|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Prawo » Prawa Człowieka
O prawach człowieka i obywatela [4] Autor tekstu: Aleksander Świętochowski
Najpoważniejszym
głosem naszej epoki w przedmiocie praw człowieka jest traktat H.
Spencera.
Charakter
jego wywodów uwarunkowany jest z jednej strony jego pochodzeniem, z drugiej -
stanowiskiem filozoficznem. Anglik zna tylko tyranię wszechwładnego parlamentu i opinii publicznej, a wyznawca teoryi organizmu społecznego wyprowadza prawa
życia politycznego z praw biologii. Społeczeństwo — według niego -
„nie jest masą plastyczną", którą można ugnieść według upodobania,
nie jest „pewną ilością ciasta, któremu kucharka może nadać postać
dowolną", lecz „ciałem zorganizowanem". Pojęcie praw
naturalnych wypływa z tej prawdy, że „jeśli uzasadnionem jest
istnienie, to również uzasadnionem powinno być spełnianie czynności najważniejszych
do jego zachowania, a tem samem wszystkie swobody i prawa, które umożliwiają
te czynności". Innemi słowy: jeśli człowiek ma istnieć, musi mieć
zaspokojone potrzeby, związane ze spełnianiem celów życia, a zatem jego
prawa osobiste są naturalną i konieczną funkcyą ustroju społecznego.
Nie
możemy tu wyczerpywać szczegółowo całej literatury praw człowieka i obywatela; dla zarysowania jej wystarczą nam prace specyalne i typowe. Zresztą
literatura ta nie jest wcale bogatą, a nowe prądy socyologiczne nie pomnożyły
jej poważnymi nabytkami.
„Konstytucya — powiada Lassale — przedstawia istniejące w danym kraju ustosunkowanie sił;
spisana, ma wtedy tylko znaczenie i trwałość, gdy stanowi ścisły wyraz
rzeczywistego ustosunkowania sił w społeczeństwie [ 22 ].
Najmądrzejsza teorya jest tylko nieobowiązującem przekonaniem, najmądrzejsze
prawo jest tylko bezwładnym przepisem; pierwsza i drugie przechodzą w życie
dopiero wtedy, gdy je weźmie pod swoją opiekę jakaś siła wykonawcza. Siły
tego rodzaju, strzegące praw człowieka i obywatela, są zwykle nazywane rękojmiami
konstytucyjnemi. Dicey w swem niezmiernie pouczającem dziele rozróżnia dwie
postacie konstytucyi: do jednej należą wszystkie, do drugiej tylko angielska.
Główna różnica między niemi polega na tem, że podczas gdy pierwsze (przez
Dicey’ego zwane „sztywnemi") opierają się na pewnych aktach pisanych,
zawierających prawa konstytucyjne, które nie mogą być na zwykłej drodze ani
zmienione, ani unieważnione, ta (zwana „giętką") opiera się na
wszechmocy parlamentu, któremu podlegają wszelkie prawa i który prostą swoją
uchwałą może tak samo przekształcić monarchię na rzeczpospolitę, jak
zaprowadzić cło od blachy cynkowej. Prawa człowieka i obywatela mieszczą się w owych konstytucyjnych, zasadniczych, których zmianę lub unieważnienie
utrudniono najrozmaitszemi zastrzeżeniami, stanowiącemi rękojmię ich trwałości i stosowania. Tak np. we Francyi i Stanach Zjednoczonych mogą tego dokonać
tylko w pewnych terminach obie Izby, połączone w kongres i t. p. Nadto w Unii
amerykańskiej istnieje szczególna instytucya, która zachwyciła Taine’a a skądinąd stała się przedmiotem ostrej krytyki, mianowicie, sędzia może
uchylić postanowienie parlamentu, przeciwne konstytucyi, a Trybunuł najwyższy
może nawet powstrzymać prawo, uchwalone przez kongres [ 23 ].
