Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
205.010.812 wizyt
Ponad 1064 autorów napisało dla nas 7362 tekstów. Zajęłyby one 29015 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy Rosja użyje taktycznej broni nuklearnej?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 14 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
"Wartości nieprzemijające nie mają niestety terminu realizacji."
 Kultura » Historia

Łyszczyński, Sobieski i jezuici [2]
Autor tekstu:

Trudno sobie wyobrazić, by kogokolwiek w ówczesnej Europie mogła oburzyć kara śmierci za ateizm. Nawet francuskie Oświecenie było wrogie ateizmowi, który rozwinął się dopiero przy jego końcu. Co ciekawe, główny przedstawiciel francuskiego ateizmu, baron Holbach, zmarł w setną rocznicę śmierci Łyszczyńskiego.

Dzięki sprawie Łyszczyńskiego, sejm, który miał być spektaklem sądu nad królem, stał się spektaklem sądu króla nad przedstawicielem szlachty litewskiej związanej z Sapiehami. Niczego więcej ów sejm nie dokonał, gdyż po osądzeniu Łyszczyńskiego został zerwany.

Dla szlachty było to memento pokazujące, że słabiutki król wciąż może być panem życia i śmierci, co było tym bardziej wymowne, że dla całej szlachty było oczywiste, że skazanie Łyszczyńskiego było oparte na lipnych podstawach. Oczywiste było, że jego aresztowanie było jaskrawym naruszeniem przywileju neminem captivabimus, czyli zakazu aresztowania bez postanowienia sądowego, oczywiste było, że oskarżenie miało podłoże finansowe, że ateizm Łyszczyńskiego, jeśli istniał, to nigdy się nie objawiał społecznie, jak i wreszcie to, że prawo polskie nie znało przestępstwa ateizmu. Na dodatek wszystkiego skazany poszedł na śmierć z długiem wdzięczności dla łaski króla, która zaoszczędziła mu kaźni.

Dzięki tej sprawie Sobieski dostał dodatkowy czas. Gdyby udało mu się zdobyć Mołdawię, co usiłował dokonać w 1691, mógłby zasadniczo odmienić swoje położenie polityczne.

2. Sąd sejmowy czyli narzędzie rozgrywek politycznych

By przybliżyć zrozumienie charakteru tych wydarzeń trzeba poświęcić uwagę temu, co dotąd ignorowano w rozważaniach o Łyszczyńskim: sądowi sejmowemu.

Była to wówczas instytucja, której polityczny charakter najbliższy jest współczesnym sejmowym komisjom śledczym, które są sposobem walki z opozycją poprzez spektakle sądowe. Co bardzo istotne, była to najsprawniejsza część ówczesnych sejmów walnych, gdyż nie obowiązywało tam liberum veto.

Za poprzednich władców sąd sejmowy stał się narzędziem walki z opozycją w rękach dominującej partii dworskiej. Egzekucje nie były wówczas niczym nadzwyczajnym w rozgrywkach politycznych, wszak był to wiek wielkich wojen. Poprzedni władcy również korzystali z sądu sejmowego w rozgrywkach politycznych, tylko zazwyczaj obywało się bez ofiar, gdyż sądy te wyrokowały przeciwko grubym rybom.

W okresie panowania Jana Kazimierza sąd sejmowy skazał Lubomirskiego, którego należało raczej nagradzać za jego wyjątkową postawę w czasie potopu szwedzkiego. Hetman zbiegł na Śląsk, a po abdykacji króla został ułaskawiony. W okresie panowania króla Michała sąd sejmowy wisiał nad Sobieskim, który był liderem opozycji antykrólewskiej. Nie doszedł do skutku, gdyż za Sobieskim stała armia.

Może dlatego sąd sejmowy za Sobieskiego zakończył się egzekucją, że skierowany był przeciw szlachcicowi a nie magnatowi.

W owym okresie sąd sejmowy był zdominowany przez senat. Jego skład obejmował bowiem cały senat oraz jedynie ośmiu przedstawicieli izby poselskiej. Król był przewodniczącym.

W XVII w. charakterystyczne było zjawisko konkurencji kompetencyjnej między Najwyższym Trybunałem, który był zdominowany przez szlachtę, a Sądem Sejmowym, który był zdominowany przez magnaterię. Szlachta wielokrotnie walczyła przeciwko wzruszaniu wyroków przez sąd sejmowy.

