Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
204.447.418 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 701 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
Ze wszystkich zboczeń seksualnych czystość jest najosobliwszym.
 Kościół i Katolicyzm » Kościół i polityka

Teologia wyzwolenia czyli niekończący się spór między Atenami i Jerozolimą [6]
Autor tekstu:

Tym samym zrozumiałe się również staje oburzenie Ratzingera zawarte w wymienianej już Instrukcji, na alternatywny model myślenia o samym Kościele. „'Teologie wyzwolenia' — mówi Ratzinger — (...) rozumieją przez Kościół ludowy Kościół klasowy, Kościół ludu uciskanego, który trzeba 'uświadamiać' mając na uwadze zorganizowaną walkę wyzwoleńczą. (...) Wychodząc od takiej koncepcji Kościoła ludowego, formułuje się krytykę samych struktur Kościoła. Nie chodzi tylko o braterskie upomnienie adresowane do pasterzy Kościoła (...). Chodzi o zakwestionowanie struktury sakramentalnej i hierarchicznej Kościoła, takiej jaką ustanowił sam Zbawiciel. Potępia się hierarchię i Urząd Nauczycielski jako obiektywnych przedstawicieli klasy panującej, którą należy zwalczać. Z teologicznego punktu widzenia stanowisko takie oznacza, że to lud jest źródłem urzędów i że może sam sobie, według swego wyboru wyznaczać kierowników duchowych, zależnie od potrzeb swej rewolucyjnej misji historycznej." [ 60 ] Jest to nie do przyjęcia dla indywidualistycznej i osobistej koncepcji zbawienia. Gdyby bowiem odnowa sumienia nie stanowiła sedna teologii, a były nią kwestie społeczne, sensowność działalności hierarchii staje pod znakiem zapytania.

Na uwagę zasługuje również fakt, iż dorobek teologiczny Stolicy Apostolskiej wymierzony w teologię wyzwolenia jest wyjątkowo skromny. Wynika on jednak nie tylko dysproporcji ilościowej między autorami należącymi do teologii wyzwolenia a hierarchią. Bierze się to również z tego, iż poza sporami doktrynalnymi Watykan podjął działania dyscyplinujące, a tego typu aktywność nie realizowała się na polu teologicznym. I tak na przykład: w Nikaragui czterej duchowni katoliccy, piastujący stanowiska rządowe zostali zawieszeni w pełnieniu obowiązków kapłańskich. Jeden z nich Fernando Cardenal (pod presją Watykanu) usunięty został z zakonu jezuitów. Na Leonardo Boffa z kolei po publikacji książki Kościół: charyzmat i władza nałożono karę „milczenia". Miał on obowiązek także dostarczać Kongregacji wszystkie swoje prace do ocenzurowania oraz został zmuszony do rezygnacji z redagowania brazylijskiego czasopisma teologicznego. Całkowicie wykluczony z Kościoła został również haitański duchowny Jean-Bertrand Aristide, ze względu na oskarżenie o przekroczenie granicy między religią a polityką. Z kolei Óscar Romero, arcybiskup z Salwadoru przedstawiając Janowi Pawłowi II listy ofiar represji ówczesnej dyktatury usłyszał, iż obowiązkiem księdza jest potępiać komunizm i wspierać te rządy, które prowadzą z nim walkę. Romero zamordowany został w 1980, do dziś nie doczekał się procesu beatyfikacyjnego mimo, iż w roku 1990 wniosek taki do Kongregacji ds. Beatyfikacji i Kanonizacji został złożony.

Czas na rozwiązanie zagadki i umieszczenie oponentów gdzieś w skonstruowanym wcześniej kontinuum rozciągającym się od Aten do Jerozolimy. W świetle zaprezentowanych pokrótce stanowisk teologicznych, zadanie takie zdaje się nie nastręczać specjalnych trudności. Teologia wyzwolenia ze swoją aktywnością w historii zbawienia jest wyraźnie jerozolimska, a pasywna wobec Najwyższej Istoty postawa hierarchów Kościoła lokuje się bardzo blisko Aten. Jednak samo naznaczenie teologii wyzwolenia emblematem „orientacji jerozolimskiej" a Watykanu emblematem „orientacji ateńskiej" nie stanowi celu ostatecznego. Znacznie bardziej ciekawa jest wypływająca gdzieś spomiędzy poszczególnych tez obydwu stron, realna by nie powiedzieć materialna, istota całego ateńsko-jerozolimskiego konfliktu. Jak postaramy się wykazać rdzeń tegoż konfliktu jest biegunowo odległy od wszelkich rozważań teologicznych.

