|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Światopogląd » Dzieje wolnomyślicielstwa
Towarzystwo Szubrawców: pionierzy polskiego liberalizmu [7] Autor tekstu: Zdzisław Horodyński
Oto były rozumowania Szubrawców: nie będziemy się też dziwili, iż nie szczędzili
oni barw najczarniejszych, jakie kiedykolwiek znalazły się na palecie satyryka,
do odmalowania tej uprzywilejowanej klasy społeczeństwa litewskiego. Przypatrzmy
się jednemu z tych obrazów.
Jesteśmy w „wspaniałym gmachu", do którego prowadzi droga „krzywa, wazka i błotnista". Gmach ten zowie się „świątynią narodowości", nad wielkimi drzwiami
jego daje się widzieć złoty napis: „Precz stąd nieurodzeni!" Odźwierny, „tłusty
jakiś jegomość z ogromną na czerwonej wstędze gwiazdą", broni wstępu do wnętrza
wszystkim „nieurodzonym", którzy by tam dostać się chcieli, zwabieni
„szczerozłotymi medalami lub dobrymi obiadami", które bóstwo w tej świątyni
czczone pomiędzy swoich wyznawców rozdziela. Stajemy przed obliczem bóstwa.
„Siedzi ono na tronie z okazałością, lecz niegustownie ubrane, u dołu szaty ma
śliczne z pozwów na eksdywizję garnirowanie. Obok siedzą narodowe głupstwo,
które ciągle siebie chwali, dalej narodowe przechwałki, nieczynność, pieniactwo,
wady, różnego rodzaju przesądy i śmieszności wymuskane i wykwintnie
przystrojone". Aby poznać tajemnice tej świątyni, trzeba wprzód złożyć
przysięgę. Rotę odczytuje na wezwanie arcykapłana, który za cudowną sprawą
bóstwa sześć garncy miodu na raz wypić może, „wielki inspektor narodowych
kominów, z których się kurzy dym wyśmienitą pachnący pieczenią". Rota ta brzmi:
„Ja X. X. obiecuję i przysięgam, iż stale, czule i sentymentalnie kochać będę
narodowość i bronić jej jak najusilniej; a mianowicie : 1) szczerze i najmocniej
wierzyć, iż każdy urodzony ziomek umie wszystko doskonale i zdolny jest do
piastowania wszelkich urzędów. 2) Będę wszelkimi sposobami powstawał przeciw
wolności nieurodzonych. 3) Wszystkie zagraniczne hotele napełnię sławą mego
narodu przez wspaniałe i zbytkowne wydatki. 4) Będę próżnował przez całe życie,
brzydził się wszelką profesją i pogardzał ludźmi, co tak nikczemnym żyją
sposobem. 5) Nie będę nigdy płacił długów. 6) Będę chwalił i uwielbiał wszystkie
narodowe przesądy. 7) Raz przynajmniej upiję się na dzień. 8) Nazwę się na
koniec hrabią, a za resztę majątku kupię krzyżyk maltański" (Nr 135).
Tak więc piętnowali Szubrawcy życie pewnej części szlachty jako samolubne i egoistyczne, bezcelowe, próżniacze, szkodę społeczeństwu przynoszące i zgubne w następstwach. Zarzucali, iż wlokło się ono wśród ciągłych zabaw, gier i rozpusty, a cechowała je do ostatecznych granic posunięta rozrzutność, której
bezpośrednim skutkiem była utrata majątków i zubożenie kraju. Jak już z przytoczonego przykładu poznać można, walczyli Szubrawcy tutaj z wielką,
niepowściągnioną żadnymi względami namiętnością, wycieczki ich były za ostre,
przedstawienie nadużyć przesadne, zbyt jaskrawymi nałożone kolorami, trudno im
jednak odmówić słuszności tam, gdzie chodziło o złe gospodarstwo, trwonienie
majątków i zbytkowne życie.
Utraty majątków i zubożenia dwie główne widzieli oni przyczyny: częste bezcelowe
podróże za granicę, a w kraju życie nad stan. O podróżomanii powiedzieć można,
iż była to niejako choroba, która trapiła całe ówczesne społeczeństwo — moda, na
której rozpowszechnienie rozliczne wpływały czynniki, najgłówniej zaś ślepe,
niewytłumaczone przywiązanie do cudzoziemczyzny, a po części i stosunki
polityczne. Ulegali tej modzie i bogaci i mniej zasobni, należało to do dobrego
tonu, gdy kto mógł się pochwalić, że widział, choćby tylko powierzchownie Paryż.
Za podróże te jednak ciężko odpokutowywały już nie jednostki, gdyż o nie nie
chodziło wcale Szubrawcom, ale kraj cały, którego wewnętrzne stosunki nie
przedstawiały się wcale w różowym świetle.
