Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
205.014.926 wizyt
Ponad 1064 autorów napisało dla nas 7362 tekstów. Zajęłyby one 29015 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy Rosja użyje taktycznej broni nuklearnej?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 15 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
Wiedza nie ma właściciela.
« Felietony i eseje  
Myśl wolna i powolna a prawdy perswazyjne [2]
Autor tekstu:

Jednakże wystarczyło być tylko przeciętnie inteligentną jednostką, aby widzieć, że tak Hitler, jak i NSDAP z chrześcijaństwem mieli niewiele wspólnego. Uznawał chrześcijaństwo za zgniliznę a Stary i Nowy Testament za "żydowskie kłamstwo" (jüdische Schwindel). Po cóż więc ta cała stylizacja i udawanie? Otóż Hitler był zdecydowanie za słaby, aby sobie pozwolić na wydanie frontalnej walki Kościołowi, bez względu na to, czy jej pragnął czy nie. W czasie jednej z rozmów z generałem, który przeciwny był chrześcijaństwu, Hitler rzekł mu: "Myślę całkiem tak samo, jak Wasza Ekscelencja, tylko że Wasza Ekscelencja może sobie pozwolić na to, aby najpierw uprzedzać przeciwnika, że chce go zabić. Mnie zaś do tego, aby stworzyć wielki ruch polityczny, potrzebni są katolicy z Bawarii tak samo jak protestanci z Prus. Na to drugie przyjdzie czas później!". W Weimarze przyznał: "Gdy dojdę do władzy, Kościół katolicki nie będzie w Niemczech mieć głosu; lecz by cel swój osiągnąć, nie mogę się bez niego obejść". Wiadomo, że jednym z głównych czynników kolaboracji kościołów z reżimem hitlerowskim był jego antykomunizm. Kościoły liczyły, że skutecznie się przeciwstawi naporowi bolszewizmu w Europie. Oczywiście, było to oczekiwanie uzasadnione, tyle że sam Hitler niewiele wyżej oceniał chrześcijaństwo, wręcz przyrównał je do bolszewizmu — duchowego: "Czyste chrześcijaństwo, chrześcijaństwo katakumb, zajmuje się przekładaniem doktryny chrześcijańskiej na rzeczywistość. Prowadzi po prostu do unicestwienia rodzaju ludzkiego. Jest ni mniej ni więcej jak płynącym z serca bolszewizmem ukrytym pod blichtrem metafizyki". W encyklice Quadragessimo anno z 1931 r. papież przekonywał: "Jest obowiązkiem Naszego pasterskiego urzędu ostrzec ich przed tym groźnym niebezpieczeństwem; aby wszyscy pamiętali, że ojcem etyczno-kulturowego socjalizmu był liberalizm, a spadkobiercą będzie 'bolszewizm'". Jakiż musiał być to zawód dla papiestwa i afront, kiedy w dziesięć lat później, w lipcu 1941 r., Hitler stwierdził: "Chrześcijaństwo to najcięższy cios, jaki spadł na ludzkość. Bolszewizm to jego bękart. Jedno i drugie jest ohydnym wymysłem Żydów". Tak więc o ile papież mniemał, iż bolszewizm wynikł z socjalizmu, a ten z liberalizmu, o tyle Hitler dowodził, że bolszewizm wynikł z chrześcijaństwa.

Oczywiście kościoły długo w to nie wierzyły, gdyż uwierzyć nie chciały.

Naziści udawali chrześcijan, oburzali się na posądzenia o ateizm, Himmler zapowiedział, że ateizm z szeregów SS osobiście wytępi, nazizmowi przydano charakter religijny wręcz, przy czym było to coś co można określić parodią chrześcijaństwa. Nie zrażało to jednak duchownych wierzących z niebywałym zaślepieniem w to co im Hitler podkładał i czym ich łudził. Kościoły ewangelicki i katolicki znalazły się na jego liście płac i otrzymywały pewien udział z podatku, były też stale największymi po państwie właścicielami ziemskimi w Rzeszy, a subwencje państwowe po jego dojściu do władzy stale rosły: 1933 — 130 mln marek; 1938 — 500 mln; w czasie wojny — ponad miliard marek. W czasie przemówienia w Reistagu pod koniec 1938 r. Hitler oświadczył, że naziści przyznali Kościołom więcej pieniędzy, ulg podatkowych i swobód niż poprzednie, demokratyczne rządy. Była to prawda. Mógł gnębić niewygodnych duchownych, likwidować niepożądane organizacje religijne — protestowano wówczas tylko przeciwko naruszeniom konkordatu, ale nie potępiano doktryny nazistowskiej jako złej i niebezpiecznej. Tym bardziej, że zawierała ona szereg postulatów zbieżnych z interesami Kościoła. To właśnie nazwałem nazistowsko-papieskim kontredansem z deptaniem po palcach…

Stalin w seminarium

Poniżej przytoczę fragment z książki Alana Bullocka pt. Hitler i Stalin — żywoty równoległe (t.1, s.25):

"Wiek młodzieńczy okazał się być burzliwym okresem zarówno dla Stalina, jak i dla Hitlera. W roku 1894 Stalin opuścił Gori, aby zostać jednym z sześciuset słuchaczy seminarium rosyjskiego Kościoła ortodoksyjnego w Tyflisie. Ponieważ władze carskie nie zgodziły się na otwarcie uniwersytetu na Kaukazie, obawiają się przekształcenia go w ośrodek radykalnej i nacjonalistycznej agitacji, seminarium w Tyfilisie odgrywało rolę substytutu. Uczęszczało doń wielu młodych ludzi, którzy nie mieli zamiaru poświęcić się kapłaństwu. Surowa dyscyplina panująca w tym seminarium, przypominającym skrzyżowanie klasztoru i koszar, okazała się jednak sprzyjać budzeniu się poglądów wywrotowych w tym samym stopniu co swobodniejsza atmosfera uniwersytetu. (...)

