|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Religie i sekty » Chrześcijaństwo
U źródeł chrześcijańskiego zła [4] Autor tekstu: Waldemar Marciniak
Ponieważ według chrześcijaństwa cierpienie przyczyniło się do
zbawienia świata, powszechny stał się pogląd o jego uszlachetniającym
charakterze. Stąd brało się tak charakterystyczne chrześcijańskie cierpiętnictwo.
Chorobę, niedostatek, wyrzeczenie traktowano jako przyczynek do zbawienia, a nie patologię. Dziś już, dzięki odkryciom neurobiologii, znamy naturę bólu i cierpienia. Decydują o nich konkretne związki chemiczne zwane neuroprzekaźnikami
(m.in. noradrenalina, kortyzol). Ból i cierpienie są sygnałami, że w naszym
organizmie dzieje się coś, co nie sprzyja życiu i co należy wyeliminować, a nie pielęgnować z masochistycznym zacięciem. Chrześcijańskie podejście do
cierpienia jest więc najzwyczajniej w świecie błędne i szkodliwe, odwraca
porządek natury i utrwala patologię. Cierpiętnictwo jest to tym bardziej groźne, że nieodłącznym
towarzyszem masochizmu jest sadyzm. Przyjmowanie cierpienia rodzi potrzebę jego
odreagowania, zadania go innym. "Chrześcijański charakter — pisał F.
Nietzsche — ma pewien zmysł okrucieństwa, wobec siebie i wobec innych. (...).
Czymś chrześcijańskim jest nienawiść do zmysłów, do radości ze zmysłów,
do radości w ogóle (...)" [ 26 ]. Cierpienie nie
uszlachetnienia, a degeneruje; zamiłowanie do niego świadczy o masochistycznych cechach osobowości wymagających terapii. Podsumowanie
Chrześcijaństwo, religia pochodzenia azjatyckiego, przez długie wieki
kształtowało oblicze Europy. Niosąc na sztandarach wzniosłe hasła miłości i pokoju pogrążyło świat w mroku i barbarzyństwie, tworząc system tyranii i zniewolenia, który można uznać za prekursorski w stosunku do XX-wiecznych
totalitaryzmów [ 27 ].
Aby zrozumieć tak daleko idący rozdźwięk między ideami a praktyką trzeba
sięgnąć do źródeł chrześcijańskiego zła.
Religia chrześcijańska jest ze swej natury tworem irracjonalnym i sprzyja powstawaniu u swoich wyznawców poglądów i postaw sprzecznych z rozumem i rzeczywistością. Zamiast krytycyzmu i samodzielności myślenia,
uczy sprzyjającego tyranii dogmatyzmu. Idealistyczne podstawy tej religii
implikują fałszywy obraz świata, do którego próbuje się nagiąć ludzką
naturę, ze wszystkimi tego konsekwencjami.
Jednym z najistotniejszych elementów chrześcijaństwa jest jego dualizm
dzielący świat według uproszczonych, czarno-białych schematów. Chociaż
pozwala on łatwo uporządkować rzeczywistość, to równie łatwo rodzi
nietolerancję wobec grup społecznych niepodzielających lub niemieszczących
się w jedynie słusznej opcji światopoglądowej, a więc uznanych za
przeciwników absolutnego Dobra. Fundamentalistyczni chrześcijanie są dobrzy,
moralni i wspaniali, problem jednak w tym, że głównie we własnym mniemaniu.
Mocne przekonanie o nieomylności prowadziło i prowadzi chrześcijan do
narzucania swych wierzeń i poglądów innym, czy to ogniem i mieczem, czy za
pomocą psychomanipulacji. Rodziło to liczne konflikty, wojny, a nawet ludobójstwo.
Szczególnie szkodliwą rolę chrześcijański dualizm odgrywa w sferze
szeroko rozumianej cielesności. W opozycji do szlachetnej sfery duchowej, ciało
zostało napiętnowane jako siedlisko grzechu, zepsucia i śmierci. Jednak człowiek
stanowi psychofizyczną, nierozdzielną całość. Wyjątkowo znienawidzona została
seksualność, jako esencja związku człowieka z Naturą i źródło radości
życia ziemskiego (a więc czynnik odrywający od zaświatowych mrzonek). Z antyseksualnych obsesji chrześcijaństwa zrodził się jego mizoginizm,
przybierający niekiedy nawet zbrodnicze formy. Podkreśleniu ujemnej wartości
życia ziemskiego służył rozwinięty kult cierpiętnictwa, dopełniający
obrazu chrześcijańskiej ponurzyzny.
Czas więc obalić mit o pozytywnej czy wręcz niezbędnej dla społecznego
ładu roli chrześcijaństwa. Sytuacja przedstawia się zgoła odwrotnie. Chrześcijaństwo
kształtuje człowieka o zamkniętym, dogmatycznym umyśle, mało krytycznego,
łatwo zdającego się na autorytety, nietolerancyjnego, z paranoicznym zacięciem
tropiącego rzeczywistych czy wyimaginowanych wrogów ludu bożego, pełnego lęków
wobec własnego ciała i seksualności, o sadomasochistycznych rysach osobowościowych.
Cechy takie mają wątpliwą społeczną wartość, nie tylko we współczesnych
pluralistycznych społeczeństwach demokratycznych.
Obecnie toczy się debata na temat tożsamości i podstaw aksjologicznych
naszego kontynentu sprowokowana pracami nad „Traktatem konstytucyjnym dla
Europy" [ 28 ].
Podnoszą się nieliczne, choć bardzo agresywne głosy, by tożsamość tę
oprzeć na tzw. wartościach chrześcijańskich. Prawdą jest, że chrześcijaństwo
współczesne pod naporem prądów oświeceniowych znacznie zmieniło swoje
oblicze (szczerze mówiąc, nie miało wielkiego pola manewru), jednak wciąż
tkwią w nim źródła zła, które w sprzyjających okolicznościach mogą się
łatwo uaktywnić. Na szczęście mało kto daje się dziś w Europie nabrać na
trącące hipokryzją zatroskanie Kościołów chrześcijańskich o pokój,
wolność, demokrację i prawa człowieka. Europa zna dobrze swoją historię i odrzuca zmurszały, fałszywy i ze wszech miar skompromitowany system religii
chrześcijańskiej.
1 2 3 4
Przypisy: [ 26 ] F. Nietzsche, Antychrześcijanin. Przekleństwo
chrześcijaństwa, Kraków 1996. « Chrześcijaństwo (Publikacja: 08-07-2006 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 4896 |
|