|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Nauka » Nauka i religia
Dialog nauki i religii [5] Autor tekstu: Mariusz Agnosiewicz
Po trzecie wreszcie: wynalazki i odkrycia kleru.
Tutaj mówi się np. o odkryciu przez zakonników prochu (co samo w sobie jest
mało chrześcijańskie), czego dokonać miał angielski franciszkanin Roger
Bacon (1219-94) i niemiecki dominikanin Albert Wielki; ok. 1000 r. mnich
Tegeruss z Bawarii odkrył malarstwo na szkle; w roku diakon Flavio Gioia
znacznie ulepszył kompas; w XIII w. dominikanin Aleksander Spina wynalazł
okulary; ok. 1845 r. ksiądz Pinaton wynalazł rower. Wielką naiwnością jest
jednak wiązanie tego z Kościołem. Równie dobrze można powiedzieć, że
zwalczane przez Kościół teorie heliocentryczną i ewolucjonistyczną zawdzięczamy
Kościołowi, gdyż Kopernik był kanonikiem, a Darwin studiował teologię. Gnębiony
przez Kościół Ockham był franciszkaninem; spalony Servet — po teologii; prześladowany
za życia, skazany na spalenie po śmierci Dominis — jezuitą, a nawet
prymasem Dalmacji; spalony Bruno — dominikaninem; spalony Vanini — karmelitą,
itd. Po prostu dawniej jedynie zawód mnicha pozwalał ludziom nie pochodzącym z arystokracji nie martwić się o środki materialne do życia i umożliwiał
intelektualną aktywność. Prowadzi to do licznych nadużyć apologetycznych.
Np. wspomniany już Tadeusz Rutkowski sugeruje wręcz, iż to dzięki Kościołowi
nauka się rozwinęła: "W takich to okolicznościach, dzięki pracy wielu
duchownych powstaje nauka nowożytna." Podobnie filozof nauki ks. B.
Lisiak: "Pomimo wytworzenia przez chrześcijaństwo sprzyjających warunków
dla powstania nowożytnej nauki..." Okolicznościami rozwoju była, jak
wiadomo, metoda empiryczna, obserwacja zjawisk i przyrody. Tak więc naukowa
metoda empiryczna, której głównym prorokiem był R. Bacon, „objawiła"
dziś swoje zadziwiające koneksje z dogmatyczną myślą chrześcijańską. Jak
się dowiadujemy od katolickiego filozofa nauki: "...chrześcijańska
koncepcja poznania świata, stała się czynnikiem sprzyjającym w powstaniu
metody empirycznej nauk przyrodniczych…". Sąd ten jest, mówiąc
eufemistycznie, dyskusyjny, tym bardziej, że nawet ów autor zauważa nieco
wcześniej: „osiągnięcia nauk przyrodniczych stanowią poważną
konkurencję dla tych interpretacji świata, jakie proponują systemy
religijne" [ 16 ].
Widać jednak autor nie widzi przeszkód niepokonanych między faktem
„konkurencyjności" epistemologicznej obu systemów i jednoczesnego
sprzyjania jednego drugiemu. Argumenty apologetów biorą się albo z przekonania, iż empiryzm scholastyki stał się podłożem rozwoju nauki, albo
też z faktu, że czołowy rzecznik empiryzmu tamtego okresu był
franciszkaninem. Opiera się to na dwóch nieporozumieniach. Po pierwsze
empiryzm Bacona, który był jednym z istotniejszych przesłanek rozwoju nowożytnej
nauki, "był reakcją przeciw empiryzmowi scholastyki." (L. Kołakowski).
Po drugie zaś sam Bacon był franciszkaninem, tak jak był nim również
Ockham, czy ponad setka innych spalonych na stosie w tym okresie za przesadną
wierność doktrynie założyciela. Bacon był tak blisko związany z kościołem,
że w kościelnym więzieniu spędził ok. 14 lat. Inny wybitny empirysta
tamtego okresu — Cecco d'Ascoli — nawet nie jest wymieniany, gdyż został
spalony na florenckim stosie. Często zaciemnia się nadto
sprawę Galileusza. Kiedy zaczęto wycofywać się z pierwotnego stanowiska
wobec heliocentryzmu argumentowano, iż Galileusz został potępiony nie za
nauczanie o ruchu ziemi, lecz o popieraniu tego poglądu za pomocą Biblii. To
nieprawda. Galileusz twierdził wręcz, że Biblia, która to służyła właśnie
jego przeciwnikom, nie powinna być brana pod uwagę, gdyż nie jest podręcznikiem
naukowym. Ponadto utrzymuje się często, że Galileusz został potępiony nie
przez papieża, lecz przez trybunał inkwizycji (tak jakby był on niezależny
od papieża). W Encyklopedii PWN z 2000 r. czytamy, iż Galileusz został potępiony
"mimo przychylności papieża
Urbana VIII". Jest to całkowite zafałszowanie sprawy, sugerujące rzekome
potępienie wbrew papieżowi. Otóż zarówno papież z okresu pierwszego potępienia
(1616) — Paweł V, jak i papież z okresu drugiego — Urban VIII, zapewniali
Galileusza w swoim czasie o sympatii dla niego. Kiedy Galileusz pierwszy raz urządził
pokaz swojej lunety w Rzymie, Paweł V obiecał mu wsparcie.
