Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
205.013.578 wizyt
Ponad 1064 autorów napisało dla nas 7362 tekstów. Zajęłyby one 29015 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy Rosja użyje taktycznej broni nuklearnej?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 15 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
[K]ażdy, kto robi coś rozsądnego - ponosi odpowiedzialność. Większość ludzi usiłuje w ogóle nic nie robić...
« Światopogląd  
Ateizm to za mało [3]
Autor tekstu:

Większość wierzących, którzy korzystają w tym ograniczonym zakresie z rozumu nigdy na ogół nie przyzna, iż nie jest to pełny racjonalizm, lecz jedynie pewien stopień racjonalności sądzenia. Na ogół mówią o sobie, że są racjonalistami, a do wiary skłonił ich rozum. Wiara poprzez rozum jest mniej więcej tak samo złudna jak racjonalizm poprzez wiarę w rozum. Racjonalista religijny, który wierzy w to i owo, a zarazem korzysta okazjonalnie z rozumu, dla wygody przyjął, że jego wiara jest efektem myślenia racjonalnego, względnie należy to przypisać wpływowi oszołomienia religijnego, które każe mu w to wierzyć szczerze.

Jednakże należy uczciwie przyznać, że nie jest wykluczone, iż ktoś faktycznie poprzez proces dedukcyjny, poprzez rozważanie i sądzenie przyjmuje postawę teistyczną, chrześcijańską. Często można to przypisać słabości rozumu, gdyż wiadomo przecież, że ludzie nie są równi w swych zdolnościach intelektualnych, że jeden umysł pracuje lepiej drugi gorzej, albo zgoła wcale. Przyjęcie postawy religijnej w wyniku użycia rozumu można będzie więc na ogół przypisać słabości tegoż, kiedy np. wnioskuje o czymś na podstawie błędnych przesłanek, lub co gorsza poprzez przesłanki właściwe wyciąga fałszywe wnioski.

Ale i to nie wszystkie warianty popadnięcia w sidła religijnych mniemań. Można podać przykłady, w których ludzie o wyjątkowo sprawnym rozumie przyjmowali religijne postawy. Nawet jeśli część czyniła to np. z konformizmu, to i tak pozostanie pewna ilość, która pozostawi w nas pewne wątpliwości: dlaczego to uczynili? Zdaje mi się, że najlepszą tego diagnozę postawił Fryderyk Nietzsche: "Nikt nie może swobodnie postanowić, że zostanie chrześcijaninem: nie można się 'nawrócić' na chrześcijaństwo — trzeba być na to dostatecznie chorym..." Tak więc podstawy tego należy upatrywać w pewnym przymiotach przyrodzonych, a nie wyrozumowanych mocą wolnego rozumu. Ktoś kto ma w sobie przyrodzoną dekadencję, pociąg do spirytualizmu, kogo życie przygniecie nieco mocniej, będzie niejako naturalnie balansował w kierunku religijności. To staje się opoką, ale nie przemawia tym samym za prawdziwością religii. Jak wielkie uznanie należy się dla rozumu i siły woli Stephena Hawkinga, wielkiego fizyka zajmującego się kosmologią kwantową, który od 1963 cierpi na stwardnienie zanikowe boczne, które prowadzi do stopniowego zaniku mięśni, a który pomimo tego nie wpadł nigdy w sidła religijnych przesądów - wiedza nie mogła iść na kompromisy z wygodą; jego ateizm stał się podobno powodem rozstania z religijną żoną. Ileż tutaj trzeba było siły woli!

Jest to dowodem wymownym, że religijność opanowuje bardziej intelekty słabe, bądź jednostki poszkodowane przez życie; a z drugiej strony jest zauważalne to, że im większa kultura intelektualna (związana zwłaszcza z naukami przyrodniczymi) oraz możliwość korzystania z życia i czerpania zadowolenia ze sprawnego ciała, tym religijność słabiej nasilona i rzadziej spotykana. "Religia jest sztuką zajmowania ograniczonych umysłów ludzi tym, czego nie są w stanie zrozumieć" (Meslier, s.84). Kiedy ludzie mogą korzystać z tego świata tym mniej wycieczek w zaświaty. Nie jest to tylko przypadek, a zachwianie tej prawidłowości występuje tylko na rzecz kultury społecznej i siły tradycji.

