|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Biblia » O Biblii ogólnie
Biblia a gwiazdy: sto pytań i sto odpowiedzi dla ludzi umiejących myśleć [1] Autor tekstu: Andrzej Niemojewski
Cechą znamienną stylu pisarskiego Biblji, a w szczególności Nowego Testamentu, zwłaszcza Ewangelji i Apokalipsy Jana, są twierdzenia, sprzeczne z ziemską
rzeczywistością i codziennemi jej doświadczeniami, jakgdyby w imię zasady, że to, co jest niemożliwe dla ludzi, jest w zupełności możliwe dla Boga (Mar. X,
27; Zacharjasz VIII, 6).
Do tych twierdzeń należą także pewniki, których wątpliwość po bliższej analizie rzuca się w oczy.
Ze stanowiska stylistyka, czyli badacza stylów pisarskich, będą to naogół tak zwane oksymorony, czyli figury retoryczne, zasadzające się na łączeniu cech
przeciwnych, jak w pieśni „Bóg się rodzi", w której mowa o tem, że „ogień krzepnie" a „blask ciemnieje" i „ma granice nieskończony".
O tych nieprawdopodobieństwach mówi się jednak w Biblji tak, jak o czemś zwykłem i powszechnie znanem, że nasuwać się musi mniemanie, iż chodzi o
rzeczywistość zgoła inną, niż ta, którą dziś mamy na myśli.
Ponieważ jednak przyzwyczailiśmy się do tych nieprawdopodobieństw od dzieciństwa, przeto nas nie rażą, a gdy przy rozpatrywaniu tekstów poczynają nas
razić, wtedy jak ludzie, pozostający pod wpływem duru sugestjonera lub hypnotyzera, usiłujemy wytwarzać objaśnienia przy pomocy filologji i historji, jak
to czyni urzędowa egzegeza biblijna, otrzymując w rezultacie ostatecznym tylko jeszcze większe zagmatwanie rzeczy.
Tymczasem owe niezwykłości nietylko pozostają nadal niezwykłościami, ale w oczach badacza stylów pisarskich układają się w całe szeregi kategoryi, jak to
wykaże przytoczone niżej, sto przykładów.
1. OSIOŁEK, NA KTÓRYM ŻADEN CZŁOWIEK NIGDY NIE SIEDZIAŁ (Mar. XI, 2 — 4; Łuk. XIX, 30).
Wyrażenie to nie zawiera pozornie nic szczególnego. Zdawało się, że chodzi tu o „juczne zwierzę, które jeszcze ludziom nie służyło", jak pisze za innymi
egzegetami jezuita Szczepański (Cztery Ewangelje, str. 261). Wszelako ten sam werset głosi, że osiołek był „przywiązany", a nieco dalej, że stał na drodze
przywiązany do wrót. Więc już służył ludziom w jakiś sposób, W dodatku wiemy z Plutarcha, że „osioł uwiązany" należał do pojęć symbolicznych, albowiem
Egipcjanie wyciskali na bułkach ofiarnych wizerunek osła związanego (De Iside et Osiride, 30). Rzecz wikła się jeszcze bardziej, gdy zestawimy werset Marka
z wersetami analogicznemi innych autorów biblijnych. U proroka Zacharjasza (IX, 9) mowa o tem, iż zbawiciel jedzie na oślicy i oślątku równocześnie. Tedy
egzegeci protestanccy, pragnąc księgi cudów sprowadzić do rzędu ksiąg, opisujących zjawiska naturalne, przy pomocy sztuczki filologicznej chcieli
wytłumaczyć, że w hebrajszczyźnie i greczyźnie łącznik „i" znaczy tu "czyli"; zamiast tedy tłumaczyć wzorem Wujka „wsiadający na oślicę i na źrebię, syna
oślicy", tłumaczyli, jak Kautzsch, „reitet auf einem Esel, auf einem Füllen, dem Jungen einer Eselin", a za nimi poszedł żyd polski Cylkow, pisząc: „na
oślęciu przyjedzie, na młodym źrebcu oślim". W rozmowie osobistej jezuita Szczepański, bardzo dumny ze swojej wiedzy filologicznej, -tłumaczył mi
zawzięcie, że taki przekład jest zgodny z wymaganiami filologji. Ale jakby na urągowisko takim sztuczkom filologicznym czytamy u Mateusza (XXI, 2 — 7)
nietylko o tem, że wchodzą w grę dwa Osiołki, oślica i oślątko, ale i to, że uczniowie włożyli swe szaty „na nie" a potem wsadzili Jezusa „na nie". Tekst
jest tak wyraźny, że u Mateusza sam jezuita Szczepański nie mógł od niego odstąpić w przekładzie i poprzestał tylko na sfałszowaniu przytoczonego tam
wersetu Zacharjaszowego, pisząc w ślad za innowiercami „dosiadł oślęcia, młodego źrebięcia oślicy" i wywód swój filologiczny złożył w przypisku, zarzucając
autorowi Vulgaty przekład błędny (Cztery Ewangelje, str. 125). Nader ciekawy jest rozwój stylistyczny w ewangeljach pojęcia Zacharjaszowego. Mateusz idzie
za tem poięciem ściśle, Jan skraca cytatę Zacharjasza (XII, 15), mówię wyraźnie, że skraca a nie przeinacza, zaznaczając „niezrozumienie" uczniów (XII,
16), gdy Marek i Łukasz piszą o osiołku, na którym nikt nigdy jeszcze nie siedział. Potem się przekonamy, jak każdy z nich z tego samego źródła wyprowadzał
swój obraz.