Przy powszechnym prawie zastoju wszelkiego przemysłu i handlu źródła dochodów
nie były liczne. Zresztą cały przemysł i handel zostawiono w rękach Żydów, ludzi
nieużywających równych praw z innymi klasami społeczeństwa i na lichwiarskie
rachujących zyski, podczas gdy szlachta uważała wszystkie podobne zajęcia za
hańbiące ród i nazwisko. Jedynym źródłem dochodów było wtedy gospodarstwo rolne;
ale próżniactwo i niedbalstwo nie dozwalały z niego ciągnąć zysków, które by
pokryć mogły potrzeby najczęściej wygórowane i zbytkowne. Częste za granicę
podróże, zabawy, gry i szczególna troska o okazałość powierzchowną pochłaniały
wszystkie dochody, braki wyrównywano zaciągniętymi długami. Aby się od
ostatecznej ruiny majątkowej uratować, starano się o urzędy, albo też usiłowano
pozbyć się wierzycieli jak najmniejszym kosztem, a w tym celu ogłaszano tzw.
eksdywizje. Eksdywizje były rzeczywiście wielką plagą społeczeństwa i jako taką
piętnowali je Szubrawcy w „Wiadomościach Brukowych" zupełnie słusznie; było to
bowiem otwarte wyzyskiwanie dobrej wiary i zaufania wierzycieli, ukryte pod
płaszczykiem uczciwości i prawa, grożące krajowi zupełną ruiną materialną. O dobrym i wzorowym gospodarstwie na majątkach obdłużonych nikt i nie pomyślał, a w ten sposób podkopywano dobrobyt kraju, podczas gdy eksdywizje utrudniały co
raz to bardziej potrzebny kredyt.
Tak przygotowywał się powoli smutny stan ekonomiczny, w jakim znajdowała się
Litwa w r. 1830. Jan Śniadecki w jednym z listów swoich do hr. Morskiej daje mu
wymowne świadectwo: zwie on Litwę krajem „demoralizacji i pieniactwa, w którym
powszechna panuje bieda, pieniędzy nie masz a pełno bankructw i eksdywizji".
Słowa te skreślone ręką 74-letniego, zgryźliwego starca są może zanadto ostre i dobitne i dalecy jesteśmy od twierdzenia, jakoby wszystkie eksdywizje
ogłaszający mieli zamiar pokrzywdzenia swoich wierzycieli, to jednak pewne, że
chociaż większość nie uległa może tej gangrenie społecznej, liczba jednostek,
które ona objęła, była o tyle znaczną, iż ściągnęła powszechną ludzi myślących
na siebie uwagę.
Życie takie, przy braku ochoty do pracy korzystnej dla kraju i jednostek, przy
braku gruntownej nauki i wiedzy mogło wytworzyć liczny proletariat pozbawiony
wszelkich godziwych środków utrzymania, słusznie też i trafnie oceniali je
Szubrawcy. Każdy bez wątpienia przyzna im szlachetność zamiarów, gdy dla
poskromienia tych nadużyć domagają się zaprowadzenia ksiąg gruntowych i hipotecznych i nawołują ogół do pracy, która uszlachetnia i nie hańbę lecz
zaszczyt przynosi. Bez niej i majętni ludzie stają się ciężarem społeczeństwa,
próżniactwo bowiem, jak słusznie twierdzą Szubrawcy, wyradza niezadowolenie z siebie nałogi, lub w najlepszym razie bezmyślne zajęcia, a jedne i drugie
prowadzą do ruiny materialnej.
Dotykając często eksdywizji i zbytkownego życia szlachty, dołączali Szubrawcy do
uwag swoich w tym względzie uwagi nad nagannym postępowaniem urzędników. Karcili
dumę asesorów i sprawników,
[ 22 ] wykazywali nadużycia eksdywizorów. Urzędy obywatelskie, przez szlachtę
piastowane, były najczęściej celem ich wycieczek; urzędy te były niepłatne,
wolny wybór obywatelstwa zaszczycał nimi zaufane osoby.
