Złota myśl Racjonalisty: "Jestem przeciw religii, ale za religijnością. [...] Chodzi o to, że jestem przeciwny kultom zinstytucjonalizowanym oraz ich kapłanom. To siłą rzeczy musi się wyrodzić w biurokrację. Natomiast jestem zwolennikiem religijności, to znaczy uczucia religijnego, które jest bardzo bliskie, jeżeli nie identyczne, uczuciu artystycznemu. [...] Wiadomo zresztą z nauki, z historii, że u początków religii..
Międzynarodowa Agencja Energii, do której Polskę przyjęto w 2007, ogłosiła, że jeśli nie wydarzy się nic nadzwyczajnego to już ok. 2017 węgiel pokona ropę jako czołowe źródło energii. MAE przewiduje, że zapotrzebowanie na węgiel będzie rosło w każdym rejonie świata, poza USA. Ok. 2017 świat będzie zużywał rocznie aż o 1,2 mld ton więcej niż dziś. Popyt na węgiel napędzany jest głównie przez energetykę w krajach spoza OECD. Kiedy w Polsce ludzie sądzą, że nie będzie co robić z polskim węglem, MAE wskazuje, że należy się raczej spodziewać niedoboru węgla na rynku w kolejnych latach.
Kierunek Europy: Jak podaje Międzynarodowa Agencja Energii, od 2011 roku Niemcy, Wielka Brytania i Hiszpania zmniejszyły wykorzystanie gazu jako surowca energetycznego, zwiększyły zaś produkcję energii w oparciu o węgiel. MAE przypuszcza, że zjawisko przechodzenia z gazu na węgiel osiągnie w Europie apogeum w roku 2013. Niemiecki E.ON rozważa
wstrzymanie działalności kilku elektrowni gazowych, a jednocześnie przymierza
się do budowy siłowni napędzanych węglem. GDF Suez ma zamknąć trzy elektrownie
gazowe w północno zachodniej Europie. Niemcy sprowadziły w 2009 roku 46 mln ton
węgla, Wielka Brytania — 43 mln, Francja — 23 mln.
Wielka Brytania, której rząd zlikwidował górnictwo dziś jest w czołówce europejskich importerów węgla. Pozostały w niej tradycje górnicze: do dziś odbywają się tam Mistrzostwa Świata w Dźwiganiu Węgla (w tym roku odbyła się 50. edycja). Natomiast Australia, która jest czołowym eksporterem węgla organizuje Mistrzostwa Świata w Nasypywaniu Węgla
Kierunek świata: Jest jeszcze wyraziściej
prowęglowy. Prawdziwym Czarnym Tygrysem są Chiny, któe nie dość, że wydobywają monstrualne wielkości węgla (3,7 mld ton węgla w 2012), to na dodatek nie pokrywa to ich zapotrzebowania, wobec czego w 2012 importowały 240 Mt.
Szczególnie interesujący jest tutaj
przypadek Turcji, która stała
się światowym liderem wdrażania prywatnego górnictwa, które zaprowadziła 90 lat
temu. Nie dlatego, by tak chciała, ale dlatego, że takie warunki narzuciły
przegranej Turcji państwa zachodnie w traktacie lozańskim z 1923. Państwo
tureckie zobowiązało się, że przez sto lat nie będzie wydobywać własnych
surowców. Musiały więc wejść firmy prywatne. Wymuszając zatem upośledzenie
tureckiego górnictwa wepchnięto Turcję w zależność surowcową od Rosji i Iranu.
Dziś turecka energetyka przedstawia się następująco: z zainstalowanych 57 GW
-
ok. 50% to bloki gazowe, 30% bloki na węgiel brunatny, 15% bloki na węgiel
kamienny, 5% wiatraki. Rozwijające się od 90 lat upośledzone prywatyzacją
górnictwo wydobywa dziś rocznie 80 mln ton węgla brunatnego i zaledwie 1,5 mln
ton węgla kamiennego (dysponując zasobami ok. 9 mld ton węgla brunatnego i 1 mld
ton węgla kamiennego). W 2012 rachunek za import gazu i węgla sięgnął 62 mld
USD. W ostatnich sześciu latach zapotrzebowanie na energię wzrosło ponad 30% i w
kolejnych latach przewidywany jest dalszy intensywny wzrost. Turcja mówi dość i wdraża racjonalną politykę energetyczną:
zamierza oprzeć energetykę na własnym węglu oraz własnym atomie. Mówi dość
uzależnieniu od Rosji i Iranu, lecz dochowuje wierności Lozannie: lokalne złoża
zagospodarują inne państwa, m.in. połowę zasobów węgla brunatnego za 12 mld dol.
