|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
| |
Złota myśl Racjonalisty: "Etyczne spojrzenie na charakter człowieka jest bardzo jednostronne. To prawda, że takie cechy jak prawdomówność, odwaga, uczciwość, sprawiedliwość, życzliwość, skromność, pracowitość, wspaniałomyślność są godne podziwu, ale nie powinny one przesłaniać nam innych – również doniosłych – choć zazwyczaj nie włączanych do moralności cech osobowości ludzkiej takich jak umiłowanie muzyki,.. | |
| |
|
|
|
|
Kościół i Katolicyzm » Organizacja i władza » Kler
Geneza i paradoksy teizmu [1] Autor tekstu: Lucjan Ferus
Czyli jakimi pobudkami kierowali się
twórcy naszych bogów — kapłani.
Motto: "Religia jest pobożną, mimowolną, nieświadomąa iluzją;
kapłaństwo, kler jest polityczną, świadomą, wyrafinowaną iluzją,
jeśli nie od samego początku, to w miarę rozwoju religii".
Ludwik Feuerbach
(uzupełnienia i objaśnienia do Istoty religii).
Kiedyś w jednej z książek natrafiłem na ciekawą analogię, która
zaczynała się od pytania: „Czy widzieliście pająka, który by oplatał sam
siebie pajęczyną?". Wyjątkowo nieprawdopodobne! Tym nie mniej, istnieje
taki przyrodniczy fenomen, istoty
zaplątanej we własną sieć (idei), a jest nim człowiek.
On to właśnie na samym początku swojej rozumowej drogi poznawania świata,
przyjął błędne założenie, które w jego mniemaniu dobrze tłumaczyło
zastaną rzeczywistość, a potem stworzył wokół niego tak gęstą sieć zależności i współzależności, oplatających i uzależniających od siebie każdą
dziedzinę życia ludzkiego, iż do dnia dzisiejszego nie jest w stanie się z niej uwolnić i spoza niej cokolwiek zobaczyć i zrozumieć.
A zaczęło się tak z pozoru niewinnie; ponieważ świadomość
początków zaistniała u ludzi dużo, dużo później niż same początki
(np. powstanie życia na ziemi i istot rozumnych, narodziny cywilizacji itp.),
należało odtworzyć te domniemane początki, zgodnie z wiedzą, którą człowiek
wtedy dysponował i przekonaniami wyrażanymi w mitach właśnie:
"Tworzenie mitologii było wprowadzaniem ładu
w poznawany świat /../ tworzone mity wynikały z najgłębszego
przekonania, porządkowały nieznany świat, stanowiły prawdę
nie do obalenia /../ Cokolwiek człowiek stworzył w sferze religii, u podstaw jego poczynań tkwiły wysiłki objaśnienia
zastanego świata /../ w młodszym paleolicie zostały stworzone podstawy
religii i najstarsze mitologie świata. Ówczesny człowiek wierzył głęboko,
że istnienie swoje na ziemi zawdzięcza siłom, które zdolne są stworzyć
wszystko i wszystko zniszczyć: bogom /../ w świadomości ludzi paleolitu utrwalił się „pogląd", że człowieka
stworzyli bogowie. Człowieka — albo ogólnie „wszelkie życie" /../
Pierwsi myśliciele otoczyli cały byt ludzki, całe życie człowieka magicznym
kręgiem mitologii, poza którym człowiek przestawał rozumieć, widzieć i wiedzieć. Tego kręgu niepodobna było przeniknąć, lecz istniał też drugi
„wewnętrzny" krąg, który zakreślili wokół swej władzy i wiedzy niektórzy
ludzie „wybrani". Ten krąg można było przeniknąć, służąc władcy,
kapłanom i bogom" (Jerzy Cepik „Jak człowiek stworzył bogów").
Takie
zatem (w olbrzymim skrócie) były początki tego poznawczego — i jak wszystko
na to wskazuje — nieuniknionego błędu, który został popełniony u zarania
rozumowej drogi człowieka i którego konsekwencje ponosimy po dzień
dzisiejszy, płacąc bardzo wysoką cenę za każdy wiek jego istnienia w naszej
cywilizacji. Cenę, której można by uniknąć, gdyby ludzie znali prawdę (i chcieli ją zaakceptować) o genezie religii i jej prawdziwym
rodowodzie, czyli potwierdzonych przez religioznawstwo faktach, iż stwórcami i twórcami wszystkich bogów którzy kiedykolwiek istnieli w religiach, są kapłani
(teolodzy) różnych czasów, kultur i religii.
