|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Nauka » Astronomia » Kosmologia
Bóg nie istnieje cz. 5 [1] Autor tekstu: Vincent Icke i Paul Jan de Wint
Tłumaczenie: Ilona Vijn-Boska
Na początku
czerwca tego roku holenderska stacja telewizyjna VPRO w ramach programów
edukacyjnych RVU nadała program
„Bóg nie istnieje" autorstwa Paula van de Winta i Roba Muntza. Program ten składał się z sześciu
odcinków, w których Paul Jan van de Wint rozmawiał z sześcioma
znanymi holenderskimi naukowcami o niebezpieczeństwie, funkcji i absurdzie
wiary. Cały zapis cyklu "Bóg nie istnieje":
Cz. 1. Rozmowa z Dickiem Swaabem (neurobiolog)
Cz. 2. Rozmowa z Andriesem van Dantzigiem
(psychiatra)
Cz. 3. Rozmowa z Hansem Crombachem (psycholog i prawnik)
Cz. 4. Rozmowa z Carlą Rus (psychiatra,
traumatolog i psychoterapeutka)
Cz. 5. Rozmowa z Vincentem Icke (astrofizyk i kosmolog)
Cz. 6. Rozmowa z Jaapem van Heerdenem (psycholog)
W piątym
odcinku Paul Jan de Wint rozmawia z Vincentem Icke (Utrecht 1946), profesorem
astrofizyki na Uniwersytecie w Lejdzie i profesorem kosmologii na Uniwersytecie
Amsterdamu.
Icke studiował w fizykę teoretyczną i astronomię na uniwersytecie utrechskim, a doktorat zrobił w 1972 roku w Lejdzie. Badania post
doktoranckie prowadził w Sussex, Cambridge i w kalifornijskim
Instytucie Technologicznym. Strona
domowa Prof. Icke.
Paul Jan van de
Wint: Co może Pan powiedzieć o powstaniu wszechświata? Jak to się odbyło? Vincent
Icke: Astronomia udziela na to odpowiedzi częściowo. Wiemy jak powstało
Słońce około pięć
miliardów lat temu, podczas wybuchu supernowej, wiemy jak powstały planety, i w
tym nasza wiedza jest solidna. Czy mógłby pan coś na ten temat powiedzieć? Najważniejsze
co odkryto, to fakt istnienia wszechświata zbudowanego z cząstek,
przestrzeni i czasu. O cząstkach tych, kwarkach, uczy się przeważnie w szkole i od czasu do czasu mówi się o nich. Budulcem Wszechświata
są również przestrzeń i czas. Te trzy elementy razem przesądzają, że
Wszechświat jest
taki, jaki jest. Jeśli chodzi o budulec, to osoby religijne
uważają, że wszechświat stworzył Bóg. Zgadza się. Ale nikt nie trafił
jeszcze na jego ślady… w każdym bądź razie do tej pory. ??? Nie ma żadnych
racji, aby uważać,
że za powstanie świata odpowiedzialna jest wyższa siła lub potęga, która
tym kierowała. Przeciwnie, godnym uwagi jest wniosek, że to zaszło samo z siebie i nikt nie musiał tutaj pomagać. Samo z siebie? Jest tak jak jest. I jeżeli już
chcemy odwoływać się do Boga, to musimy Go przedstawiać tak jak Spinoza.
