|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Prawo » Prawa Człowieka
O prawach człowieka i obywatela [2] Autor tekstu: Aleksander Świętochowski
Oddzielne
tedy Stany Ameryki północnej miały swoje konstytucye (bills of rights), będące nieraz mieszaniną zasad, przejętych z ojczyzny (Anglii), nadań królewskich i własnych uchwał. Dnia 15 maja 1776
kongres kolonii w Filadelfii postanowił odłączyć się od macierzy i wezwał
je do opracowania własnych statutów. Z trzynastu stanów, tworzących Unię,
usłuchało jedenaście tego wezwania. Pierwsza, zdaje się niezależnie od
niego, Wirginia na konwencyi, obradującej w Williamsburgh od 1 maja do 29
czerwca, uchwaliła według projektu G. Masona „bill of rights", który stał
się wzorem dla wszystkich innych a nawet dla deklaracyi odprawionego w trzy
tygodnie potem kongresu Stanów Zjednoczonych, naszkicowanej przez Jeffersona.
Jellinkowi należy się zasługa ustalenia faktu poprzednictwa owych deklaracyj
przed francuską i ich pierwszeństwa w konstytucyi wirginijskiej. [ 9 ]
Jakże w tych bilach amerykańskich określone są prawa człowieka i obywatela?
Wszyscy ludzie — według nich — rodzą się jednakowo wolni i niezależni;
mają oni pewne prawa przyrodzone, których po złączeniu się w społeczeństwo
nie mogą pod żadnym warunkiem pozbawić swoich potomków, mianowicie: prawo do
życia i swobody wraz z możnością zdobywania i posiadania własności, dążenia
do osiągnięcia szczęścia i bezpieczeństwa. Żaden człowiek, ani żadna
grupa społeczna nie ma prawa do wyjątkowych lub odrębnych korzyści albo
przywilejów w społeczeństwie, chyba ze względu na zasługi publiczne. Społeczeństwo
jest dobrowolnem zrzeszeniem się jednostek. Wszelka władza spoczywa w niem całem, a urzędnicy są jego pełnomocnikami i sługami. Nikt nie może być pociągany
do odpowiedzialności za przestępstwa niedowiedzione, zmuszony do oskarżania
się lub świadczenia przeciwko sobie, aresztowany, więziony, wyzuty z własności,
pozbawiony opieki prawa, życia, wolności lub majątku tylko na mocy wyroku
swoich sędziów lub praw krajowych. Każdy może używać zupełnej swobody
wyznania, słowa i pisma. Żadne zapomogi, ciężary, opłaty, podatki nie mogą
być nakładane bez zgody narodu lub jego przedstawicieli. Własność prywatna
powinna być podporządkowana publicznej.
A
zatem, w najogólniejszych wyrazach, bille amerykańskie zapewniają jednostce:
równość, wolność, własność, bezpieczeństwo, udział w stanowieniu praw i nakładaniu podatków. Stało się to już przed r. 1789, czyli przed Rewolucyą
francuską.
Wszakże
nawet Jellinek przyznaje, że sama myśl ogłoszenia niezależnych od woli społecznej
praw człowieka była wypowiadana nieraz we Francyi jeszcze przed zwołaniem
Stanów generalnych w tak zwanych „cahiers" — aktach sądowych. Dopiero
wszakże Zgromadzenie narodowe uczyniło z niej podstawę prawa publicznego.
Niesłusznie (przez Jellinka również powtórzona) legenda przypisuje autorstwo
przyjętej przez nie „Deklaracyi praw człowieka i obywatela" -
Lafayettowi. Była ona bowiem pracą całego sejmu, dokonaną na podstawie
projektu jednej z jego komisyi (biur).
"Okazało
się rzeczywiście zjawisko prawie nieprawdopodobne — mówi Aulard — że
tych 1200 deputowanych, niezdolnych zdobyć się na jakieś wyrażenie ścisłe i jasne, gdy pracowali osobno lub w grupach, znajdowało dobre formuły, krótkie i szlachetne, we wrzawie rozpraw publicznych i przy pomocy improwizowanych
poprawek wznieśli oni w ciągu tygodnia gmach Deklaracyi praw [ 10 ].
