Tuż po letnim przesileniu, kiedy notuje się najwięcej
incydentów motywowanych szaleństwem religijnym,
Wielki
Wschód Francji apeluje do władz publicznych o podjęcie
kroków zaradczych.
Wielki Wschód Francji, związany historycznie z batalią o absolutną wolność sumienia, sekularyzm, emancypację
człowieka, nie zgadza się na tolerowanie działań zmierzających do
bezpośredniego lub pośredniego zniewolenia człowieka czy
działań szkodliwych dla zdrowia, związanych z aktywnością
sekt. Dotyczy to w szczególności mniej lub bardziej fantazyjnego
dyskursu apokaliptycznego, mającego na celu wywoływanie
strachu lub zachęcającego do przestępstw i (lub) myśli
samobójczych. Przykładem tego była masakra dokonana przez neotemplariuszowską organizację Zakon Słonecznej Świątyni
(OTS) w Szwajcarii, Kanadzie i Francji.
Destrukcyjni templariusze
Zakon Słonecznej Świątyni (znany też jako Zakon Słonecznej
Tradycji) był tajnym stowarzyszeniem opartym na micie
dalszego istnienia średniowiecznych templariuszy. Został
założony przez Josepha Di Mambro i Luca Joureta w 1984 r.
Luc
Jouret (1947-1994) był belgijskim lekarzem, który odjechał w medycynę
alternatywną i New Age. W latach 70. zrobił „fakultet" z homeopatii i zaczął udzielać się jako „lekarz-homeopata". W tym czasie dużo podróżował
poznając różne formy „alternatywnego i duchowego uzdrawiania" oraz „zdolności
paranormalnych". Na początku lat 80. przy granicy francusko-szwajcarskiej
powołał Amenta Club (przemianowany później na Atlanta Club). Wśród jego
słuchaczy był lider różokrzyżowej Fundacji Złotej Drogi, Joseph Di Mambro
(1924-1994), który wprowadził Joureta na salony tajnych organizacji
okultystycznych. W 1981 r. Jouret został przyłączony do Odnowionego Zakonu
Świątyni, organizacji okultystycznej założonej przez Juliana Origasa
(1920-1983). Parę lat później Jouret i Di Mambro spletli swoje doświadczenia i nauki w powołanym Zakonie Słonecznej Świątyni. Jouret został twarzą organizacji i podróżując z wykładami po świecie frankofońskim przyciągał nowych członków. Z kolei Di Mambro zajął się bieżącym kierownictwem Zakonu.
Poprzez
Słoneczną Świątynię do ruchu New Age włączone zostały wątki templariuszowskie. Doktryna Zakonu była mieszanką wczesnego protestantyzmu,
New Age, homeopatii, ekologizmu, ufologii oraz swobodną adaptacją masońskich
rytuałów.
Według Peronnika (imię zakonne Roberta Chabriera), cele
zakonu zawierały: wprowadzenie „właściwego pojęcia
autorytetu i władzy na świecie", afirmację nadrzędnego
znaczenia spraw duchowych ponad doczesnymi, towarzyszenie
ludzkości w procesie wielkiej „przemiany", przygotowanie
ponownego przyjścia Jezusa jako solarnego boga-króla i wreszcie unifikację wszystkich kościołów chrześcijańskich
oraz islamu. Niektóre ich nauki miały być inspirowane
brytyjskim okultystą Aleisterem Crowleyem (lider Zakonu
Wschodniej Świątyni oraz Hermetycznego Zakonu Złotego
Brzasku).
Loże Słonecznej Świątyni funkcjonowały w kanadyjskim
Quebecu (w Morin Heights oraz Sainte-Anne-de-la-Pérade),
Australii, Szwajcarii, we francuskiej Martynice i innych
krajach.
Joureta szczególnie interesowali ludzie wpływowi. W latach 2001-2006 toczone były procesy
przeciwko znanemu dyrygentowi i kompozytorowi Michelowi
Tabachnikowi, który był liderem francuskiego
oddziałowi zakonu, jednak ostatecznie od udziału w samobójstwach i zabójstwa został uwolniony.
Naczelną władzą sekty jest Synarchia Świątyni, której
członkowie są utajnieni. Tworzą ją 33 osoby określane
mianem Starszych Braci Różanego Krzyża. Siedzibą Synarchii
był szwajcarski Zurich. Rada Zakonu tworzyła loże, które
były prowadzone przez Regionalnego Komendanta i trzech
Starszych. Awanse w ramach organizacji oparte były na
systemie trzech poziomów: 1) Bracia Dziedzińca, 2) Rycerze
Przymierza, 3) Bracia Starożytnych Czasów. Każdy poziom
podzielony był na trzy stopnie. Podwyżki na poszczególne
stopnie były odpłatne.