Jak powiedzieliśmy na początku, horyzontalny model uznaje niejako, iż świat jest jednowymiarowy, że wypełnia go jedna esencja, jedna istota. Cała różnorodność zjawisk, zdarzeń, tworów, osób i bytów jest konsekwencją tejże esencji, jest jej emanacją. Odwołując się do znanych m.in. z epistemologii terminów można by powiedzieć, iż myślenie to przebiega w oparciu o podział na genus proximum i differentia specifica, gdzie genus proximum stanowi ową esencję czy istotę, a indywidualne byty stanowią ów „szczególny" jej przejaw. Ten stabilny obraz łatwo jednak zburzyć kiedy pojawia się Inny, czyli ten kogo status jest nierozpoznawalny względem istoty, ten którego byt jest nieokreślony, co do którego zachodzi podejrzenie, że nie podziela naszej esencjalnej tożsamości. Może być kimkolwiek, kobietą, giaurem, Latynosem, gejem, pewne jest jedynie to, że przez sam fakt pojawienia się zaprzecza wyznawanej pełni świata, zaświadcza swoim byciem o istnieniu luki w polu genus proximum, rozmywa jego granice. Dlatego też jest swoistym skandalem, którego pełnia i jej konieczność nie mogą znieść. Skandal Innego trzeba zatem rozwiązać. Drogą najprostszą nie jest wcale odmówienie Innemu istoty i eliminacja, ponieważ Inny już zaistniał, już się pojawił, wskazał lukę w esencji. Dlatego też lepszym rozwiązaniem jest zastosowanie jakiegoś subtelniejszego mechanizmu wykluczenia połączonego z procesem oswojenia, osłabiania skandaliczności egzystencji Innego. Drogą wiodącą do owego rozwiązania w orientacji ateńskiej jest poddanie go swoistej naturalizacji. Na czym ona polega? Właśnie na odmówieniu Innemu jego inności, skasowaniu jego swoistości, na uznaniu jego „przypadku", za zjawisko naturalne dla całego genus. Naturalizacja taka przebiega według prostego schematu, który mówi, iż jeśli jest jeden świat, jeśli istnieje niezmienna esencja-genus, to Inny z całą swoją odmiennością, ze swoim skandalicznym wymykaniem się esencji, jest jednak mimo wszystko jej objawem, jest tylko differentia specifica owego genus, owej istoty, owej natury. Uznaje się zatem, iż nawet negacja istoty w osobie Innego jest w gruncie rzeczy jednym z przejawów istoty. Można by domniemywać zatem że Inny w tym momencie staje się równym wobec tych, którzy uznają swoją przynależność do istoty. Nie do końca, ponieważ z drugiej strony w ów mechanizm wbudowane jest jeszcze dodatkowe zabezpieczenie przed Innym. Otóż, Inny, choć równy jest wszystkim podmiotom w swej istocie, to różni się mimo wszystko (różni go kolor skóry, obyczaje, orientacja seksualna, status majątkowy, płeć itd.) i nie można go tak po prostu włączyć w obszar „my". Nie jest jednym z nas i nigdy nie będzie, ponieważ nawet jeśli w jakiś sposób pozyska „nasze" cechy szczegółowe, oraz odrzuci wszelkie swoje własności indywidualne, to będzie jedynie imitacją nas samych. Cechy, których nabędzie zostaną wytworzone bowiem przez jego differentia specifica, a nie przez sama istotę. Poza tym, jeśli się nad tym głębiej zastanowić, to po co miałby to czynić, skoro i tak w ramach genus jesteśmy równi, po co miałby się zmieniać, jeśli istotowo jesteśmy tacy sami. Wystarczy zatem, że będzie tym kim jest, a przede wszystkim tam gdzie jest, oswojony i daleko od nas. [ 61 ]

Cała perfidia tego rozwiązania polega na tym, iż Inny choć zostaje włączony w naszą przestrzeń bezpieczeństwa ontologicznego, nigdy nie przestaje być nam równy, nigdy nie przestaje być Inny, a co najważniejsze, znaturalizowany w ten sposób, nie musi podlegać interpretacji. Inny staje się całkowicie transparentny, przezroczysty i zrozumiały, a przede wszystkim niemy. Nawet bowiem jeśli Inny próbuje coś zmieniać, nawet jeśli próbuje nas naśladować (na drodze pokojowej czy też poprzez jawny bunt), to jego działania i dążenia wyrastają nie z istoty, a z differentia specifica czyli czegoś co jest pozbawione jakiejkolwiek wagi, co jest drugorzędne. Jego słowa dążenia i akty woli są w tym momencie tak samo ważne jak inne cechy szczególne; jak kolor jego skóry, kształt czoła czy wzrost, są wliczonym w koszta działania istoty przypadkiem indywidualnej egzystencji.

