Kościół i Katolicyzm » Doktryna, wierzenia, nauczanie » Święci i poświęceni
Polemika o św. Stanisławie [2] Autor tekstu: Gandamar i M. Agnosiewicz
2. Bolesław Śmiały nie na darmo miał taki przydomek jaki miał. Był to polityk w istocie śmiały, ryzykancki, energiczny i ambitny, czego dowodzą dwie wyprawy kijowskie i pomyślnie przeprowadzone wojny z Czechami i Węgrami.
3. Rycerstwo i możnowładztwo w monarchii stanowej bardzo niechętnie widziało w królu
ABSOLUTNEGO WŁADCĘ. Uważali oni monarchę za primus inter pares — nic więcej.
4. Silna osobowość Bolesława II, jego pomyślne wojny, sprawna polityka wewnętrzna i ambicje
centralizacji władzy w jednym ręku, niechybnie sprowadziły na niego niechęć możnowładztwa.
Ta niechęć przerodziła się z czasem we wrogość, kiedy w 1075 roku Bolek II dokonał wielkich
nadań ziemskich na rzecz KOŚCIOŁA (!!!), z pominięciem możnych i rycerstwa. W dodatku w Boże
Narodzenie 1076 roku zdobył koronę królewską.
5. Dla uspokojenia szlachty król zorganizował w 1077 roku drugą wyprawę kijowską, która okazała
się sukcesem, ale w jej trakcie część rycerstwa opuściła go na wieść o buntach poddanych i wiarołomstwach żon. Informacji o tych buntach nie można traktować poważnie. Wojciechowski wykazuje,
że jest to źródłowo absolutnie nieuzasadnione. A historyjkę z wiarołomstwem żon możemy włożyć
między bajki (lub legendy). Żony zawsze były wiarołomne, nie mogło być więc tak, iż nagle stały
się bardziej wiarołomne.
6. Gall Anonim przedstawiał z początku Bolesława II jako króla szczodrego,
ale pod koniec rządów zaznacza, że stał się okrutnikiem — prawdopodobnie nie mógł wybaczyć
opuszczenia go na Ukrainie.
7. Możni wobec coraz silniejszej władzy króla i jego coraz bardziej pysznego zachowania,
zorganizowali spisek. Taki konflikt między stanem rycerskim i królem był bardzo niebezpieczny
dla całego państwa.
8. Gdzie w tym wszystkim jest św. Stanisław. Ten od 1071 roku jest biskupem krakowskim z nadania
właśnie Bolka, co świadczy, że cieszył się jego zaufaniem.
Sądzę, że nie można snuć takich supozycji. Przecież to nieprawda, że biskupami
zostawali ci, którym ufał król.
9. Biskup wywodził się również z możnowładztwa, więc w konflikcie opowiedział
się za możnymi, co nie oznacza, że od początku z nimi trzymał lub że brał udział w spisku.
Gall nie rzucałby słów na wiatr. Zważ zwłaszcza to, iż było to dla niego
niekorzystne, gdyż pisał na dworze władcy wywodzącego się od buntowniczego króla, a informacje
otrzymywał od innych biskupów.
10. Kluczowe dla całego zagadnienia jest zdanie sobie sprawy z realiów monarchii
stanowej. ...
Jeśli to jest kluczowe, to cała argumentacja upada. Czy naprawdę sądzisz,
że w tych okolicznościach nie można mówić o nim jako o zdrajcy ? Nawet jeśli byśmy próbowali
przenosić to pojecie na ówczesne realia, to obiektywnie oceniając sytuację spiskowanie przeciwko
królowi (czy też jak wolisz poparcie spiskowców) stało w ówczesnej sytuacji absolutnie na bakier z polską racja stanu. Logiczne jest więc uznanie go za zdrajcę.
Przecież nawet Łysiak o tym pisał, a on nie rzuca słów na wiatr, daleki jest też od pustego
antyklerykalizmu.
...To nie jest ani monarchia patrymonialna — jak u Karola Wielkiego, państwo
jest prywatną własnością monarchy — ani też monarchia absolutna — państwo to król, jak u Ludwika
XIV. Monarchia stanowa polega właśnie na równowadze między królem, a rycerstwem i pozostałymi
stanami. To, że możni — czy nawet biskup, co nie jest pewne — zorganizowali spisek, nie oznacza
automatycznie zdrady.