3. Sprawa Łyszczyńskiego jako element walki z sądownictwem kościelnym

Sąd sejmowy podjął ekspansję na obszary nieuregulowane w prawie. I tego przejawem była kwestia ateizmu. Jednocześnie było to przejęcie kompetencji sądów duchownych, które zajmowały się sprawami wyznaniowymi. W pierwszym etapie sporu duchowieństwo koncentrowało się na pozostawieniu tej sprawy sądowi biskupiemu. Sąd sejmowy przejął to dla kompetencji świeckich, niwelując opór surowym rozstrzygnięciem.

Wątek ten może być istotniejszy niż się wydaje. Otóż w czasie panowania Sobieskiego były dwa tego rodzaju głośne wydarzenia, które toczyły się w kontekście sporu kompetencyjnego między organami świeckimi i kościelnymi.

Pierwszym była sprawa Łyszczyńskiego w której sąd świecki uczynił się właściwym dla rozstrzygania materii stricte wyznaniowej, wiążącej się z życiem i zdrowiem szlachty.

Drugim była słynna sprawa Tardellego z 1695, która storpedowała kościelne prawo azylu dla spraw kryminalnych. Chodziło o brutalną zbrodnię na Katarzynie Konopackiej, którą wyłowiono z Wisły w skrzyni, z odciętymi kończynami. Ofiarę wyłowiono w naszyjniku z pereł, co wyraźnie wskazywało na osobiste tło. Ustalono, że inspiratorem zbrodni był mąż zmarłej, Jan Konopacki, wachmistrz królowej, który zlecił wykonawstwo winiarzowi Antonio Tardellemu, który dokonał zbrodni z pomocą swojej żony. Odpowiedzialność miała w całości jednak spaść na winiarzu, który postanowił się bronić poprzez azyl kościelny. Była to instytucja dawnego prawa polskiego, która pozwalała zawiesić ściganie m.in. pod skrzydłami kościoła katedralnego, jeśli istniało zagrożenie arbitralności sądu publicznego.

Po stronie Tardellego stanął nuncjusz i początkowo król. Przeciwko był marszałek wielki koronny Stanisław Herakliusz Lubomirski, który uważał, że było to bezprawne naruszenie kompetencji sądu marszałkowskiego. W efekcie przeciągania się sporu marszałek odbił azylanta i orzekł karę śmierci poprzez ścięcie na rynku stołecznym.

Sprawa zakończyła się znacznie większym skandalem międzynarodowym niż sprawa Łyszczyńskiego, gdyż przerodziło się to z walkę króla z sądem nuncjatury. Po stronie króla stanął senat. Stało się to bezpośrednią przyczyną zawieszenia stosunków dyplomatycznych z Rzymem u schyłku życia Sobieskiego.

4. Spory magnatów

Sprawa Łyszczyńskiego, jak i Tardellego wpisywana bywa w kontekst sporu między Sapiehami a Sobieskim.

Pierwsza uderzała bowiem na pograniczu bezprawia w człowieka Sapiehów, a wykonawcą wyroku był Sobieski, druga zaś uderzała w środowisko królewskie, a wykonawcą wyroku był Lubomirski trzymający z Sapiehami. Co więcej, w sprawie Łyszczyńskiego bp Witwicki był jako uczestnik sądu, w sprawie Tardellego to jemu wyrwano azylanta.

Sprawa Łyszczyńskiego nim trafiła do Sejmu była początkowo rozgrywką między Sapiehami a biskupem wileńskim, Konstantym Kazimierzem Brzostowskim. To biskup wystąpił do Sobieskiego, by wymógł areszt na człowieku Sapiehów. Uważa się, że biskup wileński był narzędziem Sobieskiego w ograniczaniu władzy Sapiehów na Litwie. Rychło po sprawie Łyszczyńskiego konflikt między biskupem a Sapiehą wybuchł na dobre.

Jeśli sprawa Łyszczyńskiego była uderzeniem biskupim, to sprawa tzw. leża zimowego może być uznana za odpowiedź Sapiehów. Chodziło o przezimowanie armii sapieżyńskiej na koszt i w dobrach biskupich. Sobieski stanął po stronie biskupa. Biskup ekskomunikował Sapiehę i cały spór podzielił nie tylko państwo, ale i kościół. Papież stanął w finale po stronie Sapiehów. Biorąc pod uwagę rzymskie potępienie wyroku na Łyszczyńskim, była to kolejna sytuacja w której głowa kościoła stawała po stronie konkurenta Sobieskiego.

To jednak co zyskała u papiestwa partia sapieżyńska w okresie kryzysu politycznego Sobieskiego, to zostało doszczętnie stracone na sprawie Tardellego. Główny sojusznik Sapiehów z Korony wywołał kolejną wojnę w kościele, której główną ofiarą stał się nuncjusz papieski.