Tak skonstruowany mechanizm naturalizacji może przejawiać się wielorako i konkretyzować się najróżniejszych sytuacjach, przypadek oswajania teologii wyzwolenia jest jednym z nich. Dla Watykanu skandalem ontologicznym było pojawienie się chrześcijanina-rewolucjonisty. Katolicy pochodzący z krajów Trzeciego Świata nie byli Innymi kiedy podzielali wiarę w Chrystusa Zbawiciela. Nie byli nimi również wtedy gdy zapragnęli (metaforycznie rzecz ujmując) posiąść differentia specifica sytych i bezpiecznych Katolików Zachodu. Innymi stali się dopiero w chwili kiedy zaczęli otwarcie domagać się wyzwolenia ze swojej nędzy materialnej na drodze aktywnego działania, na drodze walki, czy też wprost - rewolucji. Wtedy dopiero ich status zaczął być nierozpoznawalny względem istoty, podejrzany w obszarze esencji, wtedy stali się ontologicznym skandalem wymykającym się definicji, wtedy też trzeba było rozwiązać problem Innego.

Teologia hierarchów przypomniała więc, że najważniejszym aspektem człowieczeństwa jest jego duchowość, jego indywidualne „zacisze serca i sumienia", a cała „specyficzna reszta" jest tylko pochodną tej istoty. Nie jest zatem najważniejsze by ubodzy wierni Ameryki Południowej czy Afryki myśleli o takich wartościach jak dobra materialne, ponieważ są one drugorzędne. Jeśli jednak pragną takiej zmiany to powinni zacząć od przemian w „przestrzeni sumienia", z niego bowiem może wypłynąć zmiana owego szczegółu, owego differentia specifica jakim jest status materialny. Z drugiej strony jednak, jak to widzieliśmy w Instrukcji Bovone, wierni w zasadzie nie potrzebują zmian, ponieważ ich status jest szczególnie miły Bogu, wszak to ich, ubogich i nędzarzy, Bóg umiłował najbardziej, a jedynym zadaniem jakie im wyznaczył jest wierność i zawierzenie Bogu. Tym bardziej, że sam Bóg ofiarował swoje życie za innych nie szukając niczego dla siebie. Dlatego też i wierni powinni pozostać na swoich miejscach, by w ciszy i skupieniu oddawać się kontemplacji własnego sumienia, a swoją inność, swoją biedę i upokorzenie, powinni traktować jako pewną swoistość, jako cechę szczególną. Jak ujął to Joseph Ratzinger mówiąc o nędzy dotykającej kraje Trzeciego Świata „(...) świadomość tych problemów nie może sprawić, że stracimy z oczu to, co jest istotne, ani prowadzić do zapomnienia o odpowiedzi udzielonej przez Jezusa Kusicielowi (Mt 4,4): 'Nie samym chlebem żyje człowiek, lecz każdym słowem, które pochodzi z ust Bożych'. W tej sytuacji niektórzy, stojąc w obliczu pilnej potrzeby podziału chleba, stoją przed pokusą, by wziąć w nawias i odłożyć na jutro ewangelizację; najpierw chleb, Słowo później." [ 62 ] Ratzinger wyjaśnia dalej również, że gdyby jednak komuś przyszło do głowy wprowadzać zmiany nie drogą wiodącą poprzez zawierzenie esencji, ale bazując na differentia specifica, to jego działania są skazane na porażkę, ponieważ wyrastają tylko z owych „cech drugorzędnych", wymiarów ziemskich, a więc są to zmiany z punktu widzenia istoty całkiem bez znaczenia.


1 2 3 4 5 6 7 Dalej..

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Kto się bawi w Pana boga?
Dlaczego intelektualiści nie bronią wolności i wartości demokratycznych?

 Zobacz komentarze (8)..   


 Przypisy:
[ 60 ] Instrukcja o niektórych aspektach „teologii wyzwolenia" [w:] Guranwoski J., Sorycz M., Teologia wyzwolenia. Wybór tekstów. Warszawa 1987. s.296
[ 61 ] Dzisiejsza krytyka Parad Równości w Polsce, czy też Kampanii Przeciw Homofobii również w dużej mierze przybiera taki ton. Zakazuje się nie tyle samych „praktyk homoseksualnych" ile zabierania głosu. Postępuje się w myśl zasady: nie chcę nic o tym wiedzieć, to jest prywatna sprawa, niech sobie będą co to mnie obchodzi. W ten sposób differentia specifica — czyli homoseksualizm miałby pozostać na „wycofanych" pozycjach.
[ 62 ] Instrukcja o niektórych aspektach „teologii wyzwolenia" [w:] Guranwoski J., Sorycz M., Teologia wyzwolenia. Wybór tekstów. Warszawa 1987. s.286

« Kościół i polityka   (Publikacja: 25-05-2010 Ostatnia zmiana: 26-05-2010)

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Daniel Kolibowski
Absolwent socjologii i kulturoznawstwa na UAM w Poznaniu. Obecnie pisze doktorat.
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 7317 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365