Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
205.013.768 wizyt
Ponad 1064 autorów napisało dla nas 7362 tekstów. Zajęłyby one 29015 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy Rosja użyje taktycznej broni nuklearnej?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 15 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
Zawsze intelekt polski obejmował bardzo rozległe horyzonty myślowe. A teraz przeżywamy jeden z najpotężniejszych przewrotów historycznych, a przeto także umysłowych. Trzeba zwracać się do tych, którzy mają odwagę myśleć o rzeczach, o których nikt jeszcze nie myślał, wdawać się w rozmowę z prawdą, przez nikogo jeszcze nie spotkaną i zarejestrowaną, sięgać ramieniem umysłu tam, dokąd nikt jeszcze nie..
 Religie i sekty » Religioznawstwo

Rytuały ofiarnicze [2]
Autor tekstu:

Typowy obraz samoofiarującego się pierwotnego olbrzyma-boga dość wcześnie pojawił się w Indiach. Ale istniał w wielu kulturach: w Kanaanie, Egipcie, Japonii. W Japonii nie bez związku z kultem płodnościbogiem złożonym w ofierze stał się Inari — bóg żywności. W Chinach był nim Pan-Ku, u Germanów — Imir. Zdarzało się i tak, że bóg czynił z siebie ofiarę, ale nie po to, by stworzyć świat, ale np. by posiąść upragnioną rzecz, którą może być moc magiczna. Z takim motywem mamy do czynienia w przypadku Wodana (Odyna) z normańskiej Eddy.

W Indiach spotykamy wiele mitów początku, a w dwóch z nich występują właśnie postacie boskie złożone w ofierze. W starych mitach powiada się, że wszechświat powstał z ciała pierwotnego olbrzyma, zwanego Purusza. Rigweda głosi:

"Gdy bogowie dokonali ofiary, związali Puruszę jak owcę,
Przez ofiarę bogowie złożyli ofiarę ofierze — takie było ustanowienie pierwotne".
(Rigweda, ks. X, h.90)

Z jego ust powstali bramini, ręce stały się kszatrijami (rycerze), z bioder stworzono wajszijów (rolnicy), ze stóp — śudrów (niższa kasta). Z rozumu Puruszy powstał księżyc, z oka — słońce, z ust — ogień, z oddechu — wiatr. Z jego głowy powstało niebo, z uszu — strony świata, z nóg — ziemia.

Purusza jest światem i jest… ofiarą. Trzeba przyznać, że to niezwykły obraz.

Drugim bohaterem opowieści jest Pradżapati. Jest uważany za stwórcę bogów — pierwszego z nich. O tym przekonaniu mówi nawet etymologia jego imienia: pra znaczy dawny, dżan — urodzony, pati — pan. Zwany jest Panem Stworzenia. Mity opowiadają jak Pradżapati zapragnął stworzenia i „stał się wielki jak kobieta i mężczyzna złączeni w uścisku". To porównanie obrazujeandrogyniczność Pradżapatiego — ma w sobie cechy zarówno męskie, jak i żeńskie. Może w tym obraziewyraża sięintuicja, że przed stworzeniem nie może być jeszcze żadnych różnic, w tym różnicy płci (podobnie, choć w innym obrazie brak różnic w micie mezopotamskim wyrażała postać Tiamat — Chaosu). Ale z obrazu mężczyzny i kobiety zespolonych w uścisku przebija też próba odczytania zagadki prapoczątku — przecież w wielu mitach spostrzegamy wiarę w to, iż świat powstał dzięki aktowi seksualnemu bogów. Z takiego właśnie mitycznego obrazu wyrastały ryty o charakterze magii seksualnej, tak znamienne dla siaktyzmu i tantryzmu.

Pradżapati stał się więc tym, z którego „wyemanowali" bogowie, a potem cały świat. W czasach krzepnięcia braminizmu Pradżapatiego utożsamiono z Kosmosem, a jednocześnie z cyklem rocznym (Rok — to jakby osobny sakralny byt), i wreszcie z ołtarzem ofiarnym. I tak ołtarz, uosabiając Rok, składał się z 360 kamieni otaczających go i 360 cegieł. Woda potrzebna do budowy ołtarza symbolizowała wody pierwotne, glina odtwarzała pierwotną materię ziemską. Ponieważ Pradżapati, „wyemitowując" z siebie świat wymagał regeneracji zużytej energii, kapłani składając ołtarz, składali jakby na powrót części Pradżapatiego.

Jak widzimy — w niektórych mitach początku powstanie świata nie miało charakteru ex nihilo , jak w religii judaistycznej. Fakt istnienia świata postrzegano jako efekt przekształcenia pierwotnej Osoby. A to podstawowe przekształcenie możliwe było dzięki ofierze. Ten sam topos ofiary pojawia się w mitach dotyczących powstaniaczłowieka. W mitach Sumerów ten rodzaj opowieści ma kilka wersji — w jednej z nich powiada się, że człowiek powstał z krwi ofiarowanych specjalnie w tym celu bogów Lachmu i Lachamu. Jak powiedziano już wyżej w micie o Puruszy to właśnie z jego ciała powstali ludzie.

