|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Kościół i Katolicyzm » Doktryna, wierzenia, nauczanie » Święci i poświęceni
Polemika o św. Stanisławie [4] Autor tekstu: Gandamar i M. Agnosiewicz
Nie miałem na myśli niepewności agnostyckiej, ale niepewność historyczną.
Po prostu nie można z wystarczającym historycznym prawdopodobieństwem udowodnić biskupowi
zdrady, więc — zgodnie z elementarnymi zasadami sprawiedliwości — należy zastosować domniemanie
niewinności. Co nie znaczy negowania udziału w spisku. Oczyszczasz go tylko na podstawie świadectwa mitomana Kadłubka, który w oczyszczeniu go miał interes, odrzucasz zaś wcześniejsze i dużo pewniejsze świadectwo
Galla, który nie miał absolutnie żadnego (!!!) interesu aby pisać o zdradzie biskupa (sam
to zaznacza!), jedynie poza tą okolicznością, że była ona faktem. Zasada domniemania niewinności
tak nie działa. Jeśli chciałbyś być więc konsekwentny, to usiałbyś również odrzucić tezę o buncie w czasie wyprawy, gdyż pisał o nim jedynie Kadłubek, zaś Gall, bliższy wydarzeniom nic o nim nie
wspomina. Zastosowałeś jednak przy tym rozumowaniu nieprawidłową zasadę. Nie na domniemanie
niewinności należy się powoływać, które tutaj nie może zadziałać, jeśli chcesz mówić o sprawiedliwości, należy wziąć pod uwagę inną zasadę prawną: „Is fecit, cui prodest"
(sprawcą jest ten, komu przyniosło to korzyść). Chyba nie muszę Ci wskazywać ile interesów
miał Stanisław występując przeciwko Bolesławowi, że nadmienię choćby odbudowę niezależności
polskiego Kościoła z metropolią w Gnieźnie, co nie było mu absolutnie na rękę (mimo, że szło w parze z interesem polskiego Kościoła), a o projekcie zwiększenia liczby biskupstw, co wiązało
się z uszczupleniem domeny Stanisława, już nawet nie wspomnę. Już masz część odpowiedzi na
następne Twoje pytanie.
W jaki sposób zdradził KK ???
Jak to? Czy sądzisz, że Stanisław działał w interesie Kościoła ?
a) On działał przeciwko powszechnemu Kościołowi katolickiemu, gdyż
uderzenie w sprzymierzeńca papieskiego było uderzeniem w samego papieża. Czy
sądzisz, że Grzegorz Wielki poparłby działania biskupa krakowskiego? Bolesław
był mocnym filarem papieskiej siatki, problemy wewnętrzne w Polsce realnie wpłynęły
na osłabienie papieża i na jego destytucję. Jeśli nie dowierzasz, że były
to posunięcia antykościelne to proszę abyś wytłumaczył dlaczego po
zegnaniu Bolesława Polska oderwała się de facto od prawowiernego papieża i aż do początków XII w. stała po stronie antypapieża?
b) Jednak nie tylko w powszechny Kościół uderzył Stanisław. Działał
również przeciwko polskiemu Kościołowi. Bolesław przystępując do obozu
papieża opowiedział się jednocześnie za jego reformami w polskim Kościele.
Chyba zgodzisz się ze mną, że były to reformy w interesie Kościoła, a nie
przeciw niemu? Porażka Bolesława odsunęła wprowadzenie reform kluniackich w Polsce o trzy wieki! Przypomnę jeszcze, że Stanisław został potępiony przez
sąd synodalny, czyli przez samego arcybiskupa!
Aby ostatecznie rozwiać Twoje wątpliwości odnośnie antykościelnych działań
biskupa krakowskiego przytoczę fragment wypowiedzi Łysiaka: "Św. Stanisław zniszczył,
po pierwsze: innego świętego, Najwyższego Pasterza i głównego
obrońcę Kościoła — Grzegorza VII (czyż nie jest to zdrada Judaszowa?), po
drugie: niepodległość Polski, która z największego mocarstwa środkowo-wschodniej
Europy przekształciła się bezzwłocznie w jedno z najsłabszych księstw, po
trzecie: niepodległość polskiego Kościoła (po wygnaniu Śmiałego w metropolii gnieźnieńskiej i w innych diecezjach zasiedli naznaczeni przez
cesarza biskupi niemieccy). Jak na jednego świętego konto antykościelnych i antyojczyźnianych osiągnięć duże"
Jakie interesy państwa polskiego ??? Wówczas w interesie państwa było
sprawiedliwe rządzenie,...