2. GRÓB, W KTÓRYM NIKT NIE LEŻAŁ (Łuk. XXIII, 53; Jan XIX, 41).
I tu mamy pozory zupełnej naturalności, a dopiero przy bliższem rozpatrzeniu się ta całkowita naturalność znika. Grób ma się znajdować w ogrodzie (Jan XIX,
41), w którym znajduje się ogrodnik (XX, 15), ale ma być wykuty w skale (Mat. XXVII, 60). Albo tedy znajdowała się w ogrodzie skala, albo też ogród
znajdował się na skale. W dodatku czytamy u Jana, że ogród znajdował się na miejscu, gdzie Jezusa ukrzyżowano (XIX, 41). Wedle Mateusza ma to być ogród
dygnitarza Józefa, czy też własność jego ma stanowić tylko grób, który sobie w skale wykuł. Ale wygląda to tak dziwnie w zestawieniu z wersetami innych
ewangelistów, że stanowczo kryć się tu musi jakaś zagadka, gdy w dodatku mamy analogję stylistyczną i po „osiołku, na którym nikt nie siedział" czytamy o
„grobie, w którym nikt nie leżał".
3. ROBAK, KTÓRY NIE UMIERA (Mar. IX, 43; Izajasz LXVI, 24).
Znowu ta sama forma stylistyczna. Marny robak, a posiada cechę nieśmiertelności, której pozbawiony jest człowiek.
4. OGIEŃ, KTÓRY NIE GAŚNIE (Mar. IX, 43; Izajasz LXVI, 24).
Wciąż ta sama forma stylistyczna. Znamienne, że zestawia się tu z ogniem, który nie gaśnie, robaka, który nie umiera. Robak ogniowy wszedł do pojęć
pisarzów kościelnych (Augustyn, De civitate Dei, XXI, 9). W wieku XV dostał się nawet do jednego z odpisów Józefa Flawjusza „Dziejów wojny żydowskiej
przeciwko Rzymianom" (p Flavii Josephi opera, wydanie Niesego, t. VI, str. XLVII). Jezuita Szczepański taki daje tu komentarz: „Robakiem, gryzącym w piekle
potępionych, są — zdaniem Ojcow i teologów — wyrzuty sumienia, trapiące tych nieszczęśliwych" (Cztery Ewangelją, str. 253). Jest to egzegeza religijna, ale
nie stylistyczna, skoro ów „robak, który nie umiera" znajduje się jako figura retoryczna w jednym rzędzie z „ogniem, który nie gaśnie", z „grobem, w którym
nikt nie leżał" i z „osiołkiem, na którym nikt nie siedział".
5. KRZAK, KTÓRY PŁONIE, A NIE SPŁONIE (Exodus III, 2).
I znowu ta sama figura retoryczna. Słusznie robi uwagę Baentsch w swym komentarzu (Exodus, str. 19), iż odbiera się wrażenie, jakgdyby była mowa o krzaku
znanym.
6. ROŚLINA, KTÓRA WYRASTA BEZ KORZENIA (Mat. XIII, 5-6; Mar. IV, 5-6).
Jezus mówi o tej roślinie w przypowieści, a tłumy słuchają. i nie przeczą, jakgdyby znały taką roślinę. Wogóle cały ten ustęp jest wielce znamienny.
Roślina wyrasta szybko, bo nie posiada „głębokości ziemi", lecz gdy słońce wschodzi, usycha, bo „niema korzenia". Jezuita Szczepański próbuje znowu
nakręcać tekst do ziemskiego rzeczy wytłumaczenia. Więc powiada, że nie jest mowa w tekście o wschodzie słońca, ale o jego górowaniu, gdy „przypieka" i na
roślinę „działa chemicznie" (Cztery Ewangelje, str. 77), przytem przekręca tekst, pisząc „bo ziemia nie była głęboka", gdy w oryginale wygląda na to,
jakgdyby owa roślina wcale ziemi nie miała.
7. DRZEWO WYRASTAJĄCE Z WÓD (Ezechjel XXXI, 4).
Drzewa wyrastają z ziemi a nie z wody. W dodatku drzewo to jest tak olbrzymie, iż mieszkać pod nim mają wszystkie zwierzęta i wszystkie narody (XXXI, 6).
