezus demonstruje
daleko idącą zgodność doktryny ze swoim życiem, co nie zawsze jest jego
zaletą. „Jezus rozbijał rodziny, również własną" — przyznaje,
nie cofający się kiedy indziej przed żadnym retuszem, żeby przedstawić
Jezusa jako postać nieskazitelną, doskonałą, Franz Alt. Ostrożniej, ale w gruncie rzeczy chyba nie mniej surowo, osądza niechrześcijanin Szalom
Ben-Chorin: w stosunku Jezusa do jego rodziny, szczególnie do jego
„biednej matki" ten uczony dopatruje się napięcia, uznaje go za
niewłaściwy i „rażąco sprzeczny z nakazem szacunku dla rodziców, który
dla Żydów zawsze był szczególnie ważny". H. C. Zander mówi o „poważnym konflikcie" Jezusa ze swoją rodziną, a Peter de Rosa o tym, że dla Nazarejczyka nie liczyły się więzy rodzinne i pokrewieństwo
fizyczne. Wyjątkowo źle, najgorzej, odnosił się Jezus do swojej rodzonej
matki." [ 3 ]
Św.
Paweł
Odradzał
małżeństwa. Pisał: "Nie jesteś związany z żoną?
Nie szukaj żony (...) wszyscy tacy [tzn. żonaci]
będą mieli doczesne kłopoty, ja zaś chciałbym wam tego oszczędzić. Mówię, bracia, czas jest krótki;
dopóki jednak trwa winni również ci, którzy mają żony, żyć tak, jakby
ich nie mieli (...) chcę, abyście byli wolni od trosk; kto nie ma żony,
troszczy się o sprawy Pańskie, jakby się Panu podobać. A żonaty troszczy się o sprawy tego świata, jakby się podobać żonie. I żyje w rozterce. Także
kobieta niezamężna i panna troszczy się o sprawy Pańskie, aby być świętą i ciałem i duchem; mężatka zaś troszczy się o sprawy tego świata,
jakby się podobać mężowi (...) kto poślubia pannę swoją, dobrze czyni,
ale kto nie poślubia, lepiej czyni"
(1 Kor 7, 27-38)
Praktyka
Może
zarzucicie mi, że w praktyce nie było aż tak antyrodzinnie jak widzimy to w świętych pismach, że nie było aż tak sekciarsko. Posłuchajmy więc Celsusa,
filozofa rzymskiego żyjącego w II w. n.e. O praktykach kaperowania:
"Widzimy,
że w poszczególnych domach prywatnych gręplarze, szewcy, folusznicy, ludzie
nieokrzesani i prości nie ośmielają się wyszeptać słowa w obecności
starszych i poważniejszych panów; kiedy jednak spotkają na osobności dzieci i kobiety równie proste jak oni, opowiadają im przedziwne historie, że nie
należy słuchać ojców i nauczycieli; że im trzeba raczej wierzyć; że
tamci są głupcami i szaleńcami; że nie mogą dostrzec ani zrobić nic
naprawdę szlachetnego, zajęci próżnymi głupstwami, a tylko oni jedni
wiedzą, jak należy żyć; że jeśli uwierzą ich słowom, będą szczęśliwi
sami i ich bliscy. A jeśli mówiąc to zobaczą, że zbliża się któryś z nauczycieli młodzieży, ktoś poważniejszy albo sam ojciec rodziny, lękliwi
uciekają w popłochu, zuchwali zaś podburzają dzieci do buntu, szepcą do
ucha, że w obecności ojca lub nauczycieli nie będą mogli ani chcieli wyjaśnić
dzieciom tych wszystkich wspaniałości; że wzbudza w nich odrazę głupota i okrucieństwo tych zdemoralizowanych ludzi, pełnych najgorszej niegodziwości i kroczących drogą występku, którzy by ich na pewno ukarali; ale jeśli chcą
się czegoś nauczyć, niechaj porzucą rodziców i nauczycieli i idą z kobietami i towarzyszami zabaw na zebranie kobiet albo do pracowni szewca lub do
foluszni, a tam osiągną doskonałość. Taka jest ich argumentacja" [ 4 ]
***
Wszystkie te cytaty dowodzą, że pierwotne chrześcijaństwo,
które głosił Jezus, miało charakter stricte sekciarski, w dzisiejszym
rozumieniu tego słowa. Dystansowało się od rodziny, starając się zastąpić
ją wspólnotą religijną, ślepo posłuszną swemu mistrzowi. Burzy to
jednoznacznie mit rodzinny jako podstawowej komórki chrześcijańskiego społeczeństwa.
"W 1990 r. przewodniczący konserwatystów
Uniwersytetu oksfordzkiego zdecydował, że członek kościoła unifikacyjnego (the
Moonies) nie może należeć do jego partii. Wyznawcy tego Kościoła, jak
stwierdził, piorą mózgi swoim członkom tak, by oddali wszystko co posiadają
kościołowi [ 5 ], zachęcają ich do odsunięcia się od
przyjaciół i wyparcia się własnych rodzin, łącznie z rodzicami. Wydaje się,
że pan przewodniczący nie zdawał sobie sprawy, że takie same wymogi stawiał
Jezus wszystkim swoim wyznawcom. Chrześcijanie, jak sam Jezus, nie mogą być
wybierani do partii Torysów" (Peter de Rosa).
Ale nie można oczywiście wykluczyć, że powyżej opisane stanowisko Jezusa
wobec własnej rodziny było jedynie konstrukcją ewangelisty i nigdy nie miało
odbicia w rzeczywistości. Być może jest to wyraz sporów jakie toczyło chrześcijaństwo
Pawłowe z gminą nazarejczyków, w której jak wiemy dowodzić mieli członkowie
rodziny Jezusa. Niestety już nigdy nie poznamy prawdy, możemy tylko spekulować.
Faktem jednak pozostaje, że na kartach ewangelii Jezus miał złe stosunki z rodziną i dlatego też nie może ta księga służyć jako wzorzec prorodzinnej
polityki katolickiej.
Jedynym pozostałym symbolem Jezusa odcinającego się od swojej najbliższej
rodziny, jest traktowanie najbliższej rodziny przez jego następców na tronie
Piotrowym. Papież nie może utrzymywać żadnych prywatnych stosunków ze swoją
najbliższą rodziną. Nie może wysłać nawet listu: „Witaj mamo, czuje się
świetnie. Wiedzie mi się dobrze. Pozdrawiam. Papież." To jednak tylko symbol,
stosunek Jezusa do rodziny odszedł w niepamięć...
1 2
Przypisy: [ 3 ] Mynarek, op.cit., s.79-80 [ 4 ] Przeciw Celsusowi" — Orygenes; Akademia Teologii Katolickiej, Warszawa 1977; (III, 55) [ 5 ] Co do oddawania wszystkiego Kościołowi przypomnij
sobie historię Ananiasza i Safiry, wiernych, którzy
musieli umrzeć, gdyż oddali tylko część pieniędzy Kościołowi, a nie
wszystko « NT - spojrzenie krytyczne (Publikacja: 11-07-2002 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 1047 |
|