|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Czytelnia i książki » Powiastki fantastyczno-teolog.
Angelland - boski reality show [1] Autor tekstu: Lucjan Ferus
Czyli prawdziwy powód dla którego Bóg stworzył ludzi
Motto: "Nasz los jest wyraźnie określony: wyłaniamy się z
niebytu
naznaczeni tożsamością, trafiamy do królestwa czasu i według
niepojętej miary istniejemy, a potem znowu odchodzimy w niebyt".
Edmund Lewandowski Odkrywanie
tajemnic bytu.
Kiedy widzę jak nasza telewizja powtarza do znudzenia, któryś raz z rzędu
ten sam film czy też serial, i kiedy patrzę na postaci w nich grające, nie
zdające sobie sprawy z wielokrotności ich pobytu na ekranie, nieodmiennie
przychodzą mi na myśl pytania:
Czy przypadkiem nie jest tak samo z naszym życiem? Skąd mamy pewność,
że żyjemy tylko jeden, jedyny raz i że jest to nasze pierwsze (premierowe) życie? A może jesteśmy w podobnej sytuacji jak ci niczego nieświadomi bohaterowie,
ciągle powtarzanych filmów i seriali?; może już nie raz odgrywaliśmy tę
naszą życiową rolę, myśląc, że wszystko od nas zależy, a tak naprawdę
nie mogąc niczego w niej zmienić?
Co?… myślicie, że to mało prawdopodobne? Mniej niż zmartwychwstanie
rozpadłych w proch ciał i tożsamości? Lub reinkarnacja, czyli nieskończona
tułaczka duszy po ciałach różnych stworzeń? Albo też inne
nieprawdopodobne, a mimo to ponoć wiarygodne prawdy religijne, których nawet
nie będę tu przytaczał? A dziwne słowa Koheleta: „To, co było, jest tym,
co będzie, a to, co się stało, jest tym co znowu się stanie: a więc nic zgoła
nowego nie ma pod słońcem" (Koh 1,9), Rozumiecie co miał na myśli?
Nie zastanowiły was może takie zagadkowe i niepokojące momenty w życiu,
które chyba każdemu się przytrafiają, tylko nie każdy zwraca na to uwagę.
Np. nie zdarzyło się wam czasem zachować w zupełnie nietypowy dla siebie
sposób, a potem zastanawiać się: co mnie podkusiło, że zachowałem się jak
ostatni półgłówek? Co mi „strzeliło do głowy"?! Tak jakbym nie był
sobą w tym momencie! Wyrzucamy sobie, kiedy już jest po wszystkim i mamy czas
na refleksje. Albo wydarza się w naszym życiu coś tak nieprawdopodobnego, iż
analizując później splot okoliczności jakie do tego doprowadziły
„zachodzimy w głowę" ze zdziwienia, dlaczego wcześniej nie dostrzegliśmy
zagrożenia, które teraz przecież widzimy jak na dłoni? Pytamy się w duchu i nie potrafimy sobie udzielić sensownej odpowiedzi.
Można by przytoczyć wiele przykładów takich dziwnych i niepokojących
momentów z naszego życia (nie wspominając już nawet o znanym wszystkim
zjawisku déjà vu), które charakteryzują się tym, że poniewczasie dopiero
stwierdzamy, iż zachowaliśmy się tak jakby coś nas „opętało" albo
przejęło władzę nad naszym umysłem. Czy nie mieliście czasem takiego wrażenia,
jakby ktoś manipulował waszym
zachowaniem, uczuciami i emocjami? Czy nie wydarzyło się w waszym życiu coś
takiego, co zaskoczyło was całkowicie i czego w ogóle nie spodziewaliście się
po sobie? Coś, co wprawiło was w niemałą konsternację i skłoniło do głębszej
refleksji nad samym sobą?
Pytam, bo mnie nie raz w życiu przytrafiały się takie dziwne i z
pozoru nieistotne wydarzenia, które przez większą część życia umykały
mojej uwadze i dopiero teraz, kiedy wszedłem w wiek skłaniający do refleksji
nad sensem życia, zacząłem je sobie przypominać i łączyć w logiczny łańcuch
przyczynowo-skutkowy. Co więcej, dotarły do mojej świadomości relacje o podobnych dziwnych wydarzeniach, którymi dzielił się ze mną mój nieżyjący
już przyjaciel, a których nigdy nie brałem na poważnie, gdyż wydawały mi
się zbyt fantastyczne, aby były prawdziwe. (Co ciekawe, mimo wrodzonego
optymizmu wierzył, że Tołstoj miał rację, mówiąc:„ Przeżywamy nasze życie,
grając kartami, które nam rozdano"). Teraz kiedy już zszedł ze „sceny
życia", przypomniałem sobie, iż zawsze zarzekał się na wszystkie świętości,
że to najprawdziwsza prawda. A ja mimo wszystko przypisywałem to jego nazbyt
wybujałej wyobraźni.
