Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
205.014.567 wizyt
Ponad 1064 autorów napisało dla nas 7362 tekstów. Zajęłyby one 29015 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy Rosja użyje taktycznej broni nuklearnej?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 15 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
Ironia jest ostatnią fazą rozczarowania.
 Nauka » Nauka i religia

Dylematy kreacjonizmu naukowego [4]
Autor tekstu:

Krytyka ewolucjonizmu w wykonaniu autorów reprezentujących popularny nurt kreacjonizmu „naukowego" zawiera wiele elementów, które uznać można, bez najmniejszej przesady, za humorystyczne. Wywody kreacjonistów na temat „prawdziwych" dziejów ziemi i człowieka kompromituje kreacjonizm lepiej, niż zrobiły by to najbardziej rzeczowe dyskusje i argumenty. Aby ocenić rzeczywistą wartość „naukowych" propozycji kreacjonistów, nie trzeba znać nawet podstaw biologii. Wystarczy odrobina zdrowego rozsądku. Ograniczę się więc do kilku cytatów. Nie wymagają one, jak sądzę, wyczerpujących, a tym bardziej fachowych komentarzy.

Trzeciego dnia Bóg stworzył rośliny dające owoce i nasiona. Rośliny zostały więc stworzone przed Słońcem — idea całkowicie nie do pogodzenia z ewolucją.

Ziemia była pokryta bujną roślinnością. Rozwijały się obficie drzewa i kwiaty, zwłaszcza, że na początku nie miały konkurencji ze strony chwastów.

Jaki wspaniały to był świat! Stała, ciepła temperatura, obfitość pożywienia, żadnych problemów ze strony klimatu, żadnych chwastów ani chorób, a bakterie, które istniały, były pomocne dla człowieka.

Biorąc to wszystko pod uwagę, nawet po upadku świat był o wiele lepszym miejscem do życia, niż jest teraz… Stanowi to częściowe wyjaśnienie faktu, że żył (człowiek — AJ) wtedy bardzo długo. Biblia mówi, że przeciętny wiek wynosił 900 lat.

...przed potopem człowiek nigdy nie widział deszczu.

To ostatnie stwierdzenie uważam osobiście za kapitalne i polecam łaskawej uwadze uczonych, w szczególności klimatologów, hydrologów i meteorologów. W świetle przedstawionych wyżej wyników badań kreacjonistycznych pojawia się bowiem pilna potrzeba podzielenia tych dziedzin na przed- i popotopowe. Przedmiotem badań przedpotopowych stać się winna atmosfera i hydrosfera Ziemi pozbawiona takich wydawałoby się fundamentalnych zjawisk jak parowanie powierzchniowe i spływ wód chociażby. To samo dotyczy botaniki. Przedpotopowa gałąź tej nauki zbadać musi pilnie nieznane jeszcze szczegóły fizjologii roślin żyjących w czasach, zanim pojawiły się opady atmosferyczne i słońce na niebie.

Oto zaś „naukowy" opis samego potopu, autorstwa znanego w świecie kreacjonisty J.W.G Johnsona („Na bezdrożach teorii ewolucji", wyd. Michaelinum). Stanowi on doskonałą ilustrację naukowej metody kreacjonistów, ich kwalifikacji, logiki oraz podstawowych założeń „geologii potopowej", dziedziny, mającej podobno zastąpić nieaktualną już, skompromitowaną ze szczętem geologię „uniformistyczną":

Zamiast ukazywania ewolucyjnego postępu różnych form życia, który miałby zastąpić sam akt stworzenia, kolumna stratygraficzna może być widziana jako zapis kolejności, w których istoty były grzebane przez potopowe osady.

Na samym dole tej kolumny znajdują się proste gąbki, meduzy, robaki morskie, skorupiaki oraz trylobity. Sugeruję w tym momencie, że są one na dnie tej kolumny, ponieważ zajmują miejsce, gdzie w rzeczywistości żyły, tzn. na dnie morza. I dlatego też były pierwszymi istotami, które zostały pogrzebane przez zalewowe osady. 

Wolno pływające ryby zostały uchwycone później. Z kolei amfibie zostały pogrzebane jeszcze później, ponieważ żyły wyżej, blisko poziomu lądu. W ten sposób warstwy skamienielin rejestrowały kolejność grzebania zwierząt w niesionych przez potop osadach. 