Później jeszcze większe oznaki sympatii przejawiał wobec niego papież Urban
VIII. Każdy z nich jednak w chwili próby okazał się jego gnębicielem. To
papież Paweł V, który mianował wcześniej członków komisji do zbadania
sprawy Galileusza, bez wahania zatwierdził później jej ustalenia. Na
posiedzeniu Inkwizycji z 25 lutego 1614 Paweł V oficjalnie polecił głównemu
inkwizytorowi, św. Bellarminowi, wezwać w tej sprawie Galileusza i udzielić
mu ostrzeżenia, iż nie może więcej nauczać ani bronić tej teorii. Urban
VIII również nie był bynajmniej przychylnie nastawiony do Galileusza, kiedy
ten został oskarżony po raz drugi. Wielokrotnie określał teorię Kopernika
jako "wyuzdaną", „powstałą w wyobraźni". Kiedy ktoś w jego
obecności poruszał kwestię Galileusza, wpadał często w gniew. Drugie postępowanie
inkwizycyjne było prowadzone w uzgodnieniu z papieżem.
Można wreszcie spotkać dziś interpretacje sprawy
Galielusza jako efektu niesnasek wyłącznie na tle osobistym, jako nieszczęśliwego
zbiegu przypadków, etc. Są to jednak błędne interpretacje. Rzeczywistość
była inna i pogląd ten był tak gwałtownie zwalczany z uwagi na jego
konsekwencje teologiczne. Wystarczy zdać sobie sprawę z faktu, że królowała
wówczas dosłowna interpretacja Pisma św., a teoria heliocentryczna przeczyła
wielu ustępom całkowicie i jednoznacznie. Oczywiście nie przekreśla to
istniejących i silnych konfliktów ambicjonalnych, osobistych, nienaukowych.
Kiedy jednak w 1614 r. prałat Paolo Antonio Foscarini z Kalabrii, zwierzchnik
neapolitańskich karmelitów, profesor teologii na uniwersytecie w Messynie, a więc osoba całkowicie prawowierna, napisał książkę w której próbował
przekonywać, że teoria Kopernika może być zinterpretowana zgodnie z Pismem
św., książka jego została zamieszczona na Indeksie Ksiąg Zakazanych. Nie było
żadnych podtekstów osobistych, lecz sprzeczność z nauką biblijną.
Znany nam już apologeta Tadeusz Rutkowski sugeruje, że
potępienie heliocentryzmu z roku 1616 spowodowane było tym, iż teoria ta związała
się z poglądami panteistycznymi. Pan Rutkowski znów minął się z prawdą,
tym razem dopuszczając się manipulacji faktami: "...panteistyczne -
jakoby konieczne konsekwencje — zaszkodziły poglądom Kopernika. Jeśli
teoria ta prowadzi do negacji istnienia Boga osobowego, transcendentnego, to
jest błędna i niebezpieczna. Stąd w 1616 r. doktryna Kopernika została
oficjalnie potępiona". Za głoszenie panteizmu i heliocentryzmu zginął
na stosie Bruno, ale było to w 1600 r. W roku 1616 zajmowano się już
Galileuszem, ale on nie miał nic wspólnego z panteizmem, nigdy nie przeczył
istnieniu Boga. Teoria ta została więc potępiona za przeczenie Biblii, a nie
Bogu.
W wyjątkowo różowych okularach dialog nauki i religii
jawi się panu Piotrowi Piętakowi, który w Tygodniku Solidarność zamieścił
esej „Dlaczego istniejemy?" (16/2003). Czytamy tam m.in. takie rewelacje:
„Odkrycia naukowe XX wieku — wbrew intencjom twórców scjentystycznego światopoglądu — potwierdzają w coraz większym stopniu wizję natury (a także historii) -
zawartą w Starym i Nowym Testamencie. Aby wyjaśnić fenomen powstania wszechświata,
po sformułowaniu w 1929 roku teorii "Wielkiego Wybuchu", astrofizycy
sięgają coraz częściej po dzieła św. Augustyna oraz średniowiecznych
teologów. Nie oznacza to jednak, że naukowcy stali się z dnia na dzień wierzącymi
katolikami." Autor odkrywa przed czytelnikami nikomu jeszcze nieznaną prawdę,
iż dziś w kosmologiwie stworzyli „wiele" teorii odwołujących się do średniowiecznych
teologów. Posuwa się w swej euforii do stwierdzenia: „Niekiedy można wręcz
odnieść wrażenie, że bez przekonania św. Anzelma o racjonalności zarówno
Boga, jak i świata, bez Alberta Wielkiego, który twierdził, że twierdzenie o początku wszechświata nie może być udowodnione przy pomocy metod stosowanych w fizyce, wreszcie bez rozmyślań św. Augustyna o istocie czasu — współczesny
postęp naukowy byłby niemożliwy. Czy zasady teologii chrześcijańskiej mogą
się stać paradygmatem nauki XXI wieku? (...) Jedno jest pewne: jesteśmy
dzisiaj świadkami dialogu między nauką oczyszczoną z laickich przesądów a chrześcijańską wiarą, która odnajduje swoje racjonalne korzenie. Dialog ten
zadecyduje o kształcie naszej kultury i cywilizacji." Przy końcu autor
podejmuje się wykazania „absurdu ateizmu" za pomocą wywodów
„naukowych".
1 2 3 4 5
Przypisy: [ 16 ] B. Lisiak, „Nauka a religia: konflikt czy dialog?". « Nauka i religia (Publikacja: 29-04-2004 Ostatnia zmiana: 19-05-2004)
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 3407 |
|