Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
204.411.828 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 697 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
Wszyscy jesteśmy skłonni do ulegania napływom irracjonalnych emocji (..) i należy się ich strzec.
 Religie i sekty » Religie azjatyckie » Hinduizm

Kult świętej krowy [3]
Autor tekstu:

Teraz już po tym krótkim przeglądzie, w którym krowa była bohaterką mitu, przejdziemy do relacji, w której krowa jest bohaterką rytuału. W bramińskich rytuałach, również w tzw. ceremoniach przejścia, krowa odgrywała niebagatelną rolę. Często rolę tę można uwikłać w aspekt ekonomiczny: gdy np. zawierano małżeństwo w formie zwanej arsza — a jest to może jeden ze starszych ślubnych obyczajów (w Indiach jest kilka form zawierania małżeństw) wywodzący się jeszcze z czasów pasterskich Ariów — to wydający za mąż córkę ojciec otrzymywał od przyszłego zięcia zwyczajowo krowę i byka. Z kolei bramiński chłopiec kończący lata nauki u guru w podzięce darowywał swemu nauczycielowi krowę. Ale magiczno-mistyczne podejście do krowy przejawiało się również inaczej — otóż krowa była obrzędową ofiarą składaną przy okazji licznych ceremonii czy świąt. Podajmy parę przykładów. W trakcie obrzędu pogrzebowego do stosu, na którym miały spłonąć zwłoki zmarłego, przyprowadzano krowę i kapłan zabijał ją rytualnie, po czym ściągano z krowy skórę, owijano w nią głowę zmarłego, zaś organy zwierzęcia kładziono na jego ciało, recytując przy tym: „połóż zbroję, która ochroni ciebie przed Agni" (Agni jest jak wiadomo bogiem ognia).

W innego rodzaju ceremonii, mianowicie w ceremonii Astaka, która ma stary, indoeuropejski rodowód i związana jest z obchodami Nowego Roku, składano uroczyście ofiarę z krowy, którą kapłan zabijał na skrzyżowaniu dróg (część tej ofiary, tj. lewo biodro stanowiło ofiarę dla przodków). Można zapytać dlaczego miejscem tego obrzędu było skrzyżowanie — i można podchwytliwie postawić kwestię: a dlaczego w naszym kraju stawiano na rogatkach krzyże lub kapliczki? Otóż z dawien dawna wierzono, że tam gdzie krzyżują się drogi, tam najczęściej hulają złe moce, demony i złośliwe duchy, szczególnie aktywne w czasie, gdy coś się kończy, a coś zaczyna, a takim okresem jest przecież Nowy Rok.

Według wierzeń braminizmu każda część krowiego ciała i każdy pochodzący od niej „produkt" miał wielką moc; rola krowiego mleka i masła ghi w codziennych ofiarach jest doprawdy niezwykle ważna; uryna miała moc leczącą, łajno — oczyszczającą ze złych mocy, więc używano go w wielu rytuałach, np. po ceremonialnym obcięciu dziecku włosów nie wyrzucano ich od razu, lecz kładziono na kawałek wysuszonego łajna, by zabezpieczyć dziecko przed demonami (we włosach pozostawała część osoby).

Niektóre formy kultu krowy wskazują na jego archaiczną genezę. I tak np. uroczystość, zwana Dniem Krowy — Goszruz, ma charakter ludowego święta z procesjami, ozdabianiem rogów krowich wieńcami z kwiatów, itp., a odbywa się nie przypadkiem w czas pełni księżyca, co niechybnie prowadzi nas do starych wierzeń, o których już mówiliśmy, łączących krowę z księżycem. Ale też powiedzieć należy, że indoeuropejski kult krowy z biegiem czasu przestawał być wyłączną domeną Ariów w Indiach i powoli przenikał do innych ludów zamieszkujących wielki subkontynent. I rzecz ciekawa: niektórzy badacze sądzą, że Ariowie przyprowadzili do indyjskiej krainy określony gatunek bydła: było to bydło zebu, białe, niezbyt masywne, z małym garbkiem na grzbiecie (choć nie brak opinii, że zebu było obecne w Indiach już wcześniej).