Oznacza zdradę np. w sensie wiarołomstwa (przy otrzymaniu inwestytury biskupiej
składał królowi przysięgę na wierność — złamał ją i już jest zdrajcą. Tyle wystarczy, nawet jeśli
pominiemy kwestię zdrady interesów narodowych. Pominąć jej jednak nie możemy.
Tak samo jak Hieronim Radziejowski, który sprowadził na Polskę potop szwedzki,
nie był uznany za zdrajcę, chociaż w dzisiejszych kategoriach można by mu to zarzucić.
Musimy pewne fakty oceniać w oderwaniu na ówczesnych kryteriów. Relatywizowanie
pojęcia zdrady zawsze musi być niezwykle ostrożne.
Co prawda w XVII wieku Polska nie była już klasyczną monarchią stanową,
ale należy zdawać sobie sprawę z silnej pozycji szlachty w Polsce — zawsze była silna.
To cecha charakterystyczna dla naszego kraju — brak silnej władzy monarszej. Tylko najpotężniejsi
królowie w Polsce mogli działać w miarę samodzielnie, bo zawsze stan szlachecki uważał, że ma
prawo współtworzyć politykę państwa. Nie była to żadna zdrada, po prostu tak funkcjonował
ówczesny ustrój. dlatego nie można uznać biskupa Stanisława za zdrajcę. Po pierwsze dlatego,
że wcale nie jest pewne czy w spisku brał udział, ...
Oczywiście nie jest do końca pewne. W sumie to nic nie jest do końca pewne
na tym świecie, ale musimy stosować odcienie pewności i w razie znacznego zaczernienia obrazu
przyjmować, że tak w istocie się zdarzyło. Usilna apologetyka osoby, w stosunku do której zbyt
wiele okoliczności dowodzi na jej niekorzyść, może być udziałem ludzi którzy mają w tym jakiś
interes, np. ideologiczny, ale czy my możemy tak postępować ?
...a po drugie dlatego, że nawet spiskujący możnowładcy zdrajcami nie byli — po
prostu starali się poskromić ambitnego władcę, który przestawał się z nimi liczyć. Biskup stanął
po stronie spiskowców. To wszystko.
Dobrze, przestańmy więc mówić o zdradzie, doprecyzujmy — mowa o „zdradzie
interesów państwa polskiego". W tym sensie spiskowcy byli zdrajcami. Również biskup. Ale
nie tylko. On zdradził również interesy innej instytucji, której podlegał — Kościoła katolickiego.
Jest więc zdrajcą po trzykroć.
Poćwiartowanie biskupa zostało przez ogół szlachty uznane za kolejny przejaw
okrucieństwa, uznano go niegodnym sprawowania władzy i rycerstwo pomaszerowało na Kraków.
Bolesław został przez wszystkich opuszczony i musiał uciekać. Ten wielki — niewątpliwie — król
zapomniał w jakim kraju żyje.
Nie można się z tym zgodzić. Odrąbanie członków było karą TYPOWĄ za takie
przestępstwo. Powtórzmy: za zdradę ucinano kończyny, nie był więc to przejaw okrucieństwa.
Niestosowne i nieprawidłowe było jedynie zastosowanie tej kary w stosunku do osoby duchownej,
gdyż były one z tego wyłączone.
Uff… Mam nadzieję, że to wystarczy. Jeśli chciałbyś dowiedzieć się czegoś
więcej szczerze polecam lekturę Grudzińskiego. Warto także zajrzeć do autora nazwiskiem
Tocquevill — pisze sporo o monarchii stanowej i panujących w niej prawach.
Pozdrawiam.
Waldemar Kopacki.
Jak więc wytłumaczyć to, że jeszcze w XII Krzywousty rozporządzał Polską w testamencie ? Polska w tym wieku była jednak monarchią patrymonialną. W związku z czym poniższe
argumenty znacznie tracą na sile.
Po pierwsze ten tak zwany testament, wcale testamentem — ostatnią wolą — nie był. Był to dokument, który można nazwać ustawą sukcesyjną. Sporządzony kilka lat
przed śmiercią władcy, W CELU ZAPOBIEŻENIA PODZIAŁOM I WALKOM BRATOBÓJCZYM. Krzywousty
nie rozporządzał więc tak sobie — jak chciał — ziemiami Polski, lecz w porozumieniu z
ożnymi — oni zaprzysiężyli ową ustawę — chciał zadowolić wszystkie swoje dzieci. Nie udało mu się.
Po drugie władza panów feudalnych była na tyle silna w XI i XII wieku, że Polskę spokojnie można
nazwać monarchią stanową — to fakt historyczny. Po trzecie poniższe argumenty pozostają w sile.
