|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Światopogląd » Irreligia
Bóg nie istnieje cz. 6 [1] Autor tekstu: Jaap van Heerden, Paul Jan de WintTłumaczenie: Ilona Vijn-Boska
Na początku czerwca tego roku
holenderska stacja telewizyjna VPRO w ramach programów edukacyjnych RVU nadała
program
„Bóg nie istnieje" autorstwa Paula van de
Winta i Roba Muntza. Program ten składał się z sześciu odcinków, w których
Paul Jan van de Wint rozmawiał z sześcioma znanymi holenderskimi naukowcami o niebezpieczeństwie, funkcji i absurdzie wiary. Cały zapis cyklu „Bóg nie istnieje":
Cz. 1. Rozmowa z Dickiem Swaabem (neurobiolog)
Cz. 2. Rozmowa z Andriesem van Dantzigiem
(psychiatra)
Cz. 3. Rozmowa z Hansem Crombachem (psycholog i prawnik)
Cz. 4. Rozmowa z Carlą Rus (psychiatra,
traumatolog i psychoterapeutka)
Cz. 5. Rozmowa z Vincentem Icke (astrofizyk i kosmolog)
Cz. 6. Rozmowa z Jaapem van Heerdenem (psycholog)
W szóstym
odcinku Paul Jan de Wint rozmawia z Jaapem van
Heerdenem (ur. 1940), eseistą i profesorem na wydziale Psychologii
Uniwersytetu Maastricht. W 1991 roku napisał esej „Ciesz się, że
życie nie ma sensu", gdzie udowadnia, że wiele osób miałoby problemy,
gdyby życie miało sens. [ 1 ]
Paul de Wint:
Czy życie ma sens?
Jaap van
Heerden: To pytanie to kwestia, która bardzo mi leży na sercu. Długo
już się na tym zastanawiam i dochodzę do wniosku, że to dobrze, że
życie nie ma określonego sensu, bo każdy może wypełniać sens swego
życia na swój własny sposób. Zauważyłem, że jeżeli ktoś powie:
„życie nie ma sensu", może liczyć na pewien rodzaj współczucia u słuchających go osób. Z całą pewnością powiedzą mu: „głowa
do góry" lub „kto wie, wszystko jeszcze może się zmienić w twoim
życiu". Na pewno wszyscy słuchający będą uważać, że osoba wyrażająca
taki pogląd jest bardzo wrażliwa, która niezrozumiałość życia i trudne życiowe sytuacje, tak znane nam wszystkim, dobrze przemyślała. I że teraz znajdując się w mniejszej lub większej potrzebie
egzystencjalnej i nie wstydzi się przyznać,
że życie w tym momencie nie ma sensu. Lecz kiedy się doda, że się
jest zadowolonym z powodu braku sensu w życiu, to wśród słuchających
zapanuje nagłe zdziwienie, bo nikt przedtem nie miał takiego zdania.
Zazwyczaj jednak bardzo szybko opamiętają się i stwierdzą, że
trzeba przestać tak mówić, bo inaczej się rozzłoszczą. Tymczasem
wypowiedzenie takiego zdania może być konsekwencją pogodzenia się z myślą, że życie nie ma sensu. Rozważając dalej, można wywnioskować,
że to w naszych rękach leży to, co się z życiem zrobi i trzeba być
zadowolonym, że jest jak jest.
To właśnie odwrotna sytuacja, życie
mające sens, budzi lęk i grozę, gdyż wymaga bezkrytycznego zgodzenia
się z podanym celem, który jest w tym momencie aktualny. Celem mogłoby
być cokolwiek, a człowiek musiałby każdą przez siebie podjętą
inicjatywę, każdy odważny krok, każdą pielęgnowaną myśl
rozpatrywać pod kątem jej zbieżności z sensem życia. I to by było
dopiero straszne! Nasze myśli tyranizowałaby ciągła samokontrola co
można, a czego nie można pomyśleć. Na szczęście posiadamy niezbędną
wolność, aby życiu nadać własny cel. I choć to jest wspaniałe, ma
też konsekwencje bo taką szansę mamy jeden raz, tutaj i teraz.
Religia określa cel życia, więc w tym sensie jest
dogmatyczna.
