Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
204.422.242 wizyty
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 697 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
Przeciwności losu uczą mądrości, powodzenie ją odbiera.
 Kościół i Katolicyzm » Jasne karty Kościoła

Leon X Wielki – papież odrodzony [3]
Autor tekstu:

Na samym początku pontyfikatu wojska z nim sprzymierzone poniosły klęskę w bitwie pod Marignano z wojskami francuskimi pod dowództwem Franciszka I. Pomimo tego papież potrafił zręcznymi zabiegami ocalić swój stan posiadania. Zawarł z królem konkordat w 1516, w którym rozdzielili się uprawnieniami w Kościele gallikańskim. Zrzekł się wprawdzie Parmy i Piacenzy, ale co najważniejsze skłonił Franciszka do odwrotu.

Papieskie kampanie toczyły się przede wszystkim przeciwko księciu Urbino [ 30 ] i Mediolańczykom, a dowodził nimi kardynał Juliusz Medyceusz (kuzyn papieża). Czyniono papieżowi wyrzuty z powodu ataku na Urbino, gdzie jego familia znalazła schronienie w czasie banicji, jednak przyczyną ataku była zdrada księcia Urbino, pomimo, że pozostawał na papieskim żołdzie. Była to więc niejako papieska kampania karna.

Poważniejszym zagrożeniem mogło być wyraźne umocnienie się Austrii. Papież wzięty w dwa ognie, między potęgami francuską i austriacką, roszczącymi sobie pretensje do ziemi włoskich, postępował bardzo zręcznie - jak lis układał się z obiema stronami. Przeważyło jednak ostatecznie poparcie dla Austrii i dla cesarza Karola V i to z nim się papież ułożył. Nie tylko drogie były mu utracone na rzecz Francji ziemie Parmy i Piacenzy, ale chodziło o coś jeszcze ważniejszego — zduszenie wrzawy mnichów...

Intelektualna krytyka Kościoła

Intelektualny kierunek krytyki Kościoła reprezentował Erazm z Rotterdamu, syn księdza. Nie chciał wszczynać ludowych zamętów, tedy poprzestawał na postulatach odnowy, które miały widoki powodzenia. Za poprzednich pontyfikatów widać było dno upadku Kościoła, obecny był inny — zwiastował jego odrodzenie do nowego życia — bardziej intelektualnego, a mniej teologicznego. To zdumiewające, że jeszcze w lutym 1517 pisał Erazm pełen nadziei: "Teraz nieomal chciałbym być znowu młody, a to dlatego, że przewiduję nadejście złotego wieku: tak wyraźnie widzimy umysły książąt, którzy- jak gdyby natchnieni — ze wszystkich sił szukają pokoju" [ 31 ]. Dwa miesiące później pisał do Leona: "Winszuję naszemu stuleciu, które wydaje się zmierzać ku wiekowi złota, jeśli w ogóle coś takiego jest możliwe", gratulował mu też ..."powszechnej i trwałej jedności chrześcijaństwa"... Widać więc, iż odrodzenie starożytnej etyki dało się pogodzić, przynajmniej w zakresie pokojowego współistnienia, z intelektualnym chrześcijaństwem Erazma. Widoki pokojowego przeobrażenia Kościoła i chrześcijaństwa zostały zaprzepaszczone wraz z wystąpieniem Lutra. Po tym wydarzeniu Erazm zmienił już zdanie: "Obawiam się, że lada chwila rozpocznie się wielka rewolucja". Przewidywał też, słusznie zresztą, iż ów bunt teologów dążących do odrodzenia chrześcijaństwa, przyczyni się w ostatecznym rozrachunku do pognębienia nauki i swobody dociekań, albowiem reformacyjna żółć wypełniona teologią spowoduje niechybnie, iż Kościół na powrót okopie się w teologicznych sofizmatach — zawsze będących ciosem w niezależność myślenia. Chciał uspokoić i opamiętać Lutra: "Staram się pozostać neutralny, by pomagać, jak tylko umiem, odrodzeniu nauki. Poza tym, wydaje mi się, że więcej osiągnąć zdoła łagodność i skromność niż zapalczywość". Luter pozostał niewzruszony. Między nim a Erazmem występowała przepastna różnica w usposobieniu i intelekcie, taka jaka może być między Gotem a Grekiem, między mnichem a intelektualistą. Czuł więc do niego Luter respekt, lecz kiedy jego teologiczne pomysły zostały przez Erazma zganione nie mógł już pohamować swej ordynarności. Erazm spisał go wówczas na straty, a szerzenie się jego idei coraz bardziej go niepokoiło. Odpisał na obelgi z dumną wyniosłością i typowym sarkazmem: "(...) Wielce mnie niepokoi to, że Pańska arogancka, butna i buntownicza natura może postawić świat pod broń (...) Życzyłbym Panu lepszego usposobienia, gdyby nie był Pan tak zdumiewająco zadowolony z tego, które Pan ma". Luter odpowiedział "księciu humanistów" z właściwą sobie malowniczością: jesteś pan "wężem" i "kawałem gówna". Zapewniał też wszystkich, iż widział Erazma kroczącego po ulicach Rzymu pod ramię z diabłem.

