|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Kościół i Katolicyzm » Organizacja i władza » Kler
Geneza i paradoksy teizmu [2] Autor tekstu: Lucjan Ferus
W związku z powyższym nasuwa się proste pytanie: Co jest bardziej
prawdopodobne: czy to, że absolutnie doskonały Bóg chce aby go czcić za pośrednictwem
kapłanów i rytualnych obrzędów (zatem nie może być doskonały) — czy
raczej to sami kapłani stworzyli (z czasem) taki wizerunek boga, który wymaga
ich pośrednictwa i „służby" przy odprawianiu liturgii i rytuałów — według nich nieodzownych — podczas jego adoracji i oddawania mu
„czci"?
Każdy kto zna historię religii odpowie sobie z łatwością:
religie dlatego są sacerdotalistyczne, iż stwórcami i twórcami wszystkich
bogów, którzy dotychczas istnieli w religiach człowieka, są kapłani
(teolodzy) różnych czasów, kultur i religii. Sami więc zadbali o to, aby
ich każdy „bóg" nie mógł się obejść bez ich „służby" i aby zwykły
śmiertelnik nie miał żadnych możliwości być wysłuchany przez niego, bez
ich (nie bezinteresownego) pośrednictwa. Nie dziwne więc, iż jest to najdłuższy i najbardziej dochodowy interes w dziejach ludzkości, trwający nieprzerwanie
od wielu, wielu tysięcy lat, obejmujący swoimi mackami całą
ludzkość, we wszystkich czasach i kulturach.
„Rozkwit kapłaństwa łączył się z rozkwitem wiedzy, z gromadzeniem
wiedzy jako przywilejem "ludzi świątyń" /../ prawidłowość łączenia
wiedzy z władzą zauważyliśmy już u kapłanów paleolitu — czarowników
/../ Trwające tysiące lat rozmyślania człowieka nad istotą bogów i swoim własnym
miejscem, zostały wreszcie określone. Trudno uwierzyć, że wielkość,
wspaniałość, ogrom i bogactwo świątyń i kapłaństwa, zaczęły się od
ubogich świątynek z gliny i plecionek. Takie były początki /../ Idea
najstarszych bóstw sięga epoki mezolitu /../ Religijny rytuał przemiany
„chleba w ciało" wziął swój początek z kultów rolniczych /../ spożywając
boga człowiek łączył się z boskimi siłami natury. Podobną treść mieć będzie
spożywanie krwi i ciała Attisa, krwi i ciała Wielkiego Boga Mitry, oraz zapożyczony z rolniczych prarytuałów, rytuał ofiary krwi i ciała Chrystusa chrześcijan".
„Bogowie" uznają interesy królestw i ludu o tyle tylko, o ile nie są
one przeciwne interesom świątyń /../ „bogowie" nakazywali wojnę i bogowie (wielkie świątynie) otrzymywali ogromny łup /../ Gdy na północy
bogowie łaknęli jeszcze krwi ofiar — na południu bogowie pojmowali, że
znacznie lepszym interesem jest wojna /../ w ogóle bogowie kochali się w złocie
/../ skarbce świątyń gromadziły ponadto wszystko co Egipt produkował i importował" (J. Cepik „Jak człowiek stworzył bogów").
Miał więc dużo racji L.
Feuerbach, charakteryzując w Istocie religii tę znamienną
„służbę" kapłanów w taki sposób:
"Czy nie wiecie, że wraz z rangą Pana wzrasta również i ranga i poczucie własnej godności u służącego?
/../ Czyż w tkanej złotem i srebrem liberii sługi, nie odbija się blask ich
Pana? Czyż uczucie, że jest się królewskim sługą, nie jest uczuciem królewskim?
Czy sługa królewski w zestawieniu z poddanym, czy w ogóle w zestawieniu ze
zwykłym człowiekiem, nie wydaje się również królem? Czy nie występuje również w imieniu króla? /../ Czyż próżność nie jest najsilniejszą dźwignią człowieka?".
A skoro to człowiek jest twórcą religii, efekty są łatwo dostrzegalne.
OBJAWIENIE
BOGA (EPIFANIA)
Zatem następny problem jaki należałoby omówić, to kwestia objawienia
bożego ludziom, (pomijam etap
politeizmu w religiach człowieka, jako nie łączący się z tym tematem).
Pytanie brzmi:
Czy wszechmocny, wszechwiedzący i wszechobecny Bóg nie był w stanie zarządzać swoim dziełem i stworzeniami, bez objawiania się im?