Oto
jej zrąb: Ludzie rodzą się i pozostają
równymi wobec prawa; różnice społeczne mogą być oparte tylko na pożytku
ogółu. Celem wszelkiego stowarzyszenia politycznego jest zachowanie
przyrodzonych i niepodlegających przedawnieniu praw człowieka. Temi prawami są:
wolność, własność, bezpieczeństwo i opór przeciwko uciskowi. Zasada
wszelkiej władzy tkwi w narodzie. Wolność polega na możności czynienia
wszystkiego, co nie szkodzi innym. Wszystko, co nie jest zakazane przez prawo,
nie może być zabronionem. Żaden człowiek nie może być oskarżony,
aresztowany lub więziony, prócz wypadków określonych przez prawo i z
zachowaniem przepisanych przez nie form. Ci, którzy wywołują, wydają,
wykonywają lub każą wykonywać rozkazy samowolne, mają być karani [ 11 ].
Deklaracya
ta, którą Konstytuanta po raz pierwszy (1791) umieściła na czele swego
statutu konstytucyjnego, weszła — jako zbiór dogmatów wiary politycznej -
do następnych i dotąd jest wyznawana we Francyi.
Odbiła
się ona również w konstytucyach innych państw europejskich — zwłaszcza
niemieckich a ostatnio bałkańskich — pod postacią praw zasadniczych. Główne
wszakże jej korzenie tkwią w gruncie angielskim, amerykańskim i francuskim.
Zachodzą
wszakże między nimi wyraźne różnice. Chociaż zarówno ustawy angielskie,
jak amerykańskie mają tę wspólną cechę, że stanowią formuły prawne
stosunków przed niemi istniejących, czyli że są teoretycznymi wyrazami
dokonanego rozwoju życiowego, różnią się między sobą tem, że pierwsze są
orzeczeniami zwykłego, ciągle zmiennego prawodawstwa, drugie zaś stoją ponad
niem i wyznaczają niezmienną granicę między jednostką a państwem.
Wszechmocny parlament angielski może w każdej chwili znieść lub zmodyfikować
wszystkie prawa człowieka, podczas gdy amerykański nie może ich sam dotknąć
pod groźbą nieważności swych uchwał. Deklaracya zaś francuska odróżnia
się od billów anglo-amerykańskich tem, że jest ona nowym, teoretycznie pomyślanym
tworem prawodawczym. "Amerykanie — powiada Jellinek [ 12 ] — pragnęli posiadane już prawa ogłosić, jako wieczyste dziedzictwo swoje i wszystkich drobnych ludów. Francuzi przeciwnie chcieli stworzyć to, czego
jeszcze nie mieli, mianowicie instytucye, któryby odpowiadały ogólnym
zasadom. Wielką różnicę między deklaracyą amerykańską a francuską
stanowi właśnie to, że w Ameryce instytucye poprzedziły uznanie praw
jednostki, we Francyi zaś były jego następstwem".
Pomimo
wszakże swego pochodnego rodowodu i pewnej sztuczności, Deklaracya francuska
nie jest tem, czem ją w swem niezmiernie stronnem dziele przedstawił H.
Taine,
nie składa się bowiem z „dogmatów abstrakcyjnych, definicyj metafizycznych,
pewników mniej lub więcej literackich, to jest mniej lub więcej fałszywych,
bądź to ogólnikowych, bądź sprzecznych", jej artykuły nie są
„sztyletami zwróconymi przeciw społeczeństwu ludzkiemu". [ 13 ]
Ponieważ
Europa długo nie znała billów amerykańskich i nie podlegała ich wpływowi,
przeto Deklaracya francuska stała się dla niej (z wyjątkiem Anglii, idącej własną i nienaśladowaną drogą) wzorem, według którego Stary Świat pojmował i obwarowywał prawa człowieka i obywatela. W tym właśnie wpływie tkwi ogromne
jej znaczenie.
Jakże
to zagadnienie rozwiązywała filozofia?
