|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Kościół i Katolicyzm » Organizacja i władza » Kler
Geneza i paradoksy teizmu [6] Autor tekstu: Lucjan Ferus
"Bóg działa w świecie nieustannie. Jest przyjętą tezą przez
wszystkich teologów kat., że Bóg współdziała nie tylko w utrzymaniu w istnieniu, ale w każdej czynności stworzeń /../ Bóg współdziała w akcie
fizycznym grzechu /../ Bez dopuszczenia zła moralnego — czyli grzechu — na
świecie, nie ujawniłby się ten przymiot boży, któremu na imię Miłosierdzie
/../ Dopiero na przykładzie grzesznej ludzkości, grzesznego człowieka, ujawniło
się miłosierdzie Boga przebaczającego /../ Zło moralne w ostatecznym wyniku,
służy również celowi wyższemu: chwale
bożej, która się uzewnętrznia przede wszystkim w jego miłosierdziu
przez przebaczanie, wtórnie zaś w sprawiedliwości przez karę". To chyba
„trochę" zmienia postać rzeczy, nieprawdaż?
Co jeszcze można powiedzieć o Bogu teizmu? Choćby to, że oprócz
wymienionych powyżej cech, ma on jeszcze ich bardzo wiele, a większość z nich,.. wzajemnie się wyklucza. I
tak wg Biblii i nauczania wynikającego z tradycji Kościoła kat., jest on:
„Zapalczywy, porywczy, gniewny, lubujący się w karaniu i rzucaniu
wyszukanych przekleństw",.. a jednocześnie jest: „oceanem spokoju, światłością
wiekuistą", oraz: „czasem mówiący o potrzebie tolerancji, a czasem
nietolerancyjny". Jest także: „Małostkowy, okrutny, krwawy,
niesprawiedliwy, obłudny", ale też jest: „najwyższym dobrem, idealnie
sprawiedliwym sędzią, życiem prawa i porządku", a także: „czasem
przebaczający, a czasem okrutny, czasem miłosierny, a czasem mściwy, czasem mówiący o miłości, a czasem pałający nienawiścią". Jest też: „Niematerialny,
transcendentalny, nieskończony w czasie i przestrzeni, niezmierzony i wszechobecny", ale też: „lubiący przechadzki po rajskim ogrodzie podczas
powiewu wiatru (czyli materialny), lubiący woń palonej ofiary", oraz: „mający
swój początek i koniec na ziemi, nie znający przyszłości, podlegający
prawom pisanym". Jest: „Zawistny, zazdrosny, mściciel, bezlitosny", ale
też: „nieskończenie miłosierny, jest miłością". Oraz: „Niezmienny
sprawca zmian", ale też: „zmienny i niestały". Jest on: „Stwórcą całego
wszechświata", ale też: „Bogiem Izraela". Jest: „Istotą Najwyższą i Jedyną", ale też jest przykazanie: „Nie będziesz miał cudzych bogów
obok mnie".
Czy to się da pogodzić? Przecież większość z tych bożych cech (nie wymieniłem wszystkich) wyklucza się wzajemnie! Czy możliwa jest wiara w Byt o tak wewnętrznie
sprzecznych cechach? Być może wierzącym ślepo osobnikom to nie przeszkadza,
ale ja nie potrafię dokonać tej karkołomnej operacji umysłowej, nawet gdybym
bardzo się starał. Ale pomijając to wszystko uważam, iż najbardziej
przekonującym dowodem na to, że to kapłani tworzą swych bogów jest bardzo
mocno wyeksponowany przymus do wiary w Boga, jak i do samego zbawienia przez jego Syna. Istnienie piekła z jego
wieczystymi mękami, jako kara za niepodporządkowanie się temu nakazowi, jest
dobitnym przykładem człowieczego punktu
widzenia na ten aspekt religii. O ile w przypadku kapłańskiego autorstwa łatwo wytłumaczyć ten zabieg (jest to
kwestia ich być albo nie być), tak w przypadku Boga to jego zachowanie nie miałoby
żadnego logicznego uzasadnienia. Wyglądałoby
bowiem na to, jakby Bóg zaprzeczał sam sobie: z jednej strony daje człowiekowi
wolną wolę, a z drugiej chce go siłą i za wszelką cenę zawlec do nieba! Zatem i „marchewka" i „kij"
jednocześnie?!
ŚWIADOMA
ROLA KAPŁANÓW CZY NIE?
