Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
205.015.877 wizyt
Ponad 1064 autorów napisało dla nas 7362 tekstów. Zajęłyby one 29015 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy Rosja użyje taktycznej broni nuklearnej?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 15 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
Racjonalne wychowanie czyni człowieka mniej szczęśliwym, aby jego otoczenie było mniej nieszczęśliwe.
 Światopogląd » Dzieje wolnomyślicielstwa

Towarzystwo Szubrawców: pionierzy polskiego liberalizmu [3]
Autor tekstu: Zdzisław Horodyński

Taką jest w głównych zarysach treść kodeksu szubrawskiego.

Rozpatrując się w tych ustawach towarzystwa, trudno nie spostrzec wzoru, który przy układaniu ich służył prawodawcom za przewodnika. Dostarczyły go zwyczaje i przepisy wolnomularzy. Na podobieństwo tego starego zakonu dzielą się Szubrawcy na trzy oddzielne grupy, z których najniższą składali rustykanie drugiego rzędu, średnią rustykanie pierwszego rzędu, a najwyższą członkowie tzw. urbani. Pomiędzy ostatnimi rozróżniają jeszcze Szubrawcy trzy stopnie: dostojników, urzędników i członków zwykłych niepiastujących żadnego urzędu, niezaszczyconych żadnym tytułem. Jeżeli urzędnicy byli potrzebni ze względu na urządzenie towarzystwa, to istnienie dostojników niczym się wytłumaczyć nie da, jak tylko zwyczajem; a pomiędzy samymi urzędnikami, pomijając prezydenta, sekretarza i redaktora, których zamianowanie naturalna wskazywała potrzeba, znajdujemy strażnika i mówcę, których nazwy same przypominają podobne urzędy w związku wolnomularzy.

Oprócz tych podobieństw wpada w oczy symbolika, która tak wielką u Szubrawców odgrywała rolę. A przede wszystkim ów znajdujący się na stole prezydenta dzban wody źródlanej, szklanka i kompletne podręczniki historii powszechnej i geografii oznaczały myśl przewodnią towarzystwa, które postanowiło trzeźwo i zimno przypatrywać się sprawom społeczeństwa i krzewić w nim nauki poważne. Pieczęć towarzystwa wyobrażała między dwoma gałązkami dębowymi złożone na krzyż łopatę i miotłę, a za nimi na środku stępę [ 7 ], znane z powieści ludu narzędzia czarownic, które posłużyć miały wyobrazicielowi towarzystwa, „Szlachcicowi na Łopacie", do podobnych celów, jak wiedźmom bajecznym, do wzlatywania w powietrze, szybkiego przenoszenia się z miejsca na miejsce i podpatrywania czynności ludzkich, których naocznym zawsze mógł być świadkiem nie zwracając na się niczyjej uwagi, tajemnicze te przybory bowiem czyniły go niewidzialnym. Piastowana przez strażnika porządkowego łopata z napisem Tacere qui nescit, nescit loqui, przypomina wyraźnie młot. symbol wolnomularzy, a zwyczaj odbywania posiedzeń z nakryciem na głowie i zdejmowania go przy końcu schadzki, jest już w całości wyjęty z ich rytuału; w średniowiecznej loży bowiem pracowano również z nakrytą głową. Wreszcie uroczyste obrzędy przy przyjmowaniu nowego członka do grona Szubrawców są również tylko naśladownictwem podobnych zwyczajów wolnomularskich, gdzie nowo do związku przyjęty uściskiem ręki i powitaniem każdego z członków loży z osobna stwierdzał swą godność z ich wyobrażeniami i celami, braterstwo i miłość.