W obliczu nawały reformacyjnej

Wielu mniema, iż ewangeliczny zapał i '95 tez' pognębiło papiestwo i przyniosło reformacji sukces. W istocie jednak cała jej siła nie mogła zaistnieć bez sprzyjającego splotu czynników politycznych. Władcy rywalizujący o władzę i terytoria z Państwem Kościelnym nie pierwszy raz mieli wykorzystać teologiczny zamęt. Wcześniej król Francji w walce z papieżem Aleksandrem VI chciał wyzyskać mnicha Savonarolę, który wywołał ferment we Florencji. To przez niego doszło do wygnania z niej Medyceuszy w roku 1494. Mnich sprawował następnie teokratyczne rządy nad Florencją, lecz nie udało się z tego wzniecić niczego większego, gdyż pochwycono go w czasie kolejnych rozruchów ludowych, po czym powędrował na stos w roku 1498 z rozkazania małoświątobliwego Aleksandra.

Z Lutrem było inaczej, gdyż znalazł lepszych protektorów, którym zależało na osłabieniu wpływów papieskich (a nie na ewangelii i triumfie słowa bożego). Był to jednak bunt teologów i mnichów przeciwko renesansowemu ateizmowi, bunt przeciwko śmierci chrześcijaństwa z której mogło się ono już więcej nie podnieść, albowiem nie był to upadek przez demoralizację obyczajów, lecz upadek nade wszystko przez niewiarę i atrakcyjną alternatywę starożytnej afirmacji życia. Tego 'niemieckiego wkładu' w Odrodzenie nie mógł Niemcom darować Nietzsche: "Niemcy pozbawili Europę ostatniego wielkiego plonu kultury, jaki Europa mogła zebrać — plonu odrodzenia. Czy rozumiecie wreszcie, czy chcecie zrozumieć, czym było odrodzenie? Przewartościowaniem wartości chrześcijańskich, próbą podjętą wszelkimi środkami, wszelkimi instynktami, wszelkim geniuszem, doprowadzenia do triumfu wartości przeciwnych, wartości dostojnych (...) nigdy nie było tak zasadniczej, tak otwartej, tak radykalnie rozwijającej na całym froncie i na centrum prowadzonej formy ataku! Zaatakować w głównym miejscu, w samej siedzibie chrześcijaństwa, tutaj wynieść na tron wartości dostojne, to znaczy wnieść je w instynkty, w najniższe potrzeby i żądze zasiadających tu osobników. (...) Nuże, to byłby triumf jakiego dziś jedynie ja pragnę: triumf, który usunąłby chrześcijaństwo! Co się wydarzyło? Niemiecki mnich, Luter, wybrał się do Rzymu [ 32 ]. W Rzymie ów mnich, który miał we krwi wszelkie chciwe zemsty instynkty nieszczęśliwego kapłana, wystąpił przeciw renesansowi… Nie był zdolny pojąć z największą wdzięcznością, jak wielkie dokonało się tu dzieło, przezwyciężenie chrześcijaństwa w jego siedzibie — jedynie nienawiść Lutra znalazła pożywkę w tym widowisku. Człowiek religijny myśli tylko sobie — Luter widział zepsucie papiestwa, podczas gdy właśnie coś przeciwnego można było dostrzec gołym okiem: na papieskim stolcu nie siedziało już dawne zepsucie, peccatum originale, chrześcijaństwo! Lecz życie! Lecz triumf życia! Lecz wielkie 'tak' wobec wszystkiego co wysokie, piękne, śmiałe (...) Ach ci Niemcy, ileż nas już kosztowali! (...) mają na sumieniu także najbardziej niechlujny, najbardziej nieuleczalny, najbardziej nieodparty rodzaj chrześcijaństwa, protestantyzm… Jeśli się nie uporamy z chrześcijaństwem, winni temu będą Niemcy" [ 33 ]