Oprócz opisów ofiary Pradżapatiego i Puruszy w mitach indyjskich spotykamy także opisy tzw. ofiary Dakszy. Daksza to postać szczególna — pierwszy człowiek, syn Brahmy, ale też Władca Stworzeń. To on właśnie, poproszony przez bogów, odprawił pierwszą w świecie ofiarę dla zmazania przewinień. Obrzęd ofiarny odbył się na szczycie góry Himwat, skąd wypływa święta rzeka Ganges. W pewnej wersji tego mitu mówi się, że to właśnie w tej ofierze poświęcono Pradżapatiego. W innej — że podczas tej pierwszej ofiary demon nasłany przez Śiwę, obrażonego za brak zaproszenia na uroczystość, zabił półboga o imieniuJadżnia. I tu rzecz niezwykła: Jadżnia, półbóg o jeleniej głowie jest personifikacją… ofiary właśnie, ofiary „w ogóle"! Do dziś na ofiarę w Indiach mówi się jadżnia.

Jeszcze inny przebieg tej pierwszej ofiary wiąże się z boginią Sati. Była to żona Śiwy. Podczas ceremonii Dakszy spłonęła na ofiarnym stosie, a zrozpaczony Śiwa porwał w ramiona szczątki ukochanej i rozpoczął swój straszliwy taniec, rozrzucając je po ziemi — a tam gdzie upadły powstawały świątynie poświęcone zmarłej bogini. To pewnie późniejsza wersja mitu o ofierze Dakszy, ale zwróćmy uwagę na motyw powstawania świątyń ze szczątków boskiego ciała. (Oczywiście łatwo zauważyć, że mit o Sati „wyjaśnia" na sposób mityczny obyczaj symbolicznego palenia indyjskich wdów na pogrzebowych stosach).

Jak wspomniano, za pierwszego człowieka uważano Dakszę. Ale w innych mitach pojawia siępostaćManu — pierwszego człowieka, ojca ludzkości, dawcy praw (Kodeks Praw Manu), ale i pierwszego ofiarnika. Ciekawą postacią mityczną jest też Matariswaha. Nie był co prawda pierwszym człowiekiem, ale pierwszym kapłanem, który wykradając święty piorun Indry posiadł doniosłą wiedzę — technikę składania ofiar.

W Indiach, jak w wielu społecznościach, składano ofiary z ludzi. Okrutny to akt — ale kiedyś wierzono w jego nieodzowność. Skoro sam bóg został złożony w ofierze, ludzie naśladując ten pierwotny akt (który paradoksalnie przecież sami przywołali siłą swejwyobraźni, chcąc wyjaśnić tajemnice istnienia świata) czuli się zmuszeni powtarzać gest bogów, dla podtrzymania porządku rzeczy.

W brahmanach, których powstanie datuje się na VII — V wiek p.n.e. spotykamy echa tych praktyk w opowieściach o Hariczandrze albo też o Nacziketasie — człowieku złożonym w ofierze, prowadzącym w świecie pośmiertnym rozmowy z bogiem śmierci Jamą. W Azji dosyć rozpowszechniony był zwyczaj składania syna w ofierze — w Indiach taka ofiara łączyła się z osobą boga Waruny. Źródła opisują także ofiarę puruszamethy, ale zaznaczmy dla porządku, że badacze mają wątpliwości, czy rzeczywiście się odbywała. W nazwie ofiary widzimy rdzeń wyrazowy nawiązujący do imienia boskiego olbrzyma, dodajmy jeszcze, że w Indiach terminem purusza opatruje się też każdego człowieka — każdy z ludzi ma bowiem w sobie cząstkę wielkiego Puruszy. Puruszametha była ofiarą kosmogoniczną — świadczy o tym recytowany w jej toku hymn z Rigwedy Puruszasukta (ks. X, h. 90). Poświęcony miał być bramin lub kszatrija kupowany w tym celu „za tysiąc krów i sto koni". W niektórych księgach pisano, że w ostatniej chwili, w momencie kulminacyjnym ceremonii zamiast człowieka zabijano zwierzę. W sensie symbolicznym (i zgodnie z teorią substytucji) do ofiary puruszamedhy podobna jest wielka ofiara aśwajmedhy — ofiara królewska. Była to ceremonia ofiarowania konia, a odbywano ją dla Pradżapatiego, Waruny lub Indry. Koń przeznaczony na ofiarę musiał zostać bardzo starannie wybrany — i tak na przykład mógł nim być wyłącznie źrebak białej maści. Przez trzy lata otaczany był najściślejszą opieką, strzegło go podobno aż czterystu młodzieńców. Wreszcie, gdy nadchodził czas, puszczano świętego źrebca wolno, a w ślad za nim postępowała procesja. W czasie tego doniosłego wydarzenia zawieszeniu ulegało wiele zwyczajnych prac, czynności, zaprzestawano wojen. Właściwa ceremonia trwała trzy dni. Aktu ofiarnego dokonywano dnia drugiego, duszono wtedy konia jedwabnymi szarfami. Główna żona króla kładła się na moment obok niego udając, że się z nim zespala. Potem konia ćwiartowano. W trzecim dniu uroczystości odbywał się rodzaj festynu na koszt króla, w czasie którego ludowi rozdawano za darmo żywność i ubrania.

