|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Filozofia » Historia filozofii » Filozofia starożytna
Bractwo pitagorejskie [3] Autor tekstu: Mariusz Agnosiewicz
Koncepcja transmigracji dusz, może mieć jednak pewną
wartość dla zmiany naszego sposobu traktowania zwierząt. Ksenofanes opisywał
jak Pitagoras widząc człowieka bijącego psa, nakazał mu zaprzestanie, gdyż
rozpoznał w skowycie psa głos swego przyjaciela. Pies jest na ogół
wierniejszym przyjacielem człowieka niż inny człowiek, Pitagoras z pewnością
się nie mylił. Oczywiście nie tylko psy zasługują na lepsze traktowanie.
Zresztą, nie tylko zwierzęta, ale wszystko co żyje — cała nasza przyroda
jest w wielkim niebezpieczeństwie. Atakuje ją wielki wróg: człowiek...
Nauka o duchu a duch naukiPitagoras wtajemniczony był nie tylko w orfizm, ale i w
misteria apollińskie. Jego doktryna religijna była syntezą ich obu.
Pierwiastek apolliński, w przeciwieństwie do pierwiastka dionizyjskiego łączonego z uczuciami, utożsamiany jest z rozumem. Znalazło to doskonałe
odzwierciedlenie u pitagorejczyków. Jeśli istnieje jakiś idealny model
relacji wiary religijnej i nauki, to jest to model pitagorejski: Każdy człowiek
został stworzony przez Boga w tym celu, ażeby poznawać i oglądać. Fenomen
ich wierzeń religijnych polegał na tym, iż w odróżnieniu od innych grup
mistycznych, które praktykowały jako środki mistyczne muzykę, tańce oszałamiające
czy wino, pitagorejczycy za najważniejsze środki oczyszczania duszy
uznawali życie ascetyczne, muzykę i pracę naukową. Dla wielu z nich ten
ostatni stawał się najważniejszym, w efekcie czego w V w. doszło do rozłamu.
Grupa, którą określa się mianem „akuzmatyków", koncentrowała się na wątkach
mistycznych i sakramentalnych. Natomiast tzw. matematycy (od mathéma 'nauka,
umiejętność'), pozostając przy dawnych wierzeniach, na głównym planie
stawiali naukę. Jednak nauka jako środek oczyszczenia nie stanowił dla nich
sposobu do osobistego wyróżnienia się. Dla współczesnych naukowców jest to
bardzo ważny i stymulujący aspekt badań, zupełnie zrozumiały i pozytywny,
choćby w tym sensie, że przez skromność pitagorejskich uczonych dziś nie
znamy wiele ich nazwisk ani tego kto czego dokonał. Jako przyczynę tego, wielu
skłonnych byłoby wskazać tajemnicę jaką mieli pitagorejczycy otaczać swe
nauki. Krążyło np. podanie o tym jak jeden z adeptów sekty został przez
braci utopiony za to, że wyjawił obcym odkrycia dotyczące liczb. Są to
jednak zapewne legendy.
Związek pitagorejski prawdopodobnie składał się z dwóch
kategorii członków: właściwych „pitagorejczyków" (pythagoreioi),
którzy tworzyli wspólnotę sensu stricto (wspólnota dóbr, wspólne
zamieszkiwanie, noszenie białych szat, przestrzeganie tabu), oraz „pytagorystów"
(pythagoristai), którzy zbierali się jedynie dla wysłuchiwania wykładów
Pitagorasa. Na podstawie Jamblicha, ten podział możemy utożsamić z podziałem
na matematyków i akuzmatyków. J. Brosse przedstawia ten podział jako „krąg
zewnętrzny", czyli akuzmatycy, którzy mieli za zadanie obronę związku,
tworzyli konfraternię wojowników dowodzonych przez Milona z Krotony, zięcia
Pitagorasa, oraz „krąg wewnętrzny", czyli matematycy, wtajemniczeni m.in. w prazasadę liczb. [ 9 ]
Pytagoryści-akuzmatycy nie tylko nie zajmowali się pracą naukową, ale z czasem do słów Mistrza zaczęli pochodzić z nabożną czcią, traktując je
jako dogmaty (podobnie jak w Średniowieczu traktowano Arystotelesa). Wśród
nich za mędrca nie uchodził ten, kto dokonał osobiście najwięcej, lecz ten
kto spamiętał więcej z nauk Guru. To oni przyczynili się do ubóstwienia
Pitagorasa oraz rozrostu legend pitagorejskich. Jest to postawa zupełnie
przeciwna duchowi naukowemu i podobnie jak neopitagoreizm, akuzmatycy stanowią
ten nurt w łonie Pitagoreizmu, który nie zasługuje na nasze większe
zainteresowanie.