5. Źródła siły jezuickiej

Wielokrotnie zarzuca się Sobieskiemu, że trzymał się polityki jezuickiej nawet wówczas, gdy dobitnie okazało się, iż Polska jest przez Rzym traktowana czysto instrumentalnie. Stało się to oczywiste po odsieczy wiedeńskiej, lecz nawet dziesięć lat później Sobieski odrzucił propozycję bardzo korzystnego pokoju z Turcją.

W istocie jednak Sobieski był wytrawnym graczem politycznym, który postrzegał sojusz z jezuityzmem jako mniej lub bardziej przykrą konieczność polityczną z której wyplątać się można jedynie sprytem.

Przez politykę królów elekcyjnych, od Batorego na ostatnim Wazie kończąc jezuici stali się głównym narzędziem władzy centralnej. Jezuici stali się tak silni, gdyż nadzwyczajnie wzmacniali słabą władzę królewską. To dzięki nim Wazowie utrzymali się na polskim tronie aż przez osiem brzemiennych dekad, w czasie których władza królewska w Polsce stała się narzędziem kontrreformacji.

Cień supremacji Wazów zapadł przez wojnę domową i został odparty dopiero po kolejnej wojnie domowej. Chodzi o dwa rokosze: Zebrzydowskiego z 1606-1609 oraz Lubomirskiego z 1665-1666. W okresie tego pierwszego główną bitwę pod Guzowem zwyciężył król Waza. W okresie tego drugiego zwycięską bitwę pod Mątwami wygrali rokoszanie. Wyginął wówczas kwiat polskiej armii z oddziałów hetmana Czarnieckiego. Ale głównym sukcesem był koniec dynastii Wazów w Polsce.

Po tym okresie panowali dwaj królowie Piastowie, którzy choć z przeciwnych obozów, obaj pracowali nad zmianą kierunku politycznego Polski.

Król Michał próbował dokonać tego w sposób jawny i bezpośredni. Był jedynym królem tego wieku, którzy otwarcie dążyli do porzucenia sprawy Świętej Ligi, poprzez wygaszenie wojen z Turcją i koncentrację na polityce konsolidacji wewnętrznej. Był jedynym, który jawnie był sprzymierzony z sejmikami. I dzięki temu jego panowanie było rekordowo krótkie, utopione w walce z wielką opozycją wewnętrzną oraz pogrzebane mianem najgorszej władzy królewskiej. Jezuici nie tyle byli sprawcą jego upadku, co brak woli wspierania tego kierunku politycznego, zdmuchnął króla Michała.

To Sobieski wypłynął na opozycji wobec Michała, lecz było to o tyle ciekawe, że był on związany z orientacją francuską, czyli z tą która dążyła do pokoju z Turcją. Pokazywało to, że siła jezuitów nie sięgała wolnej elekcji, można było zostać królem wbrew interesom papiestwa, lecz trudno się było na nim utrzymać, trudno było realnie rządzić bez asekuracji jezuitów. Nauczony więc doświadczeniem upadku Michała, Sobieski otwarcie realizował jedynie politykę jezuicką, pracując na rzecz francuskiej (a w zasadzie: polskiej) za pomocą intryg i działań niejawnych.

Siła jezuitów polegała na tym, że wraz z potężnymi magnatami stawali się silniejsi aniżeli król. Dlatego Sobieski nie mógł pozwolić na sojusz jezuitów czyli papiestwa ze swoimi konkurentami. Droga do zmiany tego układu wiodła jedynie poprzez osłabienie wpływów jezuickich, osłabienie swoich konkurentów bądź przez skłócenie swoich konkurentów z Rzymem.


1 2 3 4 5 Dalej..
 Zobacz komentarze (9)..   


« Historia   (Publikacja: 30-03-2015 Ostatnia zmiana: 31-03-2015)

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Mariusz Agnosiewicz
Redaktor naczelny Racjonalisty, założyciel PSR, prezes Fundacji Wolnej Myśli. Autor książek Kościół a faszyzm (2009), Heretyckie dziedzictwo Europy (2011), trylogii Kryminalne dzieje papiestwa: Tom I (2011), Tom II (2012), Zapomniane dzieje Polski (2014).
 Strona www autora

 Liczba tekstów na portalu: 952  Pokaż inne teksty autora
 Liczba tłumaczeń: 5  Pokaż tłumaczenia autora
 Najnowszy tekst autora: Oceanix. Koreańczycy chcą zbudować pierwsze pływające miasto
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 9819 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365