|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
| |
Złota myśl Racjonalisty: "Mity religijne ze względów zasadniczych nie mają dla mnie znaczenia, choćby dlatego, że mity różnych religii przeczą sobie wzajemnie. Jest przecież czystym przypadkiem, że urodziłem się tutaj, w Europie, a nie w Azji, a od tego przecież nie powinno zależeć, co jest prawdą, a więc i to, w co mam wierzyć. Mogę przecież wierzyć tylko w to, co jest prawdziwe." | |
| |
|
|
|
|
Nauka » Nauka i religia
Dialog nauki i religii [2] Autor tekstu: Mariusz Agnosiewicz
Teoria dwóch prawd, rozdział nauki i religii
Teoria dwóch prawd, mówiąca o niezależności,
nierelewancji poznawczej naukowego i religijnego sposobu myślenia, rzadko kiedy
formułowana była jako wyraz czystych dociekań intelektualno-filozoficznych.
Na ogół bowiem pełnić miała określone role instrumentalne, bądź to na
rzecz nauki, bądź też religii. Zawsze służyła słabszemu. Niegdyś, kiedy
religia była wszechobecna i potężna, teoria dwóch niezależnych płaszczyzn
poznania służyła wyzwoleniu nauki spod wpływu religii (awerroizm,
kartezjanizm, początki Royal Society). Kiedy od XIX w. nauka umocniła się na
tyle, że stanowić zaczęła dla religii zagrożenie, dualizm poznawczy formułowano
na ogół, by chronić religię (moderniści i współcześni głosiciele tej
teorii) Awerroiści, interpretujący Arystotelesa w niezgodzie z doktryną kościoła, musieli się uciec do teorii dwóch prawd, by
mieć możliwość „legalizacji" swych teorii. Następcy Awerroesa
twierdzili, że to co mówi filozofia nie musi być zgodne z tym co mówi
religia, a zarazem owa sprzeczność nie jest realna, lecz pozorna, gdyż
poznanie poprzez wiarę i poprzez rozum są wzajemnie niezależne. Przywódcą
tego ruchu w Paryżu był Siger z Brabantu, wykładowca uniwersytecki. Już w 1266 spotkały go represje, w roku 1270 biskup paryski Stefan Tempier potępił
tezy awerroizmu, a w roku 1277 wydano kolejny dekret potępiający tym razem aż
219 różnych tez. Sam Siger stanął przed trybunałem wielkiego inkwizytora
Francji.
Kartezjusz o rozdziale nauki i religii mówił na
podstawie przekonania o dualizmie duszy i ciała. Dziedzina materii i dziedzina
ducha nie mogą się ze sobą splatać. Pisał ponadto o niezależności myśli
od dyktatu autorytetów i objawienia. "Zasada taka prowadzi m.in. do
sytuacji, do której kościół od wieków stara się nie dopuścić — do
niezależności nauki od dogmatu" (Kołakowski [ 4 ]).
Jego koncepcja wywarła znaczny wpływ na myślicieli XVI w. i późniejszych i przyczyniała się do rozwoju czysto mechanistycznego przyrodoznawstwa. Pod
zarzutem wywrotowego wpływu na czytelnika jego prace znalazły się na Indeksie
Ksiąg Zakazanych w roku 1663 [ 5 ],
nawet w tolerancyjnej protestanckiej Holandii miał problemy z władzami i oskarżany
był o ...ateizm.
Royal Society. Towarzystwo Królewskie w Londynie
jest uważane za pierwsze w świecie towarzystwo nauk. Jego zalążki związane
są z zebraniami uczonych londyńskich odbywanymi od 1645 r. oraz oksfordzkich
od 1648 r. Zostało ono oficjalnie zawiązane w 1660 r., czyli w okresie
Restauracji po angielskiej wojnie domowej. W przyszłości odegrać miało dużą
rolę w rozwoju nauk przyrodniczych. Uczestnicy tych pierwszych zebrań byli
chrześcijanami, lecz wyrażali opinie, iż instytucjonalne chrześcijaństwo — krwawe i nietolerancyjne — jest barierą dla rozwoju badań naukowych.
Jedną z idei jaka im przeświecała było takie zajmowanie się nauką, w szczególności na forum Towarzystwa, które oddziela sprawy naukowe od
religijnych, te drugie pozostawiając poza swym zainteresowaniem. Można więc
uznać, że była to pierwsza tego typu próba praktycznej realizacji idei
rozdziału nauki i religii i traktowania ich jako całkowicie odrębnych
dziedzin wiedzy i poznania.
