Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
204.446.735 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 701 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
"Zagłębianie się w zagadnienia budowy świata jest jednym z największych i najszlachetniejszych celów człowieka."
 Nauka » Pseudonauka, paranauka

Radiestezja czyli różdżkarstwo i wahadlarstwo [4]
Autor tekstu:

Inne sprzeczności w teoriach radiestetów: Twierdzą, że mają zdolności odbierania promieniowania. Różdżka czy wahadełko, jest ich wskaźnikiem. Czyli detektorem jest radiesteta. Tymczasem można, niemal w każdej książce wydanej przez radiestetów, przeczytać o warunkach pracy i przechowywaniu wahadełka. Jeśli radiesteta odbiera „to" promieniowanie, to logiczne jest, że wahadełko nie ma tu żadnego wpływu jest tylko wskaźnikiem, ponieważ jego ruchy są zależne od ruchów ręki. Wahadełko na statywie nie wykona żadnego ruchu. To ruch ręki radiestety wprowadza wahadełko w ruch, przyznają radiesteci. Więc obojętne jest, jaki ciężarek zawiesimy na nitce, rozumiemy, że niezbyt ciężki. Tymczasem, wahadełko powinno być rozgrzane, nie w przenośni, ale dosłownie, „bo zimne nie spisuje się dobrze", „a najlepiej by go nosić przy sobie".

Co za różnica, czy ciężarek ma 5° stopni czy 20°C, jeżeli ręka radiestety wprowadza go w ruch. Każde wahadełko, bez względu na to z jakiego materiału jest wykonane, powinno być przechowywane bez dostępu światła dziennego lub słońca — zalecają radiesteci. Po co? Przecież to radiesteta odbiera promieniowanie, a nie wahadełko. Dlaczego mosiężnemu ciężarkowi przeszkadza światło? Przecież ręka radiestety kieruje jego ruchem. Według radiestetów wahadełko powinno być przechowywane w pojemniku, najlepiej z naturalnego materiału: drewna, skóry, sukna i bez kontaktu z innym wahadełkiem. Zalecają, aby nie oddawać wahadełka innym osobom, jeżeli ktoś inny trzymał wahadełko, należy go oczyścić z obcego promieniowania strumieniem wody. Ręka człowieka nie promieniuje nic, oprócz ciepła, czyli promieniowania podczerwonego. Czy ciepło szkodzi wahadełku? Przecież jak twierdzą: ma być rozgrzane, „bo zimne nie spisuje się dobrze". A ciepło jest jedno. Z jakiego promieniowania ma oczyszczać woda?

Istnieje, dziesiątki typów wahadełek. Każde o innych cechach i przeznaczeniu. Wahadełko staje się przedmiotem radiestezyjnego wróżenia. Np. wahadełko typu „karnak" w rękach niedoświadczonego radiestety „może być nawet groźne dla jego zdrowia". Oczywiście przestroga jest po to, by początkujący poszedł na kurs i zapłacił. Równie „wahadełko wprawione w ruch bez określonego cel emituje groźne dla życia promieniowanie." Oczywisty absurd. Skąd materiał, z którego wykonano wahadełko np. mosiądz, aluminium, czy drewno bierze energię. Jeżeli energia pochodziłaby z ruchu wahadełka znaczyłoby to, że każdy ruch wytwarza „szkodliwe promieniowanie", co byłoby następnym absurdem. W jaki sposób zamieniałby ją w promieniowanie? Cały dział jest absurdalny, sprzeczny z podstawowymi prawami fizyki i z wiedzą przyrodniczą, że trudno jest zmusić się do czytania. Dodatkowo brak konsekwencji. Raz „ich" promieniowanie jest normalnym znanym nauce, innym razem jakimś bliżej nieokreślonym, rodem z science fiction. Dlatego nie widzę potrzeby dalszego analizowania absurdów.

Zachęcam do prostego eksperymentu z wahadełkiem. Siedząc opieramy rękę na stole. W palcach trzymamy jakiekolwiek wahadełko. Po kilkunastu sekundach wahadełko rozpocznie pierwsze ruchy. Amplituda może osiągnąć nawet 10 cm. W stawie łokciowym tętnica dostarcza energii i dłoń wykonuje rytmiczne drgania, przenoszone na wahadełko. Amplituda wzrasta, przy odpowiedniej długości wahadełka, drgania mogą być zsynchronizowane.

Serce nasze dostarcza rytmicznych skurczy, które są przenoszone na całe ciało. Nasza pozycja: stojąca, siedząca, w marszu itp. powoduje, że rytmiczne skurcze nakładane są na przypadkowe drgania i wychylenia naszego ciała, co powoduje chaotyczność, ale na skutek rytmiczności ustala się kierunek wahnięć. Statystycznie jednak jest on całkowicie przypadkowy. I pomyśleć, że ta przypadkowość decyduje, czy gospodarz będzie miał studnię w miejscu dla niego korzystnym czy niekorzystnym, bo do warstwy wodonośnej zawsze można się dokopać!