:-)))) A cóż to znaczy sprawiedliwe rządzenie ? Proponuję nie posługiwać
się terminami o tak trudnej do sprecyzowania konotacji.
...a to oznaczało rządzenie w zgodzie z rycerstwem.
Rycerstwo go popierało, przeciw byli tylko możni
Równie dobrze można uznać Bolka II za zdrajcę interesów państwa polskiego,
bo swoimi absolutystycznymi ambicjami zburzył spokój wewnętrzny, nie licząc się z rycerstwem.
Jeszcze raz przypominam — nie można stosować dzisiejszych kategorii do XI wieku !!!
[Przez cały czas mieszasz rycerstwo z możnowładztwem. Musisz to koniecznie
rozgraniczyć, wówczas Twe argumenty nabierają innej wymowy.]
Mówienie o Bolesławie jako o zdrajcy interesów państwa jest już
nieporozumieniem zbyt grubymi nićmi szytym. Nie mogę zrozumieć dlaczego tak
się ZAPĘDZIŁEŚ oraz dlaczego dyskutując o tym królu piszesz o nim z lekceważeniem „Bolek". Pominę tu własne oceny, to nie współgra również z opiniami zdecydowanej większości historyków zajmujących się tamtym okresem. — Tytułem przykładu podam choć tak wyważonego historyka jak Gieysztor: "Aktywność
Bolesława przynosiła do czasu wyniki świetne i osiągane z konsekwencją, której
nie sposób przecenić", był to rządca, którego "dziedzictwem wewnętrznym — twardym prawem książęcym regulującym ŁAD PUBLICZNY i eksploatację ludności,
organizacją kościelną uzupełniającą ówczesną państwowość, systemem
monetarnym, który zapewnił obfity własny pieniądz srebrny — żyło jeszcze
parę pokoleń"; — Łysiak: "najlepszy — obok Batorego — władca Polski" — Gall Aninim, zwie go "najhojniejszym ze szczodrych" i podkreśla
"wieloraką zacność" (prawość, szlachetność), dając ją "na
wzór tym, którzy władają państwami ". — Najbardziej chyba powinna Cię jednak przekonać opinia historyka z Twego
obozu (krytyków Wojciechowskiego), Tadeusza Grudzińskiego, na którego się
powyżej powoływałeś: "W świetle całego swojego panowania rysuje się
on jako władca o niepospolitych walorach. Rzutki i ryzykancki polityk, potrafiący
dla osiągnięcia celu konsekwentnie prowadzić zawikłane gry polityczne na
arenie międzynarodowej, budować sojusze i koalicje, które umacniały jego
pozycję i osłabiały przeciwników. Na polu militarnym dał się poznać jako
zdolny i energiczny wódz (...) W polityce wewnętrznej okazał się mądrym władcą,
który poprowadził dzieło odbudowy gospodarczej kraju (...) Odbudował pod każdym
względem Kościół polski i umocnił jego siłę ekonomiczną."
Litanię chwały Śmiałego można by ciągnąć bardzo długo, ale nie jest to
monografia dotycząca jego panowania. Bolesław jako jeden z trzech (na ośmiu)
polskich władców
wczesnośredniowiecznych zdołał się koronować. Ale jego koronacja przynosiła
wymierne korzyści państwu polskiemu, którego ówczesnym interesem nie było
zaspokajanie wszystkich żądań możnowładztwa, lecz właśnie centralizm, który
dawał jedność i siłę.
Jednak Ty przez całą swą wypowiedź mylisz jeszcze inną kwestię — posądzasz
Bolesława o dążenia absolutystyczne. To jest nieprawda, opierająca się na
fałszywych opiniach, powierzchownie tylko oceniających ówczesną sytuację
publicznoprawną. Jak pisze prof. Bardach w "Historii ustroju i prawa
polskiego: "Wbrew tradycyjnym poglądom o nieograniczonej
(absolutnej) władzy pierwszych historycznych Piastów, należy stwierdzić, że
rada monarsza i wiece ograniczały ją w mniejszym lub większym stopniu".
Bolesław nie dążył do władzy absolutnej, lecz chciał realizować to co
Chrobry — silną władzę patrymonialną. To jest różnica. Tamte czasy były
okresem podbojów. Centralizm państwowy był warunkiem aby nie stać ich ofiarą
oraz umożliwiał działania ofensywne. Czy odzyskiwanie utraconych terenów było
sprzeczne z polską racją stanu? Czy była nią jakaś enigmatyczna "sprawiedliwość"?