Poznajemy i zdobywamy nasze prawa ludzkie nie rozumem i logiką, ale wolą i siłą. To też
teorya zajęła się zbadaniem i określeniem praw człowieka w społeczeństwie
wtedy, kiedy on w niem wystąpił i wywalczył sobie stanowisko. Starożytność — pomimo niejasnych napomknień sofistów i stoików — widziała go tylko w obywatelu; średniowiecze — pomimo swej religijnej równości — widziało go
tylko w szlachcicu i chrześcianinie. Dopiero nowsze czasy pod wpływem przełomów
politycznych i religijnych dostrzegły człowieka na wszystkich szczeblach
drabiny społecznej. Gdy on upomniał się o swoje dobro w buntach sumienia
przeciwko uciskowi panującego kościoła i w buntach poddaństwa przeciwko
uciskowi panujących przywilejów, filozofia, która jest zawsze mniej lub więcej
wiernem odbiciem rzeczywistości, stanęła w jego obronie. Wyszedłszy z założenia,
że istniejący ustrój społeczny jest wytworem sztucznym, zapoznającym i gwałcącym
prawa przyrody; że chcąc go zmienić i udoskonalić, należy go na nich oprzeć,
zaczęła ona je odkrywać a właściwie wynajdywać i układać z nich obowiązujący
„kodeks natury", jako statut regulujący niezmiennie, powszechnie i sprawiedliwie stosunki społeczne. Według Locke’a [ 14 ],
który rozpoczął szereg wielkich myślicieli tego kierunku, rozum, będący
prawem natury i wolą Boga, uczy, że wszyscy ludzie są równi i niezależni,
że nikt nie powinien szkodzić innym w życiu, zdrowiu, swobodzie i posiadaniu,
gdyż wszyscy są równouprawnionemi dziećmi jednego Ojca i sługami jednego
Pana. Każdy winien drugiego uważać i traktować jako istotę rozumną i wzajemnie być tak uważanym i traktowanym. Ponieważ w stanie natury ludzie
wpadają w ciągłe starcia osobiste, uniemożliwiające im byt uporządkowany i bezpieczny, więc z konieczności wytwarzają społeczeństwo. Jest to spółka
umowna, w której każdy oddaje swą władzę i wolność ogółowi, ażeby ten
rządził niemi według wydanych ustaw. Ponieważ władza prawodawcza, najwyższa w państwie, jest tylko władzą wszystkich członków społeczeństwa,
przeniesioną na jakąś osobę lub ciało zbiorowe, przeto nie może ona być
większą od tej, którą wszyscy ci członkowie mieli w stanie natury; ponieważ
zaś władza osobników nie jest dowolną, lecz ograniczoną przez prawo natury
zachowania wszystkich, więc też najwyższa władza nie rozporządza nikim
dowolnie. Krótko mówiąc: wola boska, zgodne z nią prawo natury, zgodny z niem rozum przyznaje człowiekowi niezależnie od społeczeństwa: życie, wolność i własność; te jego dobra nie mogą mu być ani odebrane, ani zmniejszone w żadnej organizacyi społecznej, której ustawy muszą się ściśle trzymać
granicy tych praw wrodzonych. Te prawa bowiem nie są ani ustępstwem, ani darem i łaską państwa lub panującego, nie są przywilejem obywatela, lecz przynależytością
człowieka. Kto mu je uszczupla lub wydziera, łamie umowę i upoważnia do
buntu — rewolucyi.