Oczywiście, że religie są dogmatyczne, bo gdyby nie były, to ludzie
mieliby możność wątpienia. Pewne sytuacje takie jak: niepowodzenia,
śmierć, poród a nawet, być może, egzystencja są niezrozumiałe i wywołują u wielu osób uczucie opuszczenia. I zamiast niezrozumiałe
uznać za takie jakie jest, a nawet potraktować jako emocjonalnie
interesujące i intelektualnie wzbogacające, to szuka się na to
odpowiedzi. Religia też nie potrafi dać na to jednoznacznej odpowiedzi,
więc często twierdzi: „Nie zastanawiaj się, tak musi być". Nic nie można
dodać ani poprawić w miarę
upływu czasu, ponieważ to oznaczałoby, że poprzednia generacja
bezgranicznie wierzyła w niewłaściwe dogmaty.
Więc może ci ludzie są zwodzeni… Nawet jeżeli
religia jest dziełem fantazji ludzkiej to jej dogmaty nigdy się nie
zmieniają.
Prawdą jest, że przedstawia się religię z wielką fantazją, czasem
wzruszająco, ale apodyktycznie, ponieważ inaczej nie byłoby to
przekonywujące. Potrzeba bycia pewnym oraz wyjaśnienia wszystkiego może
być spełniona jeżeli wystarczająco nagnie się, aby rozumować w pewien sposób, ale w pewnym momencie trzeba życie całkowicie ukierunkować
zgodnie z tą wizją. A to staje się totalitaryzmem. Można to trochę relatywizować,
lecz nie można powiedzieć: „Objawienie nic nie znaczy. Tu Bóg zawiódł,
bo jego idea jest słaba". Tego w żadnym wypadku nie wolno powiedzieć,
bo wtedy osądza się Boga, a prawdziwy Bóg nie może być przez człowieka
krytykowany.
Co się kryje za tym wszystkim, po co cierpienie, wina i kara, i tego rodzaju podobne rzeczy? Dlaczego w miejsce tego nie ma radości, wolności i zadowolenia?
Myślę, że religia miała częściowo wpływ na kształtowanie się
społeczeństwa. Wiadomo, że w społeczeństwie bez wyraźnie sformułowanych
norm, każdy będzie robił co chce i szybko zacznie kierować się
bodźcami, które mogą się kumulować. Tutaj prostym przykładem jest
zwykła kradzież, która może doprowadzić do brutalnej walki o skradzione dobro. Pewnego rodzaju opanowywanie bodźców jest więc
konieczne, a jest to prawie niemożliwe bez karania. W rezultacie jeżeli
nie zabroni się kierowania impulsami lub jeżeli ludzie nie będą ich
poskramiać w sobie, to życie nie będzie płynąć w spokoju i zgodzie. Jeżeli nie
ukaże
się zbrodni, to jest możliwość, że samemu też zostanie się ofiarą
takiego czynu. Tak to już jest, że życie człowieka nie jest zbyt wesołym i beztroskim istnieniem.
Więc indoktrynacja jest właściwie funkcjonalna.
Na pewno funkcjonalna, lecz
należy zapytać: dlaczego? Jeżeli uznaje się
funkcjonalność indoktrynacji, to dlaczego nie szuka się optymalnej
funkcjonalności, i jak się znajdzie lepszą, to dlaczego nie
zastąpi się nią starej? Można też zastanowić się, czy da się żyć bez
niej. Teraz kiedy wiemy po co jest potrzebna indoktrynacja, możemy próbować
ją minimalizować. I uważam, że dobrze to zrozumieliśmy, że taka możliwość
istnieje i minimalizujemy jej wpływ na społeczeństwo aż pewnego dnia
mało będzie znaczyć.
Tak, wciąż mniej i mniej.
Wciąż mniej, wciąż
abstrakcyjniej, wciąż
więcej symboli. Symboliczniej i ekumeniczniej,
lub powiemy, że wszyscy na całym świecie wierzą w jedno aż w końcu
będzie tylko miłość.
Ale to przecież prawie niemożliwe żeby wszystkich tak w imię
miłości zjednoczyć.
Oczywiście wszystko nie może być miłością. Freud twierdził, że
tego rodzaju przykazania jak: „Kochaj bliźniego swego jak siebie
samego", są absolutnie nierealne ze względu na psychikę ludzką i nie jest to również zgodne z moimi poglądami. Według mnie coś
takiego nie istnieje i nie oczekuję czegoś takiego od innych. Byłbym
głupcem, gdybym oczekiwał, że mój sąsiad tak samo mnie lubi jak
siebie samego. To jest przesadą. Trzeba tutaj oczekiwać
raczej pewnego nabożnego efektu, który według mnie nigdy nie trwa
zbyt długo.
