|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Nauka » Filozofia i metodologia nauki » Absolut - odniesienie urojone
Filozofia zewnętrzna i wewnętrzna sieci pojęciowej [3] Autor tekstu: Bernard Korzeniewski
Widzimy zatem, iż różnice
wewnętrzne pomiędzy komórkami (w charakterze realizowanych przez nie funkcji logicznych) są zupełnie niewystarczające do określenia swoistości i indywidualności ich roli w mózgu.
Istotniejsza jest druga kategoria różnic, a mianowicie różnice zewnętrzne, dotyczące otoczenia
danego neuronu w sieci nerwowej, jego
kontekstu znaczeniowego, czyli tego, z jakimi innymi neuronami jest on połączony
i w jaki sposób. Funkcja logiczna takiego neuronu,
wyjętego z tego otoczenia, traci sens, staje się pustą strukturą, która,
mogąc dotyczyć dowolnych realnych treści, nie dotyczy w efekcie żadnych. Informacja
„zawarta" w danej komórce nerwowej jest zatem sumą informacji o
jej wewnętrznej „strukturze logicznej" i informacji o jej
funkcjonalnej „lokalizacji" w obrębie sieci nerwowej (a więc, de
facto o strukturze danej sieci nerwowej).
Pierwsza związana jest z pamięcią statyczną i lokalną, zapewne o podłożu
biochemicznym, druga — z pamięcią globalną, która być może częściowo
ma charakter dynamiczny i polega na krążeniu pewnych sygnałów w obwodach
neuronałnych. Tylko pierwszy rodzaj informacji i pamięci może być zachowany
po zburzeniu struktury sieci nerwowej, a więc ewentualnie zapisany i
przekazywany genetycznie. Zatem dziedziczona może być tylko struktura
pojedynczych neuronów i stosunkowo prostych sieci nerwowych. Struktura sieci bardziej skomplikowanych, przede wszystkim tych związanych
z psychiką ludzką, musi więc
ewoluować w trakcie rozwoju osobniczego poprzez nabywanie nowych doświadczeń. Porównanie struktury sieci pojęciowej
i sieci nerwowej prowadzi do jednego ważnego wniosku. W obu przypadkach
znaczenie, sens elementu sieci (pojęcia, komórki nerwowej lub zespołu
takich komórek) realizuje się przez konotację, to znaczy poprzez
odniesienie do innych elementów.
Najbardziej ogólna struktura obu sieci jest zatem analogiczna.
Jest to poniekąd zrozumiałe, ponieważ, w obrębie filozofii wewnętrznej,
sieć pojęciowa stanowi „skutek" aktywności sieci nerwowej. Jednakże,
fakt ten bardzo wzmacnia poczynione przez nas założenie o konotacyjnej
strukturze znaczeń w naszym umyśle. Konstatując ogólne podobieństwo
pomiędzy siecią nerwową i pojęciową, należy jednocześnie unikać zbyt
daleko idących analogii. W szczególności, błędem byłoby przypuszczenie, iż jedna
komórka nerwowa (lub chociażby prosty ich zespól) odpowiada jednemu
pojęciu. Pojęcie jest zapewne pochodną skomplikowanej struktury
funkcjonalnej sieci nerwowej, niekoniecznie dającej się dobrze zlokalizować
przestrzennie w obrębie mózgu (tak jak ośrodek węchu lub słuchu),
ewoluującej w czasie, przenikającej się ze strukturami będącymi „nośnikiem"
innych pojęć. Dyskutowana
powyżej geneza świadomości (psychiki) warunkowałaby jej
bezsilność w sferze filozofii, niemożność udowodnienia obiektywnego istnienia świata materialnego, w którego obrębie przecież
ta świadomość powstała. Powyższa
koncepcja mogłaby się wydać atrakcyjniejsza od oryginalnej
filozofii zewnętrznej, pozostawia ona bowiem „nietkniętą" świadomość
i świat materialny. Co więcej, tłumaczy ona, dlaczego, pomimo ich
„realnego" istnienia, nie jest
możliwe udowodnienie tego istnienia w sposób absolutny, z czym filozofia borykała się przez wieki. Istnieją jednak dwie
przyczyny, dla których jest ona
mniej uprawomocniona z punktu widzenia ortodoksyjnej ontologii od filozofii zewnętrznej. Po pierwsze, filozofia wewnętrzna
jest względem zewnętrznej
nadmiarowa — powołuje ona do istnienia byty, które nie
są już potrzebne do ogarnięcia wszelkich dostępnych nam fenomenów, skoro
zadowalająco czyni to sieć pojęciowa. Nie spełnia więc zasady brzytwy Ockhama.