Po pewnym stadium tego potopu zaczął oddziaływać inny czynnik, a mianowicie naturalne sortowanie. I tak, prostsze, niższe zwierzęta były porywane przez prąd wody, podczas gdy wyższe, bardziej złożone stawiały większy opór i dzięki temu nie uległy natychmiastowemu porwaniu. W tych ruchomych falach powodziowych hydrauliczne zasady działania prądów wodnych wysortowały te prostsze, mniej złożone stworzenia i spowodowały, że zostały one pogrzebane najpierw i niżej, podczas gdy złożone i bardziej rozwinięte zwierzęta tonęły dużo wolniej i dlatego zostały pogrzebane wyżej w kolumnie sedymentacyjnej. 

W końcu włączył się w ów dramat trzeci czynnik, który można określić jako czynnik umykania. Otóż bardziej rozwinięte zwierzęta są ruchliwsze. Kiedy wody podnosiły się coraz bardziej, ptaki odfruwały na tereny położone wyżej, również takie zwierzęta jak konie, małpy i oczywiście sam człowiek, wszystkie istoty, które były bardziej zwinne i szybciej biegały, ratowały się ucieczką w miejsca wyżej położone w miarę jak wody wzrastały, i w ten sposób przetrwały nieco dłużej. One zatem były ostatnimi stworzeniami, które uległy zatopieniu.

Rzeczywista kolumna skamienielin odpowiada całkowicie temu modelowi wydarzeń.

O naukowym charakterze tego opisu dobitnie świadczą fachowe terminy użyte przez autora, a to: kolumna stratygraficzna, amfibie, hydrauliczne zasady działania prądów wodnych. Na szczególną uwagę zasługuje też odkrycie nowych, nieznanych do tej pory czynników — szczególnie zaś czynnika umykania. Przekonywująco i świeżo brzmi też oryginalna koncepcja naturalnego sortowania, posiadająca niezaprzeczalną wartość naukową. Można ją nawet tak uściślić, by przyjęła formę Prawa Johnsona. Brzmi ono następująco: „Szybkość tonięcia zwierzęcia w wodzie jest odwrotnie proporcjonalna do stopnia jego złożoności". Uzupełnieniem tego prawa niech będzie odkrycie tonących na skutek nadmiernej ilości wody ryb.

Badania „naukowe"

Kreacjoniści, nawiązując polemikę z tezami ewolucjonistów sugerują wyraźnie, że dziedzina przez nich reprezentowana jest taką sami nauką, jak każda inna. Nie zagłębiając się zbytnio w teoretyczne dysputy na temat, co jest nauką, a co nią nie jest, choćby z tego względu, że kreacjonizm nic spełnia żadnych możliwych do zaakceptowania kryteriów naukowości, zastanówmy się nad jego osiągnięciami, tym bardziej, że ich rzekome istnienie sugerują nieobeznanej z fachową literaturą publiczności sami kreacjoniści. Załóżmy ponadto, że popularne publikacje kreacjonistów nie stanowiąc same w sobie osiągnięć naukowych, opierają się jednak na jakiś badaniach, publikowanych w poważniejszych niż „Newsweek", „Gazetka parafialna" czy „Rycerz Niepokalanej" czasopismach. Jednym słowem, że kreacjoniści posiadają jakiś liczący się dorobek w swojej dyscyplinie naukowej.

Co się zaś tyczy samej dyscypliny, którą prezentują, nie jest wcale prawdą, jak próbują nam sugerować, że jakakolwiek dziedzina aktywności intelektualnej uznana może być za naukową na mocy ustnej lub pisemnej deklaracji grona osób posiadających tytuły od magistra wzwyż w różnych, nie mających z nią nic wspólnego specjalnościach.

Z oryginalnym dorobkiem kreacjonistów naukowych, na który się sami z chęcią powołują, zapoznać się możemy czytając „The Creation Researeh Society Quarterly", „Bibie Science Newsletter", „Scientific Studies in Special Creation", „Scientific Creationism" i mnóstwo podobnych, niezbyt renomowanych czasopism. Dodatkowo, powołują się często na różne mniej lub bardziej sensacyjne doniesienia prasowe w „Newsweeku", „The Washington Post" oraz książki, wydawane przez dajmy na to „Pater Noster Press", „Presbyterian and Reformed" itp. Jedyne niewątpliwie naukowe pozycje, jakie cytują, najczęściej krytycznie lub wyrywkowo, zostały napisane, jak się zdążyłem zorientować, przez samych ewolucjonistów, lub uczonych różnych innych specjalności nie mających nawet pojęcia o tym, że stali się, ni stąd ni z owąd, zwolennikami kreacjonizmu.

