|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Kościół i Katolicyzm » Organizacja i władza » Kler
Geneza i paradoksy teizmu [5] Autor tekstu: Lucjan Ferus
Czy to naprawdę może mieć jakiekolwiek znaczenie dla Stwórcy całego
wszechświata? Boga, który zna całą przyszłość swoich stworzeń? Jakoś
nie mogę w to uwierzyć...Więc jeśli nie Bogu, to komu służy liturgia? Myślę,
że najbardziej służy kapłanom; poprzez nią odgrywają spektakl (misterium)
tajemnicy. Obcowania z czymś nadludzkim; z nadnaturalnym Bytem, z którym mają
kontakt i poprzez określone czynności zwracają na siebie jego uwagę (wiedza
ezoteryczna?). Aż trudno uwierzyć, iż ten starannie wyreżyserowany teatr,
angażujący wszystkie zmysły odbiorców, robi na wiernych nieodparte wrażenie
aż do dnia dzisiejszego.
Jakie więc były początki liturgii? Jak doszło do jej powstania? Okazuje się, iż
bardzo prozaiczne: wynik rywalizacji
lokalnego bóstwa z lokalną władzą. A wiec; jeśli w pałacu króla (lub
innego władcy) były kobierce, świeczniki, kandelabry, witraże — to w świątyni
również powinny one być, jako oznaka „ważności" bóstwa i jego potęgi. W pałacu zapalano po uczcie wonne kadzidła (prawdopodobnie po to, by
zneutralizować inne „naturalne" zapachy biesiadników) — w świątyniach
również zaczęto stosować ten zwyczaj, choć trudno racjonalnie wytłumaczyć
potrzebę tej czynności chyba, że uznać, iż Bóg lubi tego rodzaju zapachy i są mu miłe.
Przed wejściem do pomieszczeń pałacowych zostawiano obuwie — w świątyniach
również przyjęto ten zwyczaj (w islamie dotąd przestrzegany) . Ciekawa jest
historia ablucji; wstępując na komnaty królewskie dokonywano ablucji
przynajmniej częściowej (ręce, twarz i stopy), później gdy zwyczaj ten
wszedł na stałe do religijnych zachowań, zamieniono go ze względów
praktycznych na obmywanie dłoni i stóp, a jeszcze później jedynie na
zanurzeniu dłoni. Współczesne umoczenie końców palców przy wejściu do kościoła,
jest szczątkową pozostałością
dawnego zwyczaju dokonywania całkowitych
ablucji, przed wejściem do miejsca uważanego za święte (również ze
względu na przebywającą tam władzę).
Noszenie dostojnika kościelnego w lektyce pod baldachimem jest ściągnięte z etyki dworskiej. Wyszukane stroje, bogato haftowane ornaty (ubiory dokładnie
takie same jak u kapłanów Mitry), wysokie stożkowe nakrycia głowy, bogato
rzeźbione i zdobione trony, na których zasiadają dostojnicy kościelni,
przepych złoceń, misternych ozdób — wszystko to ma służyć jednemu:
wywrzeć jak największe wrażenie na gawiedzi (o pardon: na wiernych). Aby swym
bogactwem i przepychem zademonstrować „ważność" władzy świeckiej jak i tej duchowej, której się służy, gdyż od wieków tak się utarło, że władza i bogactwo stały się synonimem. Są po prostu nierozdzielne.
Specyfika liturgii polega zatem na demonstracji władzy jednych ludzi,
nad innymi ludźmi, za pomocą środków i symboli przyjętych przez obie
strony. Jest to teatr władzy odgrywany ku uciesze wszystkich zainteresowanych, nic poza
tym. Ludzie jednak od dawna tak zostali uwarunkowani, iż wierzą, że podczas
takich spektakli spotykają się z Bogiem, i że jest on obecny podczas tych
obrzędów, a oni dotykają „tajemnicy bytu". Jak daleko odeszliśmy od
swych odległych przodków, którzy przy akompaniamencie bębnów i piszczałek,
tańczyli rytualny taniec przy ognisku, wystrojeni w rytualne maski, pióra i ubiory ze skór, oraz naszyjniki z kłów i pazurów dzikich zwierząt?
Uważam, iż nie dalej jak o krok; nie pali się już ogniska wokół którego
tańczono, a leśną polanę i kamienne ołtarze zastąpiły mury świątyni.
Reszta pozostała prawie taka sama. Bóg ponoć wszechmocny i wszechwiedzący
(znakomita większość wierzących, nawet nie potrafi wyobrazić sobie i zrozumieć konsekwencji tych bożych
atrybutów, powtarzając je przy każdej nadarzającej się okazji), a jednak
trzeba mu się w taki osobliwy sposób przypodobać! Chociaż rytuał tych
religijnych zachowań wywodzi się z szamanizmu,
z okresu kiedy człowiek wierzył, że tajemnicze moce można przebłagać
szczególnym, wymyślonym do tego celu zachowaniem — we współczesnym Kościele
nic nie stracił na aktualności i atrakcyjności, a pewno zyskał na popularności.