Jakiż był to kontrast! Przeciwko wykształconemu i wszelkimi cnotami słynącemu papieżowi bunt podnosi jeden z mnichów, w rzeczy samej będący prostakiem i grubianinem. Papież nie przejął się początkowo tymi swarami — gdy rozaferowani dominikanie bili na alarm w Rzymie, on po prostu "wydał nowemu generałowi zakonu augustianów polecenie uspokojenia brata Marcina" [ 34 ], a spory między Lutrem a dominikanami skwitował krótko: "Kłótnie mnichów" [ 35 ]. Luter zdawał sobie sprawę, że bez silnych protektorów jest przy papieżu niczym, przede wszystkim, że nie dorównuje mu uczonością. Występując przeciwko Kościołowi nie chciał początkowo narazić się zbytnio papieżowi, wówczas jeszcze wyrażał się o nim z szacunkiem: "Obecne czasy nasze tak bardzo pogrążone są w upadku, iż nawet wielcy mężowie nie są w stanie przynieść pomoc kościołowi. W osobie Leona X mamy teraz bardzo dobrego papieża; jego szczerość i głęboka nauka podoba się wszystkim dobrze myślącym. Lecz cóż może mąż ten, tak miły i uprzejmy, zaradzić tu sam jeden? On zaiste godzien jest, aby w innych lepszych czasach siedział na stolicy papieskiej. My zaś zasłużyliśmy na to, aby w naszych czasach tylko tacy panowali nam papieże, jakim byli Juliusz II i Aleksander VI." [ 36 ] Bardzo był Lutrowi niewygodny tak dobry papież na czas jego fermentu, łatwiej bowiem byłoby znaleźć argumenty przeciwko Aleksandrowi niż Leonowi — Aleksander był zdeprawowany, Leon — tylko niewierzący. Ów szacunek lub jego pozory utrzymywały się jeszcze przez pewien czas. W roku 1518 zasyła papieżowi list zaczynający się słowami: "Przenajświętszemu Ojcu Leonowi X, naczelnemu biskupowi, zasyła braciszek Marcin Luter, augustyanin, życzenie wiecznego zbawienia." [ 37 ] Było to o tyle ironiczne, iż papież nie myślał wcale o zbawieniu, co najwyżej o zbawieniu od owego braciszka. Jak zauważa d'Aubigne: "Leon X nie dbał dotąd wcale o powyższe sprawy, ale na hałas, który zakonnicy i teolodzy podnieśli, musiał się ocucić." Dalej pisze Luter: "...Ciężko mi przypada krok ten uczynić, bom ja nie jest człowiekiem uczonym, nie mam też doświadczenia, ani mnie stać na tak wielkie rzeczy, a to prawie w tym złotym wieku, w którym by nawet Cicero, gdyby dziś żył, może w kącie się ukrył. Jedynie ta wielka potrzeba i ucisk zmuszają mnie, abym choć jako gęś gęgał pomiędzy łabędziami."