Najpewniejszych wszakże rękojmi dostarcza konstytucya angielska, a główną
ich podstawą jest słynny Habeas corpus
act (1673). Pozwala on każdemu uwięzionemu żądać i otrzymać writ, pismo królewskie, polecające natychmiast stawić go przed sądem
dla rozpoznania powodu pozbawienia wolności. Niema w całej Anglii tak
uprzywilejowanego człowieka, nie wyjmując stojących na szczytach, który by mógł
oprzeć się temu nakazowi i który by śmiał godzinę przetrzymać najnędzniejszego z biedaków. Wszyscy, od dozorcy więziennego aż do ministra, ponoszą bardzo
ciężkie skutki samowoli nietylko
karne, ale i cywile, za tę, podobnie jak za inną, samowolę. „Przypuśćmy — powiada Dicey — że w r. 1725 z poduszczenia lorda angielskiego postąpiono z Voltairem tak, jak w Paryżu [ 35 ]. Nie potrzebowałby on wcale odwoływać się do
życzliwości swoich przyjaciół i łaski ministra. Mógł on był zaskarżyć
napastników do sądu kryminalnego; gdyby wolał, mógłby im wytoczyć akcyę
cywilną — jednemu lub wszystkim. Mógł więc ścigać szlachcica, który
kazał go obić, lokajów, którzy obili, policyantów, którzy go zaprowadzili
do więzienia i dozorcę, który go przyjął". Ponieważ zaś wszyscy
obywatele są rzeczywiście równi wobec prawa i odpowiedzialni przed tymi
samymi sądami; ponieważ od odpowiedzialności nie uwalnia nikogo żaden rozkaz
władzy zwierzchniej, i nawet żołnierz nie może usprawiedliwiać spełnionego
nadużycia rozkazem dowódcy; ponieważ Anglia do takiego stopnia z ogólnych
zasad prawnych wyprowadza szczegółowe postanowienia i wyroki, że nie posiada
osobnych przepisów ani o prasie, ani o stowarzyszeniach, ani o związkach, więc
łatwo pojąć, jak dalece jest tam ubezpieczona jednostka [ 24 ].
Najważniejszą wszakże i napotężniejszą dla niej ochroną jest zdumiewająca
dojrzałość społeczna narodu, który bez praw pisanych, bez norm, wyraźnie
określonych, żyje i działa konstytucyjnie. W nim konstytucyjność nie jest
świadomem dopasowaniem swych czynów do ustaw obowiązujących, ale jak gdyby
bezwiedną funkcyą życia zbiorowego.
Gdyby
nasze liberum veto nie było
przywilejem szlacheckim i nie służyło wyłącznie celom anarchii, przedstawiałoby
jeden z najwspanialszych pomników wolności. W każdym razie sama idea, niezależnie
od swego ułomnego wcielenia i szkodliwego zastosowania, idea samorządu i samoprawia osobnika, któremu nawet całość społeczna nie może narzucić
swej woli, idea ta jest czcigodną a chociaż nieobca średnim i nowym wiekom
[ 25 ], u nas rozwinęła się najwcześniej i najbujniej.
Poznawszy
teoretyczną i praktyczną stronę naszego przedmiotu, zastanówmy się nad nim
samodzielnie. Tak zwane „prawa przyrodzone" człowieka są złudzeniem.