Na koniec już, aby dopełnić całości obrazu, ostatni problem: czy kapłani
są świadomi swej podwójnej roli w kulturowym procesie religiotwórczym; że
tacy jak oni tworzą doktryny religijne i wizerunki bogów, w których potem każą
wiernym wierzyć, czy raczej autentycznie wierzą, iż są pośrednikami pomiędzy
Bogiem a ludźmi, przekazując im jego wolę? Uważam (jak cytowany na wstępie
L. Feuerbach), że doskonale zdają sobie sprawę, że ten ich „Bóg" i ta
„jego prawda objawiona" jest tworem ich niezliczonych poprzedników, a oni
sami są ich depozytariuszami. W innym przypadku jest nie do pomyślenia, aby można
było zachowywać się tak jak oni:
Np: jeden z Ojców Kościoła — Jan Chryzostom, patron kaznodziejów,
całkiem otwarcie opowiadał się za potrzebą kłamstwa
dla zbawienia duszy i to powołując się na przykłady ze Starego i Nowego
Testamentu. Mawiał on także: „Bez niesprawiedliwości nie sposób się
wzbogacić", oraz: „Człowiek godny czci nie może nie być bogaty" /../
Już w III w. biskupi przyznają sobie prawo do zaspokajania wszystkich
swoich potrzeb z dochodów Kościoła. W IV w. stają się sojusznikami państwa,
które wręcz wysysa krew ze swoich poddanych. A już w V w. biskup Rzymu jest
największym posiadaczem ziemi w cesarstwie rzymskim,.. jednocześnie
elokwentnie obiecuje się biedakom szczęście w zaświatach, by łatwiej było
wyzyskiwać ich na tym świecie.
W IV w. spośród setki rywalizujących ze sobą wyznań, zwycięża w końcu
katolicyzm, bo przejmował wszystko co przydatne z innych wielkich
„herezji", zręcznie unikając przy tym skrajności. Był bowiem najlepiej
zorganizowany i najbrutalniejszy w owej walce konkurencyjnej. Cała historia
dogmatów to przecież jeden łańcuch intryg, przemocy, denuncjacji,
przekupstwa, fałszowania dokumentów, ekskomunik, banicji oraz mordów /../ Św.
Cyryl, swoją doktrynę Marii, Matki Bożej przeforsował przy pomocy obfitych
łapówek i wielkiej ilości drogich prezentów.
Papież Sykstus IV, niegdyś franciszkanin, który współżył fizycznie
ze swoją siostrą i z własnymi dziećmi, zakłada w Rzymie domy publiczne,
wydzierżawiając je kardynałom i co więcej okłada specjalnym podatkiem
ladacznice. Zaś św. Hieronim, doktor Kościoła, mawiał: „Płoniemy
prawdziwie z żądzy pieniędzy, a grzmiąc przeciwko pieniądzom, napełniamy
nasze dzbany złotem i nigdy nie mamy dosyć".
W ósmym stuleciu zostaje na wskutek oszustwa (tzw. „Donacja
Konstantyna") uzyskane państwo kościelne /../ grabi się wszystko co jest do
zagrabienia; twierdze, zamki, całe hrabstwa i księstwa /../ kradnie się
wszystko co zostało do ukradzenia; już w IV w. mienie świątyń pogańskich, w VI w. mienie wszystkich pogan, potem majątek wygnanych albo zabitych Żydów,
dobytek spalonych kacerzy i osób oskarżonych o czary /../ okradani są nie
tylko inaczej myślący, ale i wierni tego Kościoła, poprzez coraz to inne i coraz wyższe podatki, poprzez czynsz dzierżawny, świętopietrze, szantaże,
sprzedaż odpustów, rzekome cuda, fałszywe relikwie, ekskomuniki i interdykty.
Papież Innocenty III stworzył podstawy prawodawstwa rozciągające się w sposób nieograniczony: tysiące i dziesiątki tysięcy norm, reguł, zakazów i nakazów, wyroków i dyspens płynęło z papieskiego dworu na cały świat,
przynosząc strach i nadzieję poddanym, ale duże pieniądze już tylko papieżowi,
czuwającemu nad wszystkimi prawami i łaskami. Albowiem uważał on, nie Najwyższemu
Sędziemu mają zdawać sprawę ludzie na Sądzie Ostatecznym, ale jemu, Panu na
Rzymie. Za panowania tego papieża utworzono getta dla Żydów i zorganizowano
czwartą krucjatę, o której czołowy historyk wypraw krzyżowych pisze, że
„nie było do tej pory większej zbrodni przeciwko ludzkości".
