Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
204.447.266 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 701 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
"Autorytety umacniają władzę. Ich zniewalająca siła zmniejsza krytycyzm na tyle, że niektórzy uznają czyjś autorytet wbrew racjom swojego rozumu, przystosowując się do opinii otaczających ludzi. Są to autorytety - nazwałabym urzędowe."
« Filozofia  
Złota Księga moich spotkań z filozofią [7]
Autor tekstu:

POSTEL, Guillaume

1510-1558. O Postelu jako socjaliście utopijnym mówił i pisał (w 1929 r.) Czapiński. Pismami Postela zająłem się ok. 1971 r. przy pisaniu „Filozofii francuskiego Odrodzenia" (1973, s.16, 20, 27-32, 34, 56, 161-162, portret s. 160). Z jego książki „O piśmie Fenicjan" (1552) najbardziej podobała mi się pochwała pisma. Postel napisał, że „pismo (...) jest najbliższe nieśmiertelności", ponieważ dzięki niemu możemy korzystać „ze skarbów wiedzy i rozsądku starożytnych, a także zwracać się do potomnych".

W przeciwieństwie do tych utopistów, którzy projektowali nowy ustrój społeczny dla małej wyspy, Postel projektował "powszechny pokój" w skali całego globu (De orbis terrae concordia). Był chyba pierwszym nowożytnym myślicielem, który nazywał siebie "kosmopolitą". Był także jednym z najbardziej radykalnych zwolenników równouprawnienia kobiet; nie tylko sporządził rejestr uczonych kobiet („Victoire des femmes"), ale posunął się do propozycji zastąpienia Trójcy świętej czterema osobami, umieszczając obok Syna Bożego — Córkę Bożą. Uznając różnice między religiami za nieistotne, twierdził, że można pogodzić Ewangelię z Koranem („Alcorani seu legis Mahometi et Evangelistarum concordiae liber").

LI ZHI

1527-1602. Personifikacja wolności myśli w filozofii chińskiej. Intensywne studia nad kulturą chińską podjąłem w roku 1989. Obejmowały one przede wszystkim poznawanie chińskiego pisma, chińskiego języka, chińskiej filozofii, chińskiej poezji, chińskiego malarstwa i chińskiej muzyki — a także przy okazji wszystkiego, co się wiąże z historią i życiem Chin.

Filozofię chińską poznawałem z najlepszych opracowań: Alfred FORKE „Geschichte der chinesischen Philosophie" (3 tomy, stron 1743 strony) i FENG Yulan „A History of Chinese Philosophy" (2 tomy, stron 1309). Zaletą tych prac była możliwość zanotowania chińskiej pisowni wszystkich nazwisk a także oryginalnej chińskiej wersji wszystkich myśli, które mnie zainteresowały). Miałem też w ręku wszystkie, dostępne w kilku bibliotekach uniwersyteckich, teksty myślicieli chińskich i rozmaite opracowania na ich temat. Mam prawo uważać, że jestem w Polsce jednym z najlepszych znawców filozofii chińskiej, co jak dotąd zaowocowało tylko kilkoma krótkimi publikacjami (najważniejsza: „Ergantropia w filozofii chińskiej", „Ruch Filozoficzny" 1993, nr 4, s.435-436) i kilkoma biogramami współczesnych filozofów chińskich (w druku).

Od samego początku było dla mnie jasne, że „Złota księga moich spotkań z filozofią" nie może pominąć moich spotkań z filozofią chińską, ale powinna pokazać moje wyzwolenie się z europocentryzmu i otwarcie na inne kultury, w szczególności na kulturę Wschodu. Biorąc jednak pod uwagę siłę rzeczywistego wpływu na moje myślenie, postanowiłem z całej kultury Wschodu wybrać tylko jakiegoś jednego myśliciela, który stanie się personifikacją mojego emocjonalnego stosunku do wartości tej kultury. Wybór nie był trudny, ponieważ postanowiłem szukać „mojego myśliciela" poza taoizmem, konfucjanizmem, buddyzmem i maoizmem.(...) Na szczęście — wbrew potocznemu mniemaniu — filozofia chińska, licząca trzy tysiąclecia, jest dostatecznie zróżnicowana, żeby każdy mógł w niej znaleźć coś dla siebie. Okazało się więc, że istnieje taki myśliciel, którego można uznać za chiński odpowiednik Bruna i Vaniniego, ponieważ żył w tej samej epoce, co oni, a jako autor „Książki przeznaczonej do spalenia" może być personifikacją chińskiej wolności myśli. Za umieszczeniem go przemawia także i to, że mam jego piękny portret.

Tytuły trzech jego książek: Fen shu = „Książka do spalenia", Cang shu = „Książka do ukrycia", Du shu le = „O rozkoszy czytania książek". Podstawowe źródło informacji: Jean-Francois Billeter: Li Chih 1527-1602. La genese et le développement de sa pensée jusqu’a' la publication du LIVRE 'A BRULER (1590), These, Geneve 1979, s, 298.

