|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
« Listy i opinie Dr W.Niemann (sekretarz JBP) [4]
15.08.2001. g.18.25
Szanowny Panie Redaktorze;
Jestem otwarty na wszelkie nowe pomysły.
Również i na taki, póki co jednak mam do tego pewne wątpliwości, które być
może Pan rozwieje. Klerokratia powstała jako witryna antyklerykalna. To się zmieniło z czasem, dążymy głównie do religioznawstwa z punktu widzenia ludzi nie wyznających
żadnej religii, lecz interesujących się religiami. Tak. Zupełnie dobrze Pana rozumiem. Podniósł Pan kwestie dość
praktyczną. Ja oczywiście znam kilku ludzi, wyznawców rozmaitych Kościołów i Synagog, którzy być może zechcieliby wziąć na siebie ciężar takiego odpowiadania.
Pytania na początek mam. Zresztą wcale nie trzeba się spieszyć z tym odpowiadaniem bo pytania
są na ogół uniwersalne i krążą wokół tych samych tematów. Propozycja moja wynika z chęci wzbogacenia „rynku", aby poszukujący mieli szanse na wyrobienie sobie poglądu
co do różnic, a nie tylko byli informowani jednostronnie.
O tak, to ciekawy pomysł, zwłaszcza jeśli
byłaby okazja porównania różnic min. 3 Kościołów.
Zresztą fakt, że w witrynie Mateusz odpowiedzi
udzielają księża nic nie znaczy. Po prostu dlatego, że w każdej chwili gotowi
są odwołać lub zmienić swoje poglądy pod wpływem napomnienia Nauczycielskiego
Urzędu Kościoła. Tak powiedział o tym publicznie ksiądz Jacek Salij: „Mam swoje
poglądy, ale jestem w każdej chwili gotowy się z nich wycofać, jeżeli zażąda
tego ode mnie NUK." Krótko mówiąc proponuję poddać tę kwestię dyskusji i dalszemu
przemyśleniu. Może Pan też zapytać o zdanie czytelników Klerokratii w szybkiej sondzie. Alternatywnie umieścimy taki
dział na stronie JBP, a Pana poprosimy od czasu do czasu o odpowiedź. Ważne, aby istotnie
była to nowa jakość…
"Pamiętaj: Nie zabijamy wiary, gdyż to niemożliwe. Wiara wynika bowiem ze
stanu tzw. łaski uświęcającej, czyli uwarunkowań genetyczno-psychicznych. Wiara nie rozumuje, natomiast my rozumujemy o wierze i w tym się mijamy.
Jeśli ktoś utraci wiarę w wyniku Klerokratii, to znaczy, że była ona nic nie warta.
Ładnie powiedziane. Nie sztuka jednak upadać i tracić wiarę.
Prawdziwą sztuką jest ją odzyskiwać i dalej cieszyć się życiem. Innymi słowy, czasami
opłaca się utracić coś, aby odzyskać to w dwójnasób w postaci szerszej perspektywy i większej tolerancji.
Pewno nigdy bym się nad wieloma sprawami nigdy nie zastanawiał, gdyby nie wędrówka,
którą odbyłem, nigdzie nie będąc członkiem, poprzez Kościół rzymski, ewangelicki,
baptystyczny, zielonoświątkowy, adwentystyczny, chrześcijan dnia sobotniego. Widziałem,
że ludzie naprawdę kochają te swoje Kościoły. Żaden jednak nie wytrzymał ciśnienia moich pytań…
Ja jako niewierzący, wartość Kościołów
oceniam głównie przez pryzmat owoców jakie wydają
Hierarchia traciła spokój. Nie było ducha wolności. A wszędzie
ten sam mechanizm. Nie tylko ja padałem ofiarą prześladowań. Inni także. Wyglądało
to nawet trochę na rodzaj psychicznego znęcania się nad odmiennie myślącymi
ludźmi. To straszne uczucie, gdy ludzie, o których dotąd myślało się, że są
prawdziwymi przyjaciółmi, nagle, z dnia na dzień, odwracali się plecami (niektórzy do
dziś mijając mnie na ulicy patrzą jak na szybę wystawową :-)). Zacząłem się
zastanawiać dlaczego tak się dzieje. Przecież adwentyści i zielonoświątkowcy
to jak dwa nieprzecinające się światy. Tu spokój i dostojność, tam ekspresja i szał, tu żydowskie prawo, tam duch i mistycyzm… W końcu znalazłem odpowiedź. To nie rozum i rozumienie dogmatów stanowi o różnicy
pomiędzy katolikiem, a protestantem. To odmienny duch. To duch sprawia, że członkowie
rozmaitych Kościołów stają się zakładnikami doktryn, owoców rozumu, w które
wpadają niczem w sidła, i których bronią jak niepodległości. To odmienny duch wyznacza kierunki
myślenia i mentalność. Ludzie nawet nie zauważają, gdy są gotowi ugotować
odmieńca w łyżce wody. I tu leży chyba odpowiedź: w relacji wiary i rozumu. Musi
istnieć pomiędzy
nimi rodzaj sprzężenia. jedno napędza drugie, tyle, że w kwestii wiary ostatecznym arbitrem jest nie rozum, ale to, co
się czuje. Na przykład, mogę zrozumieć powody, dla których katolicy wyrażają
swój szacunek dla Marii, matki Jezusa, ale w kulcie obrazów, w ich przywiązaniu
do owych świętych wizerunków jest coś demonicznego, tak silna bariera ducha,
że za nic nie wziąłbym udziału w adoracji któregokolwiek ze świętych obrazów, jak
również, nawet jako zwiedzający, po prostu uciekałem z takich miejsc jak Częstochowa
czy klasztor w Gostyniu prowadzony niejasnym uczuciem, ze coś „nie gra", że jest
jakiś dysonans w tej kompozycji… Ale ludziom to nie przeszkadza. Dlatego chodzą
do Kościoła rzymskiego osoby o szczególnym profilu duchowym. Inne zaś do Kościoła
zielonoświątkowego, inne do arian, itd.