Również system filozoficzny Kanta, jak zresztą większość
agnostycystycznych, zawierał w sobie teorię podwójnej prawdy, a tym samym
ugody nauki i religii przez ich całkowite rozdzielenie.
Modernizm. Alternatywnym nurtem w kościele wobec
neoscholastyki, był modernizm, który ukształtował się na przełomie XIX i XX w. we Francji, Włoszech i Wielkiej Brytanii. Czołowymi jego
przedstawicielami byli Alfred Loisy [ 6 ], E. le Roy i A.
Fogazzar. Modernizm negował możliwość rozumowego poznania Boga, utrzymując,
iż religia polega na irracjonalnych uczuciach wyłanianych z podświadomości. Kiedy
dziewiętnastowieczny boom naukowy przerodził się wręcz w uwielbienie
nauki, katoliccy moderniści wskrzesili średniowieczną teorię dwóch prawd, głosząc
pozorną sprzeczność między nauką i religią. Jak pisał Leszek Kołakowski:
"W średniowieczu teoria ta służyła uniezależnieniu nauki od religii.
Dzisiaj rola jej jest całkiem odmienna — uniezależnia ona religię od
naukowej krytyki i to stanowi o jej bezwzględnej reakcyjności (...) jej
funkcja polega… na światopoglądowej neutralizacji nauki, neutralizacji, której
konsekwencją praktyczną jest całkowite oddanie problematyki światopoglądowej
we władanie obskurantyzmu (...) niemniej jednak odmawia religii prawa
ingerencji w kwestie naukowe, pozbawiając tym samym kościół, teoretycznie
przynajmniej, możliwości wtrącania się w postęp nauki i tępienia
wszystkiego, co się nie godzi z jego doktryną (...)
wbrew stanowisku kościoła, który swoją walkę z postępem naukowym osłania
frazesami o poszanowaniu wiedzy, modernizm
torował drogę 'prawdom' objawionym przez jawną deprecjację nauki i otwartą apologię najczarniejszego irracjonalizmu".
Papież tak przeraził się tym nurtem w łonie swego kościoła, że nie
tylko dwukrotnie go potępił (w dekrecie Lamentabili i encyklice Pascendi z 1907), ale i całemu klerowi nakazał składać słynną przysięgę
antymodernistyczną (odwołaną dopiero na Soborze Watykańskim II). Pomimo tego
modernizm odegrał znaczny wpływ na myślenie wielu katolików i innych chrześcijan.
Nie wszyscy katolicy opowiadają się za obowiązującym realizmem. Zdając
sobie sprawę, że dziś trudniej jest za jego pomocą neutralizować nauki ogólnie, a nauki przyrodnicze w szczególności, opowiadają się otwarcie za różnymi
odmianami idealizmu i subiektywizmu — treści wrażeniowe obiektów nie
powiedzą nam niczego o stosunkach między obiektami realnymi, tak np.
pojawienie się świadomości na odpowiednim etapie rozwoju ewolucyjnego nie
dowodzi wcale, że jest ona jego wytworem, bowiem nie da się rozstrzygać
empirycznie o związkach przyczynowych, do tego trzeba filozofii (oczywiście
jedynie właściwej), aby "się wznieść ponad proste stwierdzenie
zjawisk". Nauka zredukowana do stwierdzania faktów, reszta dla „metod
filozoficznych". Instrumentalny i służebny charakter tego rodzaju
katolickiej filozofii jest jeszcze wyrazistszy: "chodzi o światopoglądowe
zneutralizowanie nauk przyrodniczych, o takie zwężenie ich poznawczej wartości,
które by… niezbędnym czyniło przyjęcie metod pozanaukowych, jakie uzyskać
można nie do nauki, ale od religii wyłącznie. Innymi słowy — chodzi o uniewrażliwienie religii na zdobycze nauki oraz na uczynienie z tej ostatniej
tworu bez wartości, jeśli nie jest poparta innymi 'filozoficznymi
metodami', które monopolizuje w swym ręku wiedza objawiona"
(Kołakowski).
Dziś koncepcja dwóch prawd również ma wielu zwolenników w świecie nauki, a nade wszystko religii. Faktem jest, że z generalnego
indyferentyzmu naukowców w stosunku do religii wynika to, że nie są oni
zainteresowani nie tylko współpracą z religią, ale i jej zwalczaniem. Można
to ująć innymi słowami: chcą aby religia dała nauce „święty" spokój i dlatego wolą raczej głosić całkowitą odrębność obu sfer życia, niż
jakikolwiek ich związek. Ujmuje się to w formułę wzajemnej odrębności
epistemologicznej obu prawd, ich logicznej rozłączności, separacjonizmu.