zagospodarują Zjednoczone Emiraty Arabskie, które w oparciu o nie zbudują bloki
energetyczne o mocy 8 GW. W 2004 niemiecki Staeg wybudował bloki węglowe o mocy
1,2 GW. Wzrosnąć ma wydobycie węgla kamiennego, ale przede wszystkim brunatnego
(wzrost do 185 mln ton w 2020). Dodatkowo ok. 14 GW mają dostarczyć trzy
elektrownie atomowe. Pierwsza o mocy 4,8 GW ma być gotowa w 2019. Drugą o podobnej mocy wybudują Japończycy za ok. 22 mld dol. (znacznie taniej niż koszty
tych, które ma budować polski rząd). Trzecią Turcy chcą już wybudować sami.
Warto trzymać kciuki za powodzenie tego programu. Chciałoby się rzec, że wobec
szkód, jakie wyrządzono Turcji dyktatem lozańskim, członkostwo w Unii należy jej
się jak psu buda. Tyle że Unia oznacza obecnie mniej racjonalną politykę
energetyczną, a to jest podstawą bezpieczeństwa kraju. Lepiej nie ryzykować w obliczu walki o niezależność energetyczną, że zieloni zaczną nam dzielić atom na
czworo.
Kierunek Polski (po 2010): Dziwnym trafem niemal
żadna inwestycja dotycząca rozbudowy, jakże konicznej!, elektrowni węglowych,
nie może ruszyć a rozpoczęte są wstrzymywane. A to kłótnie przetargowe, a to
ekozadymy, a to brak środków.
Statek szaleńców
Takie przypadłości nie dotykają budowy
elektrowni i elektrociepłowni opartych o gaz.
[ 3 ] Jeszcze w lutym 2011 Toruńska Energetyka Cergia (EDF) zapowiadała budowę nowego
bloku kogeneracyjnego o nazwie Bioko (wytwarzającego jednocześnie ciepło: 150
MW, i prąd: 120 MW),
opartego na węglu kamiennym i biomasie.
Już w lipcu 2011
węgiel zastąpiono gazem ziemnym. W lipcu 2012 ceny ciepła skoczyły o 8% (URE nie zgodził się na wnioskowane 14%).
Podobnie zachowuje sie drugi francuski gigant w naszym kraju: od 2008 GDF Suez
obiecuje zbudować elektrownię na węgiel w Łęcznej. Mimo to w listopadzie 2010
zabrał się za budowę wielkiego
„Zielonego Bloku" (budżet 1 mld zł) w Elektrowni
Połaniec, wytwarzającego 204 MW. Inwestycja zakończyła się planowo w grudniu
2012.
Zwija się zatem inwestycje w elektrownie węglowe a rozwija -
produkujące droższy prąd — elektrownie gazowe, a wiceminister jeszcze podżega do
zamykania kopalń, by czasem nie przetrwały tej głupiej polityki.
Można mieć pewną nadzieję, że elektrownie te będą
funkcjonowały w oparciu o tani polski gaz łupkowy [ 4 ],
lecz lobby antyłupkowe jest w Polsce bardzo silne i nie wiadomo, co z tego
wyjdzie.
Pewnym symbolem jest fakt, że wśród nierentownych kopalń
znalazła się najsłynniejsza kopalnia
Wujek. W 2012 wydarzył się pożar, który zajął dwie ważne ściany wydobywcze i strawił 300 tys. ton bardzo dobrego jakościowo węgla, po czym
wkrótce zaczęto
mówić o możliwości jej zamknięcia.
Wujek zaczął jednak stawać na nogi jeszcze w tym samym roku. To tam doszło do
najgłośniejszego oporu przeciwko wprowadzeniu stanu wojennego w 1981. Górnicy są
na tyle silną grupą zawodową, że póki co udaje im się ocalić większość kopalń.
To potencjał, który może być wykorzystany w przyszłości, bez względu na to, co
teraz plotą różne eksperty.