Wiele obiecujemy sobie w Jednocie po traktacie Emunah, który właśnie tą
relacją się zajmuje. Pytanie tylko, czy damy radę odpowiedzieć na tak skomplikowany problem.
Stąd nasze zaproszenie, aby zechciał się Pan zapoznać z jego treścią i wziął
udział w przyjacielskiej dyskusji na ten temat, aby dopomóc w znalezieniu najlepszej z możliwych odpowiedzi, a w ten sposób dopomógł, jako agnostyk w rozwoju Kościoła,
który chcielibyśmy „zastać bogatym filozofią i prawem, a opuścić bogatym w mistycyzm i ducha".
Bardzo chętnie pomogę, na tyle na ile będzie
mi pozwalała moja wiedza.
Wreszcie nastąpił moment, gdy odkryłem Kościół ariański, a stąd poszedłem
do synagog rożnych orientacji z mesjanicznymi włącznie, co pozwoliło mi lepiej
poznać świat judaizmu. I tu nastąpił mały szok. Okazało się, że w synagodze
panuje błogi spokój, atmosfera pokoju i porozumienia. Jednak tak naprawdę Żydzi
są nastawieni bardzo nacjonalistycznie. I chociaż Tora mówi, że podczas wyjścia z Egiptu do Izraelitów dołączyło wielu Egipcjan, którzy przejęli ich obyczaje,
Żydzi myślą o sobie przede wszystkim w kategoriach
narodu i państwa, nie zaś w kategoriach duchowej społeczności złożonej z „duchowych"
Żydów. Poza tym Mesjasz i ta ich szalona ucieczka przed koncepcjami, które sami wprowadzili. Wszak idea WCIELENIA,
którą tak bardzo uważają za nierealną jest dokładnie tak samo nierealna jak
GŁOS słyszany w ogrodzie Eden i na Synaju, jak GOŚĆ rozmawiający z Abrahamem w dąbrowie Mamre, czy wreszcie jak PALEC boży wypisujący w Księdze Daniela napis na
ścianie. Dzisiaj myślę, że chrystianizm pierwszych kilkudziesięciu lat, gdy
jeszcze modlono się wspólnie w Świątyni praktycznie niczym nie różnił się od
judaizmu z wyjątkiem właśnie wiary w Mesjasza.
Też tak sądzę, bardzo wiele za tym
przemawia, ale myślę, że łączyło się to również z tym na czym skupili się
zielonoświątkowcy — żywioł profetyczny; z czasem można zaobserwować, że proroków w gminach było coraz mniej i tracili na znaczeniu, na rzecz zarządców
A potem, im dalej, tym swobodniej sobie poczynano:
Trójca, odrzucenie szabatu, chrzest niemowląt, podział na kler i laikat, niepokalane
poczęcie, wniebowzięcie, kult maryjny, nieomylność papieża, w końcu
jedynozbawczość i te nieszczęsne papieskie deklaracje z „Dominus Iesus" jako uwieńczenie. Jak Pan
zauważył, gdzieś po drodze wymknął się duchowy wymiar, czyli to, co najważniejsze… A największy paradoks? No właśnie to, że prawdziwy Kościół, który czeka na
Mesjasza, to Kościół duchowy, do członkostwa w którym powołuje sam B-g,...
Dlaczego Pan tak pisze Boga? Czy to jakieś
nawiązanie do niewymawialności?