Z dobrze udokumentowanej wiedzy religioznawczej wynika bowiem
jednoznacznie i ponad wszelką wątpliwość, że początki religii miały zupełnie
inny przebieg niż przedstawia to sama religia. Mianowicie nie zaczęły się od
objawienia Boga ludziom, dopiero co
przez niego stworzonym, lecz wynikały z mozolnych i długotrwałych prób zrozumienia
zastanego świata przez ówczesnych ludzi i wyjaśnienia
sobie mechanizmów jego działania. Był to proces trwający wiele tysiącleci,
który można by sprowadzić do następującej konstatacji:
„Historia boga powstała nie w wyniku zdecydowanego przełomu, a więc
objawienia, lecz, że stanowi ona sumę nakładających się doświadczeń
(prof. Morenz, egiptolog) /../ Nasza cywilizacja, nasi bogowie rodzili się z nas, przez nas, na ziemi. Z naszych lęków, z naszej niewiedzy, z naszej
ciekawości poznania /../ Człowiek zawsze tworzył swoich bogów /../ pod wrażeniem,
pod ciążeniem niesamowitej niezrozumiałości sił przyrody" (wg w.wym.
pozycji). Uważam, iż lepiej tego procesu „bogotwórczego" nie można było
streścić. Jednym słowem, to nie Bóg stworzył ludzi na swoje podobieństwo i obraz lecz ludzie tworzyli swych bogów na własne podobieństwo i własne
bardzo niedoskonałe wyobrażenie Bytów nadprzyrodzonych.
Proponuję zatem spojrzeć na religię, jako wytwór odwiecznej ludzkiej
potrzeby zrozumienia świata i zapanowania
nad nim (oraz zapanowania nad innymi ludźmi, ale o tym pisałem już w innych tekstach), a okaże się, iż
wszystkie wewnętrzne sprzeczności i nielogiczności istniejące w tzw.
„prawdach objawionych" i religijnych doktrynach, można z łatwością wytłumaczyć,
gdyż ich przyczyny nie mają nic wspólnego ze światem nadprzyrodzonym czy też
zamieszkującymi go istotami. Mity zrodziła potrzeba wyjaśnienia mechanizmów
rządzących światem, a więc i człowiekiem. Lecz to „wyjaśnienie" jest
pozorne, bowiem mitologiczny obraz świata ma jedną, niezmienną cechę -
jest obrazem nieprawdziwym. C.
Levi-Strauss pisze:
"Jest rzeczą wiadomą, że umysł ludzki potrafi wyciągać wnioski na
podstawie niepełnych informacji. Człowiek
nie toleruje stanów nieokreślonych, dlatego też w przypadku braku
informacji prawdziwej zastępuje ją informacją fałszywą, wymyśloną i likwiduje w ten sposób ów stan nieokreśloności". I dalej: „Jeśli człowiek
otrzymuje niewiele informacji o jakichś zjawiskach lub nie jest w stanie ich
przyswoić, sięga po dane z innych dziedzin i uzupełnia nimi brakujące
ogniwa. W taki właśnie sposób tworzone były starożytne mity: cały otaczający
nas świat wyobrażany był w oparciu o analogie z rzeczami już znanymi,
przyroda zaś we wszystkich szczegółach podobna była do społeczeństw
ludzkich" (dodam od siebie, iż niebo również). „Człowiek pierwotny
ocenia wszystko podług siebie i zjawiska naturalne uważa za celową działalność
świadomych sił" (wg antologii pt. "Spór o SF").
A teraz pytanie: Jakie jest prawdopodobieństwo poznania realnej prawdy o świecie (lub o naszej rzeczywistości),
przez ludzi będących na tak prymitywnym etapie
rozwoju umysłowego i cywilizacyjnego? Czy nie bliskie zeru?! Myślę więc, iż użycie przeze mnie określenia
„początkowy błąd poznawczy" jest w tej sytuacji jak najbardziej
uzasadnione. Jedna z wielu jego konsekwencji jest taka, że jeśli już wtedy — na tak wczesnym etapie poznawania świata — człowiek uwierzył, iż swoje
istnienie zawdzięcza bogom, to
wszystkie późniejsze „prawdy" wynikające z obserwacji i interpretacji
zjawisk przyrodniczych, będą musiały potwierdzać
tę główną „prawdę" i jedynie uzupełniać
ją w przeróżnych jej aspektach. W ten sposób zaczęła być tworzona
gigantyczna konstrukcja rozumowania (owa ideowa pajęczyna oplatająca istotę
ludzką), którego podstawą jest mylne
przeświadczenie naszych pra, pra, przodków, że naszymi
stwórcami są bogowie (o
jednym, jedynym Bogu wtedy jeszcze nikomu się nie śniło).
