|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Społeczeństwo » Etyka zawodowa i urzędnicza
Państwo sprawne inaczej [1] Autor tekstu: Witold Filipowicz
"Nie będzie pobłażliwości!
Rząd i inne organy władzy muszą zwalczać wszystko, co zatruwa życie
publiczne: korupcję, prywatę, arogancję, przestępczość i znieczulicę. W tych sprawach nikt nie będzie mógł liczyć na pobłażliwość" -
zapowiedział premier. Według niego „wrogiem publicznym powinno być
wszystko, co zniechęca Polaków do własnego państwa". [ 1 ] Przy
konstruowaniu jakiegokolwiek systemu należy pamiętać o podstawowej zasadzie.
Jakość tego systemu będzie taka, jaka będzie jakość jego najsłabszego
elementu. W przygotowywanym na zlecenie Fundacji Batorego opracowaniu
dotyczącym konstruowania komórek organizacyjnych w korpusie służby cywilnej,
ograniczono się do zbadania tylko jednego obszaru funkcjonowania administracji
publicznej. Spośród wielu przypadków opisane zostały najbardziej
charakterystyczne oraz takie, na przykładach których ujawniały się nowe
elementy. Nie było sensu przywoływać wszystkich przykładów, gdzie np.
stwierdzane było nagminne — jak się okazuje — lekceważenie m.in. przepisów
kodeksu postępowania administracyjnego. Ten element występował w każdym
przypadku. Tak, jak i w każdym przypadku dają się zauważyć wspólne
wszystkim cechy: brak poszanowania dla prawa, nieznajomość zasad prawnych,
niekompetencja urzędnicza na wszystkich szczeblach. Swoiście pojmowana
solidarność środowiskowa, przejawiająca się choćby w braku reakcji przełożonych
na ewidentnie naganne zachowania urzędników niższego szczebla. Tolerancja, a nawet wspieranie bezspornie złych zachowań prowadzące do równie ewidentnych
negatywnych zachowań przełożonych, do najwyższego szczebla urzędu. Powoływanie
się na przepisy prawa w celu łamania prawa, to też powszechny, jak się
wydaje, zwyczaj urzędników. Traktowanie norm prawnych w sposób
instrumentalny, w całkowitym oderwaniu od zasad generalnych, często wbrew nim.
Zupełnie tak, jakby urzędnik zaprzątnięty był wyłącznie jedną myślą — wynaleźć taki przepis, który pozwoli ukryć prawdziwe oblicze i rzeczywiste motywy. Czasem urzędnik tak dalece zabrnie w swoich niejasnych
poczynaniach, że aby je kryć, posuwa się nawet do mijania z prawdą w oficjalnej wypowiedzi, będącej, bądź co bądź, stanowiskiem organu władzy
publicznej. Czyli wygłaszana jest ona w imieniu i na rachunek państwa, które
mu pełnienie tej funkcji powierzyło. Jeżeli urzędnik na wyższym stanowisku w administracji rządowej, członek korpusu służby cywilnej, daje dowody braku
elementarnej wiedzy zarówno w zakresie swojego działania, jak i w ogóle w postawie urzędniczej kompetencji, to jest to wyraźny sygnał, że struktury państwa
są słabe. Jeżeli jeszcze na dodatek w oficjalnych wypowiedziach świadomie
pomija istotne fakty, mogące postawić go w świetle co najmniej dwuznacznym,
to już jest sygnał, jak bardzo państwo jest chore. Zwłaszcza, gdy kolejne
szczeble nie tylko nie reagują w sposób nakazany prawem, ale nawet idą w sukurs wspomagając i tłumacząc takie zachowania. Tym samym przełożeni stają
się współodpowiedzialnymi, tyle że w jeszcze większym stopniu. Im wyższe
stanowisko, to nie tylko zwiększone apanaże, to także zwiększony zakres
odpowiedzialności za poczynania podwładnych, nad którymi sprawuje się nadzór.