[ 1 ] Bóg jest tym
kim jest. To można przyjąć, a ja temu nie będę zaprzeczał. Natomiast nie
ma żadnego dowodu na istnienie osoby trzeciej, która brała udział przy
powstaniu świata, nikt nie naciskał żadnych przycisków lub coś w tym
rodzaju. A co możemy powiedzieć o przypadku i determinizmie? Wszechświat składa się z niezliczonej ilości cząsteczek, przestrzeni i czasu. Przez to istnieje
gigantycznie wielkie, nie do opisania, prawdopodobieństwo kombinacji powodujących
możliwość przypadkowego zdarzenia. Szklanka, spadająca ze stołu na podłogę,
tłucze się na różne kawałki, i to na pewno nie podlega zasadzie
determinizmu Więc niemożliwością jest
dowiedzieć się, co te trzy elementy mogą... Nie tylko niemożliwe dla człowieka,
ale także nieznane samej naturze. Istnieje pewna niepewność w naturze
spowodowana kwantowym zachowaniem się maleńkich cząsteczek, które sprawia,
że niektóre rzeczy niekoniecznie zawsze muszą tak samo się zdarzać. Człowiek
często myśli w kategoriach „przyczyna i skutek": to jest rezultat, więc to był
powód. A w naturze nie zawsze jest to słuszne, ta sama przyczyna nie zawsze
daje ten sam skutek. Tak już jest we wszechświecie. Jest w nim jeszcze miejsce na
religię? To śmieszne, ale jeszcze jest. Mogę
sobie wyobrazić, że właśnie ta niepewność powodowana kwantowym
zachowaniem się cząsteczek zachęca ludzi do religii. W życiu codziennym można
to zauważyć i to wie każdy człowiek, że przyczyna i skutek nie należą do
przyjemnych spraw. Takie pojęcia, jak determinizm i pewność są
prawdopodobnie interesujące dla filozofów, ale w codziennym życiu mało ma
się z nimi do czynienia. Życie jest bardzo niepewne i trudne. A w początkach
powstania człowieka jako biologicznego gatunku było o wiele bardziej
niepewne niż teraz. Wtedy można było zostać pożartym przez lwy lub
tygrysy, mieć roztrzaskaną czaszkę przez grupę neandertalczyków i tym podobne. Panował również głód i trwała walka o przeżycie z dnia na
dzień. Stąd można też zrozumieć, że silnym impulsem do przyjęcia
religii była potrzeba poczucia się silnym wobec tych wszystkich niepewności. Dlaczego ludzie chcą swoją religię
przekazywać innym, też mogę częściowo zrozumieć. Bo kiedy coś mi
smakuje, na przykład jarmuż, to chcę, aby inni też to jedli i się
tym zachwycali. Ale żeby od razu zmuszać do jedzenia i zabraniać pasty
orzechowej grożąc spaleniem na stosie, to tego nie rozumiem. To jest całkowicie
niejasne. Choć mam tu takie przeczucie, że kiedy człowiek nie jest pewny
tego, co mówi, to ma nadzieję, że kiedy przekona drugiego do tego i zwiększy
się grono osób mówiących to samo, to tym samym on sam się upewni. Bo jak ktoś naprawdę jest czegoś
pewny i w to głęboko wierzy, to wszystko mu jedno, co inni uważają. Dokładnie. Zgadzam się z tym całkowicie.
Jak coś uważa się za prawdę… ja nigdy nie walczę o przekonanie o ładunku
elektronu. Dlaczego miałbym to robić, przecież to jest cząsteczka, o tym
można przeczytać, to można zmierzyć. No więc doszliśmy do różnicy
między naukową a religijną metodą. Jaka jest tu różnica? W naukowej metodzie poznawczej
odrzuca się wszystko to, co jest niezgodne z prawdą. To jest ciągły proces
badawczy. Coś zostaje przyjęte za prawdę, powstaje więc pytanie, co jest
szczególne w tym przyjęciu. To próbuje się wyjaśnić za pomocą teorii:
przy pomocy tej teorii przewiduje się wynik i sprawdza się, czy to się
zgadza. To jest bardzo krytyczny cykl, który wciąż zachodzi od nowa. Przez
co nagromadzono bardzo dużo wiedzy i dzięki temu notujemy coraz większy
postęp w porównaniu z tym, co wiedzieliśmy wcześniej. Pojutrze będziemy
wiedzieli jeszcze dużo więcej. Lecz w wierze jest inaczej. W tym wypadku mówi
się o wiecznych wartościach, których w nauce nie ma, bo tu ciągle się coś
się zmienia, ulepsza lub odrzuca. Podsumowując..., ten krytyczny
cykl potrzebny jest do rozwoju. Dokładnie do rozwoju, i to szczególnie w mojej specjalizacji. Jako teoretyk zajmuję się teoretyczną
astronomią, gdzie popełnianie błędów należy do codzienności. Próby wyjaśniania
zjawisk przeważnie się nie udają. Tak rzadko ma się słuszność. Trzeba