Po drugie, jak już stwierdziliśmy, poza sieć pojęciową wyjść się nie da.
Zatem mówienie o bytach absolutnych poza jej obrębem jest o tyle bezsensowne,
że stanowią one nazwy puste. Analogiczna sytuacja panuje w fizyce,
gdzie mówienie o szybkościach większych od szybkości światła poza
horyzontem zdarzeń albo o wszechświatach istniejących w innych wymiarach i
niemających z naszym żadnej styczności uchodzi za niedopuszczalne, a przynajmniej
bezpłodne. Koncepcja wewnętrznej sieci pojęciowej jest nam niewątpliwie
bliższa pod względem pragmatycznym i zdroworozsądkowym, nie wytrzymuje
jednak krytyki jako konsekwentny system ontologiczny. Niemniej,
wydaje się ona być przydatna w celach praktycznych i stanowić „lokalnie"
dobre przybliżenie filozofii zewnętrznej.
Powyższa
krytyka filozofii wewnętrznej została dokonana z punktu widzenia
absolutystycznego. Jak już jednak wielokrotnie powtarzaliśmy, żądanie
prawd absolutnych jest utopią. Z drugiej strony, za miarę prawdziwości w
naszym systemie uznaliśmy stopień dookreślenia pojęcia i jego spójność
z danym kontekstem pojęciowym. Trudno o dwa pojęcia w naszym krysztale pojęć
bardziej uwikłane w relacje z innymi pojęciami, bardziej oczywiste i podstawowe niż świadomość i świat zewnętrzny. Cała struktura sieci
pojęciowej jest
taka, jakby „rzeczywiście" sieć owa była podłożem świadomości funkcjonującej
w realnym świecie. Jest to najlepszy dowód na istnienie świata zewnętrznego, na jaki nas stać. Jest to jednak dowód
najzupełniej wystarczający. Jeżeli
bowiem za sensowne uznamy pytanie, czy świat zewnętrzny istnieje, to odpowiedź oczywiście brzmi: tak. To zaś, czy to pytanie uznamy
za sensowne, zależy od tego, jak
daleko oddalimy się od wierzchołka stożka w naszym stożkowym modelu
filozofii lub też, na którym z wyróżnionych poziomów
się znajdujemy. Pytanie o istnienie świata zewnętrznego staje się sensowne
zaraz po opuszczeniu poziomu drugiego, idąc w kierunku poziomu trzeciego.
Dlatego też nauka, logika, matematyka mogą działać sensownie w oparciu
o realny świat zewnętrzny. O ile zatem w ogóle możemy coś sensownego
powiedzieć, to jest to stwierdzenie faktu istnienia świata zewnętrznego. Różnica
kategorialna pomiędzy obiektami psychicznymi, będącymi elementami
świadomości i obiektami materialnymi, odbieranymi jako wrażenia, jest chyba
najostrzejszą granicą semantyczną, jaką w ogóle da się przeprowadzić. Istnienie
świata zewnętrznego jest jedynym racjonalnym wytłumaczeniem obserwowanej
struktury kryształu pojęć. Nie jest to z pewnością dowód absolutny,
ale też taki dowód jest z zasady niemożliwy.
Jeżeli
przyjmujemy (jak to czynimy w filozofii wewnętrznej), że umysł ludzki
tworzy na zasadzie indukcji pewne obrazy obiektów „świata rzeczywistego",
czyli pojęcia pozostające do tych obiektów w relacji denotacji pozornej, to pojawia się problem, jakie te obiekty są
„naprawdę". Innymi słowy, chodzi o „rzeczy same w sobie", o których,
według Kanta, nic się nie da powiedzieć. Sądzimy jednak, iż ten skrajny pesymizm poznawczy nie jest
do końca uzasadniony.