Na temat relacji wiara-nauka w Pitagoreizmie, niezwykle
istotna i celna jest uwaga Bertranda Russella: "Niezależnie od elementu
mistycznego, wywodzącego się z odżywającego ruchu orfickiego, naukowy aspekt
działalności szkoły nie został przyćmiony przez jej koncepcje religijne. Nauka
nie nabrała posmaku religii, choć pragnienie poświęcenia się teoriom uznano
za coś religijnego." [ 10 ]
Wielu późniejszych naukowców wyrażało się o swoim stosunku do nauki w podobnym duchu. Oczywiście absurdalne i złośliwe jest przedstawianie tego
jako „religii nauki", czym do znudzenia bałamucą swoich czytelników
religijni apologeci i inni przeciwnicy nauki. Posłuchajcie fragmentu
popularnonaukowego wykładu Feynmana: „Tej pracy [tj. badań i odkryć] nie
wykonuje się dla korzyści płynących z wdrażania w życie nowych osiągnięć.
Motywem są emocje związane z odkryciami. Być może, większość was o tym
wie. Jest jednak niemal niemożliwe przekazanie podczas wykładu tym z was, którzy
tego uczucia nie znają, owego ważnego aspektu pracy naukowej, jej ekscytującej
strony, prawdziwego powodu, dla którego ludzie zajmują się nauką. A nie
rozumiejąc tego, gubicie istotę rzeczy. Nie możecie pojąć nauki ani jej związku z czymkolwiek innym, dopóki nie zrozumiecie i nie docenicie tej wielkiej
przygody naszych czasów. Nie żyjecie pełnią swojej epoki, jeśli nie
rozumiecie z jak wielką przygodą — a przy tym szalonym i podniecającym
przedsięwzięciem — macie do czynienia. Myślicie, że nauka jest nudna? Nie,
nie jest." Innym razem mówił: „Kiedy taki obiektywny obraz zostaje w końcu
skonstruowany, a tajemnica i majestat materii widnieją przed nami w całej
krasie, wtedy przyjrzenie się z powrotem człowiekowi jako skupisku materii,
potraktowanie życia jako części uniwersalnej, najgłębszej tajemnicy
przynosi doznanie, które jest bardzo rzadkie i niezwykle poruszające. Zwykle
kończy się to śmiechem i refleksją nad daremnością usiłowań zmierzających
do zrozumienia, czymże jest ten atom we Wszechświecie. Czymże jest ta istota — atom obdarzony ciekawością — który przygląda się sobie i zastanawia,
dlaczego w ogóle się zastanawia? Zwykle takie naukowe rozważania prowadzą do
przerażenia i tajemnicy, do zagubienia na granicy niepewności. Wydają się
jednak tak głębokie i tak istotne, że teoria zakładająca, że wszystko to
jest sceną, na której Bóg obserwuje ludzkie zmagania z dobrem i złem,
okazuje się niewystarczająca. niektórzy powiedzą, że przed chwilą opisałem
doświadczenie religijne. Bardzo dobrze. Możecie to nazywać jak chcecie.
Powiem wtedy, że dzięki przeżyciu religijnemu tego rodzaju młody człowiek
przekonuje się, iż religia wyznawana w jego Kościele nie wystarczy, by opisać,
by ogarnąć podobne doświadczenie. Bóg tego Kościoła nie jest dość potężny."
[ 11 ]
Wilson w swej Konsiliencji nazywa to „jońskim
zauroczeniem". Moim zdaniem słuszniejszym i bardziej adekwatnym określeniem
byłoby "pitagorejskie zauroczenie". Jak powiada Jacob Bronowski:
„Kiedy Pitagoras dowiódł swego wielkiego twierdzenia, złożył muzom w ofierze sto wołów w podziękowaniu za natchnienie. Był to gest dumy i pokory
zarazem, uczuć jakie po dziś dzień odczuwa każdy uczony, gdy otrzymane dane
liczbowe pasują do siebie i powiadają: Oto fragment struktury samej przyrody,
klucz do niej."