Loże Zakonu miały ołtarze, rytuały i kostiumy. W trakcie
ceremonii członkowie ubrani byli w szaty stylizowane na
ubiory średniowiecznych krzyżowców. Di Mambro, który
utrzymywał, że w poprzednim wcieleniu był członkiem
dawnego zakonu templariuszy, eksponował w trakcie
ceremonii sekty miecz, który miał być artefaktem
templariuszowskim.
3. Państwo Dutoit z małym antychrystem. Morderczy ciąg sekty rozpoczął się
od rytualnego morderstwa na tym dziecku, które miało być Antychrystem. Dziecko zabito na ołtarzu przebijając drewnianym kołkiem
We wczesnych latach 90. sektą zainteresowały
się władze, w konsekwencji zaczęli odpływać członkowie. Wówczas liderzy
obmyślili plan ewakuacji ze złego świata (wierzyli bowiem, że śmierć nie
istnieje). W różnych aktach samobójczo-morderczych zginęło w latach 1994-1997
kilkadziesiąt osób. Więcej informacji o tym można znaleźć
tutaj oraz w artykule George’a D. Chryssidesa
Sources
of doctrine in the Solar Temple.
Szaleństwo 2012
Istnieją poważne obawy, że w związku z mitami religijnymi, i pseudomajowymi dotyczącymi rzekomego końca świata 21 grudnia 2012 r. wydarzenia
podobne do tych z Zakonem Słonecznej Świątyni, mogą się eskalować. Miliony ludzi
przygotowuje się do „końca świata", powstają firmy zajmujące się sprzedażą
bunkrów apokaliptycznych, tysiące daje się uwieść nowym guru apokaliptycznych
sekt. Wielu z nich może zostać przekonanych do samobójstwa lub paść ofiarą
mordów religijnych w związku z 2012.
Reklama jednej z firm sprzedających bunkry na apokalipsę:
Rozwijają się migracje apokaliptyczne. Wyznawcy 2012 ściągają do
miejsc które mają być ocalone lub gdzie mają lądować Obcy, by zabrać wybranych
(jednym z takich miejsc jest szczyt Pic de Bugarach na południu Francji).
Wielki Wschód Francji apeluje do najwyższych władz
publicznych o zagwarantowanie, że zostaną podjęte
działania zmierzające do ochrony wolności myśli, a także
zapewnienia odpowiednich zasobów ludzkich, finansowych
oraz organizacyjnych na rzecz zapobiegania i pomocy
ofiarom, w celu skuteczniejszego zwalczania ekspansji
niebezpiecznych sekt.
Szef francuskiej agencji Miviludes, zajmującej się obserwacją i zwalczaniem sekt, ma ręce pełne roboty. Ostatnio podróżuje po „świętych
miejscach", by w terenie na bieżąco zbierać informacje o sektach
apokaliptycznych.
Mity i legendy tworzy się na ogół w obliczu białych plam, luk
wiedzy i ignorancji. Szaleństwo wokół kalendarza Majów, jak i cały „magiczny"
urok tej cywilizacji o której tak niewiele wiemy, lecz która fascynuje, to druga
fala dziedzictwa uzbrojonego katolicyzmu — Conquistadores et consortes!
Majowie tak mocno magnetyzują, bo zniszczono ich ciekawe dziedzictwo, które dla
ówczesnych władz duchownych było zniewagą Boga.
Pod koniec XVI w. hiszpański biskup Jukatanu, Diego de Landa,
który odpowiedzialny jest za liczne auto-da-fé, torturowanie tysięcy
Indian oraz kierowanie systematyczną akcją niszczenia religii Majów, w książce
Relacion de las cosas de Yucatan pisał:
"Ludzie ci również korzystali z pewnych znaków lub
liter, za pomocą których zapisywali w swych księgach pradawne sprawy i nauki.
Znaleźliśmy wiele ksiąg spisanych tymi znakami, a że nie było w nich nic innego
jeno przesądy i diabelskie łgarstwa, przeto wszystkie je spaliliśmy, co wywołało
zadziwiający ich żal oraz ogromną boleść".
Niewiele umknęło czujnemu oku biskupa.
Wiedza o systemie mierzenia czasu przez Majów również pochodzi z powyższego kajecika biskupa.
Gdyby nie ówczesne szaleństwa de Landy i jego ludzi dziś
wiedzielibyśmy znacznie więcej o kulturze i religii Majów, a tym samym niemal na
pewno nie byłoby odpowiedniego budulca mitu roku 2012.
Racjonaliści — oczywiście — zapraszają na Afterparty po Końcu
Świata!
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.