Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
204.446.693 wizyty
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 701 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
"Prawdziwa wiedza to znajomość przyczyn."
« Filozofia  
Złota Księga moich spotkań z filozofią [8]
Autor tekstu:

Przełomową datą jest 11.7.1977 — ukończenie lektury zbioru wierszy w języku portugalskim. Autorem tych wierszy jest poeta i filozof brazylijski, Joaquim MARTINS FONTES (1884-1937), a zbiór ma tytuł „Nos Jardins de Augusto Comte" (Rio de Janeiro 1938, s.187). Przeczytanie tych wierszy sprawiło, że napisałem — z potrzeby serca — tekst § 18 — W brazylijskich „Ogrodach Augusta Comte’a" („Portrety filozofów", 1978, s. 158-165).

Co „wziąłem" od Comte’a?

Jedną jedyną myśl: ideę ułożenia własnego „kalendarza" najbliższych mi Twórców Kultury. Pracuję nad nią już przeszło siedemdziesiąt lat, a tworzone przeze mnie w roku 2000 „Złote Księgi moich spotkań" z różnymi kulturami i dziedzinami kultury przybliżają mnie do realizacji tego celu. 1.8.2000.

STRAUSS, David Friedrich

1808-1874; najwyżej cenię jego książkę „Der alte und neue Glaube" [w połowie czerwca 1940 mój własny księgozbiór liczył około 100 książek, w tym 24 książki filozoficzne (Platon, Leibniz, Kant, Schopenhauer, Nietzsche, Eduard von Hartmann i Strauss]. Po przestudiowaniu tej pracy (na przełomie lat trzydziestych i czterdziestych) stanąłem po jego stronie przeciwko wszystkim, którzy go krytykowali — a więc także przeciwko Nietzschemu i Marksowi. Podobało mi się jego twierdzenie, że "nie jesteśmy już chrześcijanami", a na pytanie, czy mamy jeszcze jakąś religię, odpowiedź, że naszą religią jest Nauka i Sztuka.

Pisałem o nim kilka razy, m.in. w artykule „Ateizm Straussa" („Argumenty", 1958, nr 29) i w książce „Wypisy z historii krytyki religii" (1962, s. 321-329).

ENGELS, Fryderyk

1820-1895. Od połowy lat trzydziestych studiowałem prace Engelsa przez blisko 50 lat i chyba znam wszystkie, ale najwięcej zawdzięczam trzem pracom.

Ze „Wstępu do Dialektyki przyrody" wziąłem wizję epoki Odrodzenia jako „największego ze wszystkich dotychczasowych przełomów światopoglądowych" a gruntowne studia nad tekstami myślicieli renesansowych umacniały we mnie tę wizję, chociaż musiałem odrzucić engelsowskie utożsamianie Odrodzenia z wiekiem XVI, a tym bardziej z Reformacją. Z „Wojny chłopskiej w Niemczech" wziąłem kategorie „formy" i „treści" jako metodę religioznawstwa, polegającą na rozbijaniu religijnej „skorupy" i wyłuskiwaniu z niej „pozareligijnych treści" (filozoficznych, społecznych, estetycznych), które można zaakceptować i „roztopić" w kulturze świeckiej. Koncepcję tę opracowałem w roku 1958 i jestem jej do dziś wierny. „Rola pracy w procesie uczłowieczenia małpy" stała się dla mnie źródłem inspiracji dla wypracowania własnej teorii „pochodzenia" człowieka. Teoria ta odrzuca nie tylko teologiczną koncepcję stworzenia człowieka przez Boga, ale również darwinizm czyli koncepcję (umiejscowionego w czasach przedhistorycznych) jednorazowego stworzenia człowieka — w procesie ewolucji — przez Przyrodę. Jeśli decydującą rolę w procesie stawiania się „człowiekiem" odgrywa praca, to oznacza to, że każdy człowiek stwarza się sam, a ponieważ „człowieczeństwo" łatwo można utracić, więc niezbędna jest „autokreacja permanentna" — seria aktów stwarzających, potęgujących, pogłębiających lub przywracających utracone człowieczeństwo. Z tym, że mówiąc o pracy mam na myśli zarówno proces eksterioryzowania się we własne wytwory, jak procesy interioryzowania czytanych książek, słuchanej muzyki, oglądanych obrazów, zdobywanych umiejętności manualnych i umysłowych. Na Engelsa powoływałem się często, ale najważniejsze jest to, co napisałem w: „Rola kategorii formy i treści w definiowaniu religii i ateizmu" („Euhemer" 1958, nr , nr 5, s.17-30), „Wypisy z historii krytyki religii" (1962, s. 363-372), „Centralne kategorie religioznawstwa marksistowskiego", („Euhemer", 1969, nr 1-2, s. 3-17, „W 150 rocznicę urodzin Engelsa" („Euhemer", 1971, nr 1, s. 3-4, 21-22), „Człowiek w świecie dzieł", (1974, s. 39,138, 144, 147-148, 150, 269-271, 292, 298,338-339, 349, 352, 357), „Spotkania w rzeczach" (1991, s. 13, 146, 153-154, 158, 235, 306, 317).