Niezwykle silny opór przed ujawnianiem informacji o kwalifikacjach
zatrudnionego kandydata, rzekomo w imię prawa, przy bezceremonialnym jego łamaniu,
może być sygnałem już nie tylko niekompetencji. Opisana
procedura rekrutacji w GUGiK, wraz z enigmatycznym opisem kwalifikacji kandydata
wybranego, o czym zadecydował spełniony jeden i konkretny warunek w wymaganiach pożądanych, tempo rozstrzygnięcia i wielomiesięczny spór o ujawnienie szczegółów już samo w sobie nasuwa podejrzenie o możliwości
zaistnienia przypadku kumoterstwa. Komisyjne
niszczenie nadesłanych aplikacji może mieć również na celu np. ukrycie
rzeczywistych kwalifikacji kontrkandydatów. Pominięcie w procedurze
rekrutacyjnej, prowadzonej w trybie konkurencyjnym, dokumentów kandydata o wyższych
kwalifikacjach niż zaproszeni, nabiera już znamion przestępstwa urzędniczego,
którego różne formy przewidziane są w przepisach kodeksu karnego. Dochodzi
do tego, że trzeba angażować aż NSA, by urząd przymusić do prawnych form
działania. Jedyną zaś konsekwencją wobec urzędników winnych zaniedbań
jest postanowienie [ 3 ] o zwrocie kosztów sądowych
stronie skarżącej organ o bezczynność. W kwocie złotych polskich pięciu.
Zapłaconych zresztą z kieszeni podatnika. Przypadek
Kuratorium Oświaty w Warszawie, rekordzisty pod względem sprawności
przeprowadzenia konkursu, jest jeszcze bardziej wyrazisty. Konkurs był ewidentną
fikcją, co zresztą pośrednio przyznała dyrektor Wydziału Kadr i Statusu
Zawodowego Nauczycieli. W jednym krótkim piśmie zawarta została cała
kwintesencja rozumienia celów i misji służby cywilnej, rozumienie przepisów
ustaw, rozumienie roli urzędnika państwowego [ 4 ].
Ogłoszenie zostało opublikowane, bo to nakazuje ustawa i na tym właściwie
koniec. Chyba że potraktować poważnie opis wykonanych działań, tzn. w ciągu
jednego dnia otworzono oferty (40 aplikacji), dokonano selekcji grupy o najlepszych kwalifikacjach (jak liczebnej, nie wiadomo), powiadomiono te osoby o terminie rozmów kwalifikacyjnych (!), przesłuchano, rozstrzygnięto i przed
zakończeniem dnia konkurs się zakończył. Próby wyświetlenia tajemnicy tak
niezwykle sprawnie przeprowadzonego konkursu, na stanowisko kierownicze zresztą,
napotykają na poważne trudności. Mazowiecki Kurator Oświaty w decyzji
odmawiającej prawa poznania kwalifikacji zwycięzcy, akceptuje jednocześnie
prawdziwość dwóch wzajemnie wykluczających się wyjaśnień, swojego i podwładnego.
Opatrując tę oczywistą nieprawdę pieczęcią z godłem państwowym. Odwołanie
zaś każe słać do Wojewody i dopiero tenże przesyła je do organu właściwego,
tzn. do Ministra Edukacji. Tak się składa, że nad Ministrem już ciąży
wyrok NSA zobowiązujący do udzielenia informacji w związku z podobnymi
czarami konkursowego naboru do służby cywilnej i podobnej blokadzie informacji
na ten temat. I w tym wypadku opór znalazł finał w NSA, który nakazał zwrot
kosztów sądowych, co oznacza zasadność wniesionej skargi na bezczynność
organu. [ 5 ] Trudno
oczekiwać sprawnego funkcjonowania organizmu, który składa się w jakiejś części z wybrakowanych elementów. Trzeba też pamiętać, że większość urzędników,
związanych z poszczególnymi przykładami procedur rekrutacyjnych, bierze udział w ocenie kwalifikacji osób przystępujących do konkurencyjnego naboru. Jeżeli
członkowie komisji rekrutacyjnych, poza prezentowanym poziomem kwalifikacji i wiedzy, posiadają jeszcze instynkt samozachowawczy, to kandydat o rzeczywiście
wysokich kwalifikacjach nie ma żadnych szans, by wygrać jakikolwiek konkurs.
