|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
| |
Złota myśl Racjonalisty: "...powiem o kimś, że umie myśleć naukowo, kiedy potrafi myśli swe formułować jasno, wyrażać jasno, kiedy uznaje i wypowiada tylko te przekonania, które uzasadnić potrafi, kiedy i od siebie, i od drugich z nałogu już wymaga, żeby uzasadniali to, co głoszą, kiedy potrafi ocenić logiczną wartość rozumowań, które napotka, kiedy skutkiem tego nie pyta, kto mówi, ale pyta, co kto mówi i jak to uzasadnia,.. | |
| |
|
|
|
|
Kościół i Katolicyzm » Kościół i polityka
Teologia wyzwolenia czyli niekończący się spór między Atenami i Jerozolimą [7] Autor tekstu: Daniel Kolibowski
Na tym tle model wertykalny jawi się jako całkowicie nieprzystający do podziału
nagenus proximum i differentia specifica, ponieważ mimo tego że model ten
również zakłada Boga, to nie stanowi on żadnego genus, nie jest jednorodny, nie
ma znamion esencji, jest bowiem osobą, podmiotem działającym. Tym samym podział
na to co ogólne i gatunkowe oraz szczegółowe i partykularne załamuje się. Bóg
sam w tym momencie staje się Innym, jest Inną egzystencją. Oczywiście, podążając
za teistycznym wymiarem tej orientacji, jest On bytem potężnym, wszechwiedzącym i nieśmiertelnym, ale mimo wszystko jest jedynie Innym. Jego byt, to zbiór
zdarzeń, historii, zmian, a nie stałość i niezmienność. Bóg skonstruowany w ten
sposób, z racji swojej potęgi i zdolności stwórczych, wzywa do spotkania, do
podążania za nim w celu odbudowania zerwanej z Nim przez upadek więzi. W takich okolicznościach, kiedy to Bóg sam jest wymykającym się naszemu
doświadczeniu obcym, nasz ziemski Inny również otrzymuje prawo do całkowitej z nami nietożsamości, do heterogeniczności niesprowadzalnej do niczego co znamy.
Niedefiniowalność i nieoswajalność Innego wzmacniana jest dodatkowo przez fakt
niezdeterminowania wyborów Boga względem wspólnot zaangażowanych w historię
zbawienia. Choć istnieje bowiem Naród Wybrany to więź łącząca go z Bogiem nie
jest dana raz na zawsze, może ulec zerwaniu a wtedy na scenę wkroczy Inny. Dziś
zatem jesteśmy wybrańcami Boga, jutro natomiast cierpimy w niewoli
Nabuchodonozora. Podobnie jest z innym wspólnotami, dziś Jonasz nawraca Niniwę, a jutro Nahum będzie piewcą jej zniszczenia, dziś kamienujemy wyrzutków
społecznych, a jutro właśnie oni staną się bohaterami ośmiu błogosławieństw. Bóg
potrzebuje bowiem jedynie tych, z którymi jest w stanie odbudować na nowo
Królestwo, z którymi może odtworzyć pierwotną jedność. Nigdy więc nie możemy być
pewni tego, że oblicze Boga jest ciągle zwrócone w naszą stronę i że wciąż my
jesteśmy depozytariuszami boskiego zamysłu. Nie można zatem wykluczać Innego,
tak jak i Bóg go nie wyklucza; wręcz przeciwnie, musimy ciągle współuczestniczyć z Innym historii wyzwalania, musimy go ciągle uwzględniać w naszych działaniach.
Warunkiem koniecznym takiego współuczestnictwa w naprawie świata staje się w tym
momencie nieustająca rozmowa z Innym i nieustająca interpretacja Innego, zarówno w osobie Boga jak i w wymiarze ludzkim. Tylko tak bowiem, interpretując i współuczestnicząc, jesteśmy w stanie osiągnąć Królestwo Niebieskie.
Istnieje jednak druga, niepokojąca strona tej orientacji, biegunowo odległa od
postawy ateńskiej, czyli ciągły lęk i dyskomfort obecności Innego, to jak
trafnie określił analizujący spuściznę judeochrześcijańską Slavoj Žižek -
nieustająca histeria. Jego zdaniem „to, co najprawdopodobniej jest najwyższym
przykładem sceny religijno-ideologicznej interpelacji — ogłoszenie Dekalogu na
górze Synaj — stanowi dokładne przeciwieństwo, czegoś co pojawia się
'organicznie' jako wynik drogi samopoznania i samorealizacji. Tradycję
judeochrześcijańską należy zatem ściśle przeciwstawić newage’owskiej gnostyckiej
problematyce samorealizacji i samospełnienia. Gdy Stary Testament zachęca cię do
kochania i szanowania twojego bliźniego, to odnosi się to nie do twojego
wyobrażeniowego sobowtóra, lecz do bliźniego jako traumatycznej Rzeczy. W odróżnieniu od postawy w stylu New Age, która ostatecznie redukuje
Innego/Bliźniego do mojego zwierciadlanego obrazu lub kolejnego kroku na ścieżce
mojej samorealizacji (...) judaizm stanowi otwarcie tradycji, w której obcy
traumatyczny rdzeń na zawsze utrzymuje się w moim Bliźnim. Bliźni pozostaje
nieruchomą, nieprzeniknioną, tajemniczą obecnością, która mnie histeryzuje."
[ 63 ]
Ponieważ genezy całego tego modelu można się doszukiwać w kabale luriańskiej
zwolennicy orientacji jerozolimskiej, czy też uczestniczący w takim
światoobrazie, muszą zderzyć się z jeszcze jednym jeszcze bardziej traumatycznym
wnioskiem. Otóż, zgodnie z nauczaniem Izaaka Lurii do tikkun, czyli
naprawy świata powołany jest tylko człowiek. Żadne inne stworzenie nie jest
zdolne do podnoszenia iskier bożych, które w czasie kosmicznej katastrofy,
rzucone zostały w świat. Jedynie zadaniem człowieka jest zbieranie ich i wznoszenie ku niebu, ponieważ, i tu znajduje się źródło całej traumy — Bóg
potrzebuje pomocy. Tym samym, zdejmując z całej owej postawy ów język mocno
nasączony spirytualiami i konkludując jednocześnie całość rozważań, orientacja
jerozolimska uświadamia ostatecznie, że w procesie naprawy świata jesteśmy sami.
1 2 3 4 5 6 7
Przypisy: [ 63 ] Žižek
S., Kruchy Absolut., Warszawa 2009., s.117 « Kościół i polityka (Publikacja: 25-05-2010 Ostatnia zmiana: 26-05-2010)
Daniel Kolibowski Absolwent socjologii i kulturoznawstwa na UAM w Poznaniu. Obecnie pisze doktorat.
| Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 7317 |
|