HAECKEL Ernst

1834-1919. Istnieją trzy rodzaje motywów skłaniających do poświęcenia życia badaniom przyrodniczym. Jednym jest zdobycie sławy, nagrody Nobla, znalezienie własnego nazwiska w encyklopediach i słownikach a przynajmniej uzyskanie tytułu profesora. Drugim jest przyjęcie programu Kartezjusza: uczynić ludzi panami i posiadaczami przyrody. Przez kilka stuleci wierzono, że rozwój badań naukowych przyniesie rozwiązanie wszystkich problemów społecznych, zapewni wszystkim ludziom zdrowie, żywność, dobrobyt i szczęście. Częściowo oczekiwania te spełniły się: dzięki rozwojowi Nauki i Techniki wytwarzano coraz więcej towarów i niektórym ludziom żyło się dzięki temu lepiej. Ale wytworzone dobra były i są dzielone niesprawiedliwie; powstają olbrzymie fortuny, a równocześnie ogromne strefy nędzy i głodu, zdobycie panowania nad przyrodą zachęca do rabunkowej eksploatacji jej zasobów; wycina się lasy, zatruwa się powietrze, rzeki, glebę; niszczy się środowisko, odkrycia naukowe umożliwiają produkowanie broni masowej zagłady; wyprodukowano tej broni wielokrotnie więcej, niż trzeba do zniszczenia wszystkich form życia na ziemi.

Istnieje jeszcze trzeci motyw: bezinteresowne umiłowanie wiedzy połączone z wrażliwością na piękno. Są tacy astronomowie, których do badań pobudza piękno gwiazd, botanicy, którzy potrafią zachwycać się barwami i zapachem roślin, zoologowie wrażliwi na nieskończoną różnorodność kształtów żywych istot. Byli tacy badacze w epoce Bruna i Vaniniego — Przyroda była dla nich Boginią.

W wieku XIX taką renesansową duszę miał Ernst Haeckel, a w wieku XX — Antoni Bolesław Dobrowolski.

"Przyroda — pisał Haeckel — tak nieskończenie bogata w piękno i wzniosłość, daje każdemu człowiekowi z otwartymi oczyma i zmysłem estetycznym niewyczerpaną skarbnicę najpiękniejszych darów. Wprawdzie rozkoszowanie się każdym szczegółem przyrody już samo stać się może cennym źródłem szczęścia; ale rozkosz nasza się wzmaga, gdy znamy znaczenie każdego szczegółu i jego związek z resztą przyrody. Liczne podróże i ekspedycje podejmowane w celu zbadania nieznanych lądów i mórz, wydobyły już w poprzednim, ale jeszcze wielokrotnie więcej w naszym stuleciu nieprzeczuwaną mnogość nieznanych organicznych form na światło dzienne. Liczba nowych gatunków roślin i zwierząt wzrosła niepomiernie, a pomiędzy nimi (...) znalazły się tysiące pięknych i interesujących kształtów, dostarczające zupełnie nowych motywów malarstwu, rzeźbie, architekturze i artystycznemu rzemiosłu. Zupełnie nowy świat odkryty został zwłaszcza przez szerzej prowadzone badania mikroskopowe w drugiej połowie naszego stulecia, a szczególnie przez odkrycie baśniowych niemal istot zamieszkujących głębiny mórz. Tysiące misternych radiolarii i talamoforów, przepysznych medur i korali, dziwacznych mięczaków i krabów pokazało nam nagle nieprzeczuwane bogactwo ukrytych dotąd form, których swoiste piękno i różnorodność daleko przewyższają wszystkie dzieła sztuki stworzone przez ludzką fantazję.

Trzeba, żeby każdy miał oczy otwarte i zaprawił je do należytego patrzenia. Wszędzie przyroda, otaczająca nas, odsłania przed nami niezmierzone bogactwa rzeczy pięknych i tajemniczych. W każdym mchu i źdźble trawy, w każdym chrabąszczu i motylu po dokładniejszym zbadaniu znajdziemy piękności, które człowiek zwykle pomija bez uwagi (...) Gdy zaś użyjemy dobrego, silnego mikroskopu odnajdziemy w całej przyrodzie organicznej świat nowy, pełen niewyczerpanych uroków".

Dowodem prawdy tych słów są cudowne ilustracje do dzieł Haeckla (zwłaszcza okrzemki znalezione przez niego w głębi morza). Pisałem o nim w: „Haeckel o zwycięskim pochodzie nauki i pięknie przyrody" („Głos Wolnych", Bydgoszcz, kwiecień 1958, s. 9-11) i w książce „Wypisy z historii krytyki religii" (1962, s. 429-433).