Jakkolwiek ludzie religijni utrzymują dziś, iż nauka nie godzi w wiarę, ani się z nią nie kłóci, faktem pozostaje, że historia postępu naukowego i rozwoju cywilizacyjnego społeczeństw to historia sekularyzacji i stałego wymiatania religijnych pojęć z kolejnych dziedzin życia. Zawsze jednak, na każdym etapie rozwoju, jeśli religia nie miała na tyle siły by poskromić naukowy punkt widzenia, to wówczas adaptowali swoją postawę do nowej sytuacji i to co jeszcze wczoraj nie mogło być zgodne z wiarą, to dziś zgadzało się z nią wyśmienicie. Dowodzi to wielkiej desperacji i niezwykłej siły religii jako protezy na ludzkie słabości.

Wracając do kwestii racjonalizmu jako samodzielnej postawy intelektualnej, chciałbym wskazać, że racjonalizm ten nie chce być relatywizowany do jakiegoś punktu widzenia który krępuje jego swobodę (każda ideologia — czy to liberalna, czy to konserwatywna, czy to komunistyczna, będzie miała takie właśnie tendencje) i który stanowić ma pewny zespół odniesień wykorzystywany przy procesie rozumowania. Racjonalizm w procesie dochodzenia do pewnych przekonań i wydawania sądów chce mieć rozum za odniesienie ostateczne, a inne odniesienia przyjmuje o tyle o ile sam jest ich twórcą, bądź samodzielnie je sankcjonuje. Aby jednak na siłę nie podciągano pod to pojęcie postaw quasi-racjonalnych należy określić racjonalizm jako racjonalistyczny typ zdroworozsądkowego myślenia i sądzenia oparty na nieskrępowaniu sądów, czyli oparty na wolnomyślności.

Sceptycyzm jako uzupełnienie

Uzupełnieniem racjonalizmu jako metody na zdobywanie przekonań jest sceptycyzm pełniący rolę korygującą przyjęte drogą rozumową sądy. Sceptycyzm mówi o cnocie wątpienia i sprzeciwiania się. Rozum na drodze swego poznania nie powinien się cofnąć przed poddawaniem wszystkiego w wątpliwość. Tylko to co zdołało się ostać w wyniku tego zasługuje na poważne potraktowanie. "Nie dajmy się wprowadzić w błąd: wielkie duchy są sceptykami. Zaratustra jest sceptykiem. Potęgi, wolności, płynącej z siły i nadsiły ducha, dowodzi się sceptycyzmem. Ludzie przekonani w ogóle nie zasługują na uwagę, gdy chodzi o zasadnicze problemy wartości. Przekonania to więzienie. Nie patrzy taki dostatecznie daleko, nie patrzy taki poniżej siebie: by zabierać głos na temat wartości, musi człowiek widzieć pięćset przekonań poniżej siebie — poza sobą… Duch, który pragnie czegoś wielkiego, który pragnie środków do czegoś wielkiego, z konieczności będzie sceptykiem" (Nietzsche, Antychrześcijanin, s.70)