LEIBNIZ, Gottfried Wilhelm

1646-1716. Najpierw, mając 14 lat, dowiedziałem się, że Leibniz był przedstawicielem „filozoficznego optymizmu". Potem docierały do mnie różne informacje o filozofii Leibniza z podręcznika Tatarkiewicza, z wykładów Kazimierza Czapińskiego, z „Kandyda" Voltaire, z dzieł Kanta i Schopenhauera i z rozmaitych opracowań. Odrzucałem „harmonię przedustawną" i „nieprzenikalność monad".

Pierwsze prawdziwe spotkanie z Leibnizem to przestudiowanie w języku francuskim jego dzieła „Nouveaux Essais sur l’entendement humain" (1704, s. 532). Czytałem od 19 do 29 marca 1939 a wpisywałem uwagi do „Dziennika lektury" do 16 kwietnia 1939. Tym, co mnie najbardziej zafascynowało, było pojęcie „percepcji nieświadomych", które — już w stanie embrionalnym, a następnie przez całe życie - pod wpływem strumienia rozmaitych bodźców bez przerwy wytwarzamy, nie wiedząc o tym, że nasze percepcje świadome tylko „maleńkim wierzchołkiem olbrzymiej góry lodowej", niewidzialnej, ukrytej przed naszą świadomością. To Leibniz, na dwieście lat przed Freudem, wprowadził do filozofii pojęcie „podświadomości" jako ogromnego i wciąż rosnącego zbiornika percepcji nieświadomych, którymi jesteśmy wypełnieni i które wpływają na nasze myślenie i postępowanie. Pojęcie to przyjąłem na całe życie jako fundament „mojej psychologii", teorii poznania i filozofii człowieka.

Wiązało się z tym wyciągnięcie filozoficznego wniosku z wynalezienia mikroskopu. Leibniz jako pierwszy stwierdził, że to, co wydaje nam się maleńką kroplą wody jest w rzeczywistości ogromnym światem. Przed nim pojęcie „nieskończoności" związane było z wynalezieniem teleskopu, który przekonywał, że Wszechświat zawiera w sobie wielokrotnie więcej gwiazd, niż te, które widzimy gołym okiem. Mikroskop ujawniał, że to, co wydaje się nieskończenie małe, jest w rzeczywistości nieskończenie wielkie .

Trzecia fascynująca myśl dotyczyła nieskończonego zróżnicowania rzeczy. Istnieje wiele milionów drzew, na każdym jest mnóstwo liści, a mimo to nie ma na świecie dwóch jednakowych liści, a tym bardziej dwóch jednakowych umysłów ludzkich. Również ten radykalny pluralizm, eksponujący nieskończoną różnorodność bytów, stał się na całe życie fundamentem mojej ontologii.

Następne doniosłe spotkanie z Leibnizem miało miejsce w roku 1957, kiedy przeczytałem znakomita książkę Feuerbacha o Leibnizu (s. 295). Szczególnie spodobała mi się myśl Leibniza o dwóch sposobach czytania książki: jeden skoncentrowany na wyszukiwaniu cudzych błędów i potknięć, drugi na wyszukiwaniu tego, co najcenniejsze i czym można wzbogacić własny umysł (ut in aliorum scriptis potius quaeram profectus meos quam defectus alienos).

Pobudziło mnie to (w 1986) do opracowania własnej klasyfikacji kilkunastu różnych sposobów czytania, z których najważniejsze są trzy:

  • organocentryczny (polegający na wyszukiwaniu przydatnych narzędzi pojęciowych),
  • spacjocentryczny (polegający na szukaniu przestrzeni dla własnej aktywności myślowej) i
  • policentryczny (polegający na próbie ujęcia dzieła w jego obiektywnej wieloaspektowości).

Pisałem o tym w książce „Spotkania w rzeczach" (1991, s. 152, 154, 219, 247, 292-357, 399).

SCHOPENHAUER, Arthur

1788-1860. W połowie lat trzydziestych najbardziej zachwyciło mnie u Schopenhauera zdanie: „Obecność myśli jest jak obecność Ukochanej". To prawda, ale ja napisałbym inaczej: „Obecność Ukochanej może sprawiać tyle radości, ile sprawia pojawienie się niezwykłej i głębokiej myśli".

Kiedy Schopenhauer przystąpił do budowy własnego systemu filozoficznego istniały już w filozofii niemieckiej systemy Leibniza, Kanta, Fichtego, Schellinga, Hegla, a więc mogło wydawać się, że — jak to pięknie napisał Jurek Korkozowicz — „wszystkie myśli są już pozajmowane". A przecież Schopenhauer potrafił znaleźć przestrzeń dla własnej filozofii i stworzyć coś nowego. Był więc dla mnie przede wszystkim „przykładem". Gdybym miał własny hymn, to zamiast słów „Dał nam przykład Bonaparte…" mógłbym umieścić słowa: "Dał mi przykład Schopenhauer, że ja również mogę zbudować własny system". W latach 1937-1940 przeczytałem wszystkie dzieła Schopenhauera i byłem pod silnym wpływem jego filozofii. Przejąłem jego myśl o potężnym wpływie „woli życia", pragnień i uczuć na myślenie i rzadkich przypadkach prób emancypacji intelektu. Od niego też wziąłem koncepcję dwóch światów: świata brutalnej walki o byt i świata kontemplowania piękna.