Dla ścisłości dodam, iż mówimy o procesie kulturowym, który zaczął się wiele tysięcy lat przed tym, zanim
zaistniały w religiach personifikacje
bogów. Gdyby więc historię religii (liczącą sobie 30 — 40 tys. lat)
zapoczątkowało objawienie Boga
ludziom — tak jak to widzą religie — w zupełnie inny sposób by ona
przebiegała (np. bez bardzo długiego etapu wczesnych kultów przyrody,
animizmu, polidemonizmu i politeizmu) i inne byłyby jej konsekwencje w późniejszych
kulturach. Ponieważ ten wczesny etap historii religii przedstawiłem bardziej
szczegółowo w innych tekstach (np. „Prehistoria religii w pigułce",
„Szamani"), tutaj potraktowałem go bardzo ogólnikowo, tylko na tyle, aby
uwzględnić prawdziwe przyczyny powodujące tym procesem.
Kto zatem myśli, iż współcześni wyznawcy religii monoteistycznych
nie muszą się martwić tymi problemami, gdyż Bóg objawiając się (wreszcie)
ludziom wyjawił im prawdę o sobie — jest w błędzie, ponieważ to mityczne
pojmowanie świata przez dawnych twórców religii odcisnęło niezatarte piętno,
nawet w obecnie istniejących systemach religijnych. I to do tego stopnia głębokie,
iż pierwsze co się dostrzega we wszystkich chyba religiach, to ich przerażająca
wręcz anachroniczność względem współczesnych kultur i jej rozliczne konsekwencje.
Nie wyprzedzajmy jednak toku rozumowania.
TEIZM I SACERDOTALIZM
Kluczowe pytanie na tym etapie rozważań brzmi: Dlaczego
teizm a nie deizm? Czyli dlaczego wierzymy w Boga osobowego i objawiającego się ludziom, mającego konkretne roszczenia w stosunku do
nich i opiekującego się nimi, a nie w Boga, który stworzył swoje dzieło i pozostawił je własnemu losowi — choć wszystko przemawia za tym drugim rozwiązaniem
(jeśli już przyjmiemy hipotezę Boga)? Najkrótsza odpowiedź jest taka: Dlatego
teizm, że sacerdotalizm. Aby uzasadnić, że jest to ściśle ze sobą powiązane,
należy wpierw wyjaśnić parę podstawowych problemów, składających się na
to zagadnienie.
Większość obecnie
istniejących religii (jak i tych kiedykolwiek istniejących) ma charakter
sacerdotalistyczny. Już stwierdzenie takiego „oczywistego" faktu powinno dać
dużo do myślenia (mnie dało). Zacznę więc od przytoczenia definicji tego
terminu, która znajduje się w doskonałej książce pt. „Biblia w ręku
ateisty", Heleny Eilstein:
"Religią sacerdotalistyczną nazywamy taką, w której uznaje się, że
kontakt z bóstwem — uzyskanie jego
łask /../ ułagodzenie gniewu, zyskanie przebaczenia, zapewnienie sobie jego ogólnej
przychylności przez odpowiednio wyrażoną adorację — odbywać
się może wyłącznie za pośrednictwem
upoważnionych do tego osób, które przy tym są takimi, nie ze względu na
jakieś uznane przez kogoś /../ cechy osobiste, jak charyzmat czy cnota, albo
dar proroczy, ale ze względu na przynależność
odnośnej osoby do stanu kapłańskiego.
W świetle sacerdotalizmu akty religijne dokonywane przez nieupoważnione
do tego osoby są nieskuteczne; bóstwo nie wysłuchuje tak zaniesionych próśb,
nie przekazuje uświęcających sakramentów. Co więcej: dokonanie przez
nieupoważnioną do tego osobę aktu zastrzeżonego dla osób ze stanu kapłańskiego
jest /../ zuchwalstwem, świętokradztwem, obrazą bóstwa. W obrębie stanu kapłańskiego
przekazywana jest również wiedza o właściwym, przepisanym sposobie
dokonywania aktów kultowych. Religie sacerdotalistyczne są przeto zarazem rytualistyczne:
aby był miły bóstwu i skuteczny, akt
religijny musi być dokonany według ustanowionego rytuału, w wypełnieniu
którego wyszkolony jest kapłan /../
Dzieje sacerdotalizmu na gruncie tradycji judeochrześcijańskiej przybrały
charakter paradoksalny" (Rozdz. „Biblia kłamców").
1 2 3 4 5 6 7 Dalej..
« Kler (Publikacja: 01-10-2012 Ostatnia zmiana: 08-10-2012)
Lucjan Ferus Autor opowiadań fantastyczno-teologicznych. Na stałe mieszka w małej podłódzkiej miejscowości. Zawód: artysta rękodzielnik w zakresie rzeźbiarstwa w drewnie (snycerstwo). Liczba tekstów na portalu: 130 Pokaż inne teksty autora Najnowszy tekst autora: Słabość ateizmu | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 8397 |
|