Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
204.772.498 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 718 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
Mój ateizm budzi się z letargu wówczas, gdy prywatna wiara staję się sprawą publiczną; kiedy ktoś próbuje zorganizować życie innym na podstawie własnych psychopatologii.
 Nauka » Astronomia » Kosmologia

Bóg nie istnieje cz. 5 [1]
Autor tekstu: Vincent Icke i Paul Jan de Wint

Tłumaczenie: Ilona Vijn-Boska

Na początku czerwca tego roku holenderska stacja telewizyjna VPRO w ramach programów edukacyjnych RVU nadała program „Bóg nie istnieje" autorstwa Paula van de Winta i Roba Muntza. Program ten składał się z sześciu odcinków, w których Paul Jan van de Wint rozmawiał z sześcioma znanymi holenderskimi naukowcami o niebezpieczeństwie, funkcji i absurdzie wiary.

Cały zapis cyklu "Bóg nie istnieje":
Cz. 1. Rozmowa z Dickiem Swaabem (neurobiolog)
Cz. 2. Rozmowa z Andriesem van Dantzigiem (psychiatra)
Cz. 3. Rozmowa z Hansem Crombachem (psycholog i prawnik)
Cz. 4. Rozmowa z Carlą Rus (psychiatra, traumatolog i psychoterapeutka)
Cz. 5. Rozmowa z Vincentem Icke (astrofizyk i kosmolog)
Cz. 6. Rozmowa z Jaapem van Heerdenem (psycholog)

W piątym odcinku Paul Jan de Wint rozmawia z Vincentem Icke (Utrecht 1946), profesorem astrofizyki na Uniwersytecie w Lejdzie i profesorem kosmologii na Uniwersytecie Amsterdamu. Icke studiował w fizykę teoretyczną i astronomię na uniwersytecie utrechskim, a doktorat zrobił w 1972 roku w Lejdzie. Badania post doktoranckie prowadził w Sussex, Cambridge i w kalifornijskim Instytucie Technologicznym. Strona domowa Prof. Icke.

Paul Jan van de Wint: Co może Pan powiedzieć o powstaniu wszechświata? Jak to się odbyło?

Vincent Icke: Astronomia udziela na to odpowiedzi częściowo. Wiemy jak powstało Słońce około pięć miliardów lat temu, podczas wybuchu supernowej, wiemy jak powstały planety, i w tym nasza wiedza jest solidna.

Czy mógłby pan coś na ten temat powiedzieć?

Najważniejsze co odkryto, to fakt istnienia wszechświata zbudowanego z cząstek, przestrzeni i czasu. O cząstkach tych, kwarkach, uczy się przeważnie w szkole i od czasu do czasu mówi się o nich. Budulcem Wszechświata są również przestrzeń i czas. Te trzy elementy razem przesądzają, że Wszechświat jest taki, jaki jest.

Jeśli chodzi o budulec, to osoby religijne uważają, że wszechświat stworzył Bóg.

Zgadza się. Ale nikt nie trafił jeszcze na jego ślady… w każdym bądź razie do tej pory.

???

Nie ma żadnych racji, aby uważać, że za powstanie świata odpowiedzialna jest wyższa siła lub potęga, która tym kierowała. Przeciwnie, godnym uwagi jest wniosek, że to zaszło samo z siebie i nikt nie musiał tutaj pomagać.

Samo z siebie?

Jest tak jak jest. I jeżeli już chcemy odwoływać się do Boga, to musimy Go przedstawiać tak jak Spinoza. [ 1 ] Bóg jest tym kim jest. To można przyjąć, a ja temu nie będę zaprzeczał. Natomiast nie ma żadnego dowodu na istnienie osoby trzeciej, która brała udział przy powstaniu świata, nikt nie naciskał żadnych przycisków lub coś w tym rodzaju.

IckeA co możemy powiedzieć o przypadku i determinizmie?

Wszechświat składa się z niezliczonej ilości cząsteczek, przestrzeni i czasu. Przez to istnieje gigantycznie wielkie, nie do opisania, prawdopodobieństwo kombinacji powodujących możliwość przypadkowego zdarzenia. Szklanka, spadająca ze stołu na podłogę, tłucze się na różne kawałki, i to na pewno nie podlega zasadzie determinizmu

Więc niemożliwością jest dowiedzieć się, co te trzy elementy mogą...