COMTE, Auguste

1798-1857. Kiedy miałem 8 lat, w roku 1927, brat mojej Matki, Stefan Słubicki (1900-1941) przyniósł mi (z Kancelarii Cywilnej Prezydenta Ignacego Mościckiego) brazylijski Kalendarz Pozytywistycznego Kościoła Ludzkości. Było to moje pierwsze spotkanie z filozofią, z pozytywizmem, z językiem portugalskim, z kulturą brazylijską, z „Religią Ludzkości", którą stworzył filozof francuski Auguste Comte. Kalendarz był niezwykle piękny z wielki z dużymi barwnymi portretami na kredowanym papierze. W religii tej nie było Boga, jego miejsce zajęła „Wielka Istota" czyli Ludzkość, miejsce Matki Boskiej zajęła śliczna Klotylda de Vaux, miejsce chrześcijańskich świętych wielcy twórcy kultury. Patronami miesięcy byli w tym kalendarzu m.in. Homer, Arystoteles, Archimedes, Dante, Gutenberg, Szekspir. Prawdopodobnie od tego dnia Kult Wielkich Filozofów, Kompozytorów, Poetów, Malarzy, Uczonych stał się na całe życie moją „religią", choć od samego początku nie zgadzałem się na to, żeby ktokolwiek za mnie decydował o tym, którzy twórcy mają zajmować najważniejsze miejsce w moim Panteonie. Bardzo szybko w „moim kalendarzu" przestali być patronami miesięcy Mojżesz i święty Paweł, nie mówiąc o królu pruskim, Fryderyku „Wielkim", którego natychmiast wyrzuciłem z kalendarza.

Przez dziesięć następnych lat nie kojarzyłem „religii Ludzkości" z twórcą pozytywizmu, ponieważ filozofia ta nie budziła mojego zainteresowania. Comte to było nazwisko, wokół którego uformowały się — drobne i cienkie jak pajęczynka — masy apercepcyjne, składające się z informacji podręcznikowych bez udziału głębszych przeżyć, które powstają wówczas, kiedy się studiuje fascynujący filozoficzny tekst.

W moich dziennikach lektury do połowy lat 50-tych Comte jest nieobecny, ale już w 1959 roku ukazuje się moja praca pt. „Kalendarz Ludzkości (Auguste Comte)" w "Kalendarzu Wolnej Myśli", a wkrótce potem proszę mojego ucznia, Mariana Skrzypka o napisanie pracy pod tytułem „Pozytywistyczny kult Ludzkości", którą drukuję w „Euhemerze"1961, nr 3, s. 23-43). Później czytam dzieła Comte’a w polskich przekładach, ale wciąż tym, co mnie najbardziej interesuje jest jego kalendarz. We Wrocławiu moja studentka, Bożena Werner, napisała pod moim kierunkiem pracę magisterską "Z dziejów recepcji Augusta Comte’a w Polsce" (egzamin magisterski — 20.6.1966); najważniejszym problemem pracy było sporządzenie lepszego zestawu patronów miesięcy i tygodni, a także sprawdzenie, co polscy autorzy brali z Comte’a).


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 Dalej..

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Złota Księga moich spotkań z filozofią Odrodzenia
Złota Księga moich spotkań z filozofią XX w.

 Zobacz komentarze (6)..   


« Filozofia   (Publikacja: 02-11-2007 Ostatnia zmiana: 04-11-2007)

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Andrzej Rusław Nowicki
Ur. 1919. Filozof kultury, historyk filozofii i ateizmu, italianista, religioznawca, twórca ergantropijno-inkontrologicznego systemu „filozofii spotkań w rzeczach". Profesor emerytowany, związany dawniej z UW, UWr i UMCS. Współzałożyciel i prezes Stowarzyszenia Ateistów i Wolnomyślicieli oraz Polskiego Towarzystwa Religioznawczego. Założyciel i redaktor naczelny pisma "Euhemer". Następnie związany z wolnomularstwem (w latach 1997-2001 był Wielkim Mistrzem Wielkiego Wschodu Polski, obecnie Honorowy Wielki Mistrz). Jego prace obejmują ponad 1200 pozycji, w tym w języku polskim przeszło 1000, włoskim 142, reszta w 10 innych językach. Napisał ok. 50 książek. Specjalizacje: filozofia Bruna, Vaniniego i Trentowskiego; Witwicki oraz Łyszczyński. Zainteresowania: sny, Chiny, muzyka, portrety.
 Strona www autora

 Liczba tekstów na portalu: 52  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: W chiński akwen... Wolność w Hongloumeng
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 5613 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365