Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
204.781.228 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 720 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
Niewielki jest wybór wśród zgniłych jabłek.
 Czytelnia i książki » Powiastki fantastyczno-teolog.

Enfant terrible boże [5]
Autor tekstu:

Śmiał się więc do rozpuku nieomal, z głupoty ludzi, ale do czasu tylko. Bo kiedy przyszedł Bóg i z całą powagą „odebrał" ofiarę Abla, delektując się wyszukanym zapachem dymu unoszącego się ku niebu i spoglądając na niego łaskawym okiem — Szatanowi „opadła szczęka" z wrażenia, a śmiech zamarł mu w gardle. Na pewien czas zatkało go całkowicie.

— A więc to tak?! — pomyślał gdy doszedł do siebie — potrzebujemy dowartościowania ze strony swego własnego stworzenia?! .. No, tego bym się nie spodziewał! A to ci heca! — rozważał w myślach, obserwując z ukrycia co też będzie się dalej działo.

A dalej działo się tak, że jeszcze bardziej przyszło się zdziwić Szatanowi, gdyż zobaczył, że Bóg nie raczył „przyjąć" ofiary od Kaina. Nadstawił z ciekawością ucha, bo chciał usłyszeć uzasadnienie tego dziwnego zachowania Stwórcy. To co usłyszał wprawiło go w niemałe zdumienie, szczególnie zaś ta znamienna końcówka:

— Jeśli zaś nie będziesz dobrze postępował, grzech leży u wrót i czyha na ciebie, a przecież ty masz nad nim panować — tak zakończył Bóg swą wypowiedź do człowieka, który okazał niezadowolenie, iż jego ofiara nie została przyjęta.

— Ależ to wyjątkowa hipokryzja! — zżymał się w duchu anioł — człowiek, którego natura została skażona skłonnościami do czynienia zła i nieprawości, ma panować nad grzechem?! Przecież to jawny absurd! Każda żywa istota jest niewolnikiem swojej natury, bo jak mówi ludowe porzekadło: „Natura ciągnie wilka do lasu". Czyżby Bóg o tym nie wiedział?! Musi wiedzieć doskonale, gdyż on sam — dając prawa natury istotom żywym — sprawił, iż każde z nich zachowuje się zgodnie z nimi i zaspokajając potrzeby swojej natury — żyje tak jak zaprogramował je sam Stwórca.

Więc sedno obłudy tkwi w tym, iż o ile Bogu wszechmocnemu zmiana natury człowieka nie sprawiłaby żadnej trudności (ma on wszak nieskończone możliwości), to dla samego człowieka jest to problem tak poważny, że praktycznie biorąc nie do zrealizowania. Leżący poza jego możliwościami biologicznymi. A jednak to Bóg każe człowiekowi aby był on dobry, pomimo jego złej natury!.. Bóg, który nakazuje mu rozmnażać się z tą grzeszną naturą, wiedząc doskonale jakie będą tego skutki i nic nie robiąc — mimo swych absolutnych możliwości — aby temu zapobiec! Czy to nie zakrawa na jawną ironię i nie świadczy o jego wyjątkowej złośliwości i hipokryzji w stosunku do swych stworzeń?! -

Tak rozmyślał Szatan, stojąc ukryty za okazałym krzakiem jaśminowca, który obsypany białym kwieciem pachniał tak mocno, przyprawiając nieomal o zawrót głowy.

— Trzeba tu coś przedsięwziąć, bo to się może dla kogoś źle skończyć! — zadecydował w duchu, obserwując markotną minę człowieka, od którego Bóg nie raczył przyjąć ofiary i jego nienawistne spojrzenia, które posyłał bratu.

Kiedy więc Kain zaczął podejrzanie skwapliwie namawiać swego brata Abla, aby wyszli sami w pole, anioł nie ukazując mu się, rzekł doń znienacka:

— Co chcesz uczynić, nieszczęsny?!

Kain wystraszył się bardzo, słysząc głos a nie widząc osoby. Rozglądając się ostrożnie dookoła, spytał drżącym głosem: — Kim jesteś, że mnie o to pytasz?

— Aniołem bożym!.. Odpowiedz mi lepiej na pytanie, które ci zadałem! — powtórzył Szatan zdecydowanym tonem. Kain wiedząc z kim ma do czynienia (a przynajmniej tak mu się wydawało), przyznał się, iż miał właśnie zamiar zabić brata z zazdrości. Po prostu nie mógł znieść myśli, że jest on miły Bogu, a nim Bóg pogardza, nie przyjmując ofiary z płodów roli.

— Posłuchaj mnie uważnie — powiedział Szatan z namysłem — czy to twoja wina albo twojego brata, że Bogu nie spodobała się twoja ofiara? -

— Nno,.. chyba nie… — odparł Kain niepewnie.

— Na pewno nie!.. Ani ty nie jesteś temu winien, ani tym bardziej twój brat! — zapewnił go anioł autorytatywnie.

— Więc co mam robić? — spytał Kain, na co od razu uzyskał odpowiedź:

— Zmień profesję!

— Że co mam zmienić? — Kain podrapał się w głowę.

— Zawód,.. pracę,.. wykonywane zajęcie,.. innymi słowy: jeśli Bogu tak bardzo odpowiadają ofiary ze zwierząt, a tobie zależy aby zadowolić go pod tym względem, przestań zajmować się rolą, a zostań pasterzem! Czy to nie lepsze rozwiązanie od tego, co miałeś zamiar zrobić?

Kain aż zaklaskał w dłonie z zadowolenia.

