|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
« Felietony i eseje Myśl wolna i powolna a prawdy perswazyjne [2] Autor tekstu: Mariusz Agnosiewicz
Jednakże wystarczyło być tylko przeciętnie
inteligentną jednostką, aby widzieć, że tak Hitler, jak i NSDAP z chrześcijaństwem
mieli niewiele wspólnego. Uznawał chrześcijaństwo za zgniliznę a Stary i Nowy Testament za "żydowskie kłamstwo" (jüdische Schwindel). Po cóż
więc ta cała stylizacja i udawanie? Otóż Hitler był zdecydowanie za słaby,
aby sobie pozwolić na wydanie frontalnej walki Kościołowi, bez względu na
to, czy jej pragnął czy nie. W czasie jednej z rozmów z generałem, który
przeciwny był chrześcijaństwu, Hitler rzekł mu: "Myślę całkiem tak
samo, jak Wasza Ekscelencja, tylko że Wasza Ekscelencja może sobie pozwolić
na to, aby najpierw uprzedzać przeciwnika, że chce go zabić. Mnie zaś do
tego, aby stworzyć wielki ruch polityczny, potrzebni są katolicy z Bawarii tak
samo jak protestanci z Prus. Na to drugie przyjdzie czas później!". W Weimarze przyznał: "Gdy dojdę
do władzy, Kościół katolicki nie będzie w Niemczech mieć głosu; lecz by
cel swój osiągnąć, nie mogę się bez niego obejść".
Wiadomo, że jednym z głównych czynników kolaboracji kościołów z reżimem hitlerowskim był jego antykomunizm. Kościoły liczyły, że
skutecznie się przeciwstawi naporowi bolszewizmu w Europie. Oczywiście, było
to oczekiwanie uzasadnione, tyle że sam Hitler niewiele wyżej oceniał chrześcijaństwo,
wręcz przyrównał je do bolszewizmu — duchowego: "Czyste chrześcijaństwo,
chrześcijaństwo katakumb, zajmuje się przekładaniem doktryny chrześcijańskiej
na rzeczywistość. Prowadzi po prostu do unicestwienia rodzaju ludzkiego. Jest
ni mniej ni więcej jak płynącym z serca bolszewizmem ukrytym pod blichtrem
metafizyki". W encyklice Quadragessimo
anno z 1931 r. papież przekonywał: "Jest obowiązkiem Naszego
pasterskiego urzędu ostrzec ich przed tym groźnym niebezpieczeństwem; aby
wszyscy pamiętali, że ojcem etyczno-kulturowego socjalizmu był liberalizm, a spadkobiercą będzie 'bolszewizm'". Jakiż musiał być to zawód dla
papiestwa i afront, kiedy w dziesięć lat później, w lipcu 1941 r., Hitler
stwierdził: "Chrześcijaństwo to najcięższy cios, jaki spadł na ludzkość.
Bolszewizm to jego bękart. Jedno i drugie jest ohydnym wymysłem Żydów".
Tak więc o ile papież mniemał, iż bolszewizm wynikł z socjalizmu, a ten z liberalizmu, o tyle Hitler dowodził, że bolszewizm wynikł z chrześcijaństwa.
Oczywiście kościoły długo w to nie wierzyły, gdyż uwierzyć nie
chciały.
Naziści udawali chrześcijan, oburzali się na posądzenia o ateizm, Himmler zapowiedział, że ateizm z szeregów SS osobiście wytępi, nazizmowi przydano charakter religijny wręcz, przy czym było to coś co można określić parodią chrześcijaństwa. Nie zrażało to jednak duchownych wierzących z niebywałym zaślepieniem w to co im Hitler podkładał i czym ich łudził. Kościoły ewangelicki i katolicki znalazły się na jego liście płac i otrzymywały pewien udział z podatku, były też stale największymi po państwie właścicielami ziemskimi w Rzeszy, a subwencje państwowe po jego dojściu do władzy stale rosły: 1933 — 130 mln marek; 1938 — 500
mln; w czasie wojny — ponad miliard marek. W czasie przemówienia w Reistagu pod koniec 1938 r. Hitler oświadczył, że naziści przyznali Kościołom więcej pieniędzy, ulg podatkowych i swobód niż poprzednie, demokratyczne rządy. Była to prawda. Mógł gnębić niewygodnych duchownych, likwidować niepożądane organizacje religijne — protestowano wówczas tylko przeciwko naruszeniom konkordatu, ale nie potępiano doktryny nazistowskiej jako złej i niebezpiecznej. Tym bardziej, że zawierała ona szereg postulatów zbieżnych z interesami Kościoła.
