|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Nauka » Nauka i religia
Dylematy kreacjonizmu naukowego [1] Autor tekstu: Andrzej Joachimiak
Definicja
Kreacjonizm, w najbardziej ogólnym tego słowa znaczeniu, to taki pogląd, który mówi, że świat nie powstał „samorzutnie", z niewiadomej przyczyny lecz
został stworzony w jakimś celu. Kreacjonistami są więc wszyscy, którzy wierzą w jakąś nadnaturalną przyczynę sprawczą, wyznawcy wszelkiego rodzaju religii i wiar, o ile zakładają one istnienie osobowego stwórcy. Różnią się oni oczywiście
między sobą w poglądach szczegółowych na samą kwestię stworzenia, dotyczących odpowiedzi na pytania: jak, kiedy; i po co. Różnice pomiędzy nimi
wynikają głównie z tradycji; powołują się oni bowiem na różne objawione księgi, przekazy itp. W ogólności więc
mamy tyle odmian kreacjonizmu, ile religii wyjaśniających jak i przez kogo został stworzony świat. Wśród kreacjonistów są tacy, którzy
traktują treść „prawd objawionych" w sposób dość dowolny, uważając, że stanowią
one raczej pewien znak, przenośnię i tacy, którzy uznają ją za dokładny opis stworzenia świata, prawdziwy w najdrobniejszych
nawet szczegółach. Tych ostatnich nazywamy fundamentalistami. Poglądy fundamentalistów nie ulegają zmianom, ponieważ opierają się na niezachwianej wierze w „prawdy objawione", jakiekolwiek by one nic
były i nie dopuszczają możliwości rzeczowej dyskusji opartej na argumentach, czy to empirycznych, czy też logicznych. Skazuje ich to na izolację
intelektualną, a nawet, w dobie rozwoju nauki i racjonalizacji postaw i poglądów, na
śmieszność. Dość dziwaczną propozycją wyjścia z tej izolacji, jest reprezentowany głównie w Ameryce i Australii chrześcijański nurt nawiązujący bezpośrednio do fundamentalizmu biblijnego, nazywany „kreacjonizmem naukowym". Dla potrzeb tego artykułu nazywać go będziemy dalej „kreacjonizmem", pamiętając, że jest to pewne
uproszczenie. Jego zwolennicy i propagatorzy przyjmują, że opisy zawarte w Biblii są bezwzględnie prawdziwe i twierdzą, że potrafią tego dowieść na drodze naukowej. Naukowy charakter propagowanej przez nich dziedziny pozostaje jednak w sferze deklaracji, mających dotrzeć do niektórych
czytelników popularnych opracowań, faktycznie bowiem kreacjoniści nie mogą wykazać się żadnymi osiągnięciami badawczymi, które pozwalałyby na poważne traktowanie ich tez
nie tylko przez specjalistów różnych dziedzin nauk przyrodniczych, ale i przez ludzi choćby przeciętnie pod tym względem wykształconych. Polemika, jaką ponoć prowadzą z ewolucjonistami, ma więc charakter dość jednostronny, polega bowiem głównie na manipulowaniu danymi uzyskanymi przez przyrodników różnych specjalności, przytaczaniu odpowiednio
dobranych fragmentów dyskusji naukowych prowadzonych przez samych ewolucjonistów i posługiwaniu się terminami nauk przyrodniczych w celu wywarcia
odpowiedniego wrażenia na niewyrobionej publiczności. Nieudolność, dogmatyzm i brak jakiegokolwiek dorobku naukowego kreacjonistów powoduje, że podejmowanie z nimi poważnej polemiki na łamach liczących się czasopism naukowych byłoby, w opinii większości uczonych, wręcz niestosowne. Stąd też mogą oni wysuwać jak najbardziej uzasadnione pretensje, że są ignorowani, a ich „odkrycia" skrzętnie przemilczane przez świat nauki.