Oczywiście, że był w stanie! Mając nad nimi władzę
absolutną, mógł i tak wszystko od nich uzyskać. Po cóż więc się im
objawił? Różnica jest taka, że ludzie nie wiedząc o swoim Stwórcy, nie
oddawali by mu należnej czci i hołdów, a także nie adorowali by go we właściwy
sposób. Jednym słowem, ucierpiała by na tym jego chwała i boski majestat, a być może i autorytet. Czy to możliwe, aby absolutnie doskonałemu Bytowi, o nieskończonych i niczym nie ograniczonych możliwościach — mogło zależeć
na hołdach, czci i adoracji ze strony swego
ułomnego stworzenia? (jak przekonuje o tym Biblia). I to zależeć do
tego stopnia, iż dla tych wszystkich, którzy ośmieliliby się nie przyłączyć
do grona chwalców tegoż Boga, albo chociaż nie
wierzyć w niego, wymyślił piekło, a w nim wieczne męki w jeziorze
roztopionej siarki, w płonącym piecu lub coś w podobnym stylu, gdzie będzie
„płacz i zgrzytanie zębów" jak to obrazowo ujął Syn Boży.
Jak ten problem tłumaczy sama religia? Otóż ani egzegeza, ani
katecheza tego nie tłumaczy. Jest to tak przedstawione w Biblii, jakby było
czymś oczywistym, że Stwórca całego wszechświata, wybiera sobie jeden z niezliczonych miliardów światów (mam na myśli układy gwiezdne), stwarza na
nim istoty rozumne i objawiając im swoją obecność (potem jednak swoją opiekę
ogranicza do jednego wybranego narodu), zaczyna nimi rządzić wg własnego
uznania, dopominając się absolutnego posłuszeństwa z ich strony, a także wyłączności w wierności, wiernopoddańczej uległości oraz bogobojności i bezwarunkowego
stosowania się do 613 + 10 (Halacha i Dekalog) zakazów i nakazów w każdej
dziedzinie życia ludzkiego. A wszystko to obwarowane jest groźbami (włącznie z karą śmierci przez kamienowanie) i wyszukanymi przekleństwami, w wypadku
najmniejszego nieposłuszeństwa. Widocznie wg standardów religijnych takie
zachowanie Stwórcy względem swego stworzenia, jest czymś normalnym i oczywistym o czym nie warto się rozpisywać.
Chociaż jeśliby logicznie się nad tym zastanowić, to Istota mająca absolutną władzę
nad swoimi stworzeniami (z racji przypisanych mu atrybutów) i chcąca jednocześnie
uczestniczyć czynnie w historii tychże stworzeń, którą — notabene -
sama kreuje, musi wydawać się chorobliwie niedowartościowana, jak i trawiona
obsesyjną żądzą władzy nad kimkolwiek, skoro potrzebuje hołdów, czci i adoracji ze strony swych stworzeń, które celowo uczyniła grzesznymi i śmiertelnymi,
by móc panować nad nimi z pozycji strachu i rozbudzonej w nich nadziei na nieśmiertelność.
Na dodatek zrzucając na nie winę za zło istniejące w jego dziele. U człowieka na pewno
zdiagnozowano by w podobnym przypadku poważne zaburzenia psychiki, u naszego
Boga jak widać jest to całkiem normalne, a nawet uważa się to za przejaw miłości
do swych stworzeń.
Patrząc na ten problem z teologicznego punktu widzenia wydaje się on
nierozwiązywalny; Bóg, który z założenia ma być czystą miłością, tutaj
(czyli w swoim Słowie do ludzi) jawi nam się — eufemistycznie mówiąc — w bardzo niekorzystny sposób, a już z całą pewnością nie można o nim
powiedzieć, iż jest on Bogiem miłości względem swych stworzeń (wystarczy
poczytać przekleństwa, przeznaczone
dla wszystkich, którzy chcieli by mu się sprzeciwić: Pwt 28,15-60, o innych
licznych nie wspominając) . Czy to oznacza, że jest on niewyobrażalnym wręcz
potworem, który swoje nieskończone i niczym nie ograniczone możliwości
wykorzystuje w taki obłędny i perfidny, a zarazem infantylny sposób, aby
przydać sobie wątpliwej jakości „chwały"?! Niekoniecznie! Jednakże z religijnej perspektywy patrząc — inaczej nie można tego wytłumaczyć.