Wszelkie bowiem jego prawo jest zawsze wyrazem stosunku pomiędzy nim a innymi
ludźmi, czyli po za społeczeństwem nie istnieje, istnieją tam tylko prawa
nie przyrodzone, lecz przyrodnicze. Robinson nie posiada żadnych praw, dopóki
sam żyje na wyspie. Spencer ma słuszność, twierdząc, że jeśli
uzasadnionym jest jakiś byt, to uzasadnionem być musi również to, co służy
do zachowania go. Ale niesłusznie nazywa on to „naturalnem prawem", gdyż
jest to tylko naturalna potrzeba. Człowiek zatem nabiera praw tak, jak staje się
moralnym i niemoralnym, dopiero w społeczeństwie. Jeżeli zaś mówimy osobno o jego prawach ludzkich i obywatelskich, to jedynie dlatego, że obywatelstwo
nie wyczerpuje całkiem jego istoty i że on w społeczeństwie nie przestaje być
człowiekiem. A sam ten fakt, wynikający zarówno z jego chęci być sobą i dla siebie, jak niemożności nie być sobą i dla siebie, jest wystarczającą
racyą do przyznania mu tego prawa, niezależnego ani od organizacyi, ani od
woli społecznej. Mimo pozornej fikcyjności w teoryi, głoszącej, że państwo
jest spółką, zawartą przez obywateli według określonego kontraktu,
rzeczywiście są oni połączeni milczącą i domyślną umową. Każdy członek
należy do swego społeczeństwa dobrowolnie i dlatego, że ono zapewnia mu pożądane
przez niego warunki życia. Gdy te warunki zostaną usunięte lub zmienione w mierze niezgodnej z jego przekonaniem i dobrem, wtedy on występuje ze spółki.
Nie zrzeka się i nie oddaje jej wszystkich swych praw przyrodzonych w zamian za
otrzymane od niej społeczne, jak mniema Rousseau, gdyż żadnych poza nią praw
nie posiada; redukuje tylko swoje potrzeby i pragnienia w zamian za korzyści życia
zbiorowego, nie porzucając wcale myśli ustawicznego zmniejszania tej ofiary i powiększenia swej niezależności. Nie powinny nas łudzić wszystkie „wierne
służby" i „wiernopoddaństwa": człowiek w głębi swej duszy nienawidzi
każdej władzy i jest urodzonym anarchistą. Pesymizm go skrzywdził i spotwarzył. "Na końcu wszystkich kół maszyny państwowej — mówi Taine
[ 26 ] — występuje zawsze sprężyna ostatnia, narzędzie skuteczne, mianowicie żandarm,
uzbrojony przeciw dzikiemu, bandycie i szaleńcowi, którego każdy z nas nosi
śpiącego lub skrępowanego we wnętrzu swego serca", „Wszystkie drogi
cywilizacji — powiada Dupont-White [ 27 ]
przegradza wieczna przeszkoda: jednostka ze swą niemocą i złośliwością.
Jedna tylko siła zdolna jest ją zmniejszyć i rozpowszechnić w świecie
sprawiedliwość, porządek i moralność — mianowicie: rosnąca siła praw i państwa". Te i tym podobne głosy brzmią dziś anachronistycznie. Jeżeli
nawet w człowieku spoczywa zwierzę, to nie dzikie i drapieżne, ale
najszlachetniejsze ze znanych, a w każdym razie stanowiące swój świat własny.
„Państwo — według trafnej uwagi Laboulaye’a — nie ma żadnego swojego
celu; ono jest tylko gwarancyą". Höffding nazywa je tworem „od biedy",
którego zadaniem jest bezpośrednia praca nad rozwojem swobodnego życia
indywidualnego [ 28 ].
Osobnik, człowiek pojedyńczy jest wyłączną racyą jego bytu i powinien być
wyłącznym przedmiotem jego starań. Po za nim jest ono niepotrzebnym bezsensem i w każdej postaci dokuczliwą tyranią, bo — jak słusznie mówi Tocqueville — nie wkładam mojej głowy w jarzmo chętniej dlatego, że mi je podaje
milion rąk, a nie jedna.
O
ile w przyszłość spojrzeć możemy, zdaje się, że rozwój pójdzie dalej w kierunku wyzwolenia jednostki i że jego kresem będzie zupełna jej autonomia.
Tymczasem możemy mówić tylko o najdoskonalszym układzie tych stosunków w teraźniejszości.
Jakież
więc dziś są pożądane i słuszne prawa człowieka i obywatela?
1)
Przyznanie bezpośrednio lub pośrednio wyrażonej woli narodu wyłączności
stanowienia wszelkich obowiązujących ogół praw i władz.