Nawet wówczas, gdy zbiegiem okoliczności na jakieś stanowisko nie ma
ustalonego już kandydata. To tylko
kilka przykładów niezrozumiałego ale za to niezwykle silnego oporu przed
ujawnianiem kwalifikacji wybranych i zatrudnionych kandydatów w procedurze
naboru na wolne stanowiska pracy w służbie cywilnej. Prezentowany
przez Szefa Służby Cywilnej pogląd, iż to dyrektor generalny jest wyłącznie
władny decydować o tym kogo zatrudni, biorąc pod uwagę interes urzędu, jest
oczywiście słuszny. Pod warunkiem wszakże, iż dobro urzędu jest rozumiane
jako dobro całego aparatu administracyjnego. Tymczasem w większości przypadków
daje się zauważyć postawę „szlachcica na zagrodzie" — dobre jest to,
co jest dobre dla kierującego urzędem. To, co za płotem nie ma znaczenia.
Mamy takich zagród w kraju ładnych parę tysięcy. Ze swoimi „szlachcicami
na zagrodzie", nierzadko o mentalności watażki z Dzikich Pól. Pięć lat
funkcjonowania ustawy o służbie cywilnej nie tylko nie zapoczątkowało
procesu naprawy państwa, ale przeciwnie, pogorszyło jeszcze jego stan.
Uchwalając tę ustawę i pozostawiając ją bez żadnych mechanizmów kontroli
społecznej ośmiesza się samą ideę służby cywilnej, Konstytucję RP, ośmiesza
się Państwo. Posmak drwiny mają kosmetyczne zabiegi w kolejnych projektach
nowelizacji ustawy w zakresie naboru na wolne stanowiska pracy w służbie
cywilnej. Nie ma nadal nawet cienia intencji uregulowania dotyczącego jawności
na zewnątrz administracji. W połowie
czerwca 2003 roku ukazał się „Raport o służbie cywilnej III RP — punkty
krytyczne", napisany na zlecenie Fundacji Batorego w ramach Programu Przeciw
Korupcji. Pokazuje on katastrofalny stan korpusu służby cywilnej, choć głównie w odniesieniu do obsadzania wyższych stanowisk. W kilkanaście dni później,
na tej samej stronie ukazał się tekst pewnego rodzaju recenzji Raportu,
wytykający brak analizy procedur naboru do służby cywilnej w trybie, o którym
mowa w art. 21 usc. Zresztą w ogóle potraktowania tego obszaru po macoszemu.
[ 6 ]
Jednocześnie zaś, w tym samym okresie pojawił się kolejny projekt
nowelizacji ustawy — z 9 lipca 2003 roku — gdzie w zakresie ujawniania
informacji o przebiegu procedur w praktyce nic się nie zmieniło, mimo
wprowadzenia nowych elementów: w tym i nakaz ogłaszania w Biuletynie SC wyników
rozstrzygnięć. Niewątpliwie ów nakaz upowszechniania informacji był krokiem we właściwym kierunku. Jednakże zakres ujawnianych
informacji w praktyce żadnemu z biorących udział w rekrutacji nic nie mówi, z kim konkurs przegrał. Imię i nazwisko osoby zatrudnionej nie odpowiada na
pytanie, co ta osoba sobą reprezentuje. A ta wiedza jest podstawą oceny wyników. Przez blisko
pięć lat ten obszar zatrudniania do korpusu służby cywilnej konsekwentnie
pomijano nie tylko w publikacjach, ale też w pracach Rady Służby Cywilnej.