Wrażenia
docierające do nas od rzeczy samych w sobie z pewnością posiadają
jakąś strukturę (chodzi nam tu nie o rodzaj struktury, lecz o stopień
jej skomplikowania mierzony ilością zawartej w niej informacji). Nasz ogląd,
interpretacja tej
struktury, nasz podział wrażeń na kategorie, nasze ich ujęcie w kategoriach czasu, przestrzeni, barwy, wielkości jest
cechą ludzkiego umysłu. Jeżeli jednak wrażenia owe mają jakąś
strukturę po ich interpretacji przez nasz
aparat poznawczy, umysł, to musiały też posiadać jakąś strukturę przed
tą obróbką. Informacja nic powstaje znikąd. Podczas przekazu informacji
jej ilość (zgodnie z
teorią informacji) może tylko maleć lub pozostawać bez zmian, nigdy rosnąć. Obróbka bodźców zewnętrznych przez nasz umysł
jest swego rodzaju
przekazem, transformacją informacji. A zatem struktura bodźców przed ich przetworzeniem musi być co najmniej równie
skomplikowana (choć
rodzaj tej komplikacji pozostaje dla nas zagadką), jak wrażenia już
„rozszyfrowane" przez umysł. A właściwie, jako że proces percepcji
i obróbki prowadzi do znacznych strat w pierwotnej
informacji, skomplikowanie
struktury bodźców pochodzących ze „świata samego w sobie" musi być
znacznie większe niż skomplikowanie struktury naszych wrażeń.
Rozważmy to na przykładzie.
Jeżeli patrzymy na Księżyc gołym okiem, to
jego obraz, który dociera do naszej świadomości, jest o wiele uboższy od zespołu
bodźców „rzeczywiście" wysyłanych przez Księżyc. Rozdzielczość naszego
oka jest ograniczona i nie pozwala na dostrzeżenie szczegółów, które możemy
zaobserwować przez lunetę. Nie postrzegamy także np. promieniowania
ultrafioletowego, które możemy wykryć odpowiednim detektorem, ale którego
nie widzimy bezpośrednio ze względu na zakres długości fali elektromagnetycznej,
na jaki jest wrażliwy nasz organ wzroku. Tego rodzaju przykłady
można mnożyć. Są to bodźce, których nie odbieramy bezpośrednio, ale które
możemy wykryć, używając odpowiedniej aparatury i których istotę możemy
w pewnym stopniu ogarnąć naszą siecią pojęciową ze względu na posiadaną
przez nas wiedzę. Ale są też do pomyślenia bodźce, których ani nie możemy
wykryć przy użyciu dostępnej nam aparatury, ani pojąć w obrębie wykształconego
w naszym umyśle systemu znaczeń. Przyrządy badawcze projektujemy
przecież w oparciu o to, co wiemy; nie możemy jednak wykluczyć istnienia
czegoś, czego nawet nie podejrzewamy ze względu na brak odpowiednich pojęć.
Strata informacji w procesie percepcji jest zatem z zasady nieunikniona.
Czy jednak
powyżej powiedziane nie kłóci się z codziennym doświadczeniem?
Przecież jeżeli patrzymy na dane konkretne drzewo, to „widzimy" w
nim znacznie więcej, niż zawiera się w naszym wrażeniu zmysłowym. „Dostrzegamy"
tutaj przedstawiciela jakiegoś gatunku rośliny, obiekt zawierający komórki,
wiązki przewodzące itp. To prawda, ale ta „nadwyżka informacyjna" nie
pochodzi znikąd, jest skutkiem naszych poprzednich, bezpośrednich lub pośrednich
obserwacji (innych drzew, preparatów mikroskopowych, informacji
w książkach). To samo dotyczy „informacji" zawartej w widzeniach sennych
lub halucynacjach. Zatem informacja, struktura wrażeń w naszym umyśle
nie pochodzi znikąd, jest ona jakimś odzwierciedleniem (nieznanej nam)
struktury „rzeczy samych w sobie". Jeżeli dwa zespoły wrażeń jawią
się nam jako drzewa, a dwa inne jako słonie, to znaczy, że „rzeczy
same w sobie", leżące u podstawy wrażeń w każdej parze mają podobną strukturę, a
struktura „rzeczy samych w
sobie" z różnych par jest zasadniczo odmienna. Podsumowując,
istnienie (niezaprzeczalne) struktury świata w obrąbie naszego umysłu implikuje
istnienie co najmniej równie skomplikowanej struktury „rzeczy samych w sobie".