W praktyce, kreacjoniści skupili się głównie na podważaniu wiarygodności
ewolucjonizmu, szczególnie teorii ewolucji w biologii i poszukiwaniu śladów ogólnoświatowego potopu, które mogłyby w ich opinii dowieść prawdziwości przekazu biblijnego. Uważają, że ich ewentualny sukces w tych dziedzinach spowoduje uznanie kreacjonizmu za naukę, a przekazów biblijnych za szczegółowy i wierny opis minionych dziejów naszego świata. W wymiarze społecznym, pragną uzyskać jak największą liczbę zwolenników i przeforsować już teraz uznanie kreacjonizmu za pełnoprawną dziedzinę nauki, co najmniej równorzędną
ewolucjonizmowi. Umożliwiło by im to wprowadzenie kreacjonizmu jako odrębnego przedmiotu nauczania do szkół państwowych w Ameryce, a być może nawet eliminacji ewolucjonizmu jako nieudowodnionej, mocno wątpliwej i opartej na fałszywych przesłankach hipotezy, wręcz dogmatu, stanowiącego w ich opinii jedynie filozoficzne tło większości naukowych poczynań przyrodników. W praktyce więc, kreacjoniści toczą boje o wprowadzenie do szkół państwowych nauczania religii, dokładniej zaś biblii, a cały szum wokół tej sprawy wydawać się nam może, w świetle polskich doświadczeń („bezszmerowe" wprowadzenie religii do szkół państwowych — zob. str. 434), mocno przesadzony. Powinniśmy jednak pamiętać, że Amerykanie traktują poważnie zapisy swojej Konstytucji. Jeden z nich stanowi o rozdziale kościoła od państwa. By nauczanie
Biblii było więc w szkołach państwowych USA możliwe, kreaconiści muszą dowieść, iż przekazy biblijne mają obiektywny,
naukowy, a nie wyłącznie religijny charakter.
Ideologia
Cała, niezwykle bogata działalność kreacjonistów wynika, rzecz jasna, nie
tylko z pobudek czysto pragmatycznych. Jej najważniejszym źródłem jest łatwo zrozumiała i posiadająca już bogatą tradycję niechęć chrześcijan do idei ewolucji jako takiej, ponieważ
kłóci się ona z wyznawaną przez nich religijną wizją świata, stworzonego w ciągu kilku dni od razu w gotowej postaci. Najzacieklej atakują teorię ewolucji biologicznej, ponieważ uważają,
że jej powszechne, swojego czasu wręcz entuzjastyczne przyjęcie utorowało drogę swoistej ideologii ewolucyjnej, która rozlała się jak wrzód na ciele współczesnego przyrodoznawstwa. Obecnie bowiem, najbardziej ogólnie rozumiana idea ewolucji zadomowiła się na dobre nie tylko w biologii, ale i geologii, astrofizyce, termodynamice, kosmologii i wielu innych gałęziach nauk przyrodniczych.
Za szczególnie obraźliwą dla nich osobiście i szkodliwą społecznie uważają kreacjoniści ewolucyjną koncepcję pochodzenia człowieka i wskazują, że jest ona
nie do pogodzenia z dogmatami wiary chrześcijańskiej. Uważają ją, niezmiennie od ponad stu lat, za dzieło szatana.
Lucyfer jest przebiegły. Wie o tym, że gdy usunie jeden kamień (grzech
pierworodny), będzie mógł zawalić całą chrześcijańską budowlę. Aby usunąć grzech pierworodny,
musi on najpierw pozbyć się Adama. Adam musi odejść, a jego miejsce zajmą małpoludy. Rozległe kanały
informacyjne niestrudzenie głoszą, że wszystko ewoluowało i że małopopodobne
zwierzęta przeobraziły się w ludzi... [ 1 ] Większość chrześcijan daleka jest, rzecz jasna, od tak skrajnego i dogmatycznego potępienia ewolucyjnej teorii pochodzenia człowieka. Jak wskazuje jednak np. McMullin i wielu innych autorów chrześcijańskich, bynajmniej nie uprzedzonych do teorii
ewolucji w tym stopniu, co kreacjoniści, (reprezentujący grupę raczej skrajną i marginesową, szczególnie wśród katolików),
w rzeczywistości, teorie ewolucji stanowią prawdziwy problem dla chrześcijaństwa.
Kreacjonizm, jak już wspomniałem, krytykuje teorie ewolucyjne głównie „z naukowego punktu widzenia", twierdząc, że nie
znajdują one potwierdzenia w faktach. Zwolennicy tego kierunku twierdzą, że na szereg obserwacji, których prawdziwości nie negują, „nałożona" jakby została interpretacja ewolucyjna, chociaż wiele wskazuje
na to, że jest to interpretacja błędna. Wskazują na rzeczywiście istniejący, rzadko jednak wystarczająco jasno przez samych przyrodników
dostrzegany mechanizm tworzenia hipotez, planowania eksperymentów, konstruowania obrazów odległych dziejów ziemi „pod
ewolucję". Twierdzą, że taki sposób postępowania jest sprzeczny z metodą naukową, nie wiadomo czemu przypisując sobie prawo oceniania, co jest naukowe, a co
nie jest. O ile mi wiadomo, nikt poza nimi nie krytykuje powszechnego w nauce zwyczaju uzgadniania faktów
obserwacyjnych przede wszystkim i w pierwszym rzędzie z obowiązującą aktualnie teorią. Dopóki bowiem wszelkie uzyskiwane dane potwierdzają, bądź przynajmniej nie pozostają w sprzeczności z tą teorią, jest ona „dobra". Tak przynajmniej twierdzi Thomas Kuhn i większość teoretyków nauki jest skłonnych się z nim zgodzić.