2)
Przyznanie przedstawicielom narodu wyłącznego prawa wszelkich zmian w ustroju
państwa i rządzie a każdej jednostce lub grupie jednostek, popartej taką ilością,
jaka jest wymagana dla otrzymania przedstawicielstwa, prawa występowania do
parlamentu z piśmienną prośbą lub inicyatywą ustawodawczą.
3) Przyznanie
przedstawicielom narodu wyłącznego prawa wyznaczania i rozkładu podatków.
1 2 3 4 5 Dalej..
Przypisy: [ 22 ] O istocie konstytucyi, tłom.
polsk. 1906, str. 27, 44. [ 23 ] Dicey, Introduction à l'étude
du droit constitutionnel, tł. fr. 1902, str. 189 i n. [ 35 ] W wyniku sprzeczki z kawalerem de Rohan, w
której ten ostatni się skompromitował, dumny szlachcic nasłał na początkującego
pisarza grupę zbirów, którzy go poturbowali, a następnie doprowadził do
uwięzienia Voltaire’a na kilka tygodni w Bastylii, którą Wolter opuścił
udając się na dwuipółletnią emigrację do Anglii — która później miała
okazać się kluczowa dla kształtowania się jego późniejszych poglądów i
postawy — przyp. red. [ 24 ] Str. 20, 79-82, 185-7, 212-235, 240, 248, 262-7, 282, 324-5, 341. [ 25 ] S Hüppe, Verfassung der Republik
Polen, Berlin 1867, str. 146 i n. « Prawa Człowieka (Publikacja: 27-09-2005 )
Aleksander ŚwiętochowskiPseud. Poseł Prawdy (1849–1938). Publicysta, pisarz, historyk i filozof; czołowy ideolog pozytywizmu warszawskiego, czołowy przedstawiciel polskiego liberalizmu, jedno z najwybitniejszych wcieleń postawy racjonalistycznej i wolnomyślicielskiej. Stał się współtwórcą i przywódcą Związku Postępowo-Demokratycznego. Człowiek - sądził - zdeterminowany jest przez swą naturę biologiczną i przez związki społeczne; prawa moralne powstają w toku doświadczeń historycznych. Uważał, że postęp w ewolucyjnym rozwoju ludzkości dokonuje się za sprawą szlachetnych, osamotnionych w walce jednostek. Prowadził batalie o wolność myśli, laicyzację szkoły i innych instytucji życia społecznego, walczył z klerykalizmem, nietolerancją, fanatyzmem, bigoterią, swą proklamację bezkompromisowości i niezależności opinii zamknął zawołaniem: "Liberum veto! Veto przeciwko niewolnictwu myśli, samochwalstwu, poniżaniu innych, bladze, kłamstwu, obłudzie, ultramontenizmowi i innym cnotom 'podwójnej buchalterii' duchowej. Niech będzie pochwalona swoboda przekonań, sprawiedliwość, nauka i tolerancja, i prawda". Wydawał i redagował „Humanistę Polskiego” (1913–15); przed I wojną światową osiadł w Gołotczyźnie, koncentrując się głównie na działalności organizacyjnej w zakresie oświaty ludowej (organizował szkoły, opiekował się zdolnymi dziećmi chłopskimi, ruchem spółdzielczym). W pierwszym okresie twórczości (tj. do ok. 1880) uprawiał m.in. publicystykę literacką (programowy art. My i wy). W dorobku pisarskim Świetochowskiego znajdują się m.in. prace dotyczące genezy moralności ( O powstaniu moralności 1877 - rozprawa doktorska, Źródła moralności 1912), prace z zakresu historii idei ( Utopia w rozwoju historycznym 1910), a także pionierska Historia chłopów polskich w zarysie (t. 1–2 1925–28) oraz Genealogia teraźniejszości (1936) — paszkwil na współczesną umysłowość polską i stosunki w obozie rządzącym. Strona www autora
Liczba tekstów na portalu: 2 Pokaż inne teksty autora Najnowszy tekst autora: O prawach mniejszości | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 4373 |
|