Czy Duch Święty napisał coś jeszcze po Biblii?
To zawsze wprawiało mnie w zdumienie, że
taki autorytet
przypisywany jest Pismom, i że wytłumaczeniem na to jest teza, że to
słowo boskie inspirowane przez Ducha Świętego, a więc przez to
nieomylne. Budzącym zdumienie jest fakt, że żaden z wierzących nigdy
nie zastanawiał się dlaczego Duch Święty nie kontynuował swoich
literackich ambicji. Dlaczego zakończył na ewangelii Jana i to tak dawno temu,
dla Niego pewnie ułamek sekundy, ale dla nas strasznie dawno. A przecież
tyle powstało później produktów literackich. Uważam więc, że to
tylko roszczenie religii, aby przypisywano autorstwo Biblii Duchowi Świętemu,
roszczenie które nie jest zbyt mądre. Jeżeli się jednak wierzy, że
Duch Święty potrafi pisać i to na odpowiednim poziomie, to można uważać
za prawdopodobne, że natchnął do pisania. Artur Schopenhauer czytając
fragment napisanej przez siebie książki: Die Welt als Wille und
Vorstellung, (Świat jako wola i wyobrażenie — 1819)
stwierdził, że jest on tak imponujący i piękny, że ktoś,
prawdopodobnie Duch Święty, musiał mu pomóc. A nie jest głupim
wierzyć w natchnienie. Możliwe, że wierzący zastanawiają się
dlaczego obecnie nie ma Objawień i nie powstają nowe pisma. Kulturowo rozpatrując jest to niezrozumiały i definitywny koniec.
W tym sensie każda następna religia jest fałszywa, ponieważ może
być tylko jedna, jedyna.
Tak, to jest dziwne, że ludzie wierzący nie są zazdrośni, bo
przecież w nauce bez końca hipotezy zostają odrzucane i szuka się
nowych, a to stymuluje jej rozwój. A przecież mając dany zbiór faktów,
można rozważać nieograniczoną ilość hipotez, co jest ogólnie
uznane jako logiczna możliwość. Lecz to jest postawa nieprzemawiająca
do wierzących i całkowicie odrzucana. Psychologicznie rozpatrując, od
razu można stwierdzić, że jest to niezrozumiałe. Nie wiem, czy masz
dzieci, ale pewnie byłbyś przestraszony, gdyby pewnego ranka stwierdziły:
„W nocy długo nad tym myślałem i jestem dzieckiem Boga".
1 2 Dalej..
Przypisy: [ 1 ] Jeżeli
na przykład przewodnią myślą życia byłoby: „Trzeba się rozmnażać i zasłużyć na swoje miejsce w niebie", to niewierzący musieliby być
prześladowani, ponieważ mogliby u innych wywoływać zwątpienia i poza tym mieliby problemy z dostaniem się do nieba. Jeżeliby sensem
życia było twierdzenie, że wszyscy są braćmi i środki produkcji
należą do ludu, to niewierzący też powinni być prześladowani, aby
innych do tej idei nie zniechęcić, aby nie pogardzali miłością
braterską. Tak więc kiedy życie miałoby
oficjalnie zatwierdzony sens, to osoby nie zgadzające się z tym byłyby
ścigane w swoim i społeczeństwa interesie. Według Jaapa van
Heerdena życie w Holandii jeszcze nie tak dawno miało z góry narzucony
sens. Celem życia kobiety było rodzenie i wychowywanie dzieci oraz
dbanie o męża. Nauczycielki były zwalniane z pracy w dniu swojego ślubu a wychodzić za mąż musiały, ponieważ to też było ich
przeznaczeniem. Celem małżeństwa była ochrona słabej strony, jaką
była kobieta przed innymi mężczyznami, pokusami i ideami, które mogły
ją przerastać, bo kobieta nie należała do istot rozumnych. Żeby
zapobiec popieraniu przez jedną rodzinę dwóch przeciwnych partii
politycznych,
kobiety w Holandii nie miały też prawa do głosowania. « Irreligia (Publikacja: 05-11-2005 Ostatnia zmiana: 26-02-2006)
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 4446 |
|