|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Nauka » Nauka i religia
Dylematy kreacjonizmu naukowego [3] Autor tekstu: Andrzej Joachimiak
Kreacjoniści twierdzą więc z całą stanowczością, że nawet jeśli istnieje coś takiego, jak „profil geologiczny", to i tak nie istnieją żadne uzasadnione powody, by interpretować go w sposób ewolucyjny. Dodatkowe ich wątpliwości wiążą się z faktem, że bardzo często kolejność poszczególnych warstw skał bywa mocno zaburzona, czasem wręcz odwrócona, skały osadowe znajdowane bywają na szczytach gór, a do tego wszystkiego rzadko — jeśli nie w ogóle — udaje się znaleźć w jednym
miejscu wszystkie warstwy, stanowiące ów osławiony profil, na istnienie którego powołują się ewolucjoniści. Osobną sprawą są same szczątki kopalne. Kreacjoniści twierdzą, że łączenie ich w jakieś tam szeregi rozwojowe nie ma sensu z tego chociażby powodu, że żadnego rozwoju nie było (!). W ich opinii, szereg rozwojowy konia na przykład, uważany przez ewolucjonistów za jeden z najbardziej kompletnych przykładów na ewolucję z dziedziny paleontologii, stanowi luźne połączenie kopalnych szczątków zwierząt z różnych, bynajmniej nie kolejnych warstw osadowych. Szczątki te mają tyle wspólnego z koniem, ile wół z prosięciem. Wszystko wskazuje według nich na to, że jedyną organizującą zasadą, dla jakiej ustawiono je w jednym
szeregu, jest uporządkowanie zabytkowych szkieletów wedle wzrastającej wielkości.
W podobny sposób krytykowane są dowody paleontologiczne na ewolucję człowieka. Paleontologom zarzuca się wysuwanie zbyt daleko idących, słabo uzasadnionych hipotez ewolucyjnych na podstawie mizernej liczby źle zachowanych i mocno niekompletnych szczątków. Stanowić mają one raczej wyraz „pobożnych życzeń" oraz ewidentnych oszustw ewolucjonistów, a nie efekt rzetelnie przeprowadzonych badań naukowych:
Historia małpoluda....zbudowana została o wiele bardziej na spekulacjach i oszustwie niż na faktach....
Konsekwentnie i w podobny do opisanego sposób, krytykowane są w różnych publikacjach kreacjonistycznych wszelkie inne dowody paleontologiczne na ewolucję. Dokładniejsze omawianie większej liczby przykładów tego typu nie jest jednak w tym miejscu ani możliwe, ani celowe.
Jeden przykład wystarczy
Odparcie szczegółowych zarzutów, kierowanych przez kreacjonistów pod
adresem różnych dziedzin biologii ewolucyjnej nie jest specjalnie trudne. Większość z nich
nie pochodzi bowiem od samych kreacjonistów, lecz stanowi jedynie wypaczone odbicie dyskusji toczących się wśród przyrodników, dotyczących szczegółów ewolucyjnych hipotez. Krytykowana przez kreacjonistów syntetyczna teoria ewolucji nie zastygła jeszcze, o ile mi wiadomo, w dogmat i nic nie wskazuje na to, by miało to
nastąpić w najbliższym czasie. W związku z tym, fakt rozbieżności interpretacyjnych, ścierania się różnych poglądów oraz istnienia wielkiej liczby nierozwiązanych zagadek, „ujawniony" ponoć opinii publicznej dopiero przez kreacjonistów; uznać można za mało bulwersujący. Spory wokół wielu kluczowych kwestii, takich jak pochodzenie nowych planów budowy (makroewolucja), tempa wymierania, czy trudności w datowaniu szczątków kopalnych stanowią bowiem istotny element
organizujący, swoisty zaczyn ewolucjonizmu. Świadczą one nie o zmierzchu,
lecz o sile, żywotności i atrakcyjności idei ewolucyjnych w biologii. Sama
teoria ewolucji, nawet w obecnym, wymagającym zapewne wielu uzupełnień kształcie, też ma się jeszcze nie najgorzej. Według Jacoba, jednego ze współtwórców
biologii molekularnej, "Obecnie stało się w zasadzie niemożliwe wyjaśnienie olbrzymiej ilości danych zebranych od początku tego wieku bez teorii zbliżonej do współczesnego darwinizmu. Prawdopodobieństwo, że pewnego dnia
teoria ta w całości zostanie obalona jest obecnie bliskie zeru". Prawdopodobieństwo,
że zrobią to kreacjoniści, jest znacznie mniejsze.
