Czytelnia i książki » Powiastki fantastyczno-teolog.
Enfant terrible boże [5] Autor tekstu: Lucjan Ferus
Śmiał się więc do rozpuku nieomal, z głupoty ludzi, ale do czasu
tylko. Bo kiedy przyszedł Bóg i z całą powagą „odebrał" ofiarę Abla,
delektując się wyszukanym zapachem dymu unoszącego się ku niebu i spoglądając
na niego łaskawym okiem — Szatanowi „opadła szczęka" z wrażenia, a śmiech
zamarł mu w gardle. Na pewien czas zatkało go całkowicie. — A więc to tak?! — pomyślał gdy doszedł do siebie — potrzebujemy dowartościowania ze strony swego własnego stworzenia?!
.. No, tego bym się nie spodziewał! A to ci heca! — rozważał w myślach,
obserwując z ukrycia co też będzie się dalej działo.
A dalej działo się tak, że jeszcze bardziej przyszło się zdziwić
Szatanowi, gdyż zobaczył, że Bóg nie raczył „przyjąć" ofiary od
Kaina. Nadstawił z ciekawością ucha, bo chciał usłyszeć uzasadnienie tego
dziwnego zachowania Stwórcy. To co usłyszał wprawiło go w niemałe
zdumienie, szczególnie zaś ta znamienna końcówka:
— Jeśli zaś nie będziesz dobrze postępował, grzech leży u wrót i czyha na ciebie, a przecież ty masz nad nim panować — tak zakończył
Bóg swą wypowiedź do człowieka, który okazał niezadowolenie, iż jego
ofiara nie została przyjęta.
— Ależ to wyjątkowa hipokryzja! — zżymał się w duchu
anioł — człowiek, którego natura została skażona skłonnościami do
czynienia zła i nieprawości, ma panować nad grzechem?! Przecież to jawny
absurd! Każda żywa istota jest niewolnikiem swojej natury, bo jak mówi ludowe
porzekadło: „Natura ciągnie wilka do lasu". Czyżby Bóg o tym nie wiedział?!
Musi wiedzieć doskonale, gdyż on sam — dając prawa natury istotom żywym — sprawił, iż każde z nich zachowuje się zgodnie z nimi i zaspokajając
potrzeby swojej natury — żyje tak jak zaprogramował je sam Stwórca.
Więc sedno obłudy tkwi w tym, iż o ile Bogu wszechmocnemu
zmiana natury człowieka nie sprawiłaby żadnej trudności (ma on wszak nieskończone
możliwości), to dla samego człowieka jest to problem tak poważny, że
praktycznie biorąc nie do zrealizowania. Leżący poza jego możliwościami
biologicznymi. A jednak to Bóg każe człowiekowi aby był on dobry, pomimo
jego złej natury!.. Bóg, który nakazuje mu rozmnażać się z tą
grzeszną naturą, wiedząc doskonale jakie będą tego skutki i nic nie robiąc — mimo swych absolutnych możliwości — aby temu zapobiec! Czy to nie
zakrawa na jawną ironię i nie świadczy o jego wyjątkowej złośliwości i hipokryzji w stosunku do swych stworzeń?! -
Tak rozmyślał Szatan, stojąc ukryty za okazałym krzakiem jaśminowca,
który obsypany białym kwieciem pachniał tak mocno, przyprawiając nieomal o zawrót głowy.
— Trzeba tu coś przedsięwziąć, bo to się może dla
kogoś źle skończyć! — zadecydował w duchu, obserwując markotną minę człowieka,
od którego Bóg nie raczył przyjąć ofiary i jego nienawistne spojrzenia, które
posyłał bratu.
Kiedy więc Kain zaczął podejrzanie skwapliwie namawiać swego brata
Abla, aby wyszli sami w pole, anioł nie ukazując mu się, rzekł doń
znienacka:
— Co chcesz uczynić, nieszczęsny?!
Kain wystraszył się bardzo, słysząc głos a nie widząc
osoby. Rozglądając się ostrożnie dookoła, spytał drżącym głosem: — Kim
jesteś, że mnie o to pytasz?
— Aniołem bożym!.. Odpowiedz mi lepiej na pytanie, które
ci zadałem! — powtórzył Szatan zdecydowanym tonem. Kain wiedząc z kim ma
do czynienia (a przynajmniej tak mu się wydawało), przyznał się, iż miał właśnie
zamiar zabić brata z zazdrości. Po prostu nie mógł znieść myśli, że jest
on miły Bogu, a nim Bóg pogardza, nie przyjmując ofiary z płodów roli.