I kiedy tak zacząłem zastanawiać się nad tym wszystkim, przyszła mi
do głowy pewna hipoteza, która mogłaby wytłumaczyć te wszystkie dziwne i tajemnicze zdarzenia, a przy okazji i wiele innych (mylnie uważanych jako
"zagwozdki dla racjonalistów''). Nawet jeśli wyda się wam ona
niewiarygodna, to nie oznacza wcale, iż jest ona nieprawdopodobna,… czy może
odwrotnie? Nieważne! Sami się zresztą przekonajcie, cóż wam szkodzi?
Aby wyjaśnić wam na czym mój pomysł polega, muszę odwołać się do
innej hipotezy (albo jak kto woli: do jednej z religijnych prawd), mianowicie
naszych niematerialnych współbraci w rozumnie: aniołów.
Św. Tomasz z Akwinu, który sam
później otrzymał tytuł Doktora Anielskiego, tak uważał: „Anioły
przybierając cielesną postać, czynią tak nie dla siebie, lecz dla nas".
Pomyślałem sobie: a gdyby było odwrotnie?;
nie dla nas tak czynią, lecz wyłącznie dla siebie? Dlaczego wszystko miałoby
się kręcić wokół człowieka i jemu służyć? Czy to nie jest aby zbyt
egocentryczny punkt widzenia? A czy nie do pomyślenia jest taka oto historia?:
Pewnego razu do Stwórcy, który siedział w niebie na swym pięknie rzeźbionym,
alabastrowym tronie i słuchał ze znudzoną miną śpiewów anielskich, przyszła
delegacja aniołów. Pod przewodnictwem — jakże by inaczej — pierwszego
anioła Boga, Satanaela, który jako najmądrzejszy z braci anielskiej,
tradycyjnie już uczestniczył w takich przedsięwzięciach. I teraz także jako
pierwszy zabrał głos. Bóg uciszył gestem dłoni chóry anielskie, rad w duchu, iż ktoś wybawił go od tej „rozrywki" i zwrócił swe zadowolone
oblicze ku przybyłym. Satanael wtedy rzekł: — „Wybacz Panie, iż
przeszkadzamy ci w takiej chwili…" — lecz on wykonał gest, który mógł
oznaczać: — „Nie ma o czym mówić, o co wam chodzi?" Anioł zatem
kontynuował: — „Chcieliśmy cię Panie prosić, abyś stworzył nam jakieś
rozrywki w niebie, które by uatrakcyjniały naszą monotonną egzystencję…" — przerwał, bo Stwórca wyprostował się na swym tronie i popatrzył po
przybyłych aniołach.
„Słucham?" — spytał, jakby niedowierzając własnemu zmysłowi słuchu.
Więc Satanael odparł szybko w imieniu wszystkich: — „Panie, nie zrozum nas
źle! Lecz faktem jest, iż swój czas spędzamy na śpiewaniu, graniu
na harfach, na kontemplacji twojej boskiej osoby,… i nic poza tym! Nie chcę
przez to powiedzieć, iż nie sprawia nam to przyjemności; wprost
przeciwnie!" — zastrzegł się szybko, podkreślając gestykulacją swą
prawdomówność. — „Biorąc jednak pod uwagę, iż jesteśmy nieśmiertelni — przez całą wieczność pozostanie nam nic innego nie czynić?… toż
zanudzimy się na śmierć, jeśli nie wymyślisz Panie dla nas jakichś
atrakcji, rozrywek,… czy ja wiem jeszcze czego?" — anioł umilkł jakby
nie był pewien, czy nie na zbyt wiele sobie pozwala.
Ponieważ Stwórca nie odzywał się, przyglądając się im z tajemniczą
miną, Satanael popatrzył po swoich towarzyszach, którzy wymownymi
spojrzeniami dodawali mu otuchy, kryjąc się jednak za jego plecami. Więc
archanioł spojrzawszy odważnie w boskie oblicze, rzekł: — „Zechcesz Panie
przychylić się do naszej prośby? Stworzysz nam taką rzeczywistość, której
istnienie — albo przynajmniej oglądanie jej — byłoby bardziej ciekawe; pełne
przygód, niespodzianek, emocji i różnych innych przeżyć, których nawet nie
potrafimy sobie wyobrazić, lecz których jesteśmy pozbawieni? … Czy zechcesz
Panie to uczynić w swojej nieskończonej łaskawości i wspaniałomyślności?
