|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Religie i sekty » Religioznawstwo
Rytuały ofiarnicze [1] Autor tekstu: Joanna Żak-Bucholc
Od wielu lat badaczy religii i etnologów fascynują ceremonie
ofiarnicze — rytuały, podczas których pewna społeczność poświęca dla swych bogów
określoną „rzecz". Wiele już natemat ich genezy sformułowano
teorii, wiele było spekulacji i polemik. Ofiara w tak wielu społecznościach
ma znaczenie fundamentalne, że niektórych badaczy doprowadziło to do wniosku,
iż właśnie akt ich składania jest tym elementem, który powołał do zaistnienia
fenomen religii jako takiej. Jakkolwiek
zwyczaje ofiarne dziś mogą nas szokować, pamiętajmy, że ofiara zawsze zanurzona
jest w sacrum — w istocie ma na celu poszerzenie zwykłej egzystencji o świąteczne i święte odczuwanie życia.
Oczywiście rzeczą niemożliwą jest wyczerpanie
przebogatej tematyki w krótkim szkicu — można natomiast wskazać parę tropów.
Aby opisać kilka zwyczajów ofiarniczych w Indiach, trzeba rozpocząć od nadania
im pewnego kontekstu ogólnego, tak by uczynić je bardziej zrozumiałymi. Na początek
wypadałoby zadać dziecinne z pozoru pytanie: dlaczego ludzie w dawnych czasach
wyobrażali sobie, że powinni dawać ofiary swym bogom?
Możemy tylko przybliżaimć się do niektórych możliwych znaczeń i nadawać im swoją interpretację. Posiłkując się elementarną psychologią zauważymy,
że ofiara związana jest zd a r e m — może więc u ludów tzw. „pierwotnych"
zadziałał spontaniczny odruch, a ofiara jest przejawem tego odruchu, wyrażającym
wdzięczność za świat dany przez istoty wyższe? A że wszystko ma swą ciemną stronę
natychmiast zauważy ktoś, że u źródeł rytuału ofiarniczego czai się — nie zachwyt — lecz lęk. Tu ofiara łączyłaby się z magiczną manipulacją nieznaną, groźną
rzeczywistością; ofiarowywać znaczyłoby dawać w celu zagwarantowania sobie bezpieczeństwa.
Bezpieczeństwo kojarzy się zarówno z przebłaganiem za przewinienia, by uśmierzyć
gniew boga, jak i z zabezpieczeniem sobie środków do życia. Zatem widzimy korzyść
przybraną w szaty sakralnej ofiary. Taką korzyścią może być szczęście osobiste,
pomyślność rodu, obfite zbiory, odwrócenie złych dni. Czyżby „handel" z bogiem?
Sprawą pierwszej wagi jest „obiekt" ofiarowywany.
Musiał nabrać określonego znaczenia, być wypełniony „mocą". Ale
czy można wyszczególnić jakąś cechę albo klasę „obiektów" ofiarnych?
Jak pisał M. Eliade, każda rzecz może zostać usakralniona i nabrać cech epifanii.
Parafrazując, powiedzieć można, iż każda rzecz może nabrać cech ofiary. Na przedmiot
bowiem „spływały" nadawane jej przez wspólnotę znaczenia. A znaczyć
to nic innego jak odróżniać się (lub mocniej: wyróżniać się) od
otoczenia i innych rzeczy (ilustruje to np. zdanie: „pies różni się od
kota"). W tym sensie wszystkie rzeczy można wybrać „z tła".
Ale znaczenie funkcjonuje także jako określenie ważności. Wyróżnienia
dokonuje się na zasadzie nadawania sankcji inności poprzez zwrócenie
uwagi na szczególną cechę (np. „czarny kot jest szczególnym rodzajem kota").
Jak zobaczymy ofiara prawie nigdy nie była wybierana przypadkowo — albo była
za szczególną uważana już od dawna i właśnie dlatego poświęcana na ołtarzu,
albo w samym akcie ofiarnym ważności jej przydawano. Ale ważność to nie to samo
co wyjątkowość. I tak najczęściej (choć nie zawsze) ofiara była ważna dlatego,
że była związana z podstawą egzystencji wspólnoty, ze sferą użyteczności, a
nie zbytku. Ofiarne zwierzę czy roślina nie były okazami rzadko spotykanymi,
przeciwnie -pochodziły z codziennego świata. A składane w ofierze przekraczały
ten świat razem z ofiarnikami…
Wielu
religioznawców i antropologów stawiało problem genezy zwyczajów ofiarniczych — także tych, w których składano krwawe ofiary (w tym ludzkie). Powiada się,
że akt ofiarny miał zbliżać ludzi do bogów, że składano ofiarę po to, by nawiązać
kontakt z siłami większymi od ludzkich. Ale dlaczego w tym celu wybrano właśnie
rytuał ofiarniczy? Wśród badaczy nie ma co do tego zgody.