...a
nie papież czy inny biskup. Powołuje bez względu na to, czy ktoś wierzy w Trójcę, czy nie, czy
był ochrzczony jako niemowlę czy też jako dorosły, w imię Trójcy, czy w imię
Jezusa. Powołuje i Żyda i Greka i muzułmanina i nawet agnostyka. Być może nawet Pana
postanowił włączyć do tego mesjańskiego grona bo dał Panu misje, a nadto silnego ducha
wolności, dzięki któremu może Pan tę misję prowadzić, aby „prostować
ścieżki Pańskie", skutecznie powykrzywiane przez hierarchie rożnych Kościołów,
"być światłem w ciemności
dla narodów". B-g nie ma względu na osobę. My mamy. Ciągle oceniamy, klasyfikujemy. I
naprawdę trudno odnaleźć ducha w tym gąszczu doktryn i dogmatów.
Są natomiast świadectwa mówiące, że Klerokratia przyczynia się do czegoś co zupełnie nie było zakładane: „Doskonała strona. Dzięki Panu, a także artykułom z Faktów i Mitów moja wiara przeżywa renesans. Wiara w Boga,
bez strachu i lęku. Kiedyś napiszę więcej. Serdecznie pozdrawiam. Piotr" (...)"
Chwała B-gu! Tak trzymać. Wszystko jedno, o co się człowiek potknie,
ważne, aby zaczął myśleć.
Mógłbym więc uczynić jeszcze dalszą
koncesję na rzecz wiary, ale proszę pamiętać, że ja jako agnostyk, zawsze
czynię coś takiego ostrożnie, np. dla „nowej jakości"...
Po prostu przemyślmy to jeszcze. Na razie to tylko propozycja. W gruncie
rzeczy Państwa artykuły odpowiadają na wiele pytań. Tu różnica polegałałaby
jedynie na udzielaniu odpowiedzi niejako on-line. Ale może to nie jest dobry pomysł. Jeszcze to
przemyślimy! Pozdrowienia;
W. Niemann
17.08.2001.
> to ciekawy pomysł, zwłaszcza jeśli
byłaby okazja porównania różnic min. 3 Kościołów
Cały problem tylko w tym, aby znaleźć te min. 3 Kościoły, które
zechcą, świadomie, przedstawić swoje poglądy. Muszę popytać swoich
znajomych, czy podjęliby się. My na pewno.
Ja jako niewierzący wartość Kościołów
oceniam głównie przez pryzmat owoców jakie wydają
Daleki jestem, aby wmawiać Panu cokolwiek. Nawet posiadanie
wiary. Mniejsza o słowa. Zresztą może wstęp do traktatu „Emunah"
(nie mojego pióra) powie Panu lepiej, co mamy na myśli. Naprawdę nie słowa i deklaracje są tu ważne. Gdyby naprawdę niczego Pan nie czuł, nie prowadziłby
Pan swojej misji. Bo przecież jest to misja z jasno zdefiniowanymi celami.
...myślę, że łączyło się to również z tym na czym skupili się zielonoświątkowcy — żywioł profetyczny; z czasem można
zaobserwować, że proroków w gminach było coraz mniej i tracili na znaczeniu,
na rzecz zarządców
Ciekawa uwaga! Chrystianizm nie był nigdy systemem
filozoficznym ubranym w ramy prawa, ale raczej rodzajem stylu życia i rozumienia świata. Według katolików (ks. Jan Wierusz Kowalski), Kościół
musi się opierać na trzech filarach, prawie, filozofii i mistycyzmie. One nadają
mu stabilność. Ale z tego układu najłatwiej wypada mistycyzm. Proszę zauważyć,
że cała katolicka reforma sprowadza się właściwie do prób ostrożnego
wprowadzenia tego mistycznego pierwiastka do Kościoła. Stąd te wszystkie
ruchy oazowe, odnowy w duchu świętym, ostrożne podchodzenie do dziwnych
zjawisk, objawień i proroctw. Ale to może oznaczać także, że Kościół rzymski tak naprawdę
stoi na krawędzi rozpadu. My nie mamy tych problemów. Od początku, ponieważ część
członków miała już wcześniej doświadczenia w Kościele Zielonoświątkowym,
uznaliśmy istnienie darów ducha i charyzmatów. W zborze pielęgnuje się modlitwę
społeczną (unikalne zjawisko), są proroctwa, są dary rozróżniania duchów.
Nie stwierdziliśmy tylko daru uzdrawiania bo to rzadka sprawa. Prawo mamy żydowskie, z tym, że panuje tu wolność, co do zakresu wypełniania mitzvot, a filozofii
jako takiej nie unikamy.
1 2 3 4 5 6 Dalej..
« Listy i opinie (Publikacja: 03-07-2002 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 905 |
|