Orędownicy likwidacji polskich kopalń wydobywają nawet z politycznej rupieciarni takich „specjalistów" od górnictwa, jak Janusz Steinhoff,
którego dziś należałoby trzymać szczególnie daleko od polskiego górnictwa, wszak
to on był jednym z głównych jego niszczycieli, a kopalnie które polikwidował w 2000 jako „trwale nierentowne", po
kilku latach postanowili wskrzesić Czesi.
Konsekwencją tzw. planu Karbownika-Steinhoffa
była likwidacja 24 kopalń, „obniżenie zatrudnienia o 97 tys. i obniżenie
zdolności produkcyjnych o 31 mln ton" [ 5 ], a także spadający eksport i rosnący
import węgla. Z pożyczek Banku Światowego kupowano wówczas od górników
zwolnienia i zobowiązania, że nie zatrudnią się ponownie w górnictwie węglowym.
Po zniszczeniu tego, co było najsłabsze, zaczął się
problem podgazowywania energetyki. O problemie tym pisał Czesław Ryszka w 2003: „Skoro jednak w energetyce zmienia
się bloki z węglowych na gazowe, ponieważ trzeba gdzieś upchnąć nadmierne ilości
gazu zakontraktowane z Rosji, czy za ten polityczny błąd mają zapłacić górnicy?"
Bezpieczeństwo energetyczne sprzymierzeńcem węgla
W 2006-2007
zaczęto naprawiać szkody wyrządzone górnictwu „restrukturyzacją Steinhoffa".
Inwestycje w górnictwie związane były nie tylko ze wzrostem światowych cen
węgla, ale przede wszystkim z projektem budowy systemu bezpieczeństwa
energetycznego Polski. W tym okresie to energetyka i hutnictwo wymuszały na
górnictwie inwestycje w nowe pokłady węgla. W związku ze wzrostem
zapotrzebowania krajowego na energię elektryczną, rosło również zapotrzebowanie
na polski węgiel. O ile w 2003 energetyka zużywała 40 mln ton węgla rocznie, to w 2007 już 50 mln ton rocznie i szacowano, że w ciągu 10 lat zużycie to wzrośnie o 6 mln ton. Arcelor Mittal do swych hut kupował wówczas 8 mln ton węgla
koksującego, w tym 5,5 mln ton od JSW (już wówczas zdarzał się np. import z Argentyny ze względu na niewystarczającą podaż polskich kopalni). Tadeusz
Smakowski z Państwowego Instytutu Geologicznego mówił wówczas, że Polska
potrzebuje co najmniej dwóch nowych kopalń, bo inaczej będziemy skazani na
rosnący import z Rosji, który już w 2007 miał dojść do 6 mln ton. Grupa Tauron,
która dziś obrała kierunek gazowy, w październiku 2007 rozważała kwestię, czy
kupić jedną z istniejących kopalni, czy budować nową. 19 października 2007
Dziennik (WSJ) pisał o „renesansie węgla w energetyce i w hutnictwie":
W Polsce powstaną pierwsze od 30 lat nowe
kopalnie węgla.
[ 3 ]"Koniec ery węgla w bydgoskiej elektrociepłowni" należących do PGE GiEK
SA
Gazeta Wyborcza ogłosiła 10 marca 2011, dodając, że „stary" blok
węglowy za ok. 1 mld zł zostanie zastąpiony „nowoczesnymi" na gaz i
biomasę, co wiązano z przyjętą w 2010 dyrektywą PE w sprawie
zanieczyszczeń przemysłowych, która obniżyła kilkakrotnie dopuszczalne
normy emisji dla takich substancji jak pył, tlenki siarki czy tlenki
azotu, co ma zacząć obowiązywać od 2016.
[ 4 ]W lipcu 2012 PGE, KGHM, Tauron, Enea i PGNiG zawarły umowę o wspólnej
inwestycji o wart. 1,72 mld zł w poszukiwanie, rozpoznawanie i
wydobywanie gazu łupkowego w ramach lokalizacji padów: Kochanowo,
Częstkowo i Tępcz (KCT).
[ 5 ]Wojciech Blasiak, Jak niszczono górnictwo węgla kamiennego w III
Rzeczpospolitej, Małopolska Wyższa Szkoła Zawodowa, Kraków, marzec 2011.
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.