Przecież to dla ciebie żaden problem, prawda?" -
Stwórca jeszcze przez chwilę przyglądał im się uważnie, patrząc po
nieludzko pięknych obliczach aniołów. Myślał w tym czasie: — „Chyba nieco
przesadziłem w tej doskonałości moich pierwszych stworzeń. Oni przecież nie
są w stanie zrobić czegokolwiek bez mojej wiedzy i zgody. Chociażby sprawa, z którą do mnie przyszli; zamiast wymyślać i organizować sobie jakieś
rozrywki i przyjemności na własną rękę, oni z tym zwracają się do
mnie,… żałosne!" — Bóg pokręcił głową z wyraźną dezaprobatą. -
„Choć z drugiej strony patrząc, po prawdzie, jakież to rozrywki — prócz
duchowych uniesień — mogą mieć istoty niematerialne?… Nie,… no,… muszę w jakiś sposób pomóc bidulkom, aby mi się nie frustrowali przez resztę
wieczności! Nuda to straszna rzecz,… nawet dla aniołów jak się okazuje!" — postanowił im pomóc w miarę swoich boskich możliwości.
Po dłuższej chwili niepewności, Stwórca roześmiał się,
odchylając się do tyłu na swym pięknym, alabastrowym tronie. Aniołowie stojący
za Satanaelem odetchnęli z ulgą w tym momencie. — „A więc chodzi wam o rozrywkowe życie, bogate w różnorodne przeżycia, atrakcyjne emocjonalnie, w szerokiej gamie odczuć?! Wybaczcie, że wcześniej o tym nie pomyślałem,...
Pewno, iż to żaden problem dla mnie, czyż nie jestem Bogiem wszechmocnym?!...
Macie jakieś konkretne pomysły może?" — Bóg zwrócił się do aniołów,
którzy podeszli teraz śmielej bliżej i otoczyli jego tron ciasnym
wianuszkiem. Zaczęli jeden przez drugiego mówić: — „Nie, Panie,… nie mamy
pojęcia nawet, jakby mogła wyglądać taka rzeczywistość, albo cokolwiek
innego. Liczymy na twoją wyobraźnię i inwencję,… i na wspaniałomyślność,
oczywiście!" -
Bóg uniósł w górę dłoń, przerywając ten nieskładny chór głosów.
Zamyślił się głęboko, a pośród braci anielskiej zapanowała cisza
„jakby makiem zasiał". Jedynie przybywało ich coraz więcej do sali
tronowej, jak gdyby instynktownie wyczuwali, iż rozgrywa się tu jakieś ważne
dla nich wydarzenie. Stwórca w zamyśleniu patrzył gdzieś w nieokreśloną
dal nieobecnym wzrokiem, aż w końcu klasnął w dłonie i oznajmił
zgromadzonym aniołom dobrą nowinę:
"Posłuchajcie, co wymyśliłem; ponieważ jesteście
istotami niematerialnymi i doskonałymi jak tylko może być doskonałe moje
stworzenie, jako takie więc, nie macie żadnych potrzeb związanych ze swoją
niematerialną egzystencją. Połączenie tych cech powoduje, iż nie jesteście w stanie uczynić jakiegokolwiek zła; świadomie czy nieświadomie nawet. Ujmując
to inaczej; jest to dla was biologicznie niemożliwe.
Waszym przeznaczeniem jest być dobrym, czynić tylko dobro, wyłącznie dobro i nic poza nim. Dlatego wasza egzystencja pozbawione możliwości obcowania ze złem,
może wydawać się wam — przyznaję — monotonna i nieciekawa. … Zatem,
aby ją uatrakcyjnić emocjonalnie i wzbogacić szerszą gamą doznań — a jednocześnie nie zbrukać waszej niewinnej natury pierwiastkiem zła — wymyśliłem
takie oto rozwiązanie, tego skądinąd ciekawego problemu; stworzę wam rzeczywistość materialną, wielowymiarową..."
Na dźwięk tych słów głośny szum podniósł się pośród
zgromadzonych aniołów. Przekazywali sobie te zagadkowe słowa Stwórcy jeden
przez drugiego, a do kogokolwiek one dotarły, budziły zdumienie i ciekawość.
Wyrażane częstokroć stłumionymi okrzykami nawet, przez tych, którym nie udało
się w porę przysłonić ust po wysłuchaniu tej szokującej nowiny. Aniołowie
bowiem już od dawna wiedzieli o takiej możliwości kreacji rzeczywistości
przez ich Stwórcę, lecz jak dotąd nie zetknęli się z tym fenomenem osobiście.
Krążyły tylko pośród nich legendy na ten temat, tak dziwaczne i nieprawdopodobne — określane mianem „niestworzonych rzeczy" — iż chyba
nikt spośród nich nie brał ich na poważnie, traktując je jak umysłową
rozrywkę i grę wyobraźni szukającej zajęcia.
1 2 3 4 5 Dalej..
« Powiastki fantastyczno-teolog. (Publikacja: 05-06-2008 )
Lucjan Ferus Autor opowiadań fantastyczno-teologicznych. Na stałe mieszka w małej podłódzkiej miejscowości. Zawód: artysta rękodzielnik w zakresie rzeźbiarstwa w drewnie (snycerstwo). Liczba tekstów na portalu: 130 Pokaż inne teksty autora Najnowszy tekst autora: Słabość ateizmu | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 5918 |
|