Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
205.014.430 wizyt
Ponad 1064 autorów napisało dla nas 7362 tekstów. Zajęłyby one 29015 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy Rosja użyje taktycznej broni nuklearnej?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 15 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
Na terenie filozofii Boga sprawa jest trudniejsza. Jesteśmy bowiem zdani tylko na nas samych, podczas gdy Druga Strona milczy.
 Nauka » Nauka i religia

Dylematy kreacjonizmu naukowego [2]
Autor tekstu:

Wszystkie te tezy można podobno udowodnić naukowo, a nawet zostały już udowodnione (!). Kreacjoniści oraz ich teoria są jednak szykanowani przez dzisiejsze środowisko naukowe, zdominowane przez ewolucjonistów, którzy bronią im nawet dostępu do środków masowego przekazu. Bankructwo idei ewolucyjnych w naukach przyrodniczych jest więc faktem, skrzętnie jednak ukrywanym przed opinia publiczną. Na skutek zmowy, zdezorientowana młodzież jest uczona w szkołach błędnych, nie znajdujących potwierdzenia hipotez, noszących miano ewolucyjnych, które przyjmuje bezkrytycznie, „na wiarę", nie potrafiąc ocenić marności argumentów przytaczanych na ich poparcie. Ideologia ewolucyjna jest wpajana ludziom w toku kształcenia jako jedynie słuszna, co powoduje zanik krytycyzmu oraz niewybaczalne wręcz wypaczenie poglądu na świat. Pociąga to za sobą zeświecczenie społeczeństw zachodnich, ich odwrócenie się od Boga i wartości moralnych chrześcijańskiego świata.

Krytyka ewolucjonizmu

Jak już wspomniałem, kreacjoniści wyżywają się głównie w atakach na teorię ewolucji biologicznej. W praktyce, sprowadza się to do krytyki zasadności syntetycznej teorii ewolucji, a więc współczesnej, „obowiązującej" od czterdziestu lat wersji darwinizmu. Stanowi ona kolektywne dzieło grupy uznanych uczonych, przedstawicieli kilku dziedzin biologii. Głównymi filarami owej teorii są: „odziedziczona" po Darwinie koncepcja doboru naturalnego, genetyka, biologia populacyjna i paleontologia. Autorzy publikacji kreacjonistycznych pragną dowieść, że niewątpliwe i liczne osiągnięcia tych dziedzin, wartościowe same w sobie, nie dowodzą wcale faktu zachodzenia ewolucji. Sugerują, iż przemyślane „na nowo" prowadzą wprost do wniosku, że koncepcje ewolucyjne są błędne. Przyjrzyjmy się z bliska przytaczanym przez kreacjonistów argumentom.

Dobór naturalny i biologia populacyjna

Dobór naturalny nie tworzy niczego nowego. Skutkiem jego działania może być jedynie zubożenie puli genowej gatunku czy też populacji, nigdy zaś jej wzbogacenie. Jego główny mechanizm polega bowiem na eliminacji osobników o pewnych, mniej korzystnych w danych warunkach cechach. Wraz z eliminacją osobników o określonych cechach następuje, siłą rzeczy, eliminacja tych cech (a raczej warunkujących je genów). Innym efektem działania doboru naturalnego może być zmiana frekwencji genów istniejących już jednak wcześniej w populacji. Tak czy inaczej, w ostatecznym efekcie działanie doboru naturalnego powodować może na dłuższą metę jedynie stopniowe ubożenie puli genetycznej gatunku. Proces doboru naturalnego prowadzi wprawdzie do powstawania nowych odmian, ale uboższych w geny niż wyjściowe populacje, z których się one wyłoniły. Podążając dalej tym tropem, dojść można według kreacjonistów do absurdalnego wniosku, że z ewolucjonistycznego punktu widzenia… stworzenia podobne do dzisiejszej ameby, z których wszyscy ostatecznie ewoluowaliśmy, musiały posiadać o wiele bogatszą i bardziej różnorodną pulę genetyczną, niż nasza własna! 

Kreacjoniści twierdzą więc, co stanowi zresztą jedynie wypaczone odbicie dyskusji toczonych przez samych ewolucjonistów, że naprawdę istotnym problemem, wobec którego koncepcja doboru naturalnego, jako siły napędowej ewolucji pozostaje zupełnie bezradna, jest nie tyle sama przemiana jednego gatunku w inny, do niego zbliżony, co idea, że formy prostsze, uboższe w geny, mogą z czasem ewoluować w formy bardziej złożone, obficiej pod tym względem wyposażone.