Forma
rytu ofiarniczego zależała między innymi od formy wierzeń, czy inaczej mówiąc
od idei transcendencji. Byt transcendentny, być może sam w sobie niepoznawalny,
manifestuje się częściowo — w swego rodzaju „szyfrach" (znana teoria
K. Jaspersa). Te szyfry „odbiorca" musi sobie przetłumaczyć. Może
forma religijności istniejąca w danej kulturze jest zależna od tego, jak ludzie z jej kręgu zdołali ten szyfr odczytać; w jakim „języku" mówił do
nich bóg. Ofiara może być odpowiedzią na domniemany głos boga („bóg tak
chciał"). Czyli krwawych ofiar nie składano z powodu okrucieństwa, ale z powodu wiary w to, że wymaga tego jakiś wyższy porządek świata.
A gdyby przyjąć, że rytuał w swym zamiarze sakralny, był w istocie udramatyzowaną sublimacją popędu okrucieństwa — tyle że człowiek nie
może świadomie sam przed sobą do tego się przyznać i nie mówi: „zabiję
cię, bo chcę"… ? Od czasu „Totemu i tabu" Z. Freuda rozpatruje
się teorię tzw. mordu pierwotnego (zabicie przewodzącego hordzie dominującego
samca przez zbuntowanych synów). Ostatnio rozbudował ją i zmodyfikował badacz
francuski Rene Girard. Nie sposób tu przytoczyć w wyczerpujący sposób jego hipotez,
można je tylko w skrócie zarysować, a zainteresowanych odesłać do jego prac:
„Sacrum i przemoc" oraz „Kozioł ofiarny". Mówiąc najogólniej,
Girard nie zgadza się z tezą, iż system ofiarniczy powstał, by złączyć ofiarników z bóstwem — to rzecz wtórna. Pierwotnie, nie uświadamiając sobie tego, ofiarę
składano , by scementować wspólnotę, tak aby mógł zaistnieć w jej łonie zalążek
kultury. W akcie ofiarniczym tkwi dualizm przemocy: składanie ofiary jest przemocą
czynioną wobec niej, ale akt ten jest jednocześnie oddaleniem przemocy drzemiącej
wewnątrz wspólnoty. Rytuał jest niejako narzędziem kanalizowania agresji, która
nie skoncentrowawszy się na zabiciu ofiary, mogłaby kierować się ku wszystkim
członkom społeczności i co za tym idzie pogrążyć ją w chaosie nieustannych zbrodni.
Jeśli zaś idzie o cechy ofiarnicze to Girard zauważa, że ofiara musi być na
tyle wyróżnialna, by nikt nie czuł się z nią tożsamy, gdyż to mogłoby spowodować
odruch zemsty, ale z drugiej strony na tyle zachowująca podobieństwo, by mogła
być złożona w imieniu całej wspólnoty. Girard uważa, że pierwotny mord musiał
mieć kiedyś miejsce w rzeczywistości , a jego ślady objawiają się (a raczej
skrywają) w wielu mitach ulegającychróżnorakim zafałszowaniem, przeinaczeniom i przekształceniom interpretacyjnym, tak by wyprzeć zabójstwo ze zbiorowej pamięci.
Chociaż M. Eliade odmiennie traktował sacrum i stworzył
własny system jego „odszyfrowywania", pisał: „Wystarczy powiedzieć,
że wszystkie ważne czynności (ceremonie dojrzewania, ludzkie i zwierzęce ofiary,
kanibalizm, ceremonie pogrzebowe) stanowią w gruncie rzeczy przypomnienie pierwotnego
zabójstwa". Wśród wielu wątków, które porusza Girard, istotny jest problem
tzw. „substytucji" ofiar. Zauważa on, że ofiary z ludzi ustąpiły
miejsca ofiarom zwierzęcym. Zwierzę odróżnia się od człowieka — więc przemoc
wobec niego popełniana odsuwa ją od własnego gatunku, ale jednocześnie zwierzę
jest ze wszystkiego co żyje najbardziej do człowieka podobne — zatem zdolne
unieść w sobie przeniesioną nań przemoc wspólnoty. W tej kwestii można wyraźnie
dostrzec różnice interpretacyjne między badaczami. Posłużmy się
tu przykładem zwyczaju składania ofiary z byka: Eliade tłumaczy ten zwyczaj
tym, że w byku widziano symbol witalności i płodności; Girard natomiast uważa,
iż wybierano byka, bo było to zwierzę najbardziej z człowiekiem, pasterzem i
hodowcą, związane.