Chwyty, stosowane przez kreacjonistów w celu zdyskredytowania teorii ewolucji w oczach przeciętnych odbiorców ich popularnych publikacji są najczęściej
demagogiczne, co zniechęca osoby zajmujące się naukową działalnością do
podejmowania merytorycznej dyskusji z „zarzutami", które jedynie w znikomej części mają
rzeczowy charakter. Ze względu jednak na żywy oddźwięk społeczny, jaki
wzbudzają w związku z szeroko zakrojoną akcją propagandową, dyskusja taka była wielokrotnie podejmowana, nawet przez czołowych przedstawicieli ewolucjonizmu (np. Stephena Goulda, w popularnych esejach w „Natural History", których skromny, ale reprezentatywny wybór znaleźć możemy w wydanej u nas
książce „Niewczesny pogrzeb darwinizmu").
Jak się zdążyłem zorientować, jedną z podstawowych, nieuczciwych metod, jaką
stosują kreacjoniści jest przechwytywanie, a raczej powtarzanie pewnych argumentów i wątpliwości dyskutowanych przez samych
ewolucjonistów w celu wykazania, że nie mogą oni sobie poradzić ze sprawami, które znajdują przecież takie proste wyjaśnienie na gruncie przekazów biblijnych. Tak więc wątpliwości ewolucjonistów co do niektórych zagadnień szczegółowych zostają skrzętnie odnotowywane przez kreacjonistów i używane, wyrwane zupełnie z kontekstu, jako zarzut pod adresem nauki o ewolucji. Osobną sprawą jest wybiórcze i tendencyjne korzystanie z dorobku przyrodników w ten sposób, że kwestie sporne, niejednokrotnie o drugorzędnym znaczeniu, są wysuwane jako najistotniejsze, a rozwiązania istotne i akceptowane zupełnie pomijane, lub przedstawiane jako mało znaczące „ozdobniki" teorii ewolucji.
Kreacjoniści pragną sprawić na mało wyrobionych odbiorcach wrażenie, że są na bieżąco
zorientowani w rozwoju nauk biologicznych, śledzą z uwagą literaturę fachową i uwzględniają wszelkie dane, mogące rzucić światło na rozpatrywane przez nich kwestie. Znajduje to odbicie w często spotykanych w ich publikacjach sformułowaniach typu: „według
najnowszych danych jednak…", „jak wskazują ostatnie badania…", „ostatnio stwierdzono ponad wszelką wątpliwość" itp. Tak naprawdę
jednak, obstają bardzo często przy poglądach od dawna nieaktualnych, pytaniach, na które znaleziono już zadowalające odpowiedzi i dyskusjach, mających obecnie znaczenie jedynie historyczne.
Wyśmienicie ilustruje to dobór argumentów z dziedziny genetyki, pomijający zupełnie ustalenia, szczególnie ostatnie, genetyki
molekularnej, szeroko znane zarówno z literatury fachowej, jak i popularnej (np. „Scientific American",
czasopisma często cytowanego przez kreacjonistów, jako naukowe), a więc dostępnej
fachowcom od kreacjonizmu, na dodatek naukowego. Powstawanie nowych genów, źródła przyrostu ilości informacji genetycznej czy destrukcyjna, a nie twórcza rola klasycznie pojętych mutacji, to sprawy, które nie znajdowały rozwiązania;
niepokoiły ewolucjonistów i genetyków kilkadziesiąt lat temu. Obecnie znajdują one zadawalające, choć niepełne jeszcze wyjaśnienie w zjawiskach
transformacji, transpozycji, duplikacji, amplifikacji, przyrostu niekodujących
frakcji DNA, przenoszenia fragmentów DNA przez plazmidy i wirusy (horyzontalnego transferu genów), czy wreszcie powstawania i ewolucji pseudogenów. O większości tych zjawisk
możemy dowiedzieć się już nawet z podręczników szkolnych, uwzględniających w jakimś stopniu nowsze osiągnięcia genetyki, a nawet nieco starszych
publikacji, także popularnych, na temat współczesnego ewolucjonizmu [ 2 ]. O ile mi wiadomo, wszystkie te, stosunkowo nowe odkrycia genetyki molekularnej nie podważyły wcale
koncepcji stopniowego komplikowania się, wzbogacania zasobów genetycznych
organizmów żywych, wręcz odwrotnie, stanowiły jej dobre potwierdzenie. Wskazały jednoznacznie na istnienie naturalnych mechanizmów,
niejednokrotnie bardzo skomplikowanych, umożliwiających rozwój ilościowy i jakościowy informacji
genetycznej. Osobną sprawą jest, że najnowsze dane z dziedziny genetyki
sugerują istnienie szeregu „wewnętrznych" czynników, napędzających ewolucyjny wzrost informacji, co wymaga
ponownego przemyślenia roli i miejsca doboru naturalnego w tym procesie. Zdaje sobie sprawę z tego większość ewolucjonistów. Widmo panselekcjonizmu, poglądu według którego wszystkie cechy
organizmów żywych stanowią wyłącznie wynik działania doboru na dobre opuszcza naukę o ewolucji
biologicznej.