Szef Służby Cywilnej nie pokusił się przez ten okres o przeprowadzenie badań,
jak w rzeczywistości realizowane są zasady Konstytucji i samej ustawy w tym
zakresie. Przeprowadzony test, o bardzo zawężonym zasięgu, tym bardziej może
przerazić, że gdziekolwiek się tknąć, objawia się powódź niekompetencji,
dowolności, mylenia pojęć roli urzędnika państwowego z rolą feudała na
folwarku lub właściciela manufaktury. Z tą różnicą, że właściciel
przedsiębiorstwa skutki swoich błędnych decyzji personalnych odczuje na własnej
skórze, natomiast w urzędzie administracji publicznej nikt za nic nie
odpowiada, a stała i pewna pensja z budżetu państwa skutecznie usypia chęć
wszelkiej inicjatywy. Skutki tak budowanego aparatu państwa odczuwamy wszyscy i to w coraz boleśniejszy
sposób. Urodzaj na lawinowo ujawniane afery korupcyjne — głównie z udziałem
polityków i urzędników wyższych i najwyższych szczebli — nie są plonem
wiosennego zasiewu. Dobrze jest sobie uświadomić, że za każdą z takich
ujawnionych afer przewijają się dziesiątki różnych osób. Jeżeli nagle
organa ścigania okazują zainteresowanie kimś wysoko postawionym w hierarchii
politycznej lub urzędniczej, to warto pamiętać, że jest to skutek niejasnych
działań sprzed miesięcy czy nawet lat. Za tym zaś kryją się dziesiątki,
setki rozmaitych dokumentów, tworzonych przez całe sztaby ludzi. Dopiero jakiś
artykuł — na ogół nie czynniki właściwe, niestety — uderzając w czubek
góry lodowej odkrywa coś, o czym wiele osób wiedziało znacznie wcześniej.
Takie zdarzenia, których praktycznie poznajemy dopiero finał, możliwe są
m.in. dlatego, że rozgrywają się w otoczeniu w najlepszym razie obojętnym.
Milczenie, współdziałanie, przymykanie oczu pozwalają na takie zachowania. A wynika to z różnych przyczyn i motywów. Poczynając od zwykłej głupoty,
poprzez swoiście pojmowaną lojalność, poczucie wdzięczności, związki
rodzinne i towarzyskie, po świadomy udział.
1 2 3 4 Dalej..
Przypisy: [ 1 ] PAP, Przemówienie Premiera w TVP1 — 10 stycznia
2004 r. [ 3 ] Sygn. akt II SAB 192/03. [ 4 ] Pismo KO.KN.EM.1100/199/03 z dnia 5 listopada 2003 r. [ 5 ] Wyrok NSA z dnia 20
listopada 2003 r. sygn. akt II SAB 208/03. [ 6 ] Teksty dostępne na
stronach internetowych Fundacji Batorego. « Etyka zawodowa i urzędnicza (Publikacja: 08-03-2002 Ostatnia zmiana: 31-03-2005)
Witold FilipowiczAbsolwent Uniwersytetu Warszawskiego, magister administracji, studium podyplomowe integracji europejskiej. Wieloletni pracownik administracji rządowej szczebla centralnego, w tym na stanowiskach kierowniczych, specjalista z zakresu zamówień publicznych i funkcjonowania administracji. Autor szeregu publikacji, m.in. w "Dziś", Komentarze", "Forum Akademickie", "Obywatel" oraz na wielu serwisach internetowych publicystyki niezależnej, autor raportu "Służba cywilna III RP: zapomniany obszar", prezentowanego i opublikowanego na stronach Fundacji Batorego w Programie Przeciw Korupcji. Liczba tekstów na portalu: 21 Pokaż inne teksty autora Najnowszy tekst autora: Przekrzywiona opaska Temidy | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 3270 |
|