PARADOKS
ATRYBUTÓW BOGA
Na koniec tej układanki z „prawd" religijnych pozostawiłem
najbardziej paradoksalny problem teologiczny: atrybuty
Boga. Każdy kto używa rozumu zgodnie z przeznaczeniem, zauważy z łatwością,
że z cechami Boga musi być chyba coś nie tak; niektóre z nich wzajemnie się
wykluczają, inne znów są sprzeczne z
działalnością Boga opisaną w Starym Testamencie, natomiast jeszcze inne są z kolei ze wszystkim sprzeczne: ze Starym jak Nowym Testamentem, oraz nauczaniem
Kościoła kat., jak i jego historią (którą ponoć osobiście kieruje Duch Święty).
Czemu więc wizerunek Boga, który z założenia jest Prawdą
Absolutną, nie tylko jest wewnętrznie sprzeczny, ale też sprzeczny z jego
Słowem, oraz jego dziełem, nie mówiąc już o sprzeczności z rozumem?
Odpowiedź jest prosta; dlatego tak jest, gdyż atrybuty Boga (jak i wszystkich innych bogów) były tworzone pod konkretne potrzeby
jego kapłanów (religii a później Kościołów) i w relacji do okoliczności,
którym należało stawić czoła, czyli zapanować nad nimi w sposób ideowy.
Jak to wyglądało w praktyce? Np. w książce „Sto dowodów na istnienie
Boga" jej autor ks. bp. dr Z. J.
Kraszewski pisze: "Jest dogmatem wiary, że Bóg utrzymuje w istnieniu
wszystkie rzeczy stworzone. Dogmat ten został określony na Soborze Wat. I przeciwko
deistom, którzy uważają, że Bóg-Stwórca, po akcie stworzenia całkowicie
opuścił świat i nim się więcej nie zajmuje. Przeciwko temu błędowi /../
Sobór Wat. I zdecydowanie oświadcza: Bóg przez swoją Opatrzność, opiekuje
się wszystkim co stworzył".
Natomiast aby zasymilować teorię ewolucji i wpasować ją w ramy
religijne, ustanowiono:"Teologowie
uczą powszechnie, że istnieje współdziałanie Boże /../ Św.
Hieronim i św. Augustyn bronią bezpośredniego współdziałania Bożego /../ przeciw
pelagianom /../ Bóg współdziała w także w akcie fizycznym grzechu".
Dalej tak napisano: "Jest dogmatem wiary, że Bóg opiekuje się całym
stworzeniem i prowadzi rzeczy stworzone swoją Opatrznością. Sobór Wat. I przeciwko
fatalizmowi, deizmowi i materializmowi, orzekł: „Wszystko co stworzone, Bóg
swoją Opatrznością strzeże i prowadzi, kierując od początku do końca
mocno i rozrządzając wszystko w słodyczy" /../ Ojcowie Kościoła bronią
Opatrzności Bożej przeciwko fatalistom
pogańskim, astrologom, dualizmowi gnostyckiemu i manichejskiemu. Natomiast:
"Sobór Trydencki potępił jako
heretycką opinię Kalwina, dotyczącą tego tematu". Koniec
cytatów.
Na powyższych przykładach widać
mechanizm kreowania wizerunku Boga przez jego kapłanów; odbywało się to
przy okazji tworzenia dogmatów dotyczących prawd
wiary (wiele z nich pominąłem, jak np., te związane z gnostycyzmem,
arianizmem, nestorianizmem, manicheizmem, itd.). Można więc śmiało przyjąć
tezę, iż na każdą nową herezję (czyli odmienny punkt widzenia od tego, który
był oficjalnie przyjęty i uznawany za prawdę), kapłani odpowiadali dodaniem
Bogu takiej cechy, która by uniemożliwiła istnienie owej herezji. Jakie są
konsekwencje takiego działania kapłanów? Przede wszystkim brak
spójności pomiędzy poszczególnymi atrybutami — było nie było -
jednego i tego samego Boga. Jego wizerunek jest pełen wewnętrznych sprzeczności, a efekt tego nieprzemyślanego
dodawania mu atrybutów przy różnych okazjach jest żenująco infantylny.