— Ależ tak!.. Że też mi to wcześniej do głowy nie przyszło?! — zawołał z radością — wielkie dzięki aniele boży!.. Bóg z tobą! — i pobiegł za Ablem na pole, podzielić się z nim nowiną.

Następnego ranka gdy Kain szedł upolować przy wodopoju parę kóz na początek, wesoło po drodze pogwizdując, gdyż było mu dziwnie lekko na duszy, a też i dzień był wyjątkowo piękny, Bóg zapytał go z obłoku:

— Z czegoś taki zadowolony Kainie i skąd u ciebie taka wesoła mina? Nie smuci cię już fakt, że wzgardziłem twoją ofiarą z płodów roli?

A Kain na to z uśmiechem: — Nie Panie!.. Dawałem ci ją ze szczerego serca, ale skoro nie podobała ci się, nie moja to wina!

Bóg zdziwił się nieco tym pragmatycznym podejściem do religijnego rytuału, lecz nie dał tego po sobie poznać. Spytał podchwytliwie: — A gdzie jest Abel, twój brat?

-Nie wiem Panie!.. Czyż jestem stróżem brata swego? - odparł Kain nieco obcesowo, gdyż spieszył się bardzo. Kozy nie miały w zwyczaju długo przebywać przy wodopoju, gdzie drapieżniki również zaspokajały swoje pragnienie. Ale po chwili zreflektował się:

— Doprawdy nie wiem, Panie!.. może jest na pastwisku, chociaż nie,.. o tej porze powinien być jeszcze w zagrodzie,.. naprawdę nie mam pojęcia! — rozłożył ręce w bezradnym geście.

Lecz Stwórca mimo jego nieporadnych tłumaczeń, zawołał gromko:

— Cóżeś uczynił nieszczęśniku!? Zabiłeś brata swego?! Czy tak?!

Kain, który był o krok od tego karygodnego czynu, odetchnął z ulgą i odparł z podniesioną głową: — Nie, Panie!.. Nie zabiłem brata swego,.. choć przyznaję, że brałem pod uwagę taką ewentualność,.. to fakt i do tego mogę się przyznać,.. ale nic poza tym .

— Nie zabiłeś?!.. Czy ja dobrze słyszałem?!.. Nie zabiłeś brata swego?! — spytał Bóg takim głosem, iż Kain dałby głowę, że słyszy nutę zawodu w tych pytaniach.

— Mimo tego, że na niego i jego ofiarę patrzyłem łaskawym okiem, a na ciebie i twoją ofiarę nie chciałem nawet spojrzeć?! Mimo tego?! — widocznie Bóg nie mógł się nadziwić psychicznej odporności Kaina, indagując go w ten sposób.

— Mimo tego, Panie!.. A tak naprawdę to dlatego, iż w porę przysłałeś swego anioła, który w ostatniej chwili zawrócił mnie z drogi przestępstwa, jednocześnie dając radę w jaki sposób rozwiązać ten problem, bez rozlewu krwi braterskiej,.. I właśnie idę upolować parę kóz, a kiedy już je upoluję i będę pasterzem — tak jak Abel — będę mógł ci Panie składać ofiary ze zwierząt, które sprawiają ci taką przyjemność! Już nie mogę cię doczekać! Wybacz Panie, ale muszę już lecieć, bo potem nic nie upoluję! Na razie!

Kain odwrócił się na pięcie i pobiegł rączo, kręcąc w powietrzu arkanem, aż pył się za nim podniósł na piaszczystej drodze. Jego wesołe pogwizdywanie słychać było jeszcze z daleka, nawet gdy zniknął z oczu.

— No, nie! Widzieliście go?! — zawołał Stwórca, zdziwiony i niemile zaskoczony takim obrotem sprawy — Ten anioł zaczyna mnie coraz bardziej wkurzać! Czyje to jest w końcu dzieło; jego czy moje?! - spytał na koniec sam siebie,.. i w mgnieniu oka cofnął czas do momentu, kiedy Kain rzekł do brata swego:

— Chodźmy na pole — a gdy już byli na polu (tu Bóg szczególnie zadbał, aby ta droga odbyła się bez żadnych niespodzianek), Kain rzucił się na swego brata i go zabił. Wtedy Bóg rzekł zadowolony: - Nno!.. Jest tak jak miało być! Nie będzie mi tu jakiś pierwszy lepszy rolnik poprawiał planu opatrznościowego!

Tymczasem Szatan stojąc za okazałym krzakiem jaśminowca i upajając się jego wonią, miał przez chwilę dziwne wrażenie, jakby już wcześniej był w tej samej sytuacji.

— Eee,.. od tego zapachu zakręciło mi się w głowie chyba.. — wytłumaczył sobie, wzruszając ramionami, bo nie wierzył w jakieś Déjà vu… A szkoda, bo gdyby mógł spojrzeć z zewnątrz na to wydarzenie, nie doświadczając jego skutków, dostrzegłby bardzo istotną rzecz; Bóg jako wszechmocny byt — ma także możliwość ingerowania w bieg czasu. Co to oznacza? A na przykład to, że w ogrodzie Eden mógł postąpić tak samo, jeśli już „nie mógł" zapobiec temu co się wydarzyło, nieprawdaż? Lecz to tylko taka luźna dygresja, wróćmy do meritum.

Więc jak już powiedziałem, Szatan będąc racjonalistą w stopniu nie spotykanym raczej u aniołów, nie zawracał sobie więcej głowy tym dziwnym wrażeniem. Skupił się na istocie sprawy; kiedy zatem Kain zabił swego brata Abla