Stalin uczył się w seminarium do ukończenia prawie dwudziestu lat, od roku 1894 do 1899, ale później nagle je opuścił; podobnie jak Hitler bez świadectwa. Pracował jednak wystarczająco pilnie, aby nauczyć się czegoś z programu, który poza teologią scholastyczną i prawosławną obejmował również łacinę i grekę, a także literaturę i historie rosyjską, przyswoić sobie pewne wiadomości. Jedną z korzyści, jaką Stalin odniósł ze swej nauki, było wyrobienie fenomenalnej pamięci, która okazała się nie bez znaczenia w jego późniejszej karierze. Fakt, iż było to wykształcenie kościelne, pomógł w uformowaniu się umysłu człowieka, który miał stać się znany ze swego dogmatyzmu i skłonności do postrzegania spraw w kategoriach ostatecznych, czerni lub bieli. Czytając przemówienia i pisma Stalina, każdy dostrzeże ich katechetyczną strukturę, posługiwanie się metodą pytań i odpowiedzi, sprowadzanie skomplikowanych zagadnień do zestawu uproszczonych formuł, korzystanie z cytatów w celu wsparcia argumentacji. Te same kościelne wpływy zauważyli biografowie w jego stylu pisania czy mówienia po rosyjsku: „deklamatorski i repetycyjny, zawierający liturgiczne tony".

Niezależnie od dwukrotnej codziennej modlitwy, w niedziele i święta kościelne chłopcy musieli uczestniczyć stojąc w nabożeństwach trwających trzy-cztery godziny. Nic dziwnego, że spowodowało to silną reakcję antyreligijną. W odwecie mnisi szpiegowali swych podopiecznych, podsłuchiwali ich, przeszukiwali ich odzież i szafki oraz denuncjowali przed przełożonymi. Jakiekolwiek naruszenia regulaminu, jak na przykład wypożyczanie książek ze świeckich bibliotek w mieście, było karane zamknięciem w celi."

*

Chciałbym podkreślić, że wystrzegam się upraszczających związków przyczynowo-skutkowych, łączących doktrynalnie, jak to się czasami zdarza, faszyzm z katolicyzmem; nie twierdzę też, że metody stalinowskie były po prostu realizacją założeń religii, której uczył się w seminarium. Chcę przede wszystkim pokazać, że nie tylko zupełnie bezpodstawnym jest jakiekolwiek wiązanie ateistycznych reżimów totalitarnych z ateistycznym wolnomyślicielstwem, co wciąż do znudzenia wręcz wałkowane jest w płytkich dysertacjach apologetyczno-religijnych, ale i to, że takiego podobieństwa i związków łatwiej szukać między systemami totalitarnymi i religijnymi.

Historia wciąż nie jest nauczycielką życia, lecz posługaczką ideologiczną, z tym że dziś zakłamuje się ją z innej perspektywy niż np. w okresie PRLu. Obchodząc kolejne rocznice wyzwolenia hitlerowskich obozów śmierci mówi się tylko o eksterminacji Żydów i Romów, ale nie mówi się o eksterminacji homoseksualistów. Podobnie opisując dzieje reżimów totalitarnych w kontekście ich stosunków do religii, mówi się nade wszystko o ucisku religii, propagandzie ateistycznej i prześladowaniach kościoła. Nie mówi się natomiast o współpracy kościołów z reżimami totalitarnymi, milczeniu wobec wielu ich zbrodni (czy nawet udziału w nich, jak to miało miejsce w Chorwacji), nie mówi się też o zacieklejszym zwalczaniu przez owe reżimy wolnomyślicielstwa i wolnomularstwa. Tego wszystkiego dziś można się dowiedzieć tylko z nielicznych ośrodków opozycyjnych wobec panującej ideologii. Jeśli nie ma uczciwej i otwartej dyskusji publicznej na tematy społecznie i światopoglądowo doniosłe, zawsze jest potrzebne jakieś „Radio Wolna Europa", którego głos słyszany jest tylko w domowych zaciszach...


1 2 

 Zobacz także te strony:
Pionierzy komunizmu
Chorwacja'41-45: Katolickie Eldorado
Korporacjonizm papieski i faszystowski
 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Totalitaryzm i religia
Myśli na Dzień Zmartwychwstania

 Dodaj komentarz do strony..   Zobacz komentarze (2)..   


« Felietony i eseje   (Publikacja: 28-01-2005 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Mariusz Agnosiewicz
Redaktor naczelny Racjonalisty, założyciel PSR, prezes Fundacji Wolnej Myśli. Autor książek Kościół a faszyzm (2009), Heretyckie dziedzictwo Europy (2011), trylogii Kryminalne dzieje papiestwa: Tom I (2011), Tom II (2012), Zapomniane dzieje Polski (2014).
 Strona www autora

 Liczba tekstów na portalu: 952  Pokaż inne teksty autora
 Liczba tłumaczeń: 5  Pokaż tłumaczenia autora
 Najnowszy tekst autora: Oceanix. Koreańczycy chcą zbudować pierwsze pływające miasto
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 3904 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365