Z najmniejszymi szczegółami kreślili Szubrawcy te rozliczne sposoby, jakimi
starano się pozyskać głosy na sejmikach, które co trzy lata się odbywały. Na
jakie pół roku, a nawet i więcej przed sejmikami dzieli się obywatelstwo na
rozliczne stronnictwa i partie, które, nie przebierając wcale w środkach,
starają się o jak największą ilość zwolenników i działają tutaj namową i przekupstwem, lub przypuszczając do głosowania młodzież, z powodu swej
nieletności do wybierania jeszcze nieuprawnioną. Kandydaci tymczasem, ukryci za
plecami swych stronników, zwierzywszy się najbliższym i najbardziej wpływowym
przyjaciołom, wypierają się zamiaru kandydowania i starają się zachować pozór,
iż tylko ulegając prośbie przyjaciół kandydaturę przyjęli. W ten sposób wszystko
przygotowawszy, zjeżdża wreszcie obywatelstwo na sejmiki. Po kilku godzinach
zawziętych rozpraw, prowadzonych wśród gwaru i krzyku, przystępują wyborcy do
głosowania, które wypada na korzyść kandydatów najliczniejszego i najbardziej
zapobiegliwego stronnictwa. Kandydat trwa jednak w oporze i dopiero prośbami
zniewolony „gwałtem niemal zostaje urzędnikiem".
Któż jest ów obrany? pytają Szubrawcy, czymże się odznacza od innych, że doznał
takiego zaszczytu? I znajdują w nim albo człowieka chcącego zadość uczynić swej
próżności i miłości własnej, albo licznymi związkami rodzinnymi wpływowego
obywatela, z którym łączy wspólny osobisty interes wielu wybierających, lub
wreszcie podupadłego majątkowo człowieka, co wyzyskać pragnie stanowisko swe
urzędowe na własną korzyść. Doświadczenie bowiem uczyło, że obywatelskie urzędy,
jakkolwiek bezpłatne, tyle przynosiły często zysku, iż własne majątki obdłużone
łatwo z upadku ratowano. Przy wyborach nikt nie tylko o stosunki majątkowe, ale o zdolności i nauki nie pyta, nie rozstrzyga tutaj ani dobro kraju, ani nawet
interes stronnictwa, ale czysto osobiste względy, a w ten sposób przechodzą
urzędy w ręce ludzi niezdolnych do ich piastowania, lub co gorsza,
nadużywających swego wpływu i władzy.
W jaki sposób urzędnicy tacy wywiązują się z swoich obowiązków, łatwo
przewidzieć. Urząd obywatelski, powierzony rękom niezasłużonego, ale próżnego
lub z ostateczną ruiną majątkową walczącego człowieka, sprawowany bywa niedbale i opieszale, albo staje się źródłem dochodów urzędnika, na czym cierpi
społeczeństwo całe; przekupstwo bowiem panuje wszechwładnie, a demoralizacja
spływa na ogół stamtąd, skąd on wyroków sprawiedliwości oczekuje.
Zapełniali Szubrawcy podobnymi o nadużyciach urzędników uwagami nieraz całe
numery swego pisma, a gdy zdaniem ich na postępowanie urzędników ani sumienie,
ani własne przekonanie, ani wreszcie nauka i fachowe nie wpływały wiadomości,
wynaleźli „machinę do wydawania rezolucji (nr 20), która "dwojakim tylko
sposobem utworzoną być może" a to albo „za pomocą metalicznych ciężarków
(najlepiej srebrnych lub złotych), lub za pomocą pary z mocnych spirytusów".
Pierwszy sposób uznali za prostszy, krótszy i skuteczniejszy. Wynalazkowi temu
przeciwstawili obraz dobrego urzędnika-obywatela (nr 184). Ten posiadać powinien
przede wszystkim odpowiedni majątek, któryby mu pozwolił oddać się zupełnie
sprawom publicznym, powinien być następnie zdolnym i poczciwym. Miarą zdolności
są skromność i energia w wypełnianiu poruczonych obowiązków, poczciwości,
sumienność, gorliwość i praca. Jeżeli do tych żądań Szubrawców dodamy jeszcze
żądanie zrzeczenia się wszelkiej miłości własnej, próżności i dumy, a wreszcie
bezgranicznego prawie poświęcenia dla dobra ogółu, będziemy mieć przedstawiony
przez nich w „Wiadomościach Brukowych" ideał prawego obywatela jako uosobione
pojęcie obowiązków jednostki względem społeczeństwa. Źle robią zdaniem
Szubrawców ci, którzy posiadając odpowiednie zdolności i inne warunki, a czując,
iż dość sił mają do godnego sprawowania urzędów, uchylają się od tego
obywatelskiego obowiązku, nie ten bowiem jest dobrym obywatelem, kto
postępowaniem swoim nie wyrządza szkody społeczeństwu, lecz ten, kto się stara
być dlań pożytecznym.
1 2 3 4 5 6 7 8 Dalej..
Przypisy: [ 22 ] Powiatem zarządzał urząd ziemski: sprawnik ziemski oraz dwóch lub trzech
asesorów — przyp. MA. « Dzieje wolnomyślicielstwa (Publikacja: 17-06-2010 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 7355 |
|