Ale nietrudno sobie wyobrazić, że tubylcza ludność także hodowała bydło, ale — były to rdzenne indyjskie czarne bawoły. Istnieje nawet teoria mówiąca, że kultem krowy — białej krowy, Ariowie posługiwali się, by podkreślić dystans w stosunku do rdzennych czarnych odmian mniej „szlachetnego" bydła, tak jak posługiwali się pojęciem kasty (kasta to warna, co znaczy barwa), by tubylców o ciemniejszej skórze sobie podporządkować. Ciekawa to teoria, ale gdy zważy się, jak to już staraliśmy się wykazać, że nie Ariowie są autorami kultu, lecz raczej jego spadkobiercami i kontynuatorami, to raczej nie brzmi przekonywająco. Tymczasem kult krowy zebu „przeniósł się" na inne gatunki (albo może odwrotnie, nas nie interesuje teraz kierunek zapożyczeń). I tak podhimalajskie plemiona niearyjskie w ceremonii pogrzebowej także składają w ofierze krowę — ale czarną krowę, i wierzą, że ona przeprowadzi duszę nieboszczyka przez rzekę śmierci. Mieszkańcy Malabaru z kolei czczą co prawda krowę podobnie jak Hindusi, ale nie przeszkadza im to odprawiać dziwną ceremonię przywodzącą na myśl fenomen „kozła ofiarnego": przenoszą rytualnie grzechy ludzkie na krowę, po czym wypędzają ją poza wieś. Także u ludu Todów znajdziemy liczne podobieństwa do aryjskiego kultu krowy. Todowie uważają swe czarne bawolice za święte, zupełnie jak Hindusi. Lud ten, którego głównym pożywieniem jest mleko i jego przetwory, powołał do życia przedziwną instytucję. Otóż Todowie powołują co jakiś czas na „urząd" specjalnego kapłana, który opiekuje się nie byle jakim przybytkiem, mianowicie mleczarnią. W czasie pełnienia swej funkcji jest naznaczony swoistym tabu, nie wolno dotykać ani jego, ani obory (z wyjątkiem 2 dni w tygodniu, gdy ludność zaopatruje się w mleko). Czy w braminizmie spotkamy jakąś podobną instytucję? Wydaje się, że nie. Jest co prawda dziwna świątynia w Karnataki, gdzie kapłani w jej świętych murach doją krowy i rozdają wiernym mleko, które spożywa się, jakby było sakramentem, ale nie jest to raczej reguła.

Jak to jest więc z tą świętą krową: jest „święta", a przecież mówiliśmy przed chwilą, że składano ją w ofierze czyli zabijano, na co dziś nikt w Indiach by się nie poważył. Ale też, to że zwierzę traktowano jako święte nie wykluczało, że zabijano je w ofierze właśnie d l a t e g o, iż było święte. Ale po prawdzie kult krowy inaczej wyglądał w czasach wedyjskich, potem bramińskich, a inaczej dziś. W Wedach mowa jest, co prawda o tym, że krowa jest tą, której „nie należy zabijać" (a w domyśle: niepotrzebnie zabijać). Zasada nietykalności krowy kształtowała się stopniowo. Sam król Asioka (III/II w. p.n.e.) słynny wszak z humanitaryzmu i miłosiernego stosunku do zwierząt nigdy oficjalnie nie wydał edyktu zakazującego uboju krów. Zapewne na formę kultu krowy miały wpływ idee kształtujące się w Indiach, a związane ze zmianami światopoglądowymi, nowymi religiami i doktrynami: jak buddyzm piętnujący krwawe ofiary, dżinizm i zasada ahimsy, czyli nie wyrządzania krzywdy żadnej żywej istocie, ale też idea… reinkarnacji. Pomyślmy, wielokrotne życie i wcielanie się w nowe ciała zgodnie z prawem karmy nie wyklucza, że możemy odrodzić się jako zwierzę — jakże więc je zabijać? A jeśli dusza naszego dziadka wcieli się w krowę, której jesteśmy właścicielem? Żarty na bok...W każdym razie, gdy teoria reinkarnacji weszła w główny nurt myśli religijnej hinduizmu, to i postać krowy znalazła sobie nowe miejsce. Wierzono bowiem, że gdy w wyniku przewin wcielimy się w zwierzę, to mamy szansę odrodzenia się w ciele człowieka tylko wtedy, gdy poprzedzi je życie w ciele krowy. Innymi słowy bezpośrednią poprzedniczką formy ludzkiej jest ni mniej ni więcej tylko ciało krowy! I odwrotnie: gdy ktoś zabije krowę, po wielu latach mąk piekielnych, wróci na ziemię w ciele krowy.

Kiedy jednak krowa stała się nietykalna w dzisiejszym sensie? W księgach Arthasiastr już mówi się, że ludzie zabijający bydło sami winni być karani śmiercią, ale zapis ten miał tylko strzec stada króla przed złodziejami. Wydaje się, że cezurą był wiek VIII, o którym wspominaliśmy na początku. Od czasów najazdów muzułmańskich luźna zasada staje się wymogiem religijnym — Hindusi bowiem poczuli się zagrożeni w swej tożsamości religijno-narodowej i poczęli uściślać doktryny hinduizmu, może też byli przerażeni skalą uboju krów dokonywanym przez muzułmanów, którzy nierzadko chcąc dokuczyć wrogom zabijali zwierzęta na oczach wielu Hindusów. Jeszcze w czasie, kiedy Indie odzyskiwały niepodległość, w okresie podziału kraju na Indie i Pakistan, czemu towarzyszyły krwawe walki między islamistami a hinduistami, najlepszym sposobem przywiedzenia Hindusów do wściekłości i do spowodowania zamieszek, było celowe znęcanie się nad krową przez muzułmanów.