Zasadę tę S.J. Gould, jeden z wybitniejszych współczesnych ewolucjonistów
amerykańskich, (oczywiście ateista), określił w swej książce Rocks of
Ages: Science and Religion in the Fulness of Life (New York: Ballantine,
1999), jako NOMA (Non-Overlapping Magisteria — nie zachodzące na siebie
obszary dociekań). Warto jednak pamiętać o tym, że natura średniowiecznych
postulatów rozdziału religii od nauki nie wynikała bynajmniej z teoretycznych
przeświadczeń o ich rzeczywistej odrębności, lecz miała całkiem praktyczny
cel — uwolnienie nauki spod wpływu teologii. Tak i dzisiejsze postulaty i głosy
naukowców odnośnie zasady NOMA mają zapewne inne podłoże niż przeświadczenia o teoretycznej słuszności takich koncepcji: indyferentyzm i brak
zainteresowania religią. Ponadto zasada NOMA nie wydaje się zgodna ze
stanowiskiem Kościoła. Wprawdzie Krzysztof Szymborski imputował papieżowi
rzekomą deklarację poparcia dla idei NOMA, lecz mało to przekonujące. Czytając
encyklikę Fides et Ratio jesteśmy bliżej rzeczywistości w tej
kwestii.
Kościół: nie rozdział,
lecz słuszna autonomia nauki
Gaudium et Spes
Na Soborze Watykańskim II Kościół
uznał i zatwierdził ograniczoną autonomię nauki wobec spraw boskich i religijnych. Konstytucja Duszpasterska o Kościele w Świecie Współczesnym Gaudium
et Spes z 7 grudnia 1965 r. stanowi: „...badanie metodyczne we wszystkich
dyscyplinach naukowych, jeżeli tylko prowadzi się je w sposób prawdziwie
naukowy i z poszanowaniem norm moralnych, naprawdę nigdy nie będzie się
sprzeciwiać wierze, sprawy bowiem świeckie i sprawy wiary wywodzą swój początek
od tego samego Boga. Owszem, kto pokornie i wytrwale usiłuje zbadać tajniki
rzeczy, prowadzony jest niejako, choć nieświadomie, ręką Boga, który
wszystko utrzymując sprawia, że rzeczy są tym, czym są. Dlatego niechaj
wolno będzie wyrazić ubolewanie nad niektórymi postawami umysłowymi, jakich
dawniej na skutek nie dość jasno rozumianej słusznej autonomii nauk nie
brakowało także między samymi chrześcijanami, a które wywoławszy waśnie i spory doprowadziły umysłu wielu do przeciwstawienia wiary i wiedzy. Lecz jeśli
słowom 'autonomia rzeczy doczesnych' nadaje się takie znaczenie, że
rzeczy stworzone nie zależą od Boga, a człowiek może ich używać bez
odnoszenia ich do Boga, to każdy uznający Boga wyczuwa, jak fałszywymi są
tego rodzaju zapatrywania. Stworzenie bowiem bez Stworzyciela zanika. Zresztą
wszyscy wierzący, jakąkolwiek wyznawaliby religię, zawsze w mowie stworzeń słyszeli
głos i objawienie Stwórcy. Co więcej, samo stworzenie zapada w mroki przez
zapomnienie o Bogu." (KDK 36).
Kościół ustanawia trzy warunki jakie muszą
konstytuować prawowierne badanie naukowe: 1) sposób prawdziwie naukowy; 2)
zgodny z normami moralnymi; 3) pokorny. Nie wiadomo jakie znaczenie ma uwaga o "prawdziwie
naukowym sposobie", skoro o tym co jest sposobem naukowym decyduje świat
nauki a nie religii, taki wtręt jest więc co najmniej zbędny. Zgodność z normami moralnymi jest nową formą otwarcia sobie przez Kościół możliwości
wpływu na naukę, który zastąpił niemożliwy już dziś wymóg zgodności z normami biblijnymi. Niemoralne nie jest to, co jest sprzeczne z etyką
humanistyczną, lecz to co jest niezgodne z nauką kościelną o człowieku.