Kreacjoniści pomijają istotne, łatwo dostępne im dane, by sprawić wrażenie,
że problemy na które zwracają uwagę śledzącej parafialną prasę publiczności,
nie są rozwiązywalne na gruncie ewolucjonizmu. Nie bez znaczenia pozostaje i to, że zrozumienie większości tych danych wymaga dobrego przygotowania w konkretnej dziedzinie, przygotowania, którego kreacjonistom najwyraźniej
brakuje. Ilekroć więc zapuszczają się na mało im znane tereny, sądząc iż
znajdują tam jakieś skarby, czyli dowody przeciwko ewolucji, ich mowa zamienia
się w bełkot. Prof. Lejeune wyjaśnia, że połączenie tych dwóch
chromosomów (Mowa o fuzji telomerycznej dwóch mniejszych chromosomów, w wyniku której powstał jeden większy chromosom. Zjawisko to odpowiada za
najbardziej podstawową różnicę w budowie genomu człowieka i szympansa — AJ)
nastąpiło „głowami", co — aż do niedawna — uważane było za
rzecz niemożliwą. Kiedy chromosomy połączone są w ten sposób to informacja
genetyczna tego drugiego szympansiego chromosomu odczytywana jest w jednym
kierunku, podczas gdy jego odpowiednik u człowieka czytany jest w kierunku
odwrotnym. Odczytywanie informacji w sposób ukierunkowany jak u szympansa może
dać jeden sens, ale kiedy czytana jest ona zgodnie z ludzkim ukierunkowaniem, wówczas
dostarcza odmiennego znaczenia. Skoro jeden gen zawiera 1000 lub więcej
nukleotydów, skoro jeden nukleotyd determinuje aminokwas i skoro jeden
aminokwas w złym położeniu może spowodować dezorganizację biologiczną, to
wyobraźmy sobie skutek odwrócenia całego chromosomu zawierającego tysiące
genów. Kiedy taki ogrom informacji genetycznej może być czytany ku przodowi
(w przypadku szympansa) i do tyłu (w przypadku człowieka) bez biologicznego
uszkodzenia szympansa czy też człowieka, to sugeruje wyjątkowo mądre
planowanie będące dziełem jakiejś superinteligencji. Nic dodać, nic ująć.
Kilka cytatów
Jak słusznie zwraca uwagę na to Stephen Jay Gould, wybitny amerykański paleontolog i teoretyk ewolucjonizmu, „zgodnie z wyidealizowanymi zasadami dyskursu naukowego, ponowne podjęcie odłożonych na bok tematów powinno być odpowiedzią na pojawienie się świeżych danych, przywracających zarzucone poprzednio poglądy do życia. Można zatem wybaczyć tym, którzy -
obserwując obecną debatę (między kreacjonistami "naukowymi" i ewolucjonistami — AJ) — podejrzewają, że albo kreacjoniści
wystąpili z czymś nowym, alba ewolucjoniści sami natrafili na poważne trudności. Nic się jednak nie zmieniło...
Rozkwit kreacjonizmu to po prostu czysta polityka.… Argumenty, które jeszcze dziesięć lat temu wydawały się wariackie, wkroczyły ponownie na scenę".
1 2 3 4 5 Dalej..
Przypisy: [ 2 ] Np.
doskonały, dostępny także polskiemu czytelnikowi artykuł Stebbinsa &
Ayali — „Ewolucja darwinizmu", Problemy 2/87 (tłumaczenie
artykułu z Scientific American 1987). « Nauka i religia (Publikacja: 06-12-2003 Ostatnia zmiana: 30-04-2005)
Andrzej Joachimiak Doktor habilitowany, jest genetykiem roślin, pracuje w Instytucie Botaniki Uniwersytetu Jagiellońskiego. Autor podręczników "Biologia w pigułce" oraz "Genetyka". | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 3120 |
|