Wystarczy jednak spojrzeć z zaproponowanego przeze mnie punktu widzenia, a powyższy problem uzyskuje zupełnie inny wymiar i inne zrozumienie. Jeśli to
kapłani tworzyli wizerunki naszych bogów, to wytłumaczenie będzie
następujące: jedynie Bóg „objawiony" ludziom mógł zrealizować względem
nich „swoje" potrzeby. Czyli uświadomienie ludziom jego „istnienia" było
podstawą, aby poprzez niego (a konkretnie jego wizerunek) mogli realizować
swoje interesy i to bynajmniej nie duchowe, lecz jak najbardziej egzystencjalne,
dotyczące naszego świata. Dlatego właśnie na bogobojność
u wierzących postawiony był zawsze największy nacisk.
OSOBOWY
BÓG TEIZMU
Następnym zagadnieniem ściśle
powiązanym z powyższymi, jest Bóg
osobowy teizmu. Popularnie uważa się, iż nikt
Boga nie widział (o czym również w paru miejscach przekonuje Biblia),
jednak to nieprawda. Otóż w tej samej Biblii napisano: „Wstąpił Mojżesz
wraz z Aaronem, Nadabem, Abichu i siedemdziesięciu starszymi Izraela. Ujrzeli
Boga Izraela, a pod jego stopami jakby jakieś dzieło z szafirowych kamieni, świecących
jak samo niebo. Na wybranych Izraelitów nie podniósł On swej ręki, mogli
przeto patrzeć na Boga. Potem jedli i pili" (Wj 24,9-11, BT).
Widziało go zatem kilkadziesiąt osób (a konkretnie 74) tyle, że nie
zachował się z tego ważnego „wydarzenia" żaden opis naszego Stwórcy. Skąd
zatem wzięło się przekonanie o osobowym Bogu teizmu? (nie mam oczywiście na myśli Jezusa, który
jako Bóg zaistniał dużo, dużo później w historii religii). Odpowiedzią
jest mitologiczne i praktyczne myślenie ówczesnych kapłanów. Jak wynika z jednego z cytatów dotyczących mitologii, pierwotny człowiek wszystko oceniał
podług siebie, a niepojęte aspekty rzeczywistości wyobrażał sobie poprzez
analogie z tym, co już mu było dobrze znane. Więc świat nadprzyrodzony powstał
dzięki wyobraźni ludzkiej, w odniesieniu do otaczającej nas rzeczywistości.
Z tej przyczyny bogowie politeizmu nie różnili się w zasadzie niczym
od ludzi; mieli podobne do nich upodobania, przywary i wady, byli kłótliwi i zazdrośni, a także podstępni i nieobliczalni. Uwielbiali ekstrawagancki seks i robienie żartów ze śmiertelników. Tyle, że byli nieśmiertelni i zamieszkiwali niedostępne dla zwykłych „zjadaczy chleba" szczyty gór (np.
Olimp). Jednym słowem; człowiek będąc osobą , nie był w stanie wyobrazić
sobie sytuacji, w której jego Stwórca nie byłby także osobowym Bytem,
podobnym do niego w wielu aspektach swej „boskości" (już starożytnym
greckim myślicielom te wyraźne podobieństwa wydawały się podejrzanie
dziwne). Jeśli przeanalizować cechy „charakteru" jakie wynikają z działania i zachowania Boga Jahwe, które są opisane w Starym Testamencie, to wyraźnie
widać jak dokładnie jego wizerunek był tworzony na podobieństwo i obraz człowieka, jego prawdziwego stwórcy.
Jest jeszcze jeden aspekt tego zagadnienia — praktyczny.
Utrwalając w świadomości ludzi osobowy wizerunek Boga, kapłani mogli mu nadać
takie cechy, które są charakterystyczne jedynie dla Bytu osobowego
(antropomorfizm) np.: upodobanie do wąchania „miłej woni" dobywającej się
wraz z dymem ze spalanych ofiar zwierzęcych, upodobanie do wyrafinowanych
bogactw materialnych, oraz drogich kruszców i szlachetnych kamieni, jak i srebrnych monet, będących wtedy środkiem płatniczym. Jak i wielu innych
cech, które można jedynie przypisać osobowemu Bytowi (jak np. to, że
„przemawiał" do ludzi w ich języku), a nie abstrakcyjnej Istocie, nie
wyobrażalnej nawet przy najlepszych chęciach.
1 2 3 4 5 6 7 Dalej..
« Kler (Publikacja: 01-10-2012 Ostatnia zmiana: 08-10-2012)
Lucjan Ferus Autor opowiadań fantastyczno-teologicznych. Na stałe mieszka w małej podłódzkiej miejscowości. Zawód: artysta rękodzielnik w zakresie rzeźbiarstwa w drewnie (snycerstwo). Liczba tekstów na portalu: 130 Pokaż inne teksty autora Najnowszy tekst autora: Słabość ateizmu | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 8397 |
|