mieć bardzo dużo wytrwałości. A więc te wiekowe pewności i te wieczne
prawdy, to tak jest sprzeczne z tym, co nauka na co dzień
spotyka. Więc założenia wiary... Tak, to tylko zwyczajne założenia. I trzeba w to wierzyć. No tak,
ale być może dzięki temu religia jest dostępna dla wszystkich. Nie wiem. Ale, że trzeba
wierzyć, przeraża mnie. Mogę sobie wyobrazić, że można
wierzyć, ponieważ jesteśmy z gatunku małp a te przyzwyczajone są do
autorytatywnego przywódcy. A więc pragniemy, aby ktoś wciąż stał nad
nami. Czy rozsądnym jest założenie, że we Wszechświecie istnieją jeszcze inne
formy życia? Tak, ponieważ prawa dotyczące małych
cząsteczek, przestrzeni i czasu obowiązują w całym wszechświecie. Udało
się nam to zmierzyć i to jest historyczne dla kosmologii. W naszym układzie
słonecznym jest wiele planet, dziewięć większych i setki małych. W naszej galaktyce, nazwanej Drogą Mleczną, są setki
miliardów układów słonecznych. A dalej idąc, istnieją setki miliardów galaktyk z setkami miliardów słońc. Wszędzie są planety z tą samą strukturą
molekuł i tymi samymi prawami ich dotyczącymi. W takim wypadku powstanie życia
jedynie na naszej planecie byłoby zupełnie niezrozumiałym przypadkiem. A że
gdzieś tam we wszechświecie istnieje życie, jest uznawane przez większość
kosmologów. Lecz najpierw musimy jeszcze wiele odkryć. Czy więc
logicznie możemy przypuścić, że gdzieś istnieje inteligentne życie i że
„obcy" wierzą w tego samego Boga? Czy w tego samego to nie wiem, ale mogę
sobie wyobrazić, że inteligentne życie lub przynajmniej rozwijające się
inteligentne życie przechodzi czasowo fazę wierzenia w Boga. Zakładając,
że gdzieś w naszej galaktyce istnieje inny rodzaj inteligentnego życia, to
tam też powinny istnieć od czasu do czasu hierarchie, co biologicznie jest
zrozumiałe dzięki teorii Darwina. Na szczycie piramidy hierarchii powinna więc
stać moc lub moce, które są wszechmocne, wszechwiedzące, wszechwieczny i wszechobecne. Co zrobią wyznawcy religii jak zostanie odkryte
inne życie? Myślę,
że to samo, co było przy innych wielkich odkryciach nauki, wpierw stadium
negacji a potem faza rozłamu. Oni zawsze systematycznie powtarzali przy
takich okazjach: to nie może być, to nie prawda. To nie prawda, że Ziemia
może być okrągła, lecz Ziemia jest okrągła. Nie, Ziemia się nie
porusza. I co, Ziemia kręci się wokół Słońca. Nie, Ziemia jest jedyną
planetą we Wszechświecie a przecież teraz wiemy, że nie jest to prawdą.
Twierdzili, że jest tylko jeden układ słoneczny a do dziś odkryto już
setki. I tak to się toczy. Godne uwagi jest, że w tym samym człowieku często
współżyją tak z sobą sprzeczne przekonania: naukowe i religijne. Człowiek
wierzy w różne jasności, dusze i zjawy, i tym podobne rzeczy, lecz kiedy
wyciągnie komórkę z kieszeni, to wtedy ważna jest nauka, bo to produkt
skrystalizowanej wiedzy. A kiedy telefon komórkowy przestaje działać to ładuje
baterię a nie modli się o to do Boga.
1 2 3 Dalej..
Przypisy: [ 1 ] Podstawowym
założeniem Spinozy było, że istnieje tylko jedna substancja, która
stanowi podstawowy budulec wszechświata. Substancja ta musi istnieć sama
przez się i musi być pierwotna w stosunku do wszelkich swoich atrybutów.
Musi być nieskończona, istnieć samoistnie (nie być stworzona) i być
przyczyną istnienia wszystkich innych bytów — czyli musi być wszechmocna.
Nie może być zatem nic poza Bogiem. Jeśli jednak jest to Bóg i Bóg
jest jedyną substancją, to wobec tego wszystko, co istnieje, jest Bogiem w dosłownym znaczeniu. Jak głosi słynna propozycja nr 14: „Nie istnieje
żadna substancja, która by nie była Bogiem" — a zatem, substancja
tworząca cały istniejący wszechświat i Bóg są całkowicie tożsame. Nie
istnieje nic poza Bogiem, a wszystko, co istnieje, jest częścią Boga,
istnieje jakby w nim samym. Bóg jest tożsamy z przyrodą, naturą, materią i są to tylko różne nazwy dla tej samej podstawowej substancji. « Kosmologia (Publikacja: 20-10-2005 Ostatnia zmiana: 05-11-2005)
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 4422 |
|