O ile na początku papież chciał rokować, szybko się jednak przekonał, iż Luter staje się asem jego przeciwników. Wiedział, że ani go nie przekona, ani nie zastraszy, ani nie dopadnie, tedy wszelki sąd na nic się zda. Cisnął więc w niego klątwę bullą "Exxsurge Domine" z 15 VI 1520 roku. Luter zaś odłożył pozory i ukazał całą swą osobowość, której zaciętość właściwa jest teologowi [ 38 ], a nieokrzesanie — germańskiej mentalności ludowej. Wobec tego papieża, który pod każdym względem górował nad nim, miotał odtąd Luter setki najordynarniejszych epitetów. W październiku 1520 wydał książkę O niewoli babilońskiej, gdzie wyzbył się wszelkich zahamowań i zapomniał o swym dawnym szacunku. W odpowiedzi na bullę napisał Przeciwko bulli antychrysta, w której ogłosił Leona wysłannikiem szatana i nakazał mu czynić pokutę, pod groźbą przekleństwa. Po otrzymaniu bulli urządził przedstawienie na głównym placu Wittenbergi, podczas którego spalił bullę papieską oraz bawił gawiedź urągając papieżowi: "Papieżku, papieżyczku, jesteś osłem, osiołkiem" [ 39 ]. Teologicznego fanatyzmu było w tym co niemiara. Uroiło mu się, iż papież jest apokaliptyczną bestią, co odtąd weszło do protestanckiego kanonu krytyki rzymskiego kościoła. Każdego papieża lżył w najrozmaitszych epitetach, np. do Pawła pisał: "Ty jesteś epikurejską świnią, tak samo wszyscy papieże, twoi poprzednicy". To był styl wystąpienia reformacyjnego.


1 2 3 4 Dalej..

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Wielcy papieże
Holenderski ruch odnowy Kościoła

 Zobacz komentarze (12)..   


 Przypisy:
[ 30 ] Miasto w środkowych Włoszech, w rejonie Marche
[ 31 ] za: Paul Johnson, Historia Chrześcijaństwa, Atex, Gdańsk 1993, s.357; podobnież kolejne cytaty
[ 32 ] Na przełomie 1510/1511
[ 33 ] Fryderyk Nietzsche, Antychrześcijanin, Wydawnictwo 'A', Kraków 2000, s.61-62
[ 34 ] Historia Kościoła, op.cit., T.3, s.45
[ 35 ] za: Reinach, op.cit., s.349
[ 36 ] za: d'Aubigné, op.cit. T.1, s.276
[ 37 ] za: d'Aubigné, op.cit. T.1, s.278
[ 38 ] Styl ten, który tak obcy był papieżowi i jego otoczeniu, cechował wszystkich teologów. Z jednej strony Luter wzywał, by „umywać ręce we krwi kardynałów, papieży i innych mętów z rzymskiej Sodomy", a z drugiej katoliccy teologowie z Lowanium mówiąc o Lutrze zachęcali, by zniszczyć "tą zgubną bździnę szatana, której smród bije w niebiosa"
[ 39 ] za: Reinach, op.cit., s.350

« Jasne karty Kościoła   (Publikacja: 07-07-2002 Ostatnia zmiana: 18-08-2004)

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Mariusz Agnosiewicz
Redaktor naczelny Racjonalisty, założyciel PSR, prezes Fundacji Wolnej Myśli. Autor książek Kościół a faszyzm (2009), Heretyckie dziedzictwo Europy (2011), trylogii Kryminalne dzieje papiestwa: Tom I (2011), Tom II (2012), Zapomniane dzieje Polski (2014).
 Strona www autora

 Liczba tekstów na portalu: 952  Pokaż inne teksty autora
 Liczba tłumaczeń: 5  Pokaż tłumaczenia autora
 Najnowszy tekst autora: Oceanix. Koreańczycy chcą zbudować pierwsze pływające miasto
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 1002 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365