W żaden sposób nie da się obronić tezy, że w XI w. Polska była monarchią stanową. W XI w. byli możni, to fakt. Nie było jednak wyodrębnionych stanów, więc nie można mówić o istnieniu monarchii stanowej bez stanów. Najwcześniej wyodrębnił się stan duchowny — w XIII
w. Nieco później rycerski — XIII/XIV w. Tak też uważają historycy. Można się powołać na
dziesiątki lub setki przykładów w których periodyzacja wiek XI nieodmiennie umieszcza w ramach
monarchii patrymonialnej. Podam jeden tylko przykład: prof. Juliusz Bardach w „Historii
ustroju i prawa polskiego": "(...) 2.Monarchia patrymonialna (druga połowa X w. — trzeci
dziesiątek lat XIV w.). Okres ten dzielimy na dwa podokresy: a) monarchii wczesnośredniowiecznej
(do 1138 r.) i b) rozbicia dzielnicowego, zakończonego koronacją Władysława Łokietka (1320).
3. MONARCHIA STANOWA (1320-1454)"
> Informacji o tych buntach nie można traktować poważnie. Wojciechowski
wykazuje, że jest to źródłowo absolutnie nieuzasadnione. A historyjkę z wiarołomstwem żon
możemy włożyć między bajki (lub legendy). Żony zawsze były wiarołomne, nie mogło być więc tak,
iż nagle stały się bardziej wiarołomne.
Przyczyny opuszczenia Bolesława II nie mają znaczenia (te, które podałem
to zwykłe przypuszczenia) — WAŻNE, ŻE RYCERSTWO GO OPUŚCIŁO, ...
Mylisz się pisząc, iż nie mają one znaczenia. Owszem mają. Bowiem teoria o buncie
rycerstwa znajduje się tylko na kartach opowieści Kadłubka, który chciał nią zbudować swoją
misterną teorię o niesprawiedliwości króla który srogo, i oczywiście niesprawiedliwie, karał
swych poddanych. To wszystko miało z kolei wywołać jakoby powszechne niezadowolenie rycerstwa z jego rządów i w efekcie „zegnanie". Faktem jednak pozostaje, iż o spisek podejrzewa się
jedynie możnowładztwo i dużo pewniejsze jest to iż to oni doprowadzili do wygnania króla, a nie
jakieś powszechne niezadowolenie. Uprawdopodania to znacznie fantazyjny opis Kadłubka o „gromadnym
nierządzie niewieścim", którego chyba nikt nie bierze poważnie. Jeśli taki bunt w istocie by
wybuchł czy można sądzić, że król mimo tego podążałby dalej na Wschód zostawiając
rebelię wewnątrz kraju ? On może był odważny, ale nie głupi ! Poza tym na pewno znał dzieje
swojego poprzednika Mieszka I (były wówczas niebezpieczne bunty wewnętrzne). On zawróciłby
wraz ze swymi wojami, aby poskromić ten Kadłubkowy bunt. A tu proszę nie dość, że Bolesław
miał chcieć bieżać dalej z wszelkimi znamionami szaleństwa, to jeszcze w dodatku miał srogo
karać tych, którzy poskramiali bunt wewnątrz jego państwa. To jakiś żart, który nieopatrznie
prześliznął się do podręczników szkolnych ! W istocie rycerstwo nie mogło się zbuntować przeciwko
Bolesławowi. Powołam się jeszcze na fragment Łysiaka: "owe bunty to kolejny absurdalny wymysł
Kadłubka — nic takiego nie miało miejsca, nie ma na ten temat żadnych źródeł, a przeczą temu
wszelkie przesłanki, które ostatnio (1982) zanalizował Tadeusz Grudziński, by w konkluzji nazwać
Kadłubkowe enuncjacje „całkowicie sztuczną konstrukcją kronikarza". I to nie nowość, już Brückner
stwierdził: „Bunt szlachty w wyprawie kijowskiej r. 1078/1079 jest późną bajką". Na bajdach
oparto wyrok, który wlecze się za narodem do dzisiaj niby złowieszczy cień !"
...A TO ZNACZY, ŻE NIE BAŁO SIĘ GO — UWAŻAŁO GO ZA PIERWSZEGO MIĘDZY RÓWNYMI, A NIE ZA NIEZALEŻNEGO WŁADCĘ.
1 2 3 4 5 Dalej..
« Święci i poświęceni (Publikacja: 16-05-2002 Ostatnia zmiana: 12-11-2005)
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 70 |