Genetyka

Genetyka klasyczna, mająca stanowić filar współczesnej wersji ewolucjonizmu nie uczy nas niczego innego poza tym, że organizmy dziedziczą swoje cechy (a raczej geny, warunkujące wystąpienie tych cech) po przodkach. Badania Grzegorza Mendla i wielu jego następców nad mieszańcami sprowadzały się bowiem głównie do wykazania, że pozornie „nowe" cechy, ujawniające się w potomstwie, nie były wcale cechami nowo nabytymi. W opinii kreacjonistów, były one obecne przez cały czas w pokoleniu rodziców, dziadków, pradziadków, aż do pierwszego pokolenia, choć nie zawsze się u nich ujawniały, choćby ze względu na obecność alleli dominujących. Aby więc uwiarygodnić ewolucyjne spekulacje, ich zwolennicy zmuszeni byli odwołać się do mutacji, które mają ponoć stanowić główne źródło nowych, funkcjonalnych genów, a więc i ewolucyjnych innowacji w budowie i funkcji organizmów żywych. O ile jednak samo zachodzenie mutacji jest faktem bezspornym, wielokrotnie stwierdzanym, o tyle odwoływanie się do nich jako źródła nowych genów, a więc i nowych cech jest zupełnie nieuzasadnionym wymysłem zwolenników hipotezy ewolucyjnej. Geny są tworami niezwykle złożonymi, doskonale „dopasowanymi" do funkcji, jaką mają pełnić. Każda większa zmiana, jaka się w nich dokonuje, doprowadza do ich mniej wydajnego funkcjonowania, a więc upośledza, a nie wzbogaca organizm będący jej nosicielem. Mimo licznych, prowadzonych od kilkudziesięciu lat eksperymentów polegających na sztucznym indukowaniu zmian materiału genetycznego różnymi czynnikami, nie stwierdzono ani razu przypadkowego pojawienia się mutacji wyraźnie korzystnej dla któregokolwiek z testowanych organizmów. Tak więc, w świetle znanych nam obecnie faktów, mutacje są raczej rzadkimi, szkodliwymi dla każdego żywego organizmu wydarzeniami, obniżającymi jego zdolności przystosowawcze. Gromadząc się stopniowo w materiale genetycznym, stanowiącym wrodzone „wyposażenie" gatunku powodują, iż każde następne pokolenie jest bardziej „liche" i upośledzone w stosunku do poprzedniego. Nagromadzenie mutacji może co najwyżej powodować eliminację obarczonych nimi osobników, a nie pojawianie się nowych cech, mających istotne znaczenie w ewolucji. Wszystkie osobniki, u których dokona się mutacja, mają skłonność do wymierania i w ten sposób struktura genetyczna populacji jako całości pozostaje niezmienna — pisze autorka jednej z kreacjonistycznych broszur. Nawet jeżeli mutacje dokonywały by się w sposób przedstawiany przez ewolucjonistów — stwierdza stanowczo — ewolucja i tak byłaby niemożliwa.

Osobnym i zupełnie niewyjaśnionym podobno na gruncie ewolucyjnym zagadnieniem jest pojawianie się bardzo złożonych cech czy struktur, których istnienie uzależnione jest od funkcjonowania wielu genów. Przykładem może być chociażby oko, lub łożysko ssaka. Struktury tego typu są w stanie funkcjonować jedynie w stanie kompletnym. Innymi słowy, by spełniały swoją rolę i nie uległy wyeliminowaniu przez dobór, musiały pojawić się niejako w formie „gotowej", umożliwiającej im funkcjonowanie. Dzisiejsza genetyka, z ewolucjonizmem na dodatek, nie potrafi w sposób przekonywujący wyjaśnić, jak mogło dojść do stopniowego wykształcenia takich struktur pod wpływem gromadzenia się kolejno zachodzących w dużych odstępach czasu mutacji. W realizacji takich złożonych struktur uczestniczyć muszą dziesiątki genów, a brak któregokolwiek z nich upośledza, a raczej wręcz uniemożliwia wykształcenie prawidłowo funkcjonującego organu. Prawdopodobieństwo przypadkowego prawie równoczesnego pojawienia się dużego zespołu nowych genów jest jednak, co łatwo wyliczyć, znikome.

Paleontologia

W opinii większości przyrodników, najlepszym i najwyżej cenionym dowodem na ewolucję są wyniki badań skamieniałości. Wskazują one ponoć jednoznacznie na stopniowe pojawianie się coraz bardziej skomplikowanych organizmów żywych na ziemi, oraz istnienie związków między formami dzisiaj żyjącymi, a formami wcześniejszymi (formy przejściowe). Badania skamieniałości, uwzględniające kolejność pojawiania się poszczególnych form i powszechnie przyjętą w paleontologii i geologii skalę czasową umożliwiają rekonstrukcję szlaków ewolucyjnych ważniejszych grup organizmów oraz rekonstrukcję tzw. szeregów rozwojowych.

