|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Kościół i Katolicyzm » Kościół i polityka
Teologia wyzwolenia czyli niekończący się spór między Atenami i Jerozolimą [1] Autor tekstu: Daniel Kolibowski
Analizę rzeczywistości przedstawionej w literaturze Zachodu, Erich
Auerbach rozpoczyna od przeciwstawienia sobie fragmentów dwóch starożytnych
tekstów literackich. Pierwszym jest fragment XIX-tej pieśni Odysei,
opiewający epizod powrotu Odyseusza do domu, drugim biblijna opowieść o ofiarowaniu Izaaka. Zdaniem Auerbacha, każdy z tych tekstów determinuje różne
postawy odczytywania, różne sposoby percepcji i zaangażowania w tekst.
Styl homerycki przetykany licznymi dygresjami i retardacjami, jest w swojej
strukturze „płaski". Każda sytuacja oraz zdarzenie bowiem opisywane przez Homera
rozbudowywane jest zarówno poprzez drobiazgowe opisy scenerii w jakiej dane
wydarzenie się dzieje, jak i poprzez dygresje, wyjaśniające szczegółowo wszelkie
zaszłości. Przykładowo zatem, gdy Myrmidonowie spieszą z pomocą ratować płonący
okręt „(...) autor znajduje dosyć czasu — stwierdza Auerbach — by nie tylko
wprowadzić wspaniałe porównanie z wilkami, nie tylko uporządkować hufce
Myrmidonów, ale także poinformować dokładnie o pochodzeniu niektórych dowódców."
[ 1 ]
Dla poczucia estetycznego Homera, nic nie może pozostać w ukryciu, cała
materia, z której utkane są zdarzenia i postacie musi zostać naświetlona.
Dlatego też „(...) pochód zjawisk odbywa się na pierwszym planie (...) w pełnej
teraźniejszości czasowej i przestrzennej". Tło staje się równie ważne jak plan
pierwszy lub, co bardziej adekwatne, w ogóle jest od pierwszego planu
nieodróżnialne. Ze względu na ową płaską strukturę narracyjną, stwierdza
Auerbach, eposy homeryckie są nieinterpretowalne. Ich świat jest bowiem w pełni
oświetlony, brakuje mu niedopowiedzeń, dwuznaczności, sugestii, które mogłyby
rozdzielać warstwę tego „o czym się opowiada", od tego co naprawdę „jest
opowiadane". Obrazy Homera są pełne, dlatego choć ujmują swoją plastycznością,
rozmachem i złożonością szczegółów świata przedstawionego, to przeznaczone są
jedynie do owego „podziwiania", do „uwodzenia", nigdy natomiast do poszukiwania
głębszych odniesień. „Nie odczuwamy potrzeby badania historycznego
prawdopodobieństwa tych opowieści, albowiem ich rzeczywistość jest dostatecznie
silna; Homer nas usidla, osnuwa nas swą przędzą, i to właśnie mu wystarcza. W owym 'rzeczywistym', istniejącym dla siebie samego świecie, w którego urok
zostajemy wciągnięci, nie ma nic innego poza owym światem; poematy Homera nic
nie ukrywają, nie wynikają z nich żadne nauki i nie jest w nich utajony żaden
podwójny sens. Homera można analizować (...) ale nie można go interpretować.
Wprawdzie kierunki późniejsze, nastawione na alegorię, wypróbowywały na tekście
Homera sztukę interpretacji; nie prowadziło to jednak do niczego. Homer opiera
się tego rodzaju traktowaniu; podejmowane na jego tekście interpretacje są
wysilone i dziwaczne, przede wszystkim zaś nie mogą skrystalizować się w jakąś
jednolitą doktrynę."
[ 2 ]
Całkowicie odmienny jest natomiast powściągliwy styl narratorów biblijnych i równie odmienną postawę czytelnika przez to kształtują. Historia Abrahama i Izaaka, która służy Auerbachowi za przykład, jest jego zdaniem przedstawiona
zdawkowo i fragmentarycznie. Narrator nie zagłębia się w ową historię, nie
rozświetla powodów, dla których podejmowane są takie a nie inne decyzje.
Podobnie jest z bohaterami tej opowieści. Nie „portretuje" się ich działań, a jedynie szkicuje i tylko w owych nieznacznych szkicach są one nam dostępne.