Inaczej mówiąc, próby „lokowania" nowo uzyskiwanych wyników badań empirycznych w ramach wyznaczonych przez aktualnie uznawaną przez większość uczonych teorię, stanowi jedną z fundamentalnych cech metody naukowej. Konserwatyzm uczonych nie jest jednak zupełny. Według Poppera całkiem zadowalająca, nie obalona przez nowe, przeczące jej takty teoria może być jednak odrzucona i zastąpiona przez inną. Nowa teoria musi jednak spełniać pewne, bardzo konkretne wymagania, by mogła zastąpić starą. Powinna być wystarczająco atrakcyjna, nowatorska, śmiała, bogata w treść, wyjaśniająca możliwie duży zakres zjawisk, falsyfikowalna, inspirująca itd. Trzeba doprawdy wiele dobrej woli, by uznać, że stara biblijna historia stworzenia świata spełnia dziś chociaż część wymienionych warunków. Do tej sprawy wrócę jeszcze w dalszej części artykułu, obecnie zajmę się jednak podstawowymi tezami „naukowymi" kreacjonizmu,
skoro w opinii samych kreacjonistów stanowić mają one konkurencyjną w stosunku do ewolucjonizmu propozycję (teorię) naukową.
Pamiętając, iż podstawowym kryterium według którego kreacjoniści oceniają dane, teorie i hipotezy nauk przyrodniczych jest ich zgodność z treścią przekazów biblijnych, traktowanych jako rzeczywisty, dosłowny i zgodny z prawdą opis dziejów świata, łatwiej ocenimy istotność tych tez dla prezentowanej przez nich konstrukcji. Wspiera się ona na merytorycznej krytyce niektórych hipotez; danych
lub ich interpretacji przytaczanych przez ewolucjonistów, oraz cytowaniu danych empirycznych, przemawiających podobno za przyjęciem perspektywy
kreacjonistycznej.
Podstawowe tezy
Zgodnie z kreacjonizmem naukowym: 1) świat liczy sobie ok. 10.000 lat, a nie miliardy, jak utrzymują obecnie uczeni różnych specjalności, 2) istotną cezurą w dziejach Ziemi
był potop, który zasadniczo zmienił jej oblicze: spowodował śmierć milionów organizmów morskich i lądowych, nagromadzenie osadów wraz ze szczątkami zwierząt i roślin, zmiesił także ziemski klimat. Pokłady węgla
kamiennego i ropy naftowej pochodzą z tego właśnie okresu, powstały na skutek
nagromadzenia olbrzymiej ilości martwych, zalanych wodami potopu organizmów, 4) ewolucja świata istot żywych jest jedynie zgubnym mitem, wszystkie
rodzaje zwierząt i roślin zostały bowiem stworzone prawie jednocześnie.
Jednym słowem, człowiek nie ewoluował z małpy. Ssaki nie ewoluowały z gadów. Bóg stworzył człowieka, ryby, ptaki i gady według ich rodzajów w ciągu
klku dni i wszelka chwała za to stworzenie na leży do niego. Stopniowe,
samorzutne samodoskonalenie, komplikacja budowy i funkcji istot żywych nie są bowiem
możliwe. Gatunki ulegają raczej stopniowej, ale nieubłaganej degradacji. Z biegiem czasu ubożeją ich zasoby
genetyczne, a ich zdolność przetrwania ulega stopniowemu ograniczeniu. To samo dotyczy świata jako całości i jest to zupełnie zgodne z II prawem termodynamiki.
1 2 3 4 5 Dalej..
Przypisy: [ 1 ] Wyróżnione pochyłym drukiem cytaty
pochodzą z rozpowszechnianych u nas dzieł kreacjonistów obcych oraz rodzimych. W szczególnie uzasadnionych przypadkach autor został
wymieniony z nazwiska. « Nauka i religia (Publikacja: 06-12-2003 Ostatnia zmiana: 30-04-2005)
Andrzej Joachimiak Doktor habilitowany, jest genetykiem roślin, pracuje w Instytucie Botaniki Uniwersytetu Jagiellońskiego. Autor podręczników "Biologia w pigułce" oraz "Genetyka". | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 3120 |
|