— Posłuchaj mnie uważnie — powiedział Szatan z namysłem — czy to twoja wina albo twojego brata, że Bogu nie spodobała się twoja
ofiara? -
— Nno,.. chyba nie… — odparł Kain niepewnie.
— Na pewno nie!.. Ani ty nie jesteś temu winien, ani tym
bardziej twój brat! — zapewnił go anioł autorytatywnie.
— Więc co mam robić? — spytał Kain, na co od razu
uzyskał odpowiedź:
— Zmień profesję!
— Że co mam zmienić? — Kain podrapał się w głowę.
— Zawód,.. pracę,.. wykonywane zajęcie,.. innymi słowy:
jeśli Bogu tak bardzo odpowiadają ofiary ze zwierząt, a tobie zależy aby
zadowolić go pod tym względem, przestań zajmować się rolą, a zostań
pasterzem! Czy to nie lepsze rozwiązanie od tego, co miałeś zamiar zrobić?
Kain aż zaklaskał w dłonie z zadowolenia.
— Ależ tak!.. Że też mi to wcześniej do głowy nie
przyszło?! — zawołał z radością — wielkie dzięki aniele boży!.. Bóg z tobą! — i pobiegł za Ablem na pole, podzielić się z nim nowiną.
Następnego ranka gdy Kain szedł upolować przy wodopoju parę kóz na
początek, wesoło po drodze pogwizdując, gdyż było mu dziwnie lekko na
duszy, a też i dzień był wyjątkowo piękny, Bóg zapytał go z obłoku:
— Z czegoś taki zadowolony Kainie i skąd u ciebie taka
wesoła mina? Nie smuci cię już fakt, że wzgardziłem twoją ofiarą z płodów
roli?
A Kain na to z uśmiechem: — Nie Panie!.. Dawałem ci ją ze szczerego
serca, ale skoro nie podobała ci się, nie moja to wina!
Bóg zdziwił się nieco tym pragmatycznym podejściem do
religijnego rytuału, lecz nie dał tego po sobie poznać. Spytał
podchwytliwie: — A gdzie jest Abel, twój brat?
-Nie wiem Panie!.. Czyż jestem stróżem brata swego? -
odparł Kain nieco obcesowo, gdyż spieszył się bardzo. Kozy nie miały w zwyczaju długo przebywać przy wodopoju, gdzie drapieżniki również zaspokajały
swoje pragnienie. Ale po chwili zreflektował się:
— Doprawdy nie wiem, Panie!.. może jest na pastwisku,
chociaż nie,.. o tej porze powinien być jeszcze w zagrodzie,.. naprawdę nie
mam pojęcia! — rozłożył ręce w bezradnym geście.
Lecz Stwórca mimo jego nieporadnych tłumaczeń, zawołał gromko:
— Cóżeś uczynił nieszczęśniku!? Zabiłeś brata
swego?! Czy tak?!
Kain, który był o krok od tego karygodnego czynu, odetchnął z ulgą i odparł z podniesioną głową: — Nie, Panie!.. Nie zabiłem brata
swego,.. choć przyznaję, że brałem pod uwagę taką ewentualność,.. to
fakt i do tego mogę się przyznać,.. ale nic poza tym .
— Nie zabiłeś?!.. Czy ja dobrze słyszałem?!.. Nie zabiłeś
brata swego?! — spytał Bóg takim głosem, iż Kain dałby głowę, że słyszy
nutę zawodu w tych pytaniach.
— Mimo tego, że na niego i jego ofiarę patrzyłem łaskawym
okiem, a na ciebie i twoją ofiarę nie
chciałem nawet spojrzeć?! Mimo tego?! — widocznie Bóg nie mógł się
nadziwić psychicznej odporności Kaina, indagując go w ten sposób.
— Mimo tego, Panie!.. A tak naprawdę to dlatego, iż w porę
przysłałeś swego anioła, który w ostatniej chwili zawrócił mnie z drogi
przestępstwa, jednocześnie dając radę w jaki sposób rozwiązać ten
problem, bez rozlewu krwi braterskiej,.. I właśnie idę upolować parę kóz, a kiedy już je upoluję i będę pasterzem — tak jak Abel — będę mógł
ci Panie składać ofiary ze zwierząt, które sprawiają ci taką przyjemność!
Już nie mogę cię doczekać! Wybacz Panie, ale muszę już lecieć, bo potem
nic nie upoluję! Na razie!
Kain odwrócił się na pięcie i pobiegł rączo, kręcąc w powietrzu
arkanem, aż pył się za nim podniósł na piaszczystej drodze. Jego wesołe
pogwizdywanie słychać było jeszcze z daleka, nawet gdy zniknął z oczu.