Wynika bowiem z niego, iż Bóg teizmu jest osobą,.. a jednocześnie
wypełnia sobą całe swoje dzieło
(czyli wszechświat). Jest on jeden, jedyny,.. ale w trzech osobach nie tożsamych
ze sobą („Ojciec nie jest Synem. Syn nie jest Duchem Św., a ten nie jest
Ojcem", z dogmatu o Trójcy Św.). Jest on wszechmocny (albo wszechmogący co
na jedno wychodzi),.. ale wszelkie jego działania opisane w Starym Testamencie
wcale na to nie wskazują. Jest on wszechwiedzący, czyli wie nieskończenie
wcześniej o wszystkim, cokolwiek ma się wydarzyć w jego dziele,.. a jednocześnie
nie przewidział, że wąż skusi
pierwszych ludzi w raju,.. że karząc ich (miedzy innymi) nakazem rozmnażania
się ze skażoną grzechem naturą, spowoduje, iż niebawem będzie żałował,
że ludzi stworzył, więc podejmie bezlitosną decyzję o potopieniu
wszystkiego co żyje na ziemi. Chociaż jest nieskończenie miłosierny ponoć.
Nie przewidział też, że „odrodzona" po potopie ludzkość z osobników
mających grzeszną naturę, powtórzy dokładnie sytuację sprzed potopu. Jest
Bogiem miłującym swe stworzenia (Ojcem wszystkich ludzi),.. ale wybrał sobie
jeden naród spośród wielu i roztaczając nad nim opiekę, nakazał mu napadać
na inne narody, mordować je i grabić, nie oszczędzając nikogo; ani kobiet,
ani dzieci, ani nawet zwierząt.
Jest Bogiem wszechmocnym (czyli ma nieskończone i niczym nie ograniczone
możliwości),.. a jednak naprawę przywrócenia
początkowego ładu w swym dziele, powierzył jedynemu Synowi, który składając
męczeńską ofiarę ze swego życia (ale tylko swojego ziemskiego wcielenia),
miał odkupić winy i grzechy ludzi i zbawić
tych, którzy w niego uwierzą. Zatem Bóg sam z siebie, złożył tę ofiarę
sobie, aby przebłagać/przekupić siebie za swe nieudane stworzenie — człowieka.
Należy jeszcze dodać, iż Syn boży był przeznaczony na odkupiciela i zbawiciela grzesznej ludzkości, już na długo przed tym, zanim świat został stworzony i zanim
pierwsi ludzie „przeciwstawili" się Bogu w raju, dostępując tym samym
upadku i popadając w tzw. grzech
pierworodny. O czym to świadczy?
Od tego czasu każdy człowiek
rodzi się z naturą skażoną skłonnościami do czynienia zła i nieprawości,
więc nie może być dobry sam z siebie, bez pomocy Boga. Dlatego ten — aby pomóc ludziom — obdarza ich swą
łaską, bo tylko dzięki niej mogą być dobrzy. Problem w tym, iż
nie można sobie absolutnie niczym zasłużyć
na ten przywilej (dobrych uczynków Bóg w ogóle nie bierze pod uwagę),
gdyż obdarza nim kogo chce i kiedy chce, człowiek nie ma na to żadnego wpływu. Mimo to na końcu dziejów, każdy z nas ma stanąć
przed bożym Sądem Ostatecznym, gdzie będzie sądzony za to co czynił w życiu,..
pomimo, że nie miał innej możliwości jak tylko tej, by się urodzić z grzeszną naturą, która go wiodła przez życie raczej drogą zła, niż
dobra, a także nie miał wpływu na to, czy Bóg go obdarzy swoją łaską, dzięki
której mógłby być dobry i nie grzeszyć w życiu.
Od razu dodam, iż owa osławiona wolna
wola, którą Bóg obdarzył ludzi, też na nic jest im przydatna, bo bez
jego łaski i tak będą wybierali raczej zło niż dobro, zgodnie zresztą ze
swymi wrodzonymi skłonnościami (tak
przynajmniej twierdzą teolodzy). Wszystko to mieści się w pojęciu doskonałej
bożej sprawiedliwości, który to atrybut jest ponoć jednym z ważniejszych
, jakie cechują Boga teizmu. To jeszcze nie koniec; religia twierdzi, iż wina
leży po stronie człowieka (niewłaściwie korzysta z wolnej woli), a miłujący
go Bóg robi wszystko aby pomóc mu w tej pożałowania godnej sytuacji.. ale
Sobór Wat. I orzekł coś zupełnie innego:
1 2 3 4 5 6 7 Dalej..
« Kler (Publikacja: 01-10-2012 Ostatnia zmiana: 08-10-2012)
Lucjan Ferus Autor opowiadań fantastyczno-teologicznych. Na stałe mieszka w małej podłódzkiej miejscowości. Zawód: artysta rękodzielnik w zakresie rzeźbiarstwa w drewnie (snycerstwo). Liczba tekstów na portalu: 130 Pokaż inne teksty autora Najnowszy tekst autora: Słabość ateizmu | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 8397 |
|