Humanizm jako treść światopoglądu

Uznanie ateizmu, racjonalizmu, sceptycyzmu lub agnostycyzmu za treść światopoglądu jest według mnie błędem, gdyż one nie przesądzają o żadnych pozytywnych treściach światopoglądowych, lecz dotyczą bardziej 'sposobu na światopogląd', niż światopoglądu samego jako pewien zestaw przekonań, a ateizm negatywnego stosunku do pewnej koncepcji. Treścią postawy, którą chciałbym określić jako wolnomyślicielską (bez implikacji ideologicznych) może być i na ogół jest - humanizm. Jakkolwiek mówię o humanizmie bez przesadnego entuzjazmu, z uwagi na to iż dostrzegam we współczesnym humanizmie pewne słabości, tak jednak nie sądzę, że z tego powodu należy go odrzucić, lecz co najwyżej poddać krytycznej ocenie. Humanizm współczesny zawiera zbyt wiele ideologii, przesadnej wiary w człowieka i niesprawiedliwych tendencji egalitarystycznych — tak jakby głos oddano bardziej ideologii niż rozumowi. Należy mieć to na uwadze. Ten humanizm wydaje mi się być rodzajem wiary — wiary w człowieka. Inna kwestia to na ile uzasadnionej...?

Nadal jednak pozostaje humanizm dla nas najcenniejszym dostarczycielem wartości etycznych. Wywyższenie człowieka, choćby ideologiczne!, daje nam przecież cały szereg konsekwencji w dziedzinie etyki i moralności. Uzasadnia w sposób naturalny to co religie czynią wybiegami i mrzonkami. Podnosi wartość owych postaw moralnych — dobro dla innych, altruizm, życzliwość nie w wyniku nikczemnego rachowania zysków i strat na sądzie ostatecznym, lecz jako dobra same w sobie, na mocy sankcji serca i rozumu humanisty przekonanego, iż realizuje słuszną istotę człowieczeństwa. Dobro bez liczenia na nagrodę jest stokroć więcej warte niż uczynione dla jej widoków. Ja koryguję ten punkt widzenia poprzez uzupełnienie odniesienia nie tylko do jednostki, ale i do społeczeństwa. Poszukiwanie postaw etycznych dla humanisty byłoby to więc szukanie norm słuszności ze względu na człowieka i społeczeństwo — jako konsekwencje bycia jednostką ludzką oraz częścią zbiorowości. "Ażeby odkryć prawdziwe zasady moralności, ludzie nie potrzebują ani teologii, ani objawień, ani bogów, potrzebują jedynie zdrowego rozsądku" (Meslier, Testament, s.79)

Ponadto postuluje humanizm prawo do samodzielnego kształtowania własnego życia. Deklaracja Amsterdamska (2002) mówi, iż "Humaniści doceniają artystyczną kreatywność, wyobraźnie i poczucie humoru. Humaniści potwierdzają istotność literatury, muzyki, sztuki wizualnej i przedstawianej dla rozwoju i spełnienia osobistego". Kładzie się nacisk również na życie twórcze. Tym samym konsekwencją musi być sprzeciwienie się nihilizmowi i hedonizmowi, jako postawom quasi-człowieczym. Sprzeciwiamy się wszelkiemu rodzajowi hedonizmu - zarówno temu materialistycznemu, jak i spirytualistycznemu.

Kapłan i antyklerykalizm

W tym miejscu należy się zapytać o stosunek wolnomyśliciela-racjonalisty do kapłanów, czyli tych, którzy dbają o należyty dla religijności poziom wzajemnego oszałamiania się ideami i przesądami. Pytając o społeczną funkcję i pochodzenie kapłana musimy się cofnąć daleko w czasie.

"Kto raz otrzyma z rąk zbiorowości inwestyturę na maga i czarownika, temu już ją trudno utracić. Tym bardziej, że daje ona pozycję wygodną w zbiorowości. I wielce jest prawdopodobne, że nawet czarownik, który moc ową otrzymał od zbiorowości, będzie czynił wszystko, by ją zachować. A jeśli nawet kiedyś spostrzeże trzeźwo, że moc jego spoczywa na urojeniu zbiorowym, nie będzie się dzielił swymi myślami z otoczeniem, lecz zacznie rozmyślnie wzmacniać pozory swej mocy, już wyraźnie ku osobistej korzyści. Świat chce być oszukiwany — powie sobie w takim czy innym języku — więc niechaj będzie. Czcią opartą na strachu otoczony czarownik stanie się rozmyślnym oszustem i szarlatanem." (Czesław Znamierowski, Rozważania o państwie, Oficyna Naukowa, Warszawa 1999, s.18).