— No, nie! Widzieliście go?! — zawołał Stwórca,
zdziwiony i niemile zaskoczony takim obrotem sprawy — Ten anioł zaczyna mnie
coraz bardziej wkurzać! Czyje to jest w końcu dzieło; jego czy moje?! -
spytał na koniec sam siebie,.. i w mgnieniu oka cofnął czas do momentu, kiedy
Kain rzekł do brata swego:
— Chodźmy na pole — a gdy już byli na polu (tu Bóg
szczególnie zadbał, aby ta droga odbyła się bez żadnych niespodzianek),
Kain rzucił się na swego brata i go zabił. Wtedy Bóg rzekł zadowolony: -
Nno!.. Jest tak jak miało być! Nie będzie mi tu jakiś pierwszy lepszy rolnik
poprawiał planu opatrznościowego!
Tymczasem Szatan stojąc za okazałym krzakiem jaśminowca i upajając się
jego wonią, miał przez chwilę dziwne wrażenie, jakby już wcześniej był w tej samej sytuacji.
— Eee,.. od tego zapachu zakręciło mi się w głowie
chyba.. — wytłumaczył sobie, wzruszając ramionami, bo nie wierzył w jakieś
Déjà vu… A szkoda, bo gdyby mógł spojrzeć z zewnątrz na to wydarzenie,
nie doświadczając jego skutków, dostrzegłby bardzo istotną rzecz; Bóg jako
wszechmocny byt — ma także możliwość ingerowania w bieg czasu. Co
to oznacza? A na przykład to, że w ogrodzie Eden mógł postąpić tak samo,
jeśli już „nie mógł" zapobiec temu co się wydarzyło, nieprawdaż? Lecz
to tylko taka luźna dygresja, wróćmy do meritum.
Więc jak już powiedziałem, Szatan będąc racjonalistą w stopniu nie
spotykanym raczej u aniołów, nie zawracał sobie więcej głowy tym dziwnym
wrażeniem. Skupił się na istocie sprawy; kiedy zatem Kain zabił swego brata
Abla, a Bóg nie tylko go nie ukarał, bo tej kary w postaci jałowości pracy
na roli, nie można właściwie nazwać karą; mógł ją zmienić przecież,
lecz dał mu nawet tajemnicze znamię, aby nikt mu nie wyrządził krzywdy (kto
niby miałby to uczynić? Prócz niego i jego rodziców, nikogo więcej nie było
wtedy na ziemi,.. nie licząc zwierząt oczywiście).
Szatan już wtedy dostrzegł tę niepokojącą prawidłowość; otóż Bóg
również i w tym przypadku nie zmienił natury Kainowi — chociaż fakt
zabicia swego brata potwierdzał najlepiej,
iż jest ona na tyle niedoskonała i zła, że jej posiadacza popycha do zbrodni
nawet — a postąpił wręcz przeciwnie; pozwolił mu się rozmnażać, tym
samym przenosić to zło na następne pokolenia i rozszerzać jego zasięg. Tego
nielogicznego i pozbawionego sensu działania Stwórcy, nie sposób było pojąć
aniołowi, który nie znał jego „planu opatrznościowego" względem ludzkości,..
ale kto go wtedy znał?
-----//-----
Mijały lata,… Szatan obserwował to grzeszne pokolenie Adamowe, samemu
będąc dla nich niewidoczny. Aż raz zobaczył jak Kain zbliżył się do
swojej żony, a ona poczęła i urodziła mu syna Henocha.
— Hmm,.. ciekawe,.. trzeba to zbadać dokładniej -
stwierdził enigmatycznie i spytał Kaina, który wypoczywał w cieniu namiotu: — Powiedz mi, kto to jest ta kobieta? — ten poderwał się z posłania, bo słyszał
głos jedynie, choć nikogo w pobliżu nie było.
— Kim jesteś, że wypytujesz mnie o takie rzeczy? -
spytał przestraszony, rozglądając się.
1 2 3 4 5 6 7 8 9 Dalej..
« Powiastki fantastyczno-teolog. (Publikacja: 14-06-2012 )
Lucjan Ferus Autor opowiadań fantastyczno-teologicznych. Na stałe mieszka w małej podłódzkiej miejscowości. Zawód: artysta rękodzielnik w zakresie rzeźbiarstwa w drewnie (snycerstwo). Liczba tekstów na portalu: 130 Pokaż inne teksty autora Najnowszy tekst autora: Słabość ateizmu | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 8113 |