Kreacjoniści zdecydowanie krytykują taką zasadę postępowania, powszechnie przyjętą w paleontologii, prawidłowość przyjmowanych interpretacji ewolucyjnych, jak i prawdziwość niektórych danych kopalnych, zarzucając badaczom skamieniałości dokonanie szeregu fałszerstw, tak przeprowadzonych, by prezentowany materiał stanowił dogodne źródło dla ewolucyjnych interpretacji. Zwracają uwagę na fakt, ich zdaniem decydujący (!), że aż do czasów Darwina, skamieniałości nie przywodziły nikomu (?) na myśl ewolucji, a co za tym idzie, odkrycia różnorodnych skamieniałości same w sobie nie stanowią niezaprzeczalnego dowodu na zachodzenie procesów ewolucyjnych. Dopiero sukces książki Darwina „O pochodzeniu gatunków" spowodował według nich, że dane paleontologiczne zostały na nowo przemyślane i uległy reinterpretacji, tym razem już pod kątem ich przydatności dla zdobywającej coraz większe uznanie teorii ewolucji.

Na marginesie tego porażającego swą głębią wywodu pragnę zauważyć, że stanowić on może solidną teoretyczną płaszczyznę służącą zrewidowaniu szeregu innych, przyjętych zbyt lekkomyślnie przez przyrodników teorii i poglądów. Stworzy to kreacjonistom możliwość obalenia teorii heliocentrycznej na przykład. Przed Kopernikiem bowiem ani widok Słońca, ani rozgwieżdżonego nieba nikomu nie przywodził na myśl ruchu kuli ziemskiej w przestrzeni. Stosunkowo łatwe w tym czasie do odkrycia zjawiska, np. przemian pór roku, same w sobie nie stanowiły niezaprzeczalnego dowodu na ruch okrężny Ziemi. Dopiero sukces dzieła Kopernika spowodował, że dane obserwacyjne zostały na nowo przemyślane i uległy reinterpretacji, tym razem już pod kątem ich przydatności dla zdobywającej coraz większe uznanie w światku uczonych teorii heliocentrycznej.

Ewolucjoniści i ich sympatycy, uznając niezwykłą istotność dowodów paleontologicznych dla teorii ewolucji, sami skazali się w opinii kreacjonistów na klęskę, bowiem ewentualne podważenie paleontologii jako niewyczerpanego źródła „dowodów na ewolucję" spowodować musi zakwestionowanie całego ich dorobku naukowego: Aż do początku XIX wieku powszechnie przyjmowano, że warstwy skał zostały naniesione przez wody potopu. W 1815 r. brytyjski inżynier budownictwa wodnego zauważył, że pewne warstwy skał zawsze zawierają określone skamienieliny. Tak więc zrodziła się metoda klasyfikowania skał na podstawie znajdowanych w nich skamienielin. Co do tego kreacjoniści nie mieli żadnych zastrzeżeń, ale wkrótce klasyfikacja ta została powiązana z ewolucjonistyczną skalą czasu. Warstwy skał miały rzekomo reprezentować przedziały czasu, ogromne przedziały czasu, oznaczone przez charakterystyczne dla nich skamienieliny. W ten sposób sami ewolucjoniści uzależnili swą teorię ewolucji od świadectw kopalnych. A zatem teoria ewolucji albo ostoi się albo padnie wraz z zapisem kopalnym.

Sprawą najistotniejszą staje się w tej sytuacji kwestia datowania poszczególnych warstw osadowych. Jak wiadomo, okresy czasu, prowadzące do powstania poszczególnych warstw, przyjmowane w geologii sięgają milionów lat. Przyjęcie takiej skali czasowej nie jest uzasadnione potrzebami samej geologii. To nieprawdopodobnie długie, wręcz niewyobrażalne okresy czasu przyjęte zostały ze względu na potrzeby ewolucjonistów, by mogli jakoś tam wyjaśnić, że ewolucja była w ogóle możliwa. Bez przyjęcia nieprawdopodobnie długich odcinków czasu, przypadających na poszczególne epoki geologiczne, nie można bowiem poważnie mówić o ewolucjoniźmie. To ewolucja potrzebowała milionów lat i stąd geologia uniformistyczna zdominowała katastroficzną..… Powstała absurdalna sytuacja, że skamienieliny są datowane warstwami geologicznymi, a warstwy geologiczne skamienielinami. Żadnego systemu kalibracji nie ma. Jeśli ktoś sądzi, że datowanie przy pomocy izotopów radioaktywnych coś tu wyjaśnia, niech sięgnie (wiadomo, że nie sięgnie — AJ) do najnowszej literatury specjalistycznej na ten temat. Więcej tu wątpliwości i niezgodności niż pożytku. Daty epok geologicznych podawane w podręcznikach powstały w XIX w. i nie mają nic wspólnego z datowaniem izotopowym.


1 2 3 4 5 Dalej..

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Kreacjonizm: umysłowa aberracja w imię Biblii
Krucjaty kreacjonistyczne, czyli walka z ewolucją

 Zobacz komentarze (9)..   


« Nauka i religia   (Publikacja: 06-12-2003 Ostatnia zmiana: 30-04-2005)

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Andrzej Joachimiak
Doktor habilitowany, jest genetykiem roślin, pracuje w Instytucie Botaniki Uniwersytetu Jagiellońskiego. Autor podręczników "Biologia w pigułce" oraz "Genetyka".
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 3120 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365