To właśnie nazwałem nazistowsko-papieskim kontredansem z deptaniem po
palcach…
Stalin w seminarium Poniżej przytoczę fragment z książki Alana Bullocka pt. Hitler i Stalin — żywoty równoległe (t.1,
s.25): "Wiek młodzieńczy okazał się być burzliwym okresem zarówno
dla Stalina, jak i dla Hitlera. W roku 1894 Stalin opuścił Gori, aby zostać
jednym z sześciuset słuchaczy seminarium rosyjskiego Kościoła ortodoksyjnego w Tyflisie. Ponieważ władze carskie nie zgodziły się na otwarcie
uniwersytetu na Kaukazie, obawiają się przekształcenia go w ośrodek
radykalnej i nacjonalistycznej agitacji, seminarium w Tyfilisie odgrywało rolę
substytutu. Uczęszczało doń wielu młodych ludzi, którzy nie mieli zamiaru
poświęcić się kapłaństwu. Surowa dyscyplina panująca w tym seminarium,
przypominającym skrzyżowanie klasztoru i koszar, okazała się jednak sprzyjać
budzeniu się poglądów wywrotowych w tym samym stopniu co swobodniejsza
atmosfera uniwersytetu. (...) Stalin uczył się w seminarium do ukończenia prawie
dwudziestu lat, od roku 1894 do 1899, ale później nagle je opuścił; podobnie
jak Hitler bez świadectwa. Pracował jednak wystarczająco pilnie, aby nauczyć
się czegoś z programu, który poza teologią scholastyczną i prawosławną
obejmował również łacinę i grekę, a także literaturę i historie rosyjską,
przyswoić sobie pewne wiadomości. Jedną z korzyści, jaką Stalin odniósł
ze swej nauki, było wyrobienie fenomenalnej pamięci, która okazała się nie
bez znaczenia w jego późniejszej karierze. Fakt, iż było to wykształcenie
kościelne, pomógł w uformowaniu się umysłu człowieka, który miał stać
się znany ze swego dogmatyzmu i skłonności do postrzegania spraw w kategoriach ostatecznych, czerni lub bieli. Czytając przemówienia i pisma
Stalina, każdy dostrzeże ich katechetyczną strukturę, posługiwanie się
metodą pytań i odpowiedzi, sprowadzanie skomplikowanych zagadnień do zestawu
uproszczonych formuł, korzystanie z cytatów w celu wsparcia argumentacji. Te
same kościelne wpływy zauważyli biografowie w jego stylu pisania czy mówienia
po rosyjsku: „deklamatorski i repetycyjny, zawierający liturgiczne tony". Niezależnie od dwukrotnej codziennej modlitwy, w niedziele i święta kościelne chłopcy musieli uczestniczyć stojąc w nabożeństwach
trwających trzy-cztery godziny. Nic dziwnego, że spowodowało to silną reakcję
antyreligijną. W odwecie mnisi szpiegowali swych podopiecznych, podsłuchiwali
ich, przeszukiwali ich odzież i szafki oraz denuncjowali przed przełożonymi.
Jakiekolwiek naruszenia regulaminu, jak na przykład wypożyczanie książek ze
świeckich bibliotek w mieście, było karane zamknięciem w celi."
*
Chciałbym podkreślić, że wystrzegam się upraszczających
związków przyczynowo-skutkowych, łączących doktrynalnie, jak to się
czasami zdarza, faszyzm z katolicyzmem; nie twierdzę też, że metody
stalinowskie były po prostu realizacją założeń religii, której uczył się w seminarium. Chcę przede wszystkim pokazać, że nie tylko zupełnie
bezpodstawnym jest jakiekolwiek wiązanie ateistycznych reżimów totalitarnych z ateistycznym wolnomyślicielstwem, co wciąż do znudzenia wręcz wałkowane
jest w płytkich dysertacjach apologetyczno-religijnych, ale i to, że takiego
podobieństwa i związków łatwiej szukać między systemami totalitarnymi i religijnymi.
Historia wciąż nie jest nauczycielką życia, lecz posługaczką
ideologiczną, z tym że dziś zakłamuje się ją z innej perspektywy niż np. w okresie PRLu. Obchodząc kolejne rocznice wyzwolenia hitlerowskich obozów śmierci
mówi się tylko o eksterminacji Żydów i Romów, ale nie mówi się o eksterminacji homoseksualistów. Podobnie opisując dzieje reżimów
totalitarnych w kontekście ich stosunków do religii, mówi się nade wszystko o ucisku religii, propagandzie ateistycznej i prześladowaniach kościoła. Nie
mówi się natomiast o współpracy kościołów z reżimami totalitarnymi,
milczeniu wobec wielu ich zbrodni (czy nawet udziału w nich, jak to miało
miejsce w Chorwacji), nie mówi się też o zacieklejszym zwalczaniu przez owe
reżimy wolnomyślicielstwa i wolnomularstwa. Tego wszystkiego dziś można się
dowiedzieć tylko z nielicznych ośrodków opozycyjnych wobec panującej
ideologii. Jeśli nie ma uczciwej i otwartej dyskusji publicznej na tematy społecznie i światopoglądowo doniosłe, zawsze jest potrzebne jakieś „Radio Wolna
Europa", którego głos słyszany jest tylko w domowych zaciszach...
1 2
« Felietony i eseje (Publikacja: 28-01-2005 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 3904 |
|