Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
204.773.598 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 718 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
Nie ma Boga, jest człowiek.
 Społeczeństwo » Etyka zawodowa i urzędnicza

Vox populi, vox Dei [3]
Autor tekstu:

czart: Nie próbowałem dostawać się do KSAP, natomiast znam to środowisko i jak w każdym, są ludzie wybitni ale i zwykłe łajzy, liczba starających się nie ma żadnego związku z jakością, bo na wiele uczelni są jeszcze większe tłoki, a tu po prostu jest gwarantowana praca, też chory układ — choć ma pewne uzasadnienie, jednak nie tak schizofreniczne i robiące ze zwykłej uczelni jakieś nadprzyrodzone zjawisko. Absolwenci innych uczelni o kierunkach prawa, administracji czy ekonomii w niczym nie ustępują absolwentom z KSAP, a często okazują się nieporównywalnie lepsi. Oczywiście, nie można generalizować, ale też i generalizować w druga stronę. Wyżej wspomniano o artykule „Paragrafy i kaptury" z absolwentem KSAP w roli głównej. Przypuszczenie, iż jest to jednostkowy przypadek byłoby raczej mało przekonujące, więc spójrzmy może bardziej trzeźwo, bez gloryfikowania ale i bez dyskredytowania. Podstawą istotnie są rzetelne i otwarte konkursy, przy podniesionej kurtynie. Jednakże stosowanie miary dyplomów, staży zagranicznych i znajomości języków z całą pewnością nie jest miarodajne, bowiem dopiero praktyczne stosowanie czegokolwiek — przepisów, zasad zarządzania, organizacji pracy, dają pojęcie o kwalifikacjach i umiejętnościach. Żadne teoretyczne wiedza i umiejętności nie gwarantują w zasadzie niczego. Stanowią dopiero materiał — przyznajmy, solidny — ale tylko materiał do kształtowania. Tymczasem przyjmuje się — a priori — takiego nieopierzonego człowieka, jako najodpowiedniejszego na stanowiska kierownicze. Wbrew pozorom jest już takich osób pokaźna rzesza, a wokół co się dzieje, widać. Wieści z urzędów centralnych administracji rządowej też o czymś świadczą, a bohaterowie tych wieści? Może warto bliżej im się przyjrzeć? Mają pełne kieszenie dyplomów, znają języki, zagraniczne staże i tylko — chorobcia — tu i teraz zachowują się tak, jakby z Księżyca spadli i nie mają pojęcia o polskiej rzeczywistości. Nie mówiąc już o praktycznym zarządzaniu zespołami, choćby pod kątem stosunków interpersonalnych, że już o zwykłej kulturze, tej najprostszej, osobistej, nie ma co wspominać. Wątpiący niech sobie przy okazji pogadają — anonimowo — z ludźmi, którzy dostąpili „zaszczytu" mieć przyjemność z takimi przełożonymi. Niczym się nie różnią od „starych" poprzedników, bo od nich właśnie przejęli styl postępowania.

Zdegustowany: A może ktoś z Państwa jest w stanie wyjaśnić jakim cudem w administracji państwowej zostaje się p.o. dyrektorem po 1 lipca 2004 r. A sam znam parę takich przypadków — mimo że Trybunał, ustawa, że nie wolno i gdzie jest USC w tym wszystkim?

Anna: Konkursy to rzeczywiście fikcja, ostatnio byłam świadkiem takiego konkursu, gdzie nie został wybrany najlepszy kandydat, tylko osoba wskazana przez „Górę".

ekonomista: A może Gazeta Prawna objęłaby patronat nad przejrzystymi i otwartymi konkursami organizowanymi przez Urząd Służby Cywilnej i w porozumieniu z Min. Pastwą relacjonowała je na bieżąco. Chyba jest to zgodne z intencjami premiera Belki i jego zaplecza politycznego. Prawdopodobnie nikt nie będzie wówczas mieć nic do ukrycia. W sytuacji, kiedy wszyscy krytykują procedury konkursowe tzn. to że najczęściej i tak wygrywa protegowany polityków obecnie rządzących, którzy mają w komisji co najmniej (ustawowo) połowę członków, taka praktyka byłaby powszechnie akceptowana przez czytelników i podatników.

Zgred: W naszym rozpolitykowanym świecie, służba cywilna bez politycznej konotacji, jest i będzie nadal, fikcją. Zwłaszcza w sytuacji kiedy polityczne podziały są podtrzymywane przez etosowców, których życiorysy są jedyną kwalifikacją publiczną. Nie liczą się umiejętności, ale słuszne pochodzenie z solidarnościowego etosu. Stąd też za Rakowskim wypada powtórzyć — dobry fachowiec ale niestety z SLD.

niedoszła mianowana: Przeszłam tegoroczne postępowanie kwalifikacyjne, lecz postanowiłam opuścić służbę cywilną. Odchodzę do NIK, będę się temu przyglądać z dystansu, nie biorąc bezpośredniego udziału w grze. Nie mogę już spokojnie patrzeć na to co się wyprawia w moim urzędzie. Boli mnie, że ustawa o służbie cywilnej to w wielu przypadkach fikcja. Człowiek spoza układu ma bardzo małe szanse, konkursy są pro forma. Wiem jednak, że są w służbie cywilnej uczciwi ludzie, spoza układów, których cechuje jakakolwiek niezależność myślenia. Szanuję ich.

Basia: Powiem tylko jedno. Profesorowie lub ludzie, którzy twierdzą, że nie ma korupcji i wszystko jest w porządku itp., i wypisują teksty, które świadczą o ich zupełnej ignorancji, świadczą o ich zakłamaniu na pokaz, bo przecież doskonale sobie zdają sprawę z tego co i jak jest. Panie profesorze ignorancie czy to deszcz czy ktoś na Pana napluł? Pewnie deszcz.

ktoś i coś: Wszyscy winni być tylko po jednej szkole, najlepszej oczywiście.

