|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
« Listy i opinie Lech Stępniewski [6] Autor tekstu: Lech Stępniewski
Chwalebne to. Ach ten nasz
Kościół… Najpierw pisze w X w . Wiara w czary jest herezją — (Canon Episcopi
906 r.), by później dojść do przeciwnych wniosków i samemu popaść w herezję:
„Kto nie wierzy w czary ten dopuszcza się wielkiego kacerstwa" — mówił
Młot na czarownice wydany przez papieskich inkwizytorów w XV wieku.
Ale na szczęście dane nam było zostać ponownie oświeconym przez inkwizycję
hiszpańską. Może wpadł im przypadkiem w ręce ów dokument i spłonęli wstydem...
Wspomniany wyżej religioznawca pisał o niej („Historia powszechna religii") tak: „W
Hiszpanii, w następstwie długich wojen zwierzchnictwo polityczne zostało zdobyte z powrotem przez chrześcijan (1492). Ludność dzieliła się tam na trzy grupy: chrześcijan,
muzułman czyli Maurów i żydów, pierwszych nade wszystko wojowników, drugich rolników,
trzecich uczonych i handlujących. Ci ludzie domagali się tylko życia w spokoju i utrzymywali
dobre stosunki; Kościół już od XI wieku pracował nad ich zatruciem. Powiodło mu się aż za
dobrze w fanatyzowaniu Hiszpanii. Inkwizycja tym razem poddana legalnie władzy królewskiej,
którą groziła jednakże sobie przywłaszczyć, została ustanowiona w 1480 i zabrała
się do udręczania i palenia tych z muzułman i żydów, nawracanych siłą, począwszy
od XIV wieku, których podejrzewano o sekretne praktykowanie swych dawnych obrzędów, co
stanowiło zbrodnię relapsji (...) najmniejsze przestępstwo relapsji (polegające,
na przykład, na wstrzymywaniu się od mięsa wieprzowego) było karane
konfiskatą majątków, dzielonych pomiędzy Inkwizycję a Koronę, chciwość panujących
złączyła się z fanatyzmem mnichów dla uczynienia z Hiszpanii piekła, oświecanego
samym blaskiem stosów. Pierwszy wielki inkwizytor, spowiednik króla, dominikanin
Torquemada, otrzymał powinszowania papieża; sam jeden kazał spalić 6 tysięcy
ofiar. Nazywano te bezecne ceremonje "aktami wiary", "autos de fé"; królowie na
nich asystowali z gołą głową, na siedzeniu mniej wzniesionym od tronu wielkiego
inkwizytora. Zaczął się wielki dramat zbrodniczości; cała działalność naukowa została
wkrótce zduszona, i średniowiecze przedłużyło się w Hiszpanii aż do naszych dni
(1924 r. — przyp.). (...) W 1834 królowa Krystyna zniosła ostatecznie Inkwizycję,
która zabiła, w Hiszpanii tylko, przynajmniej 100.000 osób, wypędziła z niej 1.500.000
innych i zrujnowała cywilizację tego pięknego kraju"
Być może się myli, ale poszperam jeszcze gdzie indziej. Tak na marginesie — trudno
przecież zaprzeczyć, że Hiszpania była wspanialsza za heretyckich islamistów, po
rekonkwiście wędrowała ku dołowi. 4. ALTERNATYWA DLA CHRZEŚCIJAŃSTWA.
Neoplatonizm to była może dobra idea dla „górnych 10 000", ale nie
dla całych społeczności antycznych. Tymczasem podobne w duchu do chrześcijaństwa
kulty misteryjne po prostu obumierały (proszę poczytać Plutarcha). Owszem, był — i rozwijał się — mitraizm ze swoimi efektownymi rytuałami inicjacyjnymi,
ale mocno ograniczony do specyficznych kręgów (wojskowych). Fantazje, czy świat
byłby lepszy gdyby Imperium rzymskie dalej się rozwijało, pominę. Równie
dobrze mógłbym głosić, że byłby jeszcze lepszy, gdyby swobodnie rozwijała
się cywilizacja Etrusków, którą młody Rzym bezwzględnie wytępił (nb. przechował z niej nieporównaniemniej niż przechowali chrześcijanie z kultury
antyku!). Jakie perspektywy rysowały się przed Rzymem można się przekonać czytając
jednego z najmądrzejszych Rzymian — Marka Aureliusza. Czysta dekadencja!!!
5. Z KIM WALCZYĆ. Jeszcze raz podkreślam, że roztropnie jest walczyć raczej z wielkimi bandytami, nie zaś robić szum wokół małych.
O, proszę mi wierzyć,
że oprócz Klerokracji prowadzę również inne życie. Proszę mi wierzyć, że
odżegnuję się od oświecania mas i kierowania ich nienawiści ku Kościołowi.
Brzydzę się antyklerykalizmem (choć u mnie tego trochę jest, ale jak już pisałem
Klerokratia to owoc ponad rocznej pracy i różnych okresów w moim życiu). Proszę mi
wierzyć, że ciemny lud nie będzie czytał co tu napisano. Ja nie założę partii,
nie udam się na manifestację pod rezydencję biskupią etc. Robię to dla małego grona,
tych których interesuje trochę gorzkiej (?) prawdy. Nie zakładam jednak swojej
nieomylności. Tutaj musze przyznać, że Pana listy są dla mnie cenne i wiele mnie uczą.
