Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
204.448.543 wizyty
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 701 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
Kiedy ludzie są tego samego zdania co ja, mam zawsze wrażenie, że się pomyliłem.
« Listy i opinie  
Dr W.Niemann (sekretarz JBP) [2]

Taka była potrzeba tamtego czasu. Dzisiaj okazuje się, że problem nie zdezaktualizował się. Co więcej nabrał dodatkowego wymiaru. Świat się komplikuje. Ludzie wiedzą już dzisiaj wszystko o sobie, o życiu, o Bogu i … nie chcą angażować się w cudze problemy, mają dość własnych. Zamykają się w kręgu własnych spraw, uciekają, nie troszczą się o dobro wspólne. Kościoły, które do niedawna integrowały społeczeństwo, dziś zastąpiły supermarkety. Głos kaznodziei zastąpiły media. W tej sytuacji stoimy przed niezwykle trudnym zadaniem ukazania atrakcyjności przesłania Ewangelii. Musimy też odkłamać świętoszkowaty obraz kościelnictwa, który utrwalił się milionom ludzi, tak, że już nie widzą w kontakcie z Bogiem niczego dla siebie wartościowego. Nauczyć nieskrępowanego kontaktu z Absolutem, nauczyć rozmawiać z samym sobą, nauczyć samokrytycyzmu. Żydom musimy pokazać, że to co odrzucają to nie Jezus, ale chrześcijańskie wyobrażenia o żydowskim Mesjaszu. Polakom zaś, że Kościół Boży i kościelnictwo to nie są pojęcia identyczne, mające ze sobą cokolwiek wspólnego.
A czas jest w swoim rodzaju trudny: Polacy nie z własnej woli znaleźli się w zaścianku cywilizacyjnym i kulturowym świata, ale z własnej woli, wytworzywszy rozliczne powiązania, grupy interesów, układy i układziki, pozostają w nim. Nie potrafią i nie chcą być szczerzy. Nie umieją, tak jak Amerykanie nazywać rzeczy i spraw ich właściwym imieniem. Tworzą fikcję, sami się oszukując. Państwo jest niestabilne. Nie opłaca się żadna konsekwentna, systematyczna praca. Afera prześciga aferę, korupcja, rozdawnictwo, brak gospodarza, brak klarownej wizji i perspektywy. Nie ma się już dokąd wycofywać. Potrzeba nowych, odrodzonych ludzi, potrzeba nowej mentalności dbającej o dobro wspólne. To właśnie zadanie Kościołów. To moment, gdy koniecznie trzeba powrócić do dawno zapomnianych traktatów z XVI i XVII wieku i nadać im rozgłos. Jesteśmy Państwu bardzo wdzięczni za Wasz wysiłek. Wiemy, że praca ta nie pójdzie na marne. Polska tego potrzebuje jak świeżego powietrza! Czy współczesna JBP ma szanse odegrać rolę podobną do tej, którą odegrała w XVI i XVII wieku? Bardzo byśmy chcieli! Naszą siłą jest wiara w Boga. Odkryliśmy czar, świeżość i duchową siłę wiary, jaka była udziałem pierwszych uczniów Mesjasza. Odrzucenie balastu dogmatów nie było łatwe, nie obyło się bez strat, ale opłaciło się. Teraz w Polsce powoli powstają zbory chrystiańskie, niekoniecznie powiązane z Jednotą Braci Polskich, np.: Zbory Boże Dnia Siódmego, które także udzielają chrztu w imię Jezusa. To tylko kwestia czasu, gdy do naszych Kościołów przyjdą ludzie wrażliwi, zorganizowani, konkretni i mądrzy. Zdolni studiować w nieskończoność i pisać. Oni nadadzą temu ruchowi dynamikę, która pozwoli wpłynąć na życie duchowe tego kraju. Okazuje się bowiem, że w działalności na rzecz uzależnionych można się zatracić, ale i ona musi ustać gdy zabraknie idei. Trzeba więc także pisać i tworzyć bo jedna działalność wspiera i napędza drugą.
Pozdrowienia, podziękowania i ukłony;
W. Niemann
Sekretarz JBP

05.08.2001.

