|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Filozofia » Historia filozofii » Filozofia starożytna
Spór o Pitagorasa [3] Autor tekstu: Mariusz Agnosiewicz
Triumf
akuzmatyków Jak bardzo mylące może być eksponowanie ezoteryczności
danej szkoły jako jej istoty (co na samym początku zarzucił mi Kosela) można
dowieść poprzez stwierdzenie, iż tak samo o pierwotnym chrystianizmie można
powiedzieć, iż jego istotą była ezoteryczność nauk. Głównymi ideologami
tego nurtu byli zwłaszcza Klemens Aleksandryjski oraz Orygenes. Klemens
Aleksandryjski pisał, że w chrześcijaństwie są „pisma ezoteryczne, to
znaczy wewnętrzne, oraz inne, zwyczajne, egzoteryczne, to znaczy zewnętrzne"
[ 8 ].
Ten sam nurt znajdujemy u Orygenesa, który w swej polemice z Celsusem pisał
m.in.: „istnienie pewnych tajemnic ukrywanych przed pospólstwem nie jest wyłączną
właściwością nauki chrześcijańskiej" [ 9 ].
Obowiązek zachowania nauk w tajemnicy (disciplina arcani)istniał w chrześcijaństwie od III do V wieku (ale miał swój rodowód już w ewangeliach). Tajemność obejmowała zwłaszcza dogmaty, obrzędy i sakramenty.
Mało chrześcijan zdaje sobie sprawę, jak bardzo NT nasączony jest obrazkami
„ezoterycznymi". Mamy tam nawet klasyczne przedstawienie starożytnych dwóch
kręgów: ezoterycznego i egzoterycznego („I dodał: Kto ma uszy do słuchania,
niechaj słucha. A gdy był sam, pytali Go ci, którzy przy Nim byli, razem z Dwunastoma, o przypowieść. On im odrzekł: Wam dana jest tajemnica królestwa
Bożego, dla tych zaś, którzy są poza wami, wszystko dzieje się w przypowieściach,
aby patrzyli oczami, a nie widzieli, słuchali uszami, a nie rozumieli, żeby się
nie nawrócili i nie była im wydana /tajemnica/." — Mk 4,9-12, BT; por. też
Łk 8,8-11). [ 10 ] Czy jednak daje to
podstawy, aby wysnuwać twierdzenia o powiązaniu pitagoreizmu i chrystianizmu?
Nie wydaje się to możliwe, pomimo tego, że
Isidore Lévy i kilku innych autorów tropiło
pitagorejskie źródła chrystianizmu (w istocie raczej neopitagorejskie).
[ 11 ] Jeśli
miałbym się doszukiwać tutaj jakichś analogii w obu nurtach, to np. w oparciu o tezę, iż chrześcijaństwo to triumf „chrystiańskich akuzmatyków",
którego instytucjonalizacją był kościół. [ 12 ]
„Triumfem akuzmatyków" jest dla mnie także
neopitagoreizm. [Przy takiej analogii nie mogę nie dodać zastrzeżenia, iż
pitagoreizm jest dla mnie oczywiście dużo bardziej wartościowy niż
chrystianizm.] Mój komentator nadal uparcie nie zauważa, iż ja w swoim
tekście przedstawiłem oba znaczenia podziału na akuzmatyków i matematyków:
zarówno jako wyraz rozdziału, jak uważają niektórzy badacze, jak i wyraz dwóch
kręgów (egzoterycznego i ezoterycznego) wśród pitagorejczyków. Kosela
przypuszcza, że przyczyną rozłamu mogły być kontrowersje związane z zachowaniem tajemnicy. Być może, ale istnieje bardziej interesujące wyjaśnienie.
Niektórzy uważają, całkiem sensownie, iż rozłam się wiązał z odkryciem
liczb niewymiernych. Mówiąc ściślej, nie istniały dla nich takie liczby:
niewymierność boku i przekątnej w kwadracie była dla nich wyrazem pewnej słabości
arytmetyki, w pewnym sensie burzyła ich światopogląd, ich numerozofię (czyżby
nie wszystko miało liczbę?). Na tym tle miało dojść do rozłamu: jedni po
tym odkryciu zwątpili w badania naukowe i poczęli odtąd szukać prawdy tylko w medytacjach i rozmyślaniach, w dużo bezpieczniejszej symbolice. Inni
pozostali przy badaniach naukowych i próbowali jakoś radzić sobie z tym
odkryciem (zmiana spojrzenia na liczby, liczby niewymierne, zapis bezliczbowy,
skupienie się na geometrii). Przy tej wersji wydarzeń, neopitagorejczycy będą
kontynuatorami tych co zepchnęli badania na dalszy plan lub z nich
zrezygnowali. Potwierdzają to dokonania neopitagorejczyków. Wskazałem
też, że akuzmatycy rozumiani jako krąg zewnętrzny,
mogą być zarazem grupą rozłamową, bo czyż trudno sobie wyobrazić sytuację w której nowicjusze, niedopuszczeni do największych tajemnic, zaznajamiani
jedynie z powierzchownymi naukami i obrzędami, dokonują rozłamu w tym sensie,
iż zaczynają forsować, iż „to oni są prawdziwym kościołem", oni są
prawdziwymi pitagorejczykami, pitagoreizm akuzmatycki jest pitagoreizmem jako
takim, itd. Triumf powierzchownych nauk jest dużo łatwiejszy niż nauk
zaawansowanych, stąd ich przypuszczalny rozłam mógł upowszechnić w starożytności
wykoślawiony obraz pitagoreizmu, skupionego zwłaszcza na obrzędach i symbolach, a nie na badaniach i nauce. Ale na szczęście, pozostały nam owoce i niejasne świadectwa ze „starej szkoły", które pozwalają nam
zrekonstruować obraz pierwotny, przełamujący tradycję i legendy, jakie
wytworzyli neopitagorejczycy.