Metoda mentalna

Polega na tym, że radiesteta zadaje pytanie, dotyczące różnych zagadnień, a jego podświadomość odpowiada wahnięciem wahadełka. Rozpoczyna się od ustalenia wahnięcia wahadełka na „tak", tzn. pytamy, jaki ruch wahadełka będzie na tak i jeżeli wahadełko wykona jakiś ruch, to uznajemy ten ruch jako odpowiedź „tak". Ruch pod kątem 90 stopni uznajemy na „nie". Kręcenie się wahadełka np. w prawo, na „nie wiem" a w lewo, „nie chcę powiedzieć". Tak przygotowany radiesteta zadaje np. pytanie: Czy żyła wodna jest na głębokości 5 m? Jeżeli wahadełko powie „nie", to radiesteta pyta: Czy żyła wodna jest na głębokości 6 m? Jeżeli odpowiedź jest negatywna, ponawia pytania, aż do skutku. Wielu radiestetów tą metodą „wykryło" i „określiło głębokość" cieku wodnego, którego w Ziemi nie ma.

Pomyśl Czytelniku? Tę metodę stosuje się w diagnozie wszystkich chorób. Przeraża mnie diagnoza oparta o przypadkowość. „Tą metodą można czerpać informacje od innych osób" i nawet tego nie wiedzą, że udzielają informacji, nawet od „otaczającej rzeczywistości, sięgać w przeszłość i przyszłość". „Metoda mentalna i fizyczna to podstawowe metody wszelkich prac radiestezyjnych" (Radiestezja stosowana, str.90). Skąd nasza podświadomość ma znać przeszłość i przyszłość? A skąd ma wiedzieć, na co jest chory, stojący przed nami, „badany" człowiek? Te założenia nie mają najmniejszego sensu. Oczywiście, nie potwierdza tego praktyka. Czy jakiś radiesteta odpowiedział na pytanie: Czy ten człowiek jest mordercą? A znajdowane żyły wodne, i ich głębokość, skoro ich nie ma, nie świadczą o radiestezyjnym absurdzie?

Wiele razy kopaliśmy studnie, w miejscu całkowicie nieodpowiednim, jeśli gospodarz nie dał się przekonać, że różdżkarstwo jest oszustwem. Gospodarz ufając radiestecie, często stwierdzał „bo różdżkarz powiedział, że tam jest ciek wodny", czyli żyła. Oczywiście, zawsze poziom wody był na spodziewanej przez nas głębokości. Doskonale wiedzieliśmy, na jakim poziomie w danej okolicy jest warstwa wodonośna. Pamiętam, jak brat kopał studnię w dużym sadzie, pół metra od granicy sąsiada. Właściciel sadu, nie dał się przekonać, że nie jest to miejsce dla niego odpowiednie. Również dla brata kopanie głębokiej studni, przy płocie, było dużym utrudnieniem. Ale właściciel polegał na różdżkarzu, który określił żyłę wodną na głębokości 8 m. Studnia miała ponad dwadzieścia m. Znając teren, dobrze wiedzieliśmy, że taka będzie jej głębokość. Po zakończeniu właściciel sadu powiedział: „Po co mi ta studnia na skraju mojego sadu? Tyle rur i wykopu muszę włożyć więcej". Zrozumiał, że jeżeli warstwa piasku ciągnie się np. 10 km to zawsze poziom wody będzie jednakowy, a głębokość studni zależy wyłącznie od ukształtowania powierzchni i o żadnych żyłach wodnych, usytuowanych powyżej poziomu hydrostatycznego, nie może być mowy. Ten radiestezyjny pomnik absurdu, długo jeszcze będzie o tym świadczył. Oczywiście, zacietrzewiony różdżkarz powie, że on by to zrobił lepiej. Nie zrobiłby lepiej, bo szukałby cieku wodnego, którego nie ma. Na terenach równinnych każde miejsce na kopanie studni jest trafne, bo woda utrzymuje w ziemi poziom do miejsca, w którym natrafi na warstwę iłu, która może rozdzielić warstwę wodonośną.

Ale to nie koniec radiestezyjnych absurdów, jest ich ogromna ilość, różnych metod, praw, hipotez. Np. teleradiestezja to szukanie przy pomocy mapy lub planu miasta stref geopatycznych, ujęć wody, zaginionych ludzi i wszystko, za co zapłacisz Czytelniku. Telediagnoza, to diagnoza na podstawie fotografii. Radiesteta trzyma wahadełko nad fotografią i pyta, czy choruje na serce, jeśli wahadełko „powie" nie, to pyta, czy choruje na wątrobę? Ale chorób serca może być pięćdziesiąt, wątroby np. czterdzieści, a nerek dwadzieścia. Radiesteta nawet nie wie, o co pytać? Ponieważ sama zasada jest absurdalna, nie ma podstaw do dłuższej analizy.