JAMES William

1842-1910. Pierwsze moje spotkania z jego książkami przypadają na jesień 1938. Przeczytałem wtedy „Filozofię wszechświata", „Pragmatyzm" i pięć szkiców w języku angielskim. Pamiętam, że występowało w nich słowo pluralizm. Pierwsze „prawdziwe spotkanie" związane było z lekturą jego fundamentalnego dzieła „Principles of Psychology" — czytałem je od listopada do 9 grudnia 1939 a wpisywałem do „Dziennika lektury" do 18 stycznia 1940. Najsilniej wryły się w moją pamięć dwa wątki:

  • pojęcie „strumienia świadomości",
  • zauważenie decydującego wpływu naszych pragnień na percepcję (zauważamy przede wszystkim to, co jest nam do czegoś potrzebne).

Zapamiętałem także — na całe życie opis spotkania Jamesa z Agassizem.

Spotkanie najbardziej owocne miało miejsce w około roku 1956, kiedy przeczytałem własny egzemplarz „Doświadczeń religijnych" (The Varieties of Religious Experience), zaproponowałem Wydawnictwu „Książka i Wiedza" nowe wydanie i w kwietniu 1958 napisałem do niego przedmowę (druk: 1958, s. XI-XX) . Warto zwrócić uwagę na to, co w tej krótkiej przedmowie zostało „wyspacjowane": — James chciał „pokazać skomplikowanie i różnorodność przejawów życia religijnego" (s. XIII), — w tytule książki — i w całym tekście — nacisk pada na słowo „varieties", czyli na „mnogość różnic, którą znajdujemy w życiu duchowym rozmaitych ludzi" (s. XIV), — dla naszej epoki charakterystyczne są nie „nawrócenia", ale właśnie przeciwnie, procesy wygasania religii" (s. XX), — „odpowiednio do wielości postaw religijnych (...) mamy również ogromną mnogość najrozmaitszych postaw laickich" (s. XX).

Jeśli dobrze pamiętam, przez następne 30 lat nie wracałem do Jamesa. Dopiero w latach 1987-1991 kilkuletnia współpraca z prof. Teresą Rzepą skłoniła mnie do wzięcia na warsztat filozoficznych problemów psychologii i wtedy przeczytałem wiele prac klasyków psychologii i przejrzałem własne notatki z dawnych lektur psychologicznych. Ale do opublikowania czegoś nowego na temat Jamesa nie doszło. Pozostaje jednak faktem, że to właśnie James miał w roku 1958 decydujący wpływ na wprowadzenie (na stałe) pojęcia „różnorodności" do zestawu moich „centralnych kategorii".

NIETZSCHE, Friedrich

1844-1900. Moje pierwsze spotkanie z Nietzschem: „Tako rzecze Zarathustra" (w pięknym, młodopolskim przekładzie Wacława Berenta, studiowane od 13 stycznia do 5 marca 1934. W maju 1935 miałem już własny egzemplarz w oryginale niemieckim, i po trzech lekturach w języku polskim przestudiowałem je po niemiecku od 5 lipca do 22 sierpnia 1937 (a równocześnie „Der Wille zur Macht" od 6.7. do 18.8.1937. Później w ciągu kilku lat przeczytałem kilkanaście tomów innych dzieł i kilkakrotnie do nich wracałem. Od połowy lat trzydziestych miałem do Nietzschego — i mam do dziś - stosunek selektywny: pewne myśli akceptowałem, inne zdecydowanie odrzucałem.


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 Dalej..

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Złota Księga moich spotkań z filozofią Odrodzenia
Złota Księga moich spotkań z filozofią XX w.

 Zobacz komentarze (6)..   


« Filozofia   (Publikacja: 02-11-2007 Ostatnia zmiana: 04-11-2007)

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Andrzej Rusław Nowicki
Ur. 1919. Filozof kultury, historyk filozofii i ateizmu, italianista, religioznawca, twórca ergantropijno-inkontrologicznego systemu „filozofii spotkań w rzeczach". Profesor emerytowany, związany dawniej z UW, UWr i UMCS. Współzałożyciel i prezes Stowarzyszenia Ateistów i Wolnomyślicieli oraz Polskiego Towarzystwa Religioznawczego. Założyciel i redaktor naczelny pisma "Euhemer". Następnie związany z wolnomularstwem (w latach 1997-2001 był Wielkim Mistrzem Wielkiego Wschodu Polski, obecnie Honorowy Wielki Mistrz). Jego prace obejmują ponad 1200 pozycji, w tym w języku polskim przeszło 1000, włoskim 142, reszta w 10 innych językach. Napisał ok. 50 książek. Specjalizacje: filozofia Bruna, Vaniniego i Trentowskiego; Witwicki oraz Łyszczyński. Zainteresowania: sny, Chiny, muzyka, portrety.
 Strona www autora

 Liczba tekstów na portalu: 52  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: W chiński akwen... Wolność w Hongloumeng
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 5613 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365