Skoro biurokracja bardziej zagraża dziś
naszej wolności niż klerokracja, staje się Pan — może mimo woli — sprzymierzeńcem
tej pierwszej, bo w jej interesie leży, żeby ludzie szukali zagrożenia gdzie
indziej i podniecali się mercedesem sprowadzonym bez cła przez księdza
proboszcza, a nie samą zasadą cła; zwolnieniem z podatku jakiejś fundacji kościelnej, a nie samymi podatkami etc. etc.
Pana racje są bardzo mądre, ja je
również dzielę. Jednak uważam to za mrzonkę. Póki jest demokracja, ciemny lud nie da
sobą mądrze pokierować. Ja jestem przeciwny demokracji, ale cóż z tego, skoro nie mam odwagi
zaproponować nic alternatywnego?
Proszę zauważyć, że wszystkie te
przywileje Kościoła Katolickiego byłyby niemożliwe w normalnym państwie,
gdzie urzędnik (albo i cały sejm) nie może tak „po uważaniu"
jednych obdarowywać, a innych nie. I ja właśnie o to normalne państwo walczę — a problem doczesnych interesów Kościoła rozwiąże się wtedy niejako „przy okazji".
Serdecznie pozdrawiam
Lech Stępniewski
Być może kiedyś zetkniemy
się przy innej okazji, Nie zakładam, że do końca życia będę zajmować się z tą namiętnością jednym i tym samym tematem (nie wiem...). Wręcz noszę się z myślą zajęcia się problematyką społ.-polit. Krytykując zabobon jednocześnie irytuje mnie narastająco tzw.
postępowość postmodernistyczna oraz komuna mentalna, która zalega dotąd w naszym
społeczeństwie. Choć na ogół uważam się za optymistę, moje myśli czernieją, kiedy widzę jak to się pleni. Czy Pan wierzy, że coś się może zmienić???
Tym niemniej, na razie jednak robię to i będę starał się robić to jak
najlepiej. Z wyrazami szacunku
Ps. Zacząłem się ostatnio wczytywać w Pańskie artykuły. Wiele tej lektury,
nie wątpię, że ciekawej. Na początek wspomnę o króciutkim tekście, który
bardo przypadł mi do gustu — Mała mewa ma dwie mamusie. No a jeśli już
jestem przy uzgadnianiu protokołu zgodności, to nie sposób pominąć
„Opowieści myślącej gruszki". Komentując to mogę w tym miejscu powtórzyć
słowa Lema: „Powieści, które piszą kobiety, przypominają mi to, co nasz babcie
haftowały na bębenku. To jest pięknosłowie, z którego ja niczego nie mogę się dowiedzieć"...
29.05.2001.
Szanowny Panie,
Przepraszam za pewne opóźnienie mojej odpowiedzi, ale miałem ostatnio wiele
pracy. Przechodzę od razu do rzeczy.
1. RÓWNOŚĆ. Cóż, zmusił mnie Pan w końcu do dokładnego
przestudiowania KKK. W paragrafie 2010 zostało napisane jasno: „Ponieważ w porządku łaski inicjatywa należy do Boga, dlatego NIKT NIE MOŻE WYSŁUŻYĆ
SOBIE PIERWSZEJ ŁASKI, która znajduje się u początku nawrócenia,
przebaczenia i usprawiedliwienia". [wyróżnienie za oryginałem]
Potem, owszem, już sobie rożne dalsze łaski wysłużyć możemy, ale zaczyna się
od tego, że Bóg daje nawrócenie „po uważaniu". Więc jaka tu równość?!
Wydaje mi się, że Kościół jest jednak mniej semipelagiański niż się
pospolicie sądzi, a Kołakowski (w książce o Pascalu) z tym pośrednim
(poprzez potępienie jansenizmu) potępieniem Augustyna przesadza — by teza była
bardziej efektowna. Ja powiedziałbym raczej, że Kościół św. Augustyna
nieco rozrzedził i utemperował jego najradykalniejsze twierdzenia.
Jeśli Bóg daje nawrócenie „po uważaniu"
jaka więc miałaby być rola Kościoła? Mnie się wydaje, że jest to lekka
schizofrenia teologiczna. Pozostałość różnych koncepcji teologicznych w łonie
Kościoła. Najpierw było tak, że był Augustyn i jego bezwzględnie
determinujący charakter łaski, później przyszli jezuici i łaskę
przytemperowali, aby nadać większego sensu roli Kościoła w życiu wiernych,
aby Kościół mógł z mocnym teologicznym oparciem wleźć między wiernego i Boga ze swoją misją nadzorczą. Wcześniej tego nie było potrzeba, gdyż wierni
trzymani byli pod ciężkim buciorem księdza
1 2 3 4 5 6
« Listy i opinie (Publikacja: 03-08-2002 Ostatnia zmiana: 30-01-2011)
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 1777 |
|