Moim zdaniem diagnoza oraz tzw. ekspertyzy terenów pod budowę osiedli, przynoszą najwięcej szkód. Brak jakiegokolwiek uzasadnienia naukowego i dyskwalifikuje radiestezję w całości i stawia ją w rzędzie oszustw, na równi z wróżeniem, jako wróżenie z wahadełka.

Siatka szwajcarska

Radiesteci stworzyli tzw. siatkę szwajcarską. Siatka szwajcarska to pokrywające cały glob linie promieniowania, które mają grubość 10 do 15 cm. i są usytuowane zgodnie z południkami i równoleżnikami. Dlaczego? Te szkodliwe linie promieniowania oddalone są od siebie o 2 m i o 2,5m tworząc prostokąty 2m na 2,5m. Radiesteci twierdzą, że jej istnienie łączy się z promieniowaniem kosmicznym. Szczególnie niebezpieczne jest nałożenie się promieniowania ścianki (10 do 15cm) lub węzła (linii przecinających się) na promieniowanie żył wodnych. Ale to nie koniec groźnej siatki, każda siódma linia siatki tworzy siatkę II stopnia. Co siódme tak tworzone pasmo, tworzy pasmo III stopnia o szerokości promieniowania 60 do 80 cm porównywalnego z dużą żyłą wodną. I to jeszcze nie koniec dziwactw. Istnieje również „szkodliwa" dla człowieka „siatka diagonalna", której linie przebiegają ukośnie w stosunku do siatki szwajcarskiej w odległości 3 i 4 m. Oprócz tego istnieją linie mocy i szczególne miejsca, zwane czakranami. Oczywiście wszystko szkodliwe.

Papier przyjmie wszystko, oczywiście opisanych linii nie wykrywają przyrządy pomiarowe, tego można było się spodziewać, jedynie wykrywają to radiesteci, przyrządem pomiarowym o nazwie wahadełko. Promieniowanie kosmiczne, na które powołują się radiesteci, jest chaotyczne, nieuporządkowane. Nie ma mechanizmów w ziemi ani w wodzie, które niesioną energię porządkowałyby w linie, i w dodatku co siódma linia byłaby mocniejsza, II stopnia a co siedem takich mocniejszych linii, czyli co 49 linia, byłaby jeszcze mocniejsza, III go stopnia. Mam nadzieję, że czytelnik wyciągnie słuszny wniosek.

Każdy radiesteta dodaje „swoje mądrości", do istniejącej gmatwaniny hipotez, często tak absurdalnych jak „zasada pierwszego spojrzenia" w poszukiwaniu „żyły wodnej" opisanej w książce W kręgu radiestezji Henryka Ladorskiego (str.92). Autor ten (rys.45 str.93) narysował żyłę wodną zaznaczając strzałką „nurt podziemny cieku". Jest to rodzaj korytka podziemnego w którym poziomo płynie woda. Jest to powszechne wyobrażenie cieku wodnego. Takiego tworu wyobraźni radiestetów w Ziemi nie ma. Dla mnie, fachowca w tej branży wywołuje to uśmiech politowania i jednocześnie oburzenie. Dlaczego autorzy książek — radiesteci nie zasięgną rady fachowców studniarzy, lub hydrologów i powielają brednie, wymyślone kiedyś w przeszłości. Jedyną odpowiedzią na to pytanie może być kierowanie się chęcią zysku czerpanego z oszustwa. Nie jest ważne czy świadomego czy nie. Inny radiesteta wprowadza nowe określenie „wejście do źródła wody" pisząc, że każda choroba nowotworowa, jest efektem przebywania w „miejscu nad wejściem do źródła wody". Tak, jak nie ma żył wodnych, tak nie ma wejść do źródła wody. Z dalszego tekstu wynika, że w ziemi istnieją „źródła wody" dość powszechne, bo jak sugeruje autor: Choroba jest zależna od zajmowanej pozycji nad wejściem do źródła wody. Chorobą może być nowotwór, a jeśli śpi lub pracuje w pozycji odwrotnej, to paraliż nóg. Gdyby ów radiesteta wykopał kilka studni, lub obejrzał jedną kopalnię odkrywkową, przeczytał tylko jedną książkę z geologii, lub lepiej — z hydrologii, takich głupstw by nie pisał. Jednak po przeczytaniu tej radiestezyjnej książki niejeden zechce sprawdził swoje miejsce pracy i radiesteta parę złotych zarobi Tylko po co za fałsz płacić?


1 2 3 4 5 Dalej..

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Piramidalne bzdury
Bioenergoterapia

 Zobacz komentarze (60)..   


« Pseudonauka, paranauka   (Publikacja: 03-09-2003 Ostatnia zmiana: 03-10-2012)

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Marceli Kołodziejski
Autor książki "Nauka demaskuje oszustwa", wymierzonej w zalewającą nas falę pseudonauki i oszustw.

 Liczba tekstów na portalu: 5  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: Piramidalne bzdury
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 2675 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365