Sam Mahatma Gandhi bronił krowy, upatrując w niej nie tylko jednego z symboli hinduizmu szczególnie oddziałującego na masy wieśniaków, których problemy leżały mu na sercu, ale też zdając sobie sprawę, iż właśnie krowa jest podporą tysięcy małych gospodarstw biednych hinduskich chłopów. I tak jest w istocie. Wielu publicystów (por. M. Harris, „Krowy, świnie, wojny i czarownice"), także Polaków, znawców problematyki Trzeciego Świata (np. W. Giełżyński, R. Piekarowicz) uważa, że kult krowy nie jest żadną fanaberią rozhisteryzowanych hinduistów, ale zwyczajem zrodzonym z indyjskiej specyfiki, mającym podstawy racjonalne. Krowa to najlepszy sprzymierzeniec milionów ubogich wieśniaków — ciężko pracuje na roli, pełni też funkcję jako siła pociągowa; nie konie są bowiem zaprzęgane do wozu, lecz krowy i woły. Chłop, któremu padła krowa jest często pozbawiony możliwości utrzymania i nierzadko wędruje do miasta, gdzie zostaje nędzarzem ze slumsów, jak wielu przed nim… Gospodynie hinduskie przyrządzają posiłki najczęściej na maśle ghi, zaś za podpałkę do gotowania służy im wysuszone krowie łajno, co wobec małej ilości drewna w wielu rejonach Indii jest koniecznością. Fakt, że pogłowie bydła w Indiach jest monstrualne, liczy od 170-200 milionów sztuk, ale pomyślmy, że gdyby nawet udało się przeforsować nakaz uboju w celu jego zmniejszenia, kogóż dotknęło by to najbardziej, jak nie biedaków z indyjskich wsi, dla których jedna lub dwie krowy to cały ich majątek? A przecież aż 80% mieszkańców Indii żyje na wsi. Myśląc kategoriami europejskimi, mając przed oczami nasze nowoczesne wsie, traktory, wielkie areały, nie zrozumiemy struktury tamtejszej wsi i tamtych realiów. A są one zupełnie odmienne. Zresztą nie tylko w Indiach istniał zakaz zabijania krów, z podobnych przyczyn — także w Japonii, Chinach, Tybecie. O takich zakazach w starożytności już mówiliśmy.

Jeden z wymienionych publicystów pisze wprost: „obraz gigantycznego stada krów tratującego pola Indii jest mitem" (Piekarowicz, „Zrozumieć Indie", s. 83) i jeszcze wylicza: „kult krowy utrzymuje przy życiu najwyżej 9% całości stada, konieczność ekonomiczna — całą resztę" (s. 91). A też między bajki należy włożyć opinie, że nie odgania się krów z rynku czy z ulicy; regułą raczej jest, że się je właśnie przegania. A nawet, gdy Hindus jest przyparty do muru obchodzi religijny zakaz uboju i choć sam nie zada krowie gwałtu, dyskretnie sprzeda ją np. sąsiadowi, który jest muzułmaninem. Krowy jednak umierają same, a padłymi zwierzętami zajmują się pogardzani „nieczyści", którzy jako jedyni mogą jeść wołowinę. Oczywiście, smutny jest obraz wychudłych starych krów, których nikt nie krzywdzi, ale i nikt się nimi nie zajmuje. Dlatego też utworzono przytułki dla takich zwierząt, zwane gouszali. Trzeba też powiedzieć, że rządy indyjskie starające się o unowocześnienie kraju, niejeden raz borykały się z problemem „świętej krowy". Wiadomo, że Nehru nie był przychylny temu kultowi. Ponieważ urzędowy zakaz uboju krów nie obowiązywał w kilku prowincjach, gdzie Hindusi stanowili mniejszość, ortodoksi hinduscy i wiele tysięcy świętych mężów sadhu urządzili w Delhi (lata 60.) wielką manifestację w obronie krów, ku utrapieniu władz. A gdy rząd wydzielił w Radżastanie specjalne miejsca, by zwieźć tam nadmiar bydła, podniósł się protest i „deportacje" wstrzymano. Tak więc w samych Indiach zdania są podzielone: niektórzy Hindusi wstydzą się kultu krowy, inni go bronią.


1 2 3 4 Dalej..

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Prorok i święte krowy, czyli o uczuciach religijnych
Upanajana, ceremonia inicjacji

 Zobacz komentarze (1)..   


« Hinduizm   (Publikacja: 14-05-2002 Ostatnia zmiana: 06-09-2003)

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Joanna Żak-Bucholc
Zajmuje się etnologią i religioznawstem. Publikowała m.in. w: 'ALBO albo Inspiracje Jungowskie'; 'Nie z tej ziemi'; 'Czwarty Wymiar'; 'Tytuł'.

 Liczba tekstów na portalu: 90  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: Kilka uwag na marginesie poprawności politycznej oraz innych wkurzających rzeczy
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 19 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365