Pitagorejski ośrodek badawczy
Główny rozkwit naukowy w łonie Pitagoreizmu wiąże się z czasem tzw. młodych pitagorejczyków (przełom V i IV w. p.n.e.), już
po upadku pierwszej szkoły w Krotonie. Do najwybitniejszych młodopitagorejczyków
zaliczamy Archytasa z Tarentu i Timajosa z Lokri. W kolejnych generacjach wyróżnił
się Eudoksos z Knidos. Filolaos i Eurytas eksportowali Pitagoreizm do Grecji,
zakładając związek w Tebach. Ich uczeń, Ksenofil, założył szkołę
pitagorejską w Atenach.
Głównymi dziedzinami, jakimi zajmowały się szkoły
pitagorejskie były:
- Medycyna
- Muzyka
- Matematyka
Jest to wszelako nasz podział. Pitagorejczyk powiedziałby,
że oprócz medycyny ich nauka zajmuje się matematyką, a tutaj: a) geometrią,
b) geometrią stosowaną (za jaką uważali astronomię), c) arytmetyką, d)
arytmetyką stosowaną (za jaką uważali muzykę).
Największy powód do chluby dała im szkoła matematyczna,
(która z pewnością zawdzięczała wiele Babilończykom), dorównując swej sławie
szkole medycznej z wyspy Kos (w koskiej szkole działał m.in. Hipokrates).
Arystoteles pisał: „Tak zwani pitagorejczycy zajęli się pierwsi matematyką i pchnęli ją naprzód". Nie znaczy to, że wcześniej ludzie nie umieli
liczyć i rachować. Pitagorejczycy stworzyli matematykę jako dziedzinę naukową,
podczas gdy wcześniej funkcjonowała w sferze praktyki. Tym samym jeśli ktoś
miałby być patronem matematyków, to Pitagoras jest najlepszym kandydatem.
Badanie figur i stosunków przestrzennych (geometria)
Odkryli dwa najważniejsze elementarne twierdzenia: o
sumie kątów w trójkącie (jednak twierdzenia te dowodzili oddzielnie dla
trójkątów równobocznych, równoramiennych i nierównoramiennych) oraz tzw.
twierdzenie Pitagorasa: pole kwadratu zbudowanego na przeciwprostokątnej trójkąta
prostokątnego jest równe sumie pól kwadratów zbudowanych na przyprostokątnych:
c2 = a2 + b2. Od nich pochodzą takie pojęcia
jak „parabola", „hiperbola", „elipsa".
Oni też odkryli regułę "złotego podziału" mówiącą,
jak należy ustalić proporcje elementów dzieła plastycznego, by dawały
najlepszy skutek estetyczny.
Nauka o liczbach (arytmetyka)
Należy przede wszystkim zaznaczyć, że pitagorejskie pojęcie
liczby nie było tak abstrakcyjne jak nasze, traktowali je łącznie z wielkościami
przestrzennymi, liczba była rozumiana zawsze jako przestrzenna wielkość (od
tego do dziś pozostała nazwa liczb „kwadratowych").
Zajmowali się klasyfikacją liczb. Wprowadzili takie rozróżnienia,
jak liczby parzyste i nie, będące kwadratami i nie. Liczby kwadratowe
to sumy kolejnych liczb nieparzystych (np. liczba kwadratowa 9 jest sumą:
1+3+5, nazwa wzięła się z przedstawiania tych liczb pod postacią kwadratów
stworzonych z kamyków). Natomiast sumy kolejnych liczb parzystych nazywali
liczbami prostokątnymi. Specjalne znaczenie miała suma pierwszych czterech
liczba naturalnych (1+2+3+4) — tzw. tetraktys (arcyczwórka lub czwórnia). Układana z kamyków w kolejnych rzędach przybierała postać trójkąta (liczba trójkątna) i była ich liczbą świętą.
Odróżniali także liczby niewymierne (niedające się
zapisać w postaci ułamka). Liczby niewymierne odkryli dzięki
stosowaniu liczb w odniesieniu do geometrii: stwierdzili, że stosunek długości
przekątnej kwadratu do długości jego boku nie jest równy stosunkowi 2 liczb
całkowitych.
1 2 3 4 5 6 Dalej..
Przypisy: [ 9 ] J. Brosse, Mistrzowie
duchowi, Katowice 2000, s.169. [ 10 ] B. Russell, Mądrość
Zachodu, Warszawa 1995, s.21. [ 11 ] R.P. Feynman, Sens
tego wszystkiego, Warszawa 1999, s.15-16, 37. « Filozofia starożytna (Publikacja: 30-11-2003 Ostatnia zmiana: 07-02-2005)
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 3106 |
|