Narrator udostępnia każdą postać wyłącznie w pewnych odsłonach (w przypadku
opowieści o Izaaku bardzo dramatycznych). Efektem takiej narracji jest zatem
konieczność uszczegółowienia, doprecyzowania, niejako uzupełnienia tekstu. Owo
uzupełnienie jednak nie dotyczy elementów świata przedstawionego; nie kolor
nieba, czy strój, jak to miało miejsce u Homera, jest tutaj istotą. To co
podlega konkretyzacji i wyjaśnieniu to wola Boga, ona to bowiem zamieszkuje
opowieść na preferowanych warunkach stanowiąc jednocześnie dla opowieści punkt
odniesienia. Z ulokowania w przestrzeni literackiej nie tyle samego Boga (wszak w Iliadzie i Odysei świat przedstawiony również zamieszkują bogowie) ile boskiej
woli, wynika więc wertykalna postawa interpretacyjna. Jej sensem jest
odczytywanie z dostępnych w przekazie fragmentów i zarysów boskiego zamiaru,
wskazówki, upomnienia lub obietnicy. Jak stwierdza Auerbach cechą
charakterystyczną takiego nastawienia jest również i to, iż nigdy nie ustaje tu
chęć dotarcia do istoty opowieści.
[ 3 ]
Autor Mimesis twierdzi bowiem, iż wpisanie w konstrukt narracyjny woli
Boga sprawia, że biblijne opowieści wymuszają interpretację nie tylko niejako w obrębie własnej całości świata przedstawionego, nie tylko wewnątrz własnej
historii, którą opowiadają, ale domagają się również porównywania wzajemnego i stawania obok siebie. Wola Boga jest dla nich wszak elementem wiążącym, motywem
przewodnim. Mało tego, pionowa struktura opowieści, w której uniwersum znajdują
się ukryte zamysły Boga oraz fakt, iż Biblia opiewa dzieje świata od stworzenia
aż po dzień Sądu Ostatecznego, kreuje czy też konstruuje pewną totalną postawę
interpretacyjną, stosowaną wobec całokształtu rzeczywistości."(...) Tekst
biblijny — stwierdza Auerbach — poprzez własną swą treść domaga się
interpretacji. Ale jeszcze dalej w tym kierunku prowadzą go jego roszczenia do
władzy nad umysłami. Nie zmierza on przecież, jak tekst Homera, do tego, abyśmy
na kilka godzin zapomnieli o naszej własnej rzeczywistości, ale pragnie
rzeczywistość tę sobie podporządkować; naszą własną egzystencję musimy włączyć w jej wizję, poczuć się elementami konstruowanej przezeń historii świata. (...) W przeciwieństwie do poematów Homera, [Biblia] zawiera jednak historię świata;
zaczyna się u początku wszechrzeczy, w chwili stworzenia świata, i pragnęłaby
zakończyć się w Dniu Ostatecznym, w chwili spełnienia obietnicy, która oznacza
koniec świata. Wszystko, co poza tym dzieje się w świecie, może być
przedstawione jedynie jako ogniwo owego związku; wszystko (...) musi stać się
częścią składową boskiego planu; ponieważ jest to możliwe tylko poprzez
interpretację ciągle napływającego, świeżego materiału, przeto potrzeba
interpretacji rozprzestrzenia się również na sfery rzeczywistości leżące poza
pierwotnym kręgiem żydowsko-izraelskim (...). W pewnym określonym sensie
interpretacja staje się zatem ogólną metodą pojmowania rzeczywistości; toteż za
każdym razem jakiś nowy i obcy świat, który pojawia się na horyzoncie i który
sam przez się byłby całkowicie nieprzydatny dla zużytkowania go w ramach
stworzonych przez żydowską tradycję religijną, musi być interpretowany tak, aby
znalazł miejsce w owych ramach."
[ 4 ]
Mamy tu zatem do czynienia z postawą odbiorcy radykalnie odmienną od tej jaka
towarzyszy tekstom Homera. Narracja w Odysei czy Iliadzie nie
wywiera bowiem presji na odbiorcę, nie zmusza go do poszukiwań. Autorzy biblijni
natomiast, z interpretacji czynią warunek konieczny uczestnictwa w tekście.
Mimo mocnej pozycji jaką w teorii literatury zajmuje koncepcja mimesis Ericha
Auerbacha,z przedstawionymi modelami postaw interpretacyjnych determinowanych
przez tekst, z całą pewnością można polemizować.
[ 5 ]
Nie jest jednak naszym celem wdawanie się w taką polemikę i udowadnianie, bądź
podważanie, słuszności wygłoszonych przez Auerbacha tez. Przywołanie ich nie
temu bowiem służyło. Naszym celem, jest przeniesienie postulowanych przez
Auerbacha postaw w nieco szerszy kontekst myślowy. Chodzi o uzupełnienie
zakładanych przez niego struktur narracji, o stojącą za owymi strukturami
aksjologię, a nic innego nie nadaje się chyba lepiej jako takie uzupełnienie niż
filozofia Lwa Szestowa, a konkretnie jego praca Ateny i Jerozolima. W zestawieniu z ową lekturą bowiem auerbachowskie postawy czytelnicze nabierają
sensu znacznie przekraczającego kontekst literaturoznawczy.