Książęta Kościoła sami ustanawiali swe „święte urzędy", a potem sami się do nich pchali, nie przebierając w środkach i metodach: fałszerstwo,
kłamstwo, mord i zabójstwo /../ Ideologia Kościoła stworzyła sobie najwyższą
instancję, która miała legitymizować biskupie i papieskie kłamstwa,
oszustwa i morderstwa, a co za tym idzie — uprawomocniać je: ponad wszystkim
zawsze stał Duch Św. /../ kiedy papież i biskupi odprawiają względnie
„normalne" nabożeństwa, wystrojeni są w ornaty, mieniące się całym
szeregiem szlachetnych kamieni, na piersiach błyszczy złoto — nikt nie oszczędza.
Treny kardynalskich szat ciągną się za nimi całymi metrami po kościelnych
posadzkach (długi czas sięgały one 12 m), a gronostaje zdobią paradne stroje
hierarchów.
Papież Pius II zapewniał króla czeskiego, że bez porządnie urządzonych
burdeli Kościół nie miałby racji bytu, zaś rada miejska Lozanny nakazała
zakonnicom w tym mieście, by nie czyniły już dłużej konkurencji burdelom
/../ Biskupi i papieże tolerowali współżycie duchownych z kobietami, jeśli
tylko uiszczona była wymagana taksa, tzw. „grosz kurewski". Biskupi wpadali w gniew, jeśli duchowni chcieli się oficjalnie żenić i zaoszczędzić sobie
„kurewskiego grosza", bowiem wtedy znikało ogromne źródło dochodów; na
pocz. XVI w. miało przyjść na świat w diecezji konstancińskiej 1500 księżowskich
dzieci i przynieść arcypasterskiej kasie 7500 guldenów (M. Luter zarabiał w tym czasie 8 guldenów rocznie). Również konkubiny trzeba było rok w rok
„odkupywać" od biskupa.
Papież Sykstus V, aby stworzyć nowy rynek, ogłosił w 1476 r., że
działanie odpustów rozciąga się nie tylko na żyjących, ale i na biedne
dusze czyśćcowe. Owczarnia to pojęła w lot /../ i płaciła, płaciła,.. zaś
papież Klemens XIII mówił o „niewyczerpalnym, nie wyczerpanym skarbie
odpustu", jakim dysponuje Kościół /../ natomiast papież Leon XIII mawiał:
„Kochamy wszystkie formy państwa, jak długo postrzegane są nasze
interesy" itd. (wg „Opus diaboli" Karheinz Deschner i „Książęta Kościoła"
Horst Hermann).
Podobnych przykładów mógłbym przytoczyć setki; jak choćby sławetne
wyrugowanie II Przykazania z Dekalogu i rozbicie X na dwa, aby się zgadzała
ilość — niemożliwe, gdyby autentycznie wierzono,
że ich autorem jest sam Bóg. Czy też wymyślenie tzw. sukcesji
apostolskiej przez biskupa Lyonu, Ireneusza pod koniec IIw., lub sporządzenie
sfałszowanych dokumentów (tzw.
Donacja Konstantyna), albo sporządzenie jednego z większych fałszerstw kościelnego
ustawodawstwa, tzw. Dekrety Pseudo — Izydora, itd., itd. Myślę jednak, że już z tego
co napisałem wystarczająco wyraźnie widać, iż to nie Bóg stworzył ludzi
na swoje podobieństwo, lecz odwrotnie; to ludzie stworzyli swych bogów na swój
obraz i swoje podobieństwo ale przede wszystkim dla
własnej korzyści i wygody (nie tylko psychicznej). Jednym słowem to
nie ludzie służą Bogu, lecz idea boga służy ludziom.
Religia jest produktem ewolucji
kulturowej człowieka, zatem należy ją wywodzić z wiedzy religioznawczej,
która przedstawia historię religii na
przestrzeni 30-40 tys. lat. Tylko w tym kontekście można zrozumieć i wytłumaczyć
religijne „prawdy", które nie sposób wyjaśnić logicznie w kontekście
np. ewolucji kosmicznej, chemicznej czy też biologicznej. Nasi bogowie są
produktem ludzkiej świadomości (myśli), wystarczy więc poznać ewolucję tejże
świadomości, przejawiającą się poprzez nasze kultury, których jednym z aspektów są właśnie religie, aby zrozumieć
ich fenomen i prawdę o nich. Czy
może być inny — bardziej racjonalny — punkt widzenia na tę problematykę?
1 2 3 4 5 6 7 Dalej..
« Kler (Publikacja: 01-10-2012 Ostatnia zmiana: 08-10-2012)
Lucjan Ferus Autor opowiadań fantastyczno-teologicznych. Na stałe mieszka w małej podłódzkiej miejscowości. Zawód: artysta rękodzielnik w zakresie rzeźbiarstwa w drewnie (snycerstwo). Liczba tekstów na portalu: 130 Pokaż inne teksty autora Najnowszy tekst autora: Słabość ateizmu | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 8397 |
|