Niemoralna jest np. antykoncepcja i regulacja narodzin, aborcja, sterylizacja,
eutanazja, badania na ludzkich embrionach, klonowanie, badania genetyczne,
seksuologia i in. Wreszcie jeśli idzie o pojęcie pokory badań, to
oznacza ona ograniczenie spekulacji naukowych do pewnych granic. Pokorne jest
kierowanie wzroku ku ziemi, z wyłączeniem badania naukowego samej religii i spraw „niemoralnych". Kierowanie wzroku ku niebu jest niepokorne wówczas,
kiedy kieruje się go zbyt wysoko. W szczególności część kosmologii nie będzie
spełniała warunku pokory badań. Najlepiej zobrazować to na przykładzie, o którym wspomniał Stephen Hawking [ 7 ]:
"Problemem pochodzenia i losu wszechświata
zainteresowałem się w 1981 roku, gdy uczestniczyłem w konferencji na temat
kosmologii, zorganizowanej przez jezuitów w Watykanie. Kościół katolicki
popełnił i ogromny błąd w sprawie Galileusza, gdy ogłosił kanoniczną
odpowiedź na pytanie naukowe, deklarując, iż Słońce obraca się wokół
Ziemi. Tym razem, parę wieków później, Kościół zdecydował się zaprosić
grupę ekspertów i zasięgnąć ich rady w sprawach kosmologicznych. Pod koniec
konferencji papież przyjął jej uczestników na specjalnej audiencji.
Powiedział nam wówczas, że swobodne badanie ewolucji wszechświata po wielkim
wybuchu nie budzi żadnych zastrzeżeń, lecz od zgłębiania samego
wielkiego wybuchu należy się powstrzymać, gdyż chodzi tu o akt stworzenia, a tym samym akt Boży. Byłem wtedy bardzo zadowolony, iż nie znał on
tematu mego wystąpienia na konferencji — mówiłem bowiem o możliwości
istnienia czasoprzestrzeni skończonej, lecz pozbawionej brzegów, czyli nie mającej
żadnego początku i miejsca na akt stworzenia. Nie miałem najmniejszej ochoty
na to, by podzielić los Galileusza, z którego postacią łączy mnie silna więź — uczucie swoistej identyfikacji, częściowo z racji przypadku, który sprawił,
że urodziłem się dokładnie 300 lat po jego śmierci! (...) To
właśnie na konferencji w Watykanie,… przedstawiłem po raz pierwszy hipotezę,
iż przestrzeń i czas tworzą wspólnie obiekt o skończonej rozciągłości,
lecz pozbawiony granic lub brzegów. Moje wystąpienie miało raczej charakter
wywodu matematycznego, tak że wynikające zeń implikacje dotyczące roli, jaką
mógł pełnić Bóg w stworzeniu świata, nie zostały od razu zrozumiane (co
mi szczególnie nie przeszkadzało)" [ 8 ].
1 2 3 4 5 Dalej..
Przypisy: [ 4 ] L. Kołakowski, „O tak
zwanym realizmie tomistycznym", op.cit., s.109. [ 5 ] Wszystkie jego pozycje były
na Indeksie do jego końca w 1966 r., tym samym do tego czasu żaden
prawowierny katolik nie mógł ich „legalnie" (tj. bez grzechu) czytać. [ 6 ] A. Loisy — francuski
biblista, orientalista, ksiądz; 1890-93 prof. Instytytu Katolickiego w Paryżu;
1894-96 kapelan klasztoru dominikanek w Neuilly; 1906 porzucił stan
duchowny, 1908 ekskomunikowany przez papieża Piusa X m.in. za krytykę potępiającej
modernizm encykliki Pascendi Dominici; 1909-30 prof. historii
religii w Collège de France. [ 7 ] Stephen W. Hawking (ur.
1942) — brytyjski fizyk teoretyk; od 1977 prof. matematyki uniw. w Cambridge;
mimo poważnego kalectwa (od poł. lat 60. nie chodzi, nie mówi i nie
pisze — z otoczeniem kontaktuje się za pomocą komputera) pracuje
intensywnie naukowo i jest zaliczany do najwybitniejszych współczesnych
fizyków teoretyków. Wniósł istotny wkład do teorii grawitacji, podał
wiele twierdzeń o występowaniu osobliwości w kosmologii i procesie
zapadania grawitacyjnego, z których najogólniejsze jest twierdzenie o osobliwościach w ogólnej teorii względności, udowodnione 1969 (wspólnie z R. Penrosem); 1974 odkrył proces kwantowego promieniowania czarnych dziur,
obecnie zwany procesem Hawkinga. Jego ateizm był ponoć przyczyną
rozstania z religijną żoną. [ 8 ] Stephen W. Hawking, Krótka
historia czasu. Od Wielkiego Wybuchu do czarnych dziur, 1993, s.113 i n. « Nauka i religia (Publikacja: 29-04-2004 Ostatnia zmiana: 19-05-2004)
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 3407 |
|