*

W tym samym czasie pojawił się na wielu stronach internetowych publicystyki niezależnej artykuł „Nowelizacyjna zadyszka", nawiązujący właśnie do tego projektu z sierpnia. [ 4 ] W tekście wykazany jest cały wachlarz dziur i niespójności systemu, z niewiadomych powodów nadal pozostających nietkniętymi. Takich luk i niedoprecyzowań, które dają możliwość urzędnikom lawirowania i dokonywania przeróżnych interpretacji. Często wręcz groteskowych. [ 5 ]

Z całości prezentowanego tu materiału, wypowiedzi i komentarze, artykuł, który dał asumpt do tych wypowiedzi, publicystyka o systemie służby cywilnej, nie pozostawiają wątpliwości, co do swego mocno krytycznego charakteru.

Zdawać by się mogło, nawiązując do tytułu niniejszego tekstu, że tak wyraźnie artykułowane opinie krytyczne powinny wpłynąć na prace komisji sejmowych, które postarają się pousuwać te wskazywane luki i niespójności. Tym bardziej, że krytyka opierała się na jednoczesnym prezentowaniu praktycznych skutków istnienia tych braków. Braków, z których znakomita większość mogła zostać usunięta bez żadnych skutków finansowych, a czasem wręcz przeciwnie, dawałaby jakieś oszczędności budżetowe. Strona finansowa właściwie nie miała w tych przypadkach żadnego znaczenia. Niewątpliwe znaczenie miała strona kosztów społecznych. W tym zaufania do organów władzy publicznej.

Tymczasem 17 czerwca, już bez fanfar i upubliczniania w mediach, jakby chyłkiem zupełnie, uchwalona została nowelizacja ustawy o służbie cywilnej. Uchwalona w takim kształcie, że znający temat patrzyli z niedowierzaniem, co się wydarzyło. Otóż nie tylko nie poprawiono kilku nadzwyczaj prostych przepisów, ale ten akt prawny jest jeszcze bardziej upiorny, niż tak krytykowany projekt z sierpnia ubiegłego roku.

Nie jest to miejsce na dokonywanie analiz całego systemu, czy nawet porównywania projektu z sierpnia z ostatecznym tekstem znowelizowanej ustawy. Znajdzie się to w innym artykule, choć z konieczności też raczej sygnalizacyjnie, bo temat na jeden artykuł nazbyt obszerny.

Tu jako przykład zupełnie niezrozumiałego podejścia władzy ustawodawczej do tematu, można przywołać choćby treść art. 25 ust. 5 usc. W pierwotnym kształcie jego sformułowanie było na tyle nieprecyzyjne, że posłużyło w praktyce do pozbycia się niechcianego pracownika zaraz po pozytywnym zaopiniowaniu przez komisję egzaminacyjną, po zakończeniu służby przygotowawczej. Wykorzystany został przepis, który z racjonalnego punktu widzenia nie powinien pozostawiać wątpliwości, co do swego znaczenia. [ 6 ] W sierpniowym projekcie nowelizacji znalazł się zmieniony ów przepis tak, by jednoznacznie określał obowiązki w konkretnych sytuacjach. Tymczasem w czerwcowym tekście ustawy poprawki już tej nie ma. Dlaczego? Dobre pytanie. Odpowiedź byłaby jeszcze bardziej interesująca, gdyby ktoś zechciał jej udzielić.

W konsekwencji, wbrew powołanej na wstępie sentencji, nie tylko nie uwzględniono vox populi, ale przeciwnie, po tak jednoznacznych uwagach krytycznych ustanowiony został akt prawny w jeszcze gorszej wersji, niż i tak krytykowany wcześniejszy projekt.

Zamiast sentencji starożytnych myślicieli rzymskich, wprowadza się stosowanie rodzimych przysłów, co byłoby może i nawet chwalebne, gdyby nie ich dobór, który ma posmak nieledwie pogardy dla zdania obywateli RP.

W tym przypadku zastosowano naszą rodzimą mądrość ludową w wersji „głos wołającego na puszczy".


1 2 3 

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Wypadek przy pracy
Państwo sprawne inaczej

 Dodaj komentarz do strony..   


 Przypisy:
[ 4 ] Zaktualizowana wersja wkrótce ukaże się drukiem w jednym z miesięczników społeczno-politycznych.
[ 5 ] M.in. art. 45 usc, o prawie do odwołania od wyników konkursu, które to prawo w praktyce jest zwykłą fikcją, o czym też w jednym z artykułów: „Dobre, bo martwe".
[ 6 ] Opisane zostało w artykule „Kargul na urzędzie".

« Etyka zawodowa i urzędnicza   (Publikacja: 15-07-2005 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Witold Filipowicz
Absolwent Uniwersytetu Warszawskiego, magister administracji, studium podyplomowe integracji europejskiej. Wieloletni pracownik administracji rządowej szczebla centralnego, w tym na stanowiskach kierowniczych, specjalista z zakresu zamówień publicznych i funkcjonowania administracji. Autor szeregu publikacji, m.in. w "Dziś", Komentarze", "Forum Akademickie", "Obywatel" oraz na wielu serwisach internetowych publicystyki niezależnej, autor raportu "Służba cywilna III RP: zapomniany obszar", prezentowanego i opublikowanego na stronach Fundacji Batorego w Programie Przeciw Korupcji.

 Liczba tekstów na portalu: 21  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: Przekrzywiona opaska Temidy
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 4239 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365