Związki pitagoreizmu z innymi szkołami
Mój polemista, identyfikując się z neopitagoreizmem,
twierdzi zarazem, iż „wywodzi się on w prostej linii ze Szkoły Pitagorasa w Krotonie, reprezentując te same podstawowe idee i naukę". Zgadzam się, że
istnieją pewne wspólne idee, lecz „reaktywowany" pitagoreizm był jednak
czymś innym. Usiłowanie dowiedzenia „ciągłości sukcesji" przypomina mi
tutaj próby katolickie czy protestanckie udowodnienia, iż w prostej linii
wywodzą się one z pierwotnego chrystianizmu i Biblii. Aby przyjąć tezę, iż
neopitagoreizm kontynuował najważniejsze założenia pitagoreizmu trzeba by
przyjąć, że czegoś istotnego o szkole krotońskiej nie wiemy. Ale nawet i z tym założeniem byłoby to trudne. Możemy
się przecież odwołać do „owoców" obu nurtów: szkoła krotńska
pozostawiła w spadku wiele wspaniałych odkryć i śmiałych teorii (nie o wszystkim pisałem w moich tekstach); po neopitagorejczykach nic takiego nie
pozostało, co choćby było tylko bladym cieniem dokonań ich poprzedników
(chyba, że uznamy, że ich wielkie odkrycia dotyczyły wiedzy
„ezoterycznej", jednak z wielu powodów taka opinia do mnie nie przemawia).
Już to każe przypuszczać, że podejście do nauki było zupełnie różne.
Nie możemy chyba przyjąć opinii o jakichś zewnętrznych, obiektywnych
przyczynach tej jałowości neopitagoreizmu z naukowego punktu widzenia. Kosela twierdzi, że było to po prostu odkrycie na nowo
przez ludzi, którzy mieli dużo lepszy dostęp do źródeł niż my. Jakkolwiek
prima facie różnica dwudziestu wieków wydaje się niezrównanie oddalać
nas od oryginalnego pitagoreizmu w stosunku do neopitagorejczyków, to jednak w dużym zakresie może to być złudna optyka. Tzw. neopitagorejczycy
„odkrywali" pitagoreizm jako wyznawcy, zaangażowani niemal religijnie, w kontekście kreowania się ówczesnej mody na wschodnie wierzenia. Do swego
systemu wchłonęli wiele takich elementów i akcentów, które były obce
pierwotonemu pitagoreizmowi. Ale najważniejsze jest to, że przecież już
nawet za życia Pitagorasa rozpoczął się proces otaczania jego i pitagorejczyków legendami i równie dobrze możemy przyjąć, że systemy
neopitagorejskie w dużej mierze bazowały na zniekształconym obrazie, zaś ówcześnie
ludzie byli bardziej naiwni i mniej zaprawieni w krytycznej analizie podań,
tekstów i tradycji, niż my. Dlatego też zaufanie budzi
opinia jednej z czołowych polskich badaczek pitagoreizmu, Danuty Musiał: "Pitagoreizm
odrodził się w Aleksandrii w II wieku p.n.e, przede wszystkim jako postawa
wobec problemów eschatologicznych i określony model życia. Neopitagorejczycy
odwoływali się do nauk akuzmatyków"wzbogaconych" o elementy
judejskiej gnozy, filozofii platońskiej i stoicyzmu z jego afirmacją
astrologii. Uważali się za spadkobierców Pitagorasa, ale z jego filozofii
przejęli jedynie zainteresowanie dla spekulacji liczbowych i pewne wskazania
etyczne. Dla neopitagorejczyków Pitagoras był nie tyle filozofem co mistrzem
wiedzy tajemnej i prorokiem nowej wiary." [ 13 ] W późniejszej publikacji ta sama autorka podkreśla deformacyjne tendencje
neopitagorejczyków: "Eksponują oni przede wszystkim cudotwórczą działalność
Mistrza z Krotony i ezoteryczne aspekty jego nauki, przynależne bardziej do
pitagorejskiej legendy niż do rzeczywistości, w której żył i działał
Pitagoras." [ 14 ] Sądzę, że powinno to
skłonić mojego polemistę do nieco ostrożniejszego wypowiadania poglądów o ezoterycznych aspektach związku krotońskiego, a także nieco oględniejszego
potępiania poglądów, które, choć również pozytywnie odnoszą się do
pitagoreizmu, to jednak postrzegają go w nieco innym świetle.