Interpretując zatem poprzez Szestowa ateński czy też horyzontalny model
światoobrazowania, stwierdzić można że jego radość katalogowania, prezentowania i szczegółowego opisywania wszelkich indywiduów, postaci, zdarzeń i zjawisk
mirakularnych bez budowania jakieś głębszej perspektywy, wynika z tego, iż nie
postrzega on tej feerii zjawisk jako chaosu, nie towarzyszy mu lęk przed ogromem i złożonością świata. Bazuje bowiem na przeświadczeniu, iż ów świat jest w gruncie rzeczy jednorodny w swej esencji i podlega niezmiennym prawom (czego
personifikacją są Mojry). A zatem, choć skład Areopagu, Kery, sfinks, Solon,
Hezjod, Erynie i Agamemnon są bytami różnymi to zamieszkują jedną i tą samą
przestrzeń, jedną i tą samą rzeczywistość. Substancja świata nie jest więc dla
posługującego się takim schematem przeżywania rzeczywistości ukrytą, jest mu
znana i oczywista. Jak poetycko wyraził to György Lukács w swojej Teorii
powieści: „świat choć tak rozległy wydaje się domem, bo ogień płonący w duszy jest tej samej natury co gwiazdy."
[ 6 ]
Efektem ubocznym pozostawania w takim uniwersum jest jednak pewna koncepcja
rozumności i skuteczności czynu. Działanie ludzkie bowiem, nabiera w takich
warunkach cech rozumności jedynie wtedy, gdy jest zgodne z ową esencją, gdy jest w niej poczęte i skończone. Czyn jest rozumny, kiedy nie podejmuje prób zamachu
na „naturę rzeczy", gdy nie próbuje rozbić jej praw, gdy zanurzony w istocie
świata — bezpośrednio w niej ginie. Rozsądny czyn wie, że doskonale przylega do
owej istoty i nie może jej przekształcać, podąża za esencją i nie przyjdzie mu
na myśl usuwanie jej z siebie, by zrobić miejsce czemuś co się nie zdarza. Stąd
bierze się owo amor fati, lub jak woli to określać Lew Szestow —
anankē stēnai. Autor Aten i Jerozolimy dostrzega wyraźnie zależność
między strażniczkami praw esencji a rozumnością opartą o umiłowanie losu.
Postawa ta jego zdaniem jest charakterystyczna nie tylko dla greckiego okresu
archaicznego. „(...) Przypominamy sobie, — mówi Szestow — że rozum z jego
charakterystyczną pewnością we własną nieomylność nieprzerwanie sugerował
Platonowi, że: 'Konieczność rzecz inna — z nią walka daremna, Jej nawet sam bóg
się nie oprze'. (...) Rozum oraz bogowie, których wychwala, są jednakowo bezsilni w walce z koniecznością. Co więcej, są zawsze bezsilni; rozum w pełni zdaje
sobie z tego sprawę i nie pozwalając, aby ktokolwiek wątpił w jego wiedzę,
odrzuca stanowczo i nieodwołalnie każdą próbę podjęcia walki z koniecznością,
jak gdyby odważyć się na coś takiego było szaleństwem."
[ 7 ]
Prawa esencji, które Szestow nazywa Koniecznością są bowiem niepodważalne i próżnym trudem jest się z nimi zmagać. "(...) Konieczność nie da się przekonać. A jeśli nie słucha przekonań i jest nieprzezwyciężona, trzeba zatem się przed nią
ukorzyć, czy jest to przykre czy też nie, bolesne czy też bezbolesne; ukorzyć
się i z góry wyrzec się bezcelowej walki (...)"
[ 8 ]
1 2 3 4 5 6 7 Dalej..
Przypisy: [ 1 ] Auerbach E., Mimesis .
Rzeczywistość przedstawiona w literaturze Zachodu. Warszawa 2004. s.32 [ 3 ] "Ponieważ w rzeczywistości tak
wiele rzeczy jest tu ciemnych i niedopowiedzianych i ponieważ wierny zdaje sobie
sprawę, że Bóg jest Bogiem ukrytym, przeto jego dążenie do interpretacji
znajduje coraz to nową pożywkę."
Tamże s. 41 [ 5 ] Owe głosy
polemiczne to m.in. Caroll D., Mimesis Reconsidered: Literature — History -
Ideology., Summer 1975; Gebauer G., Wulf C., Mimesis.
Culture, Art, Society.
Berkeley 1995. [ 6 ] Lukács G.,
Teoria powieści., Warszawa 1968. S.21 [ 7 ] Szestow L., Kierkegaard i filozofia egzystencjalna. Warszawa 2009. s.77-78 [ 8 ] Szestow L., Ateny i Jerozolima., Kraków 1993. s.93-94 « Kościół i polityka (Publikacja: 25-05-2010 Ostatnia zmiana: 26-05-2010)
Daniel Kolibowski Absolwent socjologii i kulturoznawstwa na UAM w Poznaniu. Obecnie pisze doktorat.
| Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 7317 |
|