Upatruję tu pod względem stylistycznym także formę oksymoronu, czyli zasadę łączenia cech przeciwnych. Drzewo wyrastające z wód stanowi tę samą kategorję,
co krzak, który płonie, a nie spłonie, co ogień, który nie gaśnie, co robak, który nie umiera, co grób, w którym nikt nie leżał, i co osiołek, na którym
nikt nigdy nie siedział.
8. DRZEWA, KTÓRE CHODZĄ, JAK LUDZIE (Mar. VIII, 24).
Jezus pyta uzdrowionego ślepca czy już coś widzi, a ten odpowiada, że widzi ludzi, chodzących, jak drzewa. Już i lekarze brali się do wyjaśniania chorób i
uleczań biblijnych wogóle a ślepoty w szczególności (porów. Dr. Gustav Woltzendorff, Gesundheitspflege und Medizn der Bibel. Christus als Arzt. Studien und
Betrachtungen, Wiesbaden 1903, na str. 56). Aczkolwiek Jezus występuje w ewangeljach jako lekarz cudowny, czyli nie mający nic wspólnego z medycyną
naukową, jednakowoż w epoce, kiedy wiara w cuda nadzwyczajnie osłabła, teologowie bardzo skwapliwie zbierali takie „naturalne wyjaśnienia". Idąc za niemi,
jezuita Szczepański poświęca najpierw ścisłość Wujka, który tu wiernie oddał tekst oryginału w słowach: „Widzę ludzie jak drzewa chodzące", następnie tekst
przekręca, pisząc: „Widzę ludzi, bo widzę ich niby drzewa, chodzących", a wreszcie powiada, że jako wieczorem nie można odróżnić drzew widzianych, „tak i
ów ślepy, który jeszcze całkowicie wzroku nie odzyskał, widział łudzi, ale ich dokładnie rozeznać nie mógł" (Cztery Ewangelje, str. 245). Tymczasem cały
ten naciągany komentarz, nie mogący istnieć bez pofałszowania tekstu oryginału, wprost śmiesznie wygląda wobec rzędu figur retorycznych, mianowicie: drzewa
chodzące jak ludzie, drzewo wyrastające z wód, roślina wyrastająca bez korzenia i t.d.
9. FIGA, KTÓRA NA WIEKI NIE RODZI OWOCU (Mar. XI, 14).
Jest to jednak figa, która niegdyś rodziła owoce, tylko Jezus żadnego owocu na niej nie znalazł i dlatego ją przeklął. Przecież musi to zastanawiać, że
Jezus, tak dobrotliwy, który nie pozwala mówić bratu „raka" (Mat. V, 22), przeklina figę, że akurat nie miała owocu wtedy, gdy nie był czas na figi (XI,
13). Jezuita Szczepański, pomijając tu skrzętnie stronę moralną, powiada (str. 262), że „sądząc po liściach", chodzić mogło o „kwiaty" figi, przyczem tu
powołuje się na Plinjusza (Hist. nat. XVI, 26), jak w kwestji „osiołka uwiązanego" nie powołał się na Plutarcha. Upatruję i tu formę oksymoronu, czyli
zasadę łączenia cech sprzecznych: Jezus dobrotliwy a przeklina. Aby zaś nie było wątpliwości moralnej, przeklina figę, na której owoc nie był czas. Więc
chodzić tu musi o jakąś figę symboliczną i o jakiś jej owoc, będący nie na czasie.
10. TRZOS, KTÓRY SIĘ NIE ZUŻYWA (Łuk. XII, 33).
Jest tu wyraźnie mowa o trzosie w znaczeniu symbolicznem. Ale mamy tę samą formę lokucyjną. Mowa jest o rzeczy, która nie posiada swej cechy znamiennej,
czyli cechy zniszczalności.
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 Dalej..
« O Biblii ogólnie (Publikacja: 13-05-2014 Ostatnia zmiana: 14-05-2014)
Andrzej NiemojewskiŻył w latach 1864-1921, pseudonimy: Lambro, Lubieniec A., Rokita — poeta modernistyczny, prozaik, dramaturg, publicysta, społecznik i „postępowiec", pionier ruchu wolnomyślicielskiego na ziemiach polskich, pionier wolnomularstwa na ziemiach polskich w XX w, jeden z głównych twórców polskiego religioznawstwa. Wydawał Myśl Niepodległą. Znany jest także z klasycznej powieści 'Listy człowieka szalonego' (1899), oznaczającej się humorem i dystansem w odzwierciedleniu środowiska cyganerii literackiej ówczesnego Krakowa oraz społecznego wyobcowania artysty. Twórczość pisarza oscylowała między naturalizmem a prozą poetycką. Liczba tekstów na portalu: 5 Pokaż inne teksty autora Najnowszy tekst autora: Śledzenie tropów Pana | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 9654 |
|