Postrzeganie świata poprzez
pojęcia jest więc z całą pewnością fragmentaryczne; widzimy tylko pewne aspekty rzeczy
samych w sobie. Weźmy za przykład
elektron. W zależności od metody obserwacji jawi się on nam jako cząstka lub
jako fala. Pytanie, czy elektron „tak naprawdę" należy do którejś z tych kategorii, jest pytaniem
bezsensownym. Również twierdzenie o "dwoistości" elektronu, czyli
koncepcja dualizmu korpuskularno-falowego, to tylko uproszczenie ufundowane przez
nasz umysł. Cząstkowa lub falowa natura elektronu jest najprawdopodobniej
przejawem jakiejś o wiele bogatszej struktury, niesprowadzalnej bezpośrednio do cząstki i fali, będącej czymś więcej, niż ich „suma". Posłużymy się analogią z jajkiem. Jeżeli patrzymy na nie od strony wierzchołka, to jawi się nam ono
jako koło, a jeżeli z boku, to widzimy je jako jajowatą elipsę. Załóżmy, iż
nie jesteśmy w stanie postrzegać jajka w trzech wymiarach, lecz dostępne nam są tylko jego rzuty na dwie płaszczyzny
wzajemnie
prostopadłe. Wtedy także, w zależności od tego, na którą byśmy patrzyli płaszczyznę,
widzielibyśmy je jako koło lub (jajowatą) elipsę. Czy świadczy to jednak o „dwoistości" (podwójnej naturze) jajka? Tak jak jajko jest czymś więcej, niż sumą
koła i elipsy, tak elektron posiada zapewne bogatszą strukturę, niż można by sądzić z prostego dodania jego właściwości cząstkowych i falowych. Sytuacja elektronu
jest dość nietypowa. Większość „rzeczy
samych w sobie" jawi nam się tylko w jednym aspekcie, o wiele trudniej
jest więc nam sobie uświadomić jego zubożenie w stosunku do „oryginału".
1 2 3
« Absolut - odniesienie urojone (Publikacja: 30-10-2004 )
Bernard KorzeniewskiBiolog - biofizyk, profesor, pracownik naukowy Uniwersytetu Jagielońskiego (Wydział Biochemii, Biofizyki i Biotechnologii). Zajmuje się biologią teoretyczną - m.in. komputerowym modelowaniem oddychania w mitochondriach. Twórca cybernetycznej definicji życia, łączącej paradygmaty biologii, cybernetyki i teorii informacji. Interesuje się także genezą i istotą świadomości oraz samoświadomości. Jest laureatem Nagrody Prezesa Rady Ministrów za habilitację oraz stypendystą Fundacji na Rzecz Nauki Polskiej. Jako "visiting professor" gościł na uniwersytetach w Cambridge, Bordeaux, Kyoto, Halle. Autor książek: "Absolut - odniesienie urojone" (Kraków 1994); "Metabolizm" (Rzeszów 195); "Powstanie i ewolucja życia" (Rzeszów 1996); "Trzy ewolucje: Wszechświata, życia, świadomości" (Kraków 1998); "Od neuronu do (samo)świadomości" (Warszawa 2005), From neurons to self-consciousness: How the brain generates the mind (Prometheus Books, New York, 2011). Strona www autora
Liczba tekstów na portalu: 41 Pokaż inne teksty autora Najnowszy tekst autora: Istota życia i (samo)świadomości – rysy wspólne | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 3727 |
|