Prawo
natury i umowa społeczna były to dwie osie, na których obracała się
socyologia XVII i XVIII w. i którym szczególne znaczenie nadał Rousseau. Według
jego formuły, najdoskonalszej, jaka kiedykolwiek była postawiona, zadaniem
polityki jest „wynalezienie takiej postaci stowarzyszenia, któraby broniła i popierała całą swoją wspólną siłą osobę i mienie każdego
stowarzyszonego i przez którą każdy, łącząc się z wszystkimi, ulegałby
jednak tylko sobie i pozostał wolnym, jak poprzednio" (I, 6). Do tego celu ma
prowadzić tylko jedna droga, która go, niestety, chybia, mianowicie: każdy
stowarzyszony winien oddać całkowicie swoją osobę i mienie społeczeństwu,
które mu wydzieli jego słuszne prawa. A powinien się oddać bez zastrzeżeń,
bo gdyby zachował sobie jakieś prawa szczególne, których sam byłby sędzią,
to ponieważ wtedy brakłoby instancyi bezwzględnie go obowiązującej (wszechwładnego
społeczeństwa), więc wkrótce przywłaszczyłby sobie prawo sądzenia w każdym
wypadku. W tej ofierze nie tkwi żadne niebezpieczeństwo, gdyż: skoro każdy
oddaje się zupełnie, warunki dla wszystkich są równe; skoro każdy oddaje się
wszystkim, nie oddaje się nikomu i skoro nikt nie ustępuje więcej praw względem
siebie, niż ich nabywa względem innych, każdy otrzymuje wzamian równoważnik
tego, co utracił. Rousseau uważał zasady tej Umowy
społecznej za tak niewzruszone i święte, że „gdyby ktoś — powiada — uznawszy publicznie te dogmaty, postępował tak, jak gdyby w nie nie wierzył,
powinien być ukarany śmiercią, gdyż popełnił największą zbrodnię, skłamał wobec praw"
[ 15 ].
1 2 3 4 5 Dalej..
Przypisy: [ 9 ] Przyznają to już i Francuzi. „Chodziło (w sierpniu 1789) — mówi A.
Anlard — o ogłoszenie w języku francuskim zasad, które ogłosili
Anglo-amerykanie". Hist. polit. de la Revol. franc.
39. [ 11 ] Jellinek (Deklaracya praw) zestawił w głównych artykułach teksty deklaracyi francuskiej z amerykańskiemi. [ 12 ] W różnych miejscach jego rozpraw (Essays) a zwłaszcza w Two treatices, II. [ 15 ] Contrat social. ks. I r. 6 ks. IV, r. 8. « Prawa Człowieka (Publikacja: 27-09-2005 )
Aleksander ŚwiętochowskiPseud. Poseł Prawdy (1849–1938). Publicysta, pisarz, historyk i filozof; czołowy ideolog pozytywizmu warszawskiego, czołowy przedstawiciel polskiego liberalizmu, jedno z najwybitniejszych wcieleń postawy racjonalistycznej i wolnomyślicielskiej. Stał się współtwórcą i przywódcą Związku Postępowo-Demokratycznego. Człowiek - sądził - zdeterminowany jest przez swą naturę biologiczną i przez związki społeczne; prawa moralne powstają w toku doświadczeń historycznych. Uważał, że postęp w ewolucyjnym rozwoju ludzkości dokonuje się za sprawą szlachetnych, osamotnionych w walce jednostek. Prowadził batalie o wolność myśli, laicyzację szkoły i innych instytucji życia społecznego, walczył z klerykalizmem, nietolerancją, fanatyzmem, bigoterią, swą proklamację bezkompromisowości i niezależności opinii zamknął zawołaniem: "Liberum veto! Veto przeciwko niewolnictwu myśli, samochwalstwu, poniżaniu innych, bladze, kłamstwu, obłudzie, ultramontenizmowi i innym cnotom 'podwójnej buchalterii' duchowej. Niech będzie pochwalona swoboda przekonań, sprawiedliwość, nauka i tolerancja, i prawda". Wydawał i redagował „Humanistę Polskiego” (1913–15); przed I wojną światową osiadł w Gołotczyźnie, koncentrując się głównie na działalności organizacyjnej w zakresie oświaty ludowej (organizował szkoły, opiekował się zdolnymi dziećmi chłopskimi, ruchem spółdzielczym). W pierwszym okresie twórczości (tj. do ok. 1880) uprawiał m.in. publicystykę literacką (programowy art. My i wy). W dorobku pisarskim Świetochowskiego znajdują się m.in. prace dotyczące genezy moralności ( O powstaniu moralności 1877 - rozprawa doktorska, Źródła moralności 1912), prace z zakresu historii idei ( Utopia w rozwoju historycznym 1910), a także pionierska Historia chłopów polskich w zarysie (t. 1–2 1925–28) oraz Genealogia teraźniejszości (1936) — paszkwil na współczesną umysłowość polską i stosunki w obozie rządzącym. Strona www autora
Liczba tekstów na portalu: 2 Pokaż inne teksty autora Najnowszy tekst autora: O prawach mniejszości | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 4373 |
|