Nie tylko niemożliwe dla człowieka, ale także nieznane samej naturze. Istnieje pewna niepewność w naturze spowodowana kwantowym zachowaniem się maleńkich cząsteczek, które sprawia, że niektóre rzeczy niekoniecznie zawsze muszą tak samo się zdarzać. Człowiek często myśli w kategoriach „przyczyna i skutek": to jest rezultat, więc to był powód. A w naturze nie zawsze jest to słuszne, ta sama przyczyna nie zawsze daje ten sam skutek. Tak już jest we wszechświecie.

Jest w nim jeszcze miejsce na religię?

To śmieszne, ale jeszcze jest. Mogę sobie wyobrazić, że właśnie ta niepewność powodowana kwantowym zachowaniem się cząsteczek zachęca ludzi do religii. W życiu codziennym można to zauważyć i to wie każdy człowiek, że przyczyna i skutek nie należą do przyjemnych spraw. Takie pojęcia, jak determinizm i pewność są prawdopodobnie interesujące dla filozofów, ale w codziennym życiu mało ma się z nimi do czynienia. Życie jest bardzo niepewne i trudne. A w początkach powstania człowieka jako biologicznego gatunku było o wiele bardziej niepewne niż teraz. Wtedy można było zostać pożartym przez lwy lub tygrysy, mieć roztrzaskaną czaszkę przez grupę neandertalczyków i tym podobne. Panował również głód i trwała walka o przeżycie z dnia na dzień. Stąd można też zrozumieć, że silnym impulsem do przyjęcia religii była potrzeba poczucia się silnym wobec tych wszystkich niepewności.

Dlaczego ludzie chcą swoją religię przekazywać innym, też mogę częściowo zrozumieć. Bo kiedy coś mi smakuje, na przykład jarmuż, to chcę, aby inni też to jedli i się tym zachwycali. Ale żeby od razu zmuszać do jedzenia i zabraniać pasty orzechowej grożąc spaleniem na stosie, to tego nie rozumiem. To jest całkowicie niejasne. Choć mam tu takie przeczucie, że kiedy człowiek nie jest pewny tego, co mówi, to ma nadzieję, że kiedy przekona drugiego do tego i zwiększy się grono osób mówiących to samo, to tym samym on sam się upewni.

Bo jak ktoś naprawdę jest czegoś pewny i w to głęboko wierzy, to wszystko mu jedno, co inni uważają.

Dokładnie. Zgadzam się z tym całkowicie. Jak coś uważa się za prawdę… ja nigdy nie walczę o przekonanie o ładunku elektronu. Dlaczego miałbym to robić, przecież to jest cząsteczka, o tym można przeczytać, to można zmierzyć.

No więc doszliśmy do różnicy między naukową a religijną metodą. Jaka jest tu różnica?

W naukowej metodzie poznawczej odrzuca się wszystko to, co jest niezgodne z prawdą. To jest ciągły proces badawczy. Coś zostaje przyjęte za prawdę, powstaje więc pytanie, co jest szczególne w tym przyjęciu. To próbuje się wyjaśnić za pomocą teorii: przy pomocy tej teorii przewiduje się wynik i sprawdza się, czy to się zgadza. To jest bardzo krytyczny cykl, który wciąż zachodzi od nowa. Przez co nagromadzono bardzo dużo wiedzy i dzięki temu notujemy coraz większy postęp w porównaniu z tym, co wiedzieliśmy wcześniej. Pojutrze będziemy wiedzieli jeszcze dużo więcej. Lecz w wierze jest inaczej. W tym wypadku mówi się o wiecznych wartościach, których w nauce nie ma, bo tu ciągle się coś się zmienia, ulepsza lub odrzuca.

Podsumowując..., ten krytyczny cykl potrzebny jest do rozwoju.

Dokładnie do rozwoju, i to szczególnie w mojej specjalizacji. Jako teoretyk zajmuję się teoretyczną astronomią, gdzie popełnianie błędów należy do codzienności. Próby wyjaśniania zjawisk przeważnie się nie udają. Tak rzadko ma się słuszność. Trzeba mieć bardzo dużo wytrwałości. A więc te wiekowe pewności i te wieczne prawdy, to tak jest sprzeczne z tym, co nauka na co dzień spotyka.

Więc założenia wiary...

Tak, to tylko zwyczajne założenia.

I trzeba w to wierzyć. No tak, ale być może dzięki temu religia jest dostępna dla wszystkich.