Jak podkreśla wyraźnie nieco dalej prof. Bardach: "Monarcha -
uosobienie władzy państwowej, czynnik stabilizacji politycznej, zapewniający
względne bezpieczeństwo, wymiar sprawiedliwości i POWŚCIĄGAJĄCY SAMOWOLĘ
MOŻNYCH — posiadał ugruntowany autorytet wśród szerokich rzesz ludności".
Niestety samowola możnych (której Ty jednak odmawiasz miana zdrady) przeważyła
siły Bolesława, nie wątpię jednak, iż cieszył się on szerokim poparciem
ludności, stąd przecież tak pozytywne jego przydomki (patrz niżej). Lud go
kochał. No bo "jaki inny wniosek można wysnuć z przekazu Galla? I jak
się tłumaczy świętość Stanisława wobec tego morza
plebejskich łez?" (Łysiak) Miał jednak pecha w tym, że możni
stanęli frontem przeciw niemu, zawsze władca utrzymywał się gdyż możni
byli podzieleni na fakcję wzajemnie się zwalczające (środowisko dworskie i reszta możnych), jednak w przypadku Bolesława możni wystąpili jednogłośnie
przeciwko niemu i dlatego udało się go obalić, a nie z powodu jakichś
domniemanych buntów ludowych czy rycerskich.
Odrąbanie członków było karą TYPOWĄ za takie przestępstwo. Powtórzmy: za zdradę ucinano
kończyny, nie był więc to przejaw okrucieństwa. Niestosowne i nieprawidłowe było jedynie
zastosowanie tej kary w stosunku do osoby duchownej, gdyż były one z tego wyłączone.
Nie chodzi o formę śmierci, ale o samo skazanie biskupa na śmierć, za
sprzeniewierzenie się jego stanowisku i opowiedzenie się za racjami rycerstwa (zwłasza,
że to wcale nie oznaczało zdrady, czyli zasłużenia sobie na poćwiartowanie).
Nawet w monarchii absolutnej władca zabijający nieposłusznych biskupów byłby uznany za okrutnika.
Pomyśl — skoro zginął taką śmiercią to znaczy, że zginął za odpowiadającą jej
zbrodnię! To jest rozumowanie logiczne. Jedyne co można temu przeciwstawiać to jakieś
niepospolite okrucieństwa i zamiłowanie do bezprawia króla. Wiemy, że to nie są jego cechy.
Te cechy ma on tylko u późniejszych apologetów Stanisława. Aby zdać sobie z tego
sprawę wystarczy prześledzić historię jego przydomków — pokolenia najbliższe
jemu oraz relacji Galla mianowały go „Szczodrym",
„Wojowniczym" oraz „Śmiałym". Wszystkie te określenia były
bardzo pozytywnie świadczące o wizerunku króla w oczach jego poddanych, gdyż
były to określenia WZOROWEGO WŁADCY. Dopiero gdy okrzepła legenda Kadłubkowa
pojawił się przy jego imieniu inny przydomek — efferus, czyli „Groźny"
lub „Wściekły". Nadal nie przemawia to do Ciebie ?
Był również Bolesław królem sprawiedliwym — wszak nie był to jakiś samosąd,
ale wszystko odbyło się zgodnie z ówczesnym prawem — zebrał się sąd
synodalny, który potępił biskupa, zaś karę wymierzył mu monarcha. Wykonali
ją jego ludzie. Jak pisze historyk A. Gieysztor: "Znacznie później,
po kanonizacji św. Stanisława, powstał, ale nie utrwalił się epitet
ujemy." Ten epitet służył późniejszym historykom do rekonstrukcji
jego rzekomego charakteru. Nie wiadomo dlaczego zbywali oni milczeniem pozytywny
osąd króla przez jemu najbliższych.
Pozdrowienia
Waldemarus Profanus.
Być może ta kwestia Cię dotąd nie zajmowała. Jednak jestem przekonany,
że jeśli zainteresujesz się dokładniej okresem panowania Bolesława i jego osobą dojdziesz
do podobnych wniosków. Tak jak pisał Waldemar Łysiak: "Dorastając, czytałem zachłannie
wszystko, co historiografia poświęciła tej sprawie i coraz bardziej umacniałem
się jako członek obozu królewskiego. Nie było mi lekko rozdrapywać w sobie
tę polską ranę."
Pozdrawiam
Mariusz Agnosiewicz
1 2 3 4 5 Dalej..
« Święci i poświęceni (Publikacja: 16-05-2002 Ostatnia zmiana: 12-11-2005)
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 70 |
|