Obrzędy te wszystkie i zwyczaje wydawać się nam dziś mogą śmiesznymi, bezcelowymi wymysłami, wówczas jednak były one w modzie i nie obeszły się bez nich żadne kluby i związki, nie budziły też nawet podziwienia u współczesnych. Że Towarzystwo Szubrawców poszło w tym względzie za ogólnymi wyobrażeniami i hołdowało powszechnie przyjętemu zwyczajowi, jest rzeczą zupełnie naturalną, ale zewnętrzne te naleciałości nie uprawniałyby nas jeszcze do pomieszczenia go w rzędzie innych współczesnych towarzystw, zwłaszcza gdy środkiem do dopięcia celów zamierzonych miało być, jak o tym prawidło drugie kodeksu powiada: „przykładanie się, ażeby nie przestały wychodzić «Wiadomości Brukowe»". Dla dopełnienia tego warunku dość było nałożyć na członków obowiązek dostarczania artykułów, określić dokładnie zakres ich treści, zająć się wydawnictwem i postarać o licznych prenumeratorów. Szubrawcy jednak, nie poprzestając wcale na tym, przepisują sobie całą niemal regułę życia, chodzi im o to, by każdy z członków towarzystwa „pilnie i przykładnie wypełniał obowiązki swego stanu i powołania, poczytując je za pierwsze przed wszystkimi innymi", by życie prowadził moralne, nie grał dla zysku i nie pił, by się kształcił i czytał dzienniki, przepisują mu nawet, jakie ma książki posiadać. Obowiązki ściągające się „do utrzymania godności szubrawskiej" stanowią jeden z najgłówniejszych punktów w kodeksie i zaliczają towarzystwo już nie samą formą zewnętrzną, ale istotą organizacji do rzędu wszystkich innych współczesnych towarzystw. Przede wszystkim przestrzegali też Szubrawcy ścisłego ich wypełniania, a wykroczenia wszystkie wytykali sobie nawzajem bez żadnego względu. Jako dowód niech posłuży niżej przytoczony ustęp z mowy pana Gulbi, w której mówca, malując pokusy, jakie Szubrawca z drogi obowiązków jego sprowadzić mogą, między innymi powiada:
Ach to niebezpieczne skały!
Nasz Ojciec, choć doskonały,
A jednak w pewną niedzielę,
Gdy opadli przyjaciele,
Tak się niestety! zdarzyło,
Ze nawet schadzki nie było.

Dla bliższego słów tych wytłumaczenia dodamy, że tym Ojcem był Kazimierz Kontrym, jeden z nąjpierwszych dygnitarzy towarzystwa, jako jego założyciel jeden z najwięcej poważanych członków, człowiek liczący wówczas lat 55, mówcą zaś owym panem Gulbi był Ignacy Szydłowski, jeden z późniejszych Towarzystwa Szubrawskiego członków, młodzieniec 24-letni. Fakt ten musiał pozostać dobrze w pamięci Szubrawców, gdy o nim dygnitarz Szubravissimus Okorpinos w mowie drukowanej później w „Wiadomościach Brukowych" wspomina, pomimo że pół roku już upłynęło od tego zapomnienia Ojca o obowiązkach. Gdy tak bez względu nawet na wiek, dostojeństwa i zasługi około towarzystwa położone wytykano sobie nawzajem wady, musieli się Szubrawcy trzymać ściśle prawideł kodeksu i podług nich postępować, zwłaszcza, że litera prawa nie była tutaj martwą i znalazła nieraz zastosowanie w całej swej surowości. I tak wydalono raz z grona Szubrawca

Litwanisa z przyczyn, o których nas poucza wiersz umieszczony w „Wiadomościach Brukowych" z 1818 roku pt. Nagrobek Ex-Szubrawcowi Litwanisowi. Brzmi on jak następuje:
Przechodniu! u mogiły tej zatrzymaj kroki.
Biednego Litwanisa leżą tutaj zwłoki.
Za to, że do Szubrawców wszedłszy zgromadzenia,
Chciał bez pracy używać sławnego imienia,
Opuszczał schadzki, żadnym nie słynął pisaniem,
Ścięli mu łeb Brukowcy jednomyślnym zdaniem.
I mówią, że tak wszystkich będą ciąć bez względu,
Ktokolwiek bąki strzela, dopadłszy urzędu.

Jeżeli jednak w szczegółach tych znajdujemy wielkie podobieństwo pomiędzy Towarzystwem Szubrawców, a innymi z owego czasu towarzystwami, to zachodzi przecież wielka zasadnicza różnica, która nadaje naszemu towarzystwu zupełnie odrębną, oryginalną cechę. Polega ona w tym, iż Towarzystwo Szubrawców nie chciało wcale zapatrywań i zasad swoich szerzyć przez ciągłe, niczym nieograniczone pomnażanie liczby swych członków, że nie zamykało się w ten sposób wewnątrz siebie i nie przez ilość stowarzyszonych działało na zewnątrz; w redakcji „Wiadomości Brukowych" leży główny punkt ciężkości działania Szubrawców. Prawidło IV kodeksu ogranicza liczbę członków tzw. urbanów do czterdziestu, a po dwóch latach istnienia towarzystwa dodają Szubrawcy do kodeksu swego dopełnienie, w którym, określając bliżej stanowisko rustykanów w towarzystwie, wkładają tylko na rustykanów drugiego rzędu obowiązek dostarczania pism do „Wiadomości Brukowych" i ścisłego wypełniania obowiązków szubrawskich, nie nadają im jednak nazw mitologicznych i nie przyjmują do swego grona, dopiero po roku próby. Szubrawcy postanowili grono swoje przepisanymi kodeksem granicami ścieśnić o ile możności, odmawiali więc przyjęcia do towarzystwa każdemu, kto na ogólnym zebraniu nie zyskał głosów wszystkich członków obecnych, a w ten sposób ustrzec się także chcieli od napływu do towarzystwa ludzi innych przekonań i odmiennego sposobu życia. Przezorność ta wydaje się nam bardzo naturalną, wywołało ją bowiem zadanie towarzystwa, które nie zajmowało się wcale sprawami szerszego jakiegoś politycznego lub społecznego zakroju w ten sposób, iżby dążyło do natychmiastowego urzeczywistnienia swych planów, ale podjęło się pracy powolnej i mozolnej wprawdzie, ale ciągłej, wytrwałej i, jak się spodziewać należało, tym skuteczniejszej w przyszłości.