Domniemany dorobek naukowy samych kreacjonistów stał się przedmiotem szczegółowych studiów Eugenie Scott i Henry Cole’a (The elusive scientific basis of creation „science", w: The Quarterly Review of Biology, 1985). Autorzy tej pracy zadali sobie wiele trudu, by dotrzeć do publikacji leżących u podstaw „naukowego" kreacjonizmu. Relacjonują oni wyniki swoich dwukrotnych badań nad działalnością stricte naukową kreacjonistów, obejmujących lata 1978-1981, oraz 1980-1984. W pierwszym cyklu badań autorzy przeszukali m.in. Indeks Cytacji Naukowych (Science Citation Index), a dodatkowo, biorąc pod uwagę to, iż prace kreacjonistów mogły nie być z jakiś pozamerytorycznych powodów cytowane, 1000 czasopism naukowych. Literatura naukowa, mająca jakikolwiek związek z kreacjonizmem obejmowała w ciągu tych trzech lat (1978-1981) 18 pozycji: 4 artykuły krytykujące naukowy kreacjonizm jako pseudonaukę, 5 krytycznych dyskusji redakcyjnych dotyczących tego tematu oraz 9 listów do redakcji wyrażających różnorodne opinie za i przeciw. Nie ma wśród nich, jak widać, ani jednej pracy badawczej lub teoretycznej popierającej hipotezę kreacjonistyczną.

Scott i Cole prześledzili także działalność naukową 28 prominentnych „kreacjonistów naukowych". W czasie objętym ich badaniami tylko sześciu z nich publikowało cokolwiek w prasie naukowej. Tych sześciu opublikowało łącznie 52 artykuły, i czego 75% było autorstwa dwóch najaktywniejszych naukowo (odpowiednio 17 i 22 prace). Wszystkie jednak artykuły dotyczyły innych, zawodowych specjalności tych ludzi, nie mających nic wspólnego z kreacjonizmem!

Drugi cykl badań obejmował okres od 1980-1984 roku i uwzględniał nie tylko prace publikowane w naukowych czasopismach, ale i przysłane do redakcji znaczących periodyków naukowych. Oto jego wyniki: spośród 145.000 artykułów naukowych, jakie otrzymały redakcje czasopism, 78.000 zostało zakwalifikowanych do druku (artykuły w liczących się czasopismach naukowych są najpierw recenzowane przez niezależnych, uznanych recenzentów; drukowane są jedynie te, które uzyskają pozytywne recenzje). Nie znalazł się wśród nich ani jeden artykuł z dziedziny naukowego kreacjonizmu. Osiemnaście prac na ten temat wpłynęło jednak do redakcji pięciu czasopism. Wszystkie jednak zostały odrzucone ze względu na nieprofesjonalny poziom. Według zgodnej opinii wydawców i recenzentów zarówno forma, jak i treść artykułów wskazywały jednoznacznie na to, że napisane zostały one przez amatorów.

Wyniki badań wskazują więc na sprzeczność pomiędzy propagowanymi przez naukowych kreacjonistów tezami a naukową rzeczywistością. Wskazują jeszcze na coś, co uświadomimy sobie zestawiając następujące fakty: 1) artykuły kreacjonistyczne przysyłane do czasopism naukowych pisane są najwyraźniej przez amatorów, ludzi spoza naukowej branży, nie umiejących nawet pisać poprawnie prac naukowych, 2) uczeni, mieniący się kreacjonistami, posiadający wystarczające kwalifikacje, by napisać poprawną pracę do naukowego periodyku, nie zajmują się pisaniem prac z tej dziedziny, choć niektórzy z nich wykazują dużą aktywność zawodową w ramach własnej, nie mającej nic wspólnego z kreacjonizmem specjalności.


1 2 3 4 5 Dalej..

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Kreacjonizm: umysłowa aberracja w imię Biblii
Krucjaty kreacjonistyczne, czyli walka z ewolucją

 Zobacz komentarze (9)..   


« Nauka i religia   (Publikacja: 06-12-2003 Ostatnia zmiana: 30-04-2005)

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Andrzej Joachimiak
Doktor habilitowany, jest genetykiem roślin, pracuje w Instytucie Botaniki Uniwersytetu Jagiellońskiego. Autor podręczników "Biologia w pigułce" oraz "Genetyka".
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 3120 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365