Ale
powróćmy do idei substytucji. Fascynująca jest ilość tropów, po których można
tu kroczyć. Substytucja i sublimacja związana z rytem ofiarniczym wydaje się
procesem biegnącym wielokierunkowo. Znowu najlepiej rzecz ująć na przykładzie — otóż u ludów semickich istniał zwyczaj składania w ofierze pierworodnego syna
(przypomnijmy sobie niedoszłą ofiarę Abrahama). Mając w pamięci ideę substytucji,
prześledźmy transformację tego obyczaju: syn (ofiara ludzka) został zastąpiony
przez ofiarę z pierwocin stada (ofiara zwierzęca, „baranek ofiarny") — pozostała cecha pierworództwa. Ale w zwyczaju obrzezania także dostrzeżemy
ślady pierwotnej ofiary z syna — tu zmiana zaszła w tym, że miast ofiarowywać
całą osobę ofiarowywano część.
Trzeba
przyznać, że nie zawsze badacze upatrują genezy zwyczaju obrzezania w pierwotnej
ofierze z syna. Niektórzy twierdzą, że zwyczaj ten zapoczątkowali Hetyci, a
potem przejęły go ludy semickie. Łączą motyw obrzezania z motywem kastracji,
przytaczając obyczaj kastrowania się kapłanów Kybele w kulcie Wielkiej Matki.
Prowadzi to do wniosku, że pierwotnie obrzezanie było rodzajem ofiary składanej
bóstwu żeńskiemu. Mógłby to potwierdzać fakt zanotowany co prawda na drugim
końcu świata, ale w istocie rzeczy identyczny — otóż w społeczności australijskich
aborygenów napletek obcinany chłopcu w rytuale inicjacji ofiarowywano matce
chłopca, „namiestniczce" Magma Mater.
Rzecz
nie przedstawia się więc prosto. Sublimacja form prymitywniejszych w bardziej
usymbolizowane — mimo wyraźnego kierunku wzwyż — czasem nie przebiega w linii
prostej. Przykładem może być tu indyjska ceremonia sati. Pierwotnie wdowa
po zmarłym wykonywała tylko gest symboliczny, kładąc się na chwilę przed podpaleniem
pogrzebowego stosu męża w jego nogach, i dopełniając w ten sposób ceremonialnej
„metaforycznej" śmierci . Ale potem wdowy płonęły naprawdę...
Ze wszystkich obrzędów, rytuałów, ceremonii ofiarnych
najbardziej niezwykłą formę przybiera samoofiarowanie. W składaniu ofiary z
kogoś tkwią czynniki odwracające uwagę od "ja" ofiarnika.
Ofiarnik czasem duchowo utożsamiający się ze składaną ofiarą, której splendor i na niego spływał, pozostaje jednak „po tej stronie". Niezwykłą
formą ofiary jest taka sytuacja, gdy ofiara i ofiarnik staje się rzeczywiście
jednym. Mamy w mitach przynajmniej kilka postaci samoofiarujących się bogów,
czy też pra-olbrzymów — w mitach, które łączą ofiarę z aktem powstania świata.
Ciało boga złożonego w ofierze albo samoofiarującego się stało się substancją, z której powstał świat. Ludzie tworzący te opowieści — widać na tyle pozwalała
im wyobraźnia — powołali do życia motyw rozćwiartowanego boga, z którego części
ciała będących „surowcem" powstał kosmos. Motyw(choć nie
wprost samoofiary)powstania świata z ciała pra-olbrzyma pojawił się zapewne
po raz pierwszy już w Sumerze, sięga więc czasów bardzo dawnych. W sumeryjskich
mitach początku widzimy postać wielkiej bogini Nammu. W toku nawarstwiania się
mitów, przynoszonych przez czas i inne ludy, Nammu przekształciła się w Tiamat.
Tiamat stała się prababką wszystkich bogów i jednocześnie… ciałem materialnego
świata! Zabita w wielkiej walce przez solarnego Marduka zostaje rozerwana na
sztuki: jedna połowa jej ciała stała się sklepieniem niebieskim, druga — skorupą
ziemską. Nie bez powodu Tiamat uosabiała pierwotne siły pokonanego chaosu —
pokonać chaos to stworzyć świat, a stworzyć świat znaczy oddzielić: z
tego intuicyjnego przeświadczenia wynikają najbardziej podstawowerozróżnienia:
światło/ ciemność, dzień/ noc. Byt wyłania się, gdy zaistnieje dychotomia…
1 2 3 4 Dalej..
« Religioznawstwo (Publikacja: 05-06-2002 Ostatnia zmiana: 06-09-2003)
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 394 |
|