Wywodzenie alchemii (filozoficznej) z pitagoreizmu jest
według mnie zupełnym nieporozumieniem. Pomimo pewnych wspólnych idei, są to
jednak systemy fundamentalnie odmienne. Jak wiadomo, wśród różnych
typologii, w starożytnej filozofii możemy wyróżnić dwa paradygmaty: joński,
poszukujący prazasady i istoty bytu w aspekcie materialnym (woda, powietrze,
ogień i in.), oraz pitagorejski, zupełnie odeń różny poprzez wyjście od
formy (liczby — w ujęciu arytmetycznym i geometrycznym). „Filozofia
ognia" ze swymi czterema podstawowymi „elementami" świata, czterema „żywiołami"
(ziemia, powietrze, woda, ogień), siedmioma „zasadami" (rtęć, siarka, złoto,
srebro, miedź, żelazo, cyna, ołów) jest w swej istocie filozofią
„substancjalną", odległą tym samym od pitagoreizmu. Być może bliżej
jej neopitagoreizmu, w którym bardzo różne elementy zostały zmieszane,
jednak sposób myślenia alchemików był bardzo różny od pitagorejczyków
„starej szkoły". Znów mamy tylko podobieństwo formalne, związane z otoczką ezoteryczną obu tych nauk, co może stanowić pokusę do zestawiania
ze sobą obu nurtów, jednak nie jest to dostateczne podobieństwo. Równie wątłe zdają mi się związki pitagoreizmu z kabałą, której korzenie zresztą polemista cofa ponad to co możemy dowieść
(Sefer Jezira pochodzi z ok. I-III w. n.e.). Może na jakimś poziomie
symbolicznym zachodzą podobieństwa, lecz są one chyba niezbyt głębokie, nie
sięgają istoty obu systemów (symbolika kabalistycznego sephiroth i
pitagorejskiego tetraktyks ma istotne różnice, ale nie miejsce w tym
artykule, aby je przedstawiać). Wynalezienie takiego związku będzie raczej
bardzo życzliwą interpretacją niż stwierdzeniem faktu [ 15 ].
Jeszcze bardziej zagadkowe wydaje mi się powiązanie pitagoreizmu z zurwanizmem,
jednak moja wiedza na ten temat jest znikoma, stąd nie mogę się do tego odnieść.
Są też u mojego polemisty zupełnie fantastyczne powiązania. Jakkolwiek
wywodzenie trzech najważniejszych szkół filozoficznych świata
grecko-rzymskiego od Pitagorasa może być ryzykowne, to doszukiwanie się ich
korzeni w legendarnym Orfeuszu jest tak samo trudne do obalenia jak i potwierdzenia. Równie intrygująca jest wzmianka o biblijnym Danielu jako magu.
1 2 3 4 5 Dalej..
Przypisy: [ 8 ] Klemens Aleksandryjski, Kobierce
zapisków filozoficznych dotyczących prawdziwej wiedzy, tłum. J.
Niemirska-Pliszczyńska, Warszawa 1994, V, 9-10. [ 9 ] Orygenes, op. cit., I,7,
por. też: III,51. [ 11 ] Zob. więcej M.C. Ghyka, Złota
liczba. Rytuały i rytmy pitagorejskie w rozwoju cywilizacji zachodniej,
Kraków 2001. [ 12 ] W przywołanej powyżej
książce Gentili zastanawia się także, jak to się stało, że de
facto umarł chrześcijański ezoteryzm, a pozostały płytkie treści
kościelno-egzoteryczne. Ciekawy ten temat nie jest jednak przedmiotem
niniejszego tekstu. [ 15 ] Osobom zainteresowanym
kabałą w jej nowoczesnych wcieleniach, polecam film „Pi" Darrena
Aronofskiego, o poszukiwaniu „liczby (imienia) Boga" i ezoterycznym
wymiarze prawdy i poznania. Film jest zasadniczo fikcją, ale atrakcyjnie
przedstawia kabałę. « Filozofia starożytna (Publikacja: 27-12-2004 Ostatnia zmiana: 07-02-2005)
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 3850 |
|