Nie wiem. Ale, że trzeba wierzyć, przeraża mnie. Mogę sobie wyobrazić, że można wierzyć, ponieważ jesteśmy z gatunku małp a te przyzwyczajone są do autorytatywnego przywódcy. A więc pragniemy, aby ktoś wciąż stał nad nami.

Czy rozsądnym jest założenie, że we Wszechświecie istnieją jeszcze inne formy życia?

Tak, ponieważ prawa dotyczące małych cząsteczek, przestrzeni i czasu obowiązują w całym wszechświecie. Udało się nam to zmierzyć i to jest historyczne dla kosmologii. W naszym układzie słonecznym jest wiele planet, dziewięć większych i setki małych. W naszej galaktyce, nazwanej Drogą Mleczną, są setki miliardów układów słonecznych. A dalej idąc, istnieją setki miliardów galaktyk z setkami miliardów słońc. Wszędzie są planety z tą samą strukturą molekuł i tymi samymi prawami ich dotyczącymi. W takim wypadku powstanie życia jedynie na naszej planecie byłoby zupełnie niezrozumiałym przypadkiem. A że gdzieś tam we wszechświecie istnieje życie, jest uznawane przez większość kosmologów. Lecz najpierw musimy jeszcze wiele odkryć.

Czy więc logicznie możemy przypuścić, że gdzieś istnieje inteligentne życie i że „obcy" wierzą w tego samego Boga?

Czy w tego samego to nie wiem, ale mogę sobie wyobrazić, że inteligentne życie lub przynajmniej rozwijające się inteligentne życie przechodzi czasowo fazę wierzenia w Boga. Zakładając, że gdzieś w naszej galaktyce istnieje inny rodzaj inteligentnego życia, to tam też powinny istnieć od czasu do czasu hierarchie, co biologicznie jest zrozumiałe dzięki teorii Darwina. Na szczycie piramidy hierarchii powinna więc stać moc lub moce, które są wszechmocne, wszechwiedzące, wszechwieczny i wszechobecne.

Co zrobią wyznawcy religii jak zostanie odkryte inne życie?

Myślę, że to samo, co było przy innych wielkich odkryciach nauki, wpierw stadium negacji a potem faza rozłamu. Oni zawsze systematycznie powtarzali przy takich okazjach: to nie może być, to nie prawda. To nie prawda, że Ziemia może być okrągła, lecz Ziemia jest okrągła. Nie, Ziemia się nie porusza. I co, Ziemia kręci się wokół Słońca. Nie, Ziemia jest jedyną planetą we Wszechświecie a przecież teraz wiemy, że nie jest to prawdą. Twierdzili, że jest tylko jeden układ słoneczny a do dziś odkryto już setki. I tak to się toczy. Godne uwagi jest, że w tym samym człowieku często współżyją tak z sobą sprzeczne przekonania: naukowe i religijne. Człowiek wierzy w różne jasności, dusze i zjawy, i tym podobne rzeczy, lecz kiedy wyciągnie komórkę z kieszeni, to wtedy ważna jest nauka, bo to produkt skrystalizowanej wiedzy. A kiedy telefon komórkowy przestaje działać to ładuje baterię a nie modli się o to do Boga.


1 2 3 Dalej..

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Bóg nie istnieje cz. 1
Bóg nie istnieje cz. 6

 Zobacz komentarze (19)..   


 Przypisy:
[ 1 ] Podstawowym założeniem Spinozy było, że istnieje tylko jedna substancja, która stanowi podstawowy budulec wszechświata. Substancja ta musi istnieć sama przez się i musi być pierwotna w stosunku do wszelkich swoich atrybutów. Musi być nieskończona, istnieć samoistnie (nie być stworzona) i być przyczyną istnienia wszystkich innych bytów — czyli musi być wszechmocna. Nie może być zatem nic poza Bogiem. Jeśli jednak jest to Bóg i Bóg jest jedyną substancją, to wobec tego wszystko, co istnieje, jest Bogiem w dosłownym znaczeniu. Jak głosi słynna propozycja nr 14: „Nie istnieje żadna substancja, która by nie była Bogiem" — a zatem, substancja tworząca cały istniejący wszechświat i Bóg są całkowicie tożsame. Nie istnieje nic poza Bogiem, a wszystko, co istnieje, jest częścią Boga, istnieje jakby w nim samym. Bóg jest tożsamy z przyrodą, naturą, materią i są to tylko różne nazwy dla tej samej podstawowej substancji.

« Kosmologia   (Publikacja: 20-10-2005 Ostatnia zmiana: 05-11-2005)

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 4422 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365