Szanowny Panie Redaktorze;
W sposób niezamierzony podsunął nam Pan znakomity pomysł. Wykorzystaliśmy fragment traktatu Mikveh odpowiednio go modyfikując, i uczyniliśmy z niego artykuł polemiczny tytułując po staropolsku w odpowiedzi na rozważania księdza Jacka Salija opublikowane w witrynie „Mateusz". Będzie wysłany do zainteresowanego oraz rozmaitych publikatorów (które jak zwykle będą udawały, że nas nie ma :-)). Pozwoliliśmy sobie nawet wykorzystać dwie cytacje z pism braci polskich, które nadesłał Pan w poprzednim emailu, pytając o racjonalizm we współczesnej JBP.
Właściwie nie odpowiedziałem Panu na to pytanie. Sytuacja jest bowiem dość złożona. Po pierwsze mistycyzm jest dla religii tym samym, co sól i przyprawy dla dowolnej zupy — dodaje smaku, ale nie wolno przesolić! Granica zaś pomiędzy tym, co da się poznać racjonalnie umysłem, a co jest już na pewno poza naszym poznaniem, a co tylko możemy przeczuwać jest niesłychanie płynna. Z jednej strony jest bariera zasady nieoznaczoności Heisnberga i zasady relatywistycznej Einsteina. Z drugiej jednak w koncepcjach talmudystów spotykamy idee … dzisiejszej teorii strun. Cała koncepcja Tikkun Olam — istnienia duchowej równowagi we Wszechświecie oraz przywracania jej przy pomocy modlitwy i śpiewu rytualnego właśnie przypomina pewnymi aspektami teorie strun. A zatem wniosek stąd taki, że choć starożytni opisywali świat inaczej aniżeli w języku całek, różniczek i fraktali, wiedzieli o nim kto wie czy nawet nie więcej od nas obecnie. Ich koncepcje w żadnym razie nie powinny być przedmiotem pochopnych i powierzchownych ocen. Znam kilku profesorów, którzy zupełnie poważnie wykorzystują te koncepcje w swoich pracach eksperymentalnych. Poza wszystkim świat się zmienia, zmienia też poznanie. Gdyby dziś mówić o naturze B-ga pewno najbliższe biblijnej prawdy byłoby określenie, że B-g i Jezus i Duch Święty mają strukturę fraktalną. Tylko, który teolog rozumie, co to właściwie znaczy? :-)
Tak czy inaczej mamy na warsztacie traktat, który o te kwestie zahacza. Nie wiemy, czy szybko da się go ukończyć, ale będzie nam miło, gdy i to „dziełko" zechce Pan przejrzeć okiem fachowca. I proszę się nie wahać krytykować. To tylko może wyjść nam i dziełu na dobre!
Krótko mówiąc racjonalizm, mistycyzm i prawo wyważone w odpowiednich proporcjach uważamy za istotę zabawy w Kościół. Nie waham się tu użyć słowa zabawa, albowiem działalność ta może być źródłem wartościowych przeżyć i pozytywnego nastawienia do świata, nawet tego zdziczałego. A tego, czego właśnie najbardziej w Kościołach brakuje to klimat zabawy, radości i humoru. Wszyscy są tacy śmiertelnie poważni, gdy mówią lub piszą o swoich Kościołach, co też zresztą widać na stronach internetowych. I biada każdemu, kto odważy się zakwestionować choćby jedno zdanie w „Wyznaniu wiary". Takiej wolności i swobody jaką daje JBP w wyznawaniu wiary nie ma żaden inny znany mi Kościół, a zwiedziłem ich przez te wszystkie lata niemało, co najmniej kilkadziesiąt rożnych denominacji. W tym sensie na pewno jesteśmy podobni do dawnej JBP i oby tak zostało :-)
Pozdrowienia i ukłony;
W. Niemann
JBP

06.08.2001.

Szanowny Panie Redaktorze!

> Składam wielkie podziękowania za ten tekst. Świetna polemika, a myśl ta nurtowała mnie od dawna. Państwa artykuł wydaje mi się ujmować najważniejsze kwestie, proszę jednocześnie o zgodę na publikację w Klerokratii.