Celem towarzystwa było uszlachetnienie i umoralnienie społeczeństwa, uwolnienie go od błędów i przywar nieobjętych literą prawa, więc prawem niekaranych, błędów, które tylko własne sumienie ukarać może, od których powstrzymać może tylko poczucie własnej godności i honoru. Względem wad takich kierujemy się zwykle zasadą, iż nikt nie ma prawa rozbierać ich i sądzić, a tym bardziej publicznie ogłaszać. Z tego względu zadowolił kodeks szubrawski w zupełności wymagania satyry, przyjmując zasadę szanowania prywatności. Jeżeli zasady tej w całej jej doniosłej rozciągłości nie zastosowano później w praktyce, nie prawodawca będzie tutaj odpowiedzialnym.

W ogóle podnieść tutaj musimy wielką układających kodeks szubrawski troskliwość o wzorowe redagowanie organu towarzystwa. Tak postanowiono nie dopuszczać do druku żadnego artykułu, na którego umieszczenie w „Wiadomościach" nie zgodzi się większość członków na schadzce obecnych, a w ten sposób związali Szubrawcy rozrzucone kartki swego pisemka w jedną całość i stworzyli z nich jedną nierozerwalną księgę, luźne uwagi złączyli nicią przewodniej myśli i dążności, które, jakkolwiek dokładnie w kodeksie wyrażone, ujść mogły przecież uwadze każdego autora z osobna. To zastrzeżenie wkładało zresztą na każdego z członków towarzystwa odpowiedzialność za każdy umieszczony w „Wiadomościach Brukowych" artykuł, przyznawał się on otwarcie przed publicznością do potępiania wad, które pisemko wytykało, każdym artykułem odkrywał niejako część swoich własnych przekonań, a przez to tym większy interes wiązał go z resztą zgromadzonych na schadzce członków towarzystwa. Środek ten uniemożliwiał wszelką dysharmonie fałszywych tonów w „Wiadomościach Brukowych", a gdy tym sposobem każdy, choćby najmniejszy artykuł miał sankcję całego towarzystwa, tym chętniej i skwapliwiej musiał być sprostowanym, gdyby w nim jakie przeoczone na schadzce znaleziono usterki i w tym to celu zapewne przepisywał porządek dzienny w trzecim ustępie z obowiązku „czytanie Wiadomości Brukowych numerku przeszłego, jeśli będzie żądanie większości". W ten sposób starano się zapobiec wszelkim omyłkom, niedokładnościom, a względnie nawet nadużyciom ze strony autora lub redaktora. Musimy wreszcie zwrócić uwagę na przepisane kodeksem kary na redaktora za pomyłki historyczne, geograficzne, gramatyczne i mitologiczne, a nawet za błędy typograficzne, jako dowód, że o niczym nie zapomniano w kodeksie, co tylko mogło być w związku z celem towarzystwa.


1 2 3 4 5 6 7 8 Dalej..

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Plagi egipskie
Lekcje religii a Trybunał w Strasburgu


 Przypisy:
[ 7 ] Wszystkie trzy akcesoria były czarowniczymi środkami lokomocji, jak podaje K.W. Wójcicki: „Czarownice ruskie lecą w stępie, żmudzkie latają na miotłach, litewskie na łopatach, polskie na ożogach, miotłach". Stępa zwana też moździerzem kaszarskim była urządzeniem używane do obłuskiwania i kruszenia ziarna na kaszę. Składała się z wysokiego, wąskiego naczynia wydrążonego w kamieniu lub drewnie i drewnianego ubijaka zwanego stęporem. Często dolna, robocza powierzchnia stępora nabijana była metalowymi ćwiekami. Ożóg to z kolei był dawny pogrzebacz - przyp. MA.

« Dzieje wolnomyślicielstwa   (Publikacja: 17-06-2010 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 7355 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365