Niewątpliwie kult konia ma stary rodowód i korzenie indoeuropejskie. Jego ślady widzimy również u Greków i Germanów. Kult konia, zmieniony przez czas, przetrwał również u zachodniosłowiańskich sąsiadów średniowiecznej Polski aż do XI w. Jego centrum znajdowało się w świątyni słynnej nadbałtyckiej Arkony. Ostatnia relacja z Indii dotycząca ofiary aśwajmedhy pochodzi z wieku XVIII. Niektórzy badacze twierdzą, że ofiara z konia weszła na miejsce pierwotnej ofiary z byka. W religii pochodzącej z terenów zajętych przez plemiona indoirańskie faktycznie napotykamy na prastary mit, w którym bóg Aryman zabijał w kosmicznej ofierze nie konia, lecz białego byka. Zresztą do tego wątku jeszcze powrócimy. W Indiach wierzono, że ofiara aśwajmedhy zapewnia całemu krajowi dobrobyt i pomyślność. Ale widoczne są w niej ślady natury kosmogonicznej. Eliade twierdzi, iż pierwotnie odprawiano ją w związku z Nowym Rokiem, który przypadał na wiosnę, a który jako czas odnowy przyrody zawsze łączony był z odtwarzaniem porządku świata. Ofiarę miał prawo odprawiać król. Niektóre wersje mówią, że odprawiał ją wtedy, gdy chciał zapewnić sobie potomka. Czy dlatego królowa pozorowała w czasie ceremonii akt seksualny?

Jak nieraz bywa, w interpretacji rytuału można przeprowadzić wiele analogii, które przybliżą sens ceremonii. Otóż ważną rzeczą jest to, iż konia uważano za symbol samego króla! Gdyby przypomnieć sobie o „świętych królach" w zamierzchłych czasach składanych w ofierze za pomyślność całej wspólnoty — to może okazać się, że ofiara aśwajmedhy jest echem tego procederu. Zawsze warto bliżej przyglądać się etymologii słów i tak teraz uczynimy. Rdzeń aśwa-, odsyłający nas do terminu „koń" odnajdziemy w imieniu boskich bliźniaków o częściowo końskiej postaci — Aświnów, synów Słońca. A jeśli teraz skojarzymy, iż w rozmaitych kontekstach mitycznych pojawia się wątek brata bliźniaka króla, to może w tym miejscu otwiera się pole do nowej interpretacji związku mitologemu królewskich bliźniąt i królewskich zwierząt, która prowadziłaby do wniosku, że mitologem bliźniąt nie dotyczył wyłącznie ikonograficznej formy znanej nam choćby z zodiakalnego znaku — dwóch postaci ludzkich, ale określał równieżkróla i jego zwierzę, byka lub konia! Egipskiego Apisa, świętego byka uważano za ka, swoistego bliźniaka faraona. Byk czy koń był formą przejawiania się królewskości, zastępcą króla, jego „bliźniakiem" właśnie! Wejście do grobu tolosowego w Furni Na Krecie, gdzie sakralność osoby królewskiej i związanego z nią byka, była częścią religii, na jednym z najważniejszych cmentarzysk starożytności w Furni (na południe od Knossos, k. Archanes) w grobowcu tolosowym odkryto resztki pochówku, najprawdopodobniej królewskiego, z czasów, gdy kult byka przekształcił się pod wpływem achajskich Greków w kult konia. Najważniejszą pozostałością tego pochówku były złożone na tacy kości konia, najwyraźniej złożonego w grobie jako ofiara i poćwiartowanego. Całkiem jak w Indiach, i całkiem jak wcześniej czyniono z bykiem...


1 2 3 4 Dalej..

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Władca Pierścieni: Symbolika miejsc
Uczty obrzędowe

 Zobacz komentarze (2)..   


« Religioznawstwo   (Publikacja: 05-06-2002 Ostatnia zmiana: 06-09-2003)

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Joanna Żak-Bucholc
Zajmuje się etnologią i religioznawstem. Publikowała m.in. w: 'ALBO albo Inspiracje Jungowskie'; 'Nie z tej ziemi'; 'Czwarty Wymiar'; 'Tytuł'.

 Liczba tekstów na portalu: 90  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: Kilka uwag na marginesie poprawności politycznej oraz innych wkurzających rzeczy
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 394 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365