Kapłan jest potomkiem maga, choć nie tak dostojnym, gdyż o ile tamtem był czarownikiem — twórcą fałszu i urojeń, ten jest tylko klechą — głosicielem urojeń.

Wolnomyśliciel jednak nie żywi urazu wobec kapłanów, ani (przesadnych) emocji. Widzi w nim jedynie funkcjonariusza, którego tragizm polega na tym, że w istotę funkcji wpisany ma fałsz i ogłupianie społeczeństw. "Człowiek zawsze był i pozostał niedoświadczonym dzieckiem, małodusznym niewolnikiem, głupcem lękającym się myślenia i nigdy nie umiejącym wydostać się z labiryntu, w którym zagubiono jego przodków. Mniemał, że musi jęczeć w jarzmie swoich bogów, których znał jedynie z bajecznych opowieści swoich kapłanów." (Meslier, Testament, s.76)

Jego funkcja jest szkodliwa, ale przecież "Świat chce być oszukiwany", więc dlaczego nie? Prawdę mówiąc nie przemawiają do mnie cudowne recepty na zasianie mądrości wśród ludów poprzez obalenie systemów religijnych i wzajemnego oszałamiania. Należy widzieć w tym proces odwrotny (zakładając, że jest możliwy, a jest to dla mnie nic jak tylko założenie i coś na kształt wiary, słabowitej na dodatek): strącanie kapłanów z piedestału władzy i wpływów jako efekt postępującej mądrości, oświecenia i samodzielności myślenia. Strącenie kapłanów nie przyczyni się samoczynnie do tego, że lud zostanie dotknięty łaską mądrości. Zastąpią ich inni którzy będą lud tumanić, gdyż lud musi być tumaniony, gdyż tego potrzebuje. Słodka nieświadomości, urojenie, nadzieja… To nie przypadek, że chrześcijaństwo uczyniło jeden ze swych fundamentów — obok wiary i miłości — właśnie nadzieję. Mądrzy Grecy uznawali ją za zdradzieckie zło, gdyż zwodzi nieszczęśliwych. Kazali jej pozostać przez to w puszce Pandory, a dziś ona jego zasadniczą opoką wzajemnego mamienia, "by mali świętoszkowie i półgłówki mogli sobie roić, że ze względu na nich stale są łamane prawa natury — takiego spotęgowania wszelkiego samolubstwa do nieskończonych, do bezwstydnych rozmiarów nie sposób napiętnować z dostateczną pogardą. A jednak właśnie temu pożałowania godnemu schlebieniu osobistej próżności człowieka zawdzięcza chrześcijaństwo swój tryumf — przyciągając do siebie wszystkich nieudatnych, buntowniczo usposobionych, pokrzywdzonych…" (Nietzsche, Antychrześcijanin, s.53)


1 2 3 4 Dalej..

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Życie bez Boga
Autorytet

 Zobacz komentarze (28)..   


« Światopogląd   (Publikacja: 16-07-2002 Ostatnia zmiana: 25-07-2010)

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Mariusz Agnosiewicz
Redaktor naczelny Racjonalisty, założyciel PSR, prezes Fundacji Wolnej Myśli. Autor książek Kościół a faszyzm (2009), Heretyckie dziedzictwo Europy (2011), trylogii Kryminalne dzieje papiestwa: Tom I (2011), Tom II (2012), Zapomniane dzieje Polski (2014).
 Strona www autora

 Liczba tekstów na portalu: 952  Pokaż inne teksty autora
 Liczba tłumaczeń: 5  Pokaż tłumaczenia autora
 Najnowszy tekst autora: Oceanix. Koreańczycy chcą zbudować pierwsze pływające miasto
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 1232 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365