Nawet nie musi Pan prosić! Proszę swobodnie zamieszczać każdy z tekstów, który Panu przesyłamy. Mamy do Państwa pełne zaufanie. Dziękujemy za słowa wsparcia. To ważne. Na obecnym etapie nie wiadomo nawet czy dyskusja będzie podjęta. Tygodnik Powszechny i inne katolickie media udają, że nas nie ma.
Jest wielka szansa, że Salij dyskusji nie podejmie w ogóle. Ja go dobrze znam. On mnie — nie. Byłem na większości jego wykładów. Mam zanotowane co do dnia i godziny, co powiedział (a raczej nabluzgał) przeciwko protestantom. Kiedyś była audycja w radio. Przyjechała Hellerowa i wierchuszka Tygodnika Powszechnego. Zatelefonowałem. Nie spodziewali się, że
może głos zabrać protestant. Powiedziałem o tym, że działalność księdza uważam za hipokryzję ponieważ podczas wykładów mówi o miłości bliźniego, a następnie bluzga na protestantów. Przytoczyłem konkretne daty i zdania. Zgłupieli kompletnie. Próbowali niezdarnie ripostować. Wtedy wymusiłem na Hellerowej obietnicę, że gdy jakiś protestant, niekoniecznie ewangelik (bo chwaliła się, że jej redakcja zatrudnia nawet 1 ewangelika!), to wydrukują tekst na podstawie wartości merytoryczności, a nie konfesji. Akurat! Tak, że i teraz wiem, że tekst dotrze do Salija, ale on prawie na pewno nie odpowie. Co najwyżej z 6 miejsca wśród najbardziej niebezpiecznych sekt religijnych w Polsce awansujemy na 1. Tak czy inaczej sukces :-).
Czytając traktat („Mikveh - chrzest wodny" — przyp.) w jego pełnej wersji znajdzie Pan fragmenty, w których o tej nieomylności piszemy. Wiadomo, że zaprzeczanie wszelkim innym prawdom poza własną to stała cecha katolicyzmu. Jest to wynik przyjętych założeń. Nic więcej. Tu żadna krytyka nie jest w stanie spowodować odmiany tego Kościoła. On musi dożyć swoich dni i po prostu w naturalny sposób wyczerpać swoje siły. Nawet mowa o tzw. kryzysach w Kościele katolickim nie ma sensu bo Kościół ten znajduje się od stuleci w nieustannym kryzysie. I zawsze z niego wychodzi ponieważ przedziwnym zbiegiem okoliczności udaje mu się umiejętnie łączyć watki historyczne, teologiczne z politycznymi. Ponieważ wpływy polityczne ma ogromne, przeto udaje mu się przetrwać. Tak zawsze było. Argumenty biblijne szły zawsze w kąt, a gdy oponentów nie dawało się nimi przekonać, wówczas bez żenady sięgali po metody polityczno-policyjne. Tak było już od czasów biskupa Ariusza.

> Gdzieś im umknął duchowy wymiar chrztu, zrobili sobie magiczny obrzęd o wydźwięku pogańskim.

Z całą pewnością umknął. No, ale co się dziwić. Jedyny sposób to budować Kościół od podstaw. Co też staramy się czynić. Być może zresztą, że gdyby nasz Kościół też liczył 800 mln ludzi, to byłby równie kiepski i karmił swoich wyznawców ochłapami? Być może, że prawdziwe cnoty mogą kwitnąć wyłącznie w małych wspólnotach. Ale te z kolei, gdy są zbyt małe nie mogą rozwinąć działalności o wymiarze społecznym. Po prostu pozostają niezauważone. A nawet się rozpadają na skutek sporów i tarć o dogmaty. To co trwałe, a zarazem najbardziej niebezpieczne dla Rzymu, to idee. Idee są to bowiem niezależne byty, które żyją własnym życiem i raz puszczone w świat mogą spowodować niemałe trudności teologiczne, a nawet polityczne. Dlatego po etapie „plebejskim" zdecydowaliśmy, że należy wpuścić w życie tego kraju nieco świeżego powietrza, nowych idei. Bo one na pewno nas przetrwają. No, ale trzeba nam kilkunastu mocnych „zawodników": oczytanych, mądrych, lekkiego pióra, duchowych. Niełatwo jest pisać tak, jakby Kościoła katolickiego nie było na świecie. Zresztą tam od czasu do czasu także trafiają się jacyś ciekawi, duchowi ludzie. Trzeba się bardzo pilnować, aby nie bluzgać otwartym ogniem dymu i siarki na ten Kościół, o co najłatwiej. A zamiast tego po prostu rysować obraz Kościoła biblijnego i wcielać go w życie.
Nie ukrywam, że Pańska recenzja naszych traktatów bardzo nas cieszy. Mają one w ten sposób nabrać wartości może nawet naukowych, a na pewno uchronimy się od popełnienia poważnych błędów merytorycznych. Dla potrzeb wewnętrznych
Kościoła, czy nawet dla celów wymiany międzykościelnej lub polemiki z filozofami tak nędznej klasy jak J. Salij (który wg świadectwa kilku protestantów unika argumentacji biblijnej jak ognia, a tylko gdy wygłasza wykłady dla katolików udaje znawcę Biblii), takie opracowania są naturalnie wystarczające aż nadto. Ale aby uzyskały siłę argumentów, wobec której
zatrzymać musiałyby się autorytety tej rangi co np.: ks. profesor Lach, to trzeba napracować się dużo więcej. A my? Cóż. Nie zajmujemy się zawodowo teologią. Jesteśmy hobbystami, amatorami, sami się uczymy … Na j. polskim pod ławką zawsze liczyłem zadania z matematyki. Teraz, jak na złość muszę pisać po polsku. Niektórzy nawet zarzucają mi matematyzację wypowiedzi :-)


1 2 3 4 5 6 Dalej..

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Hallelu-Ag.:)
inFrequently Asked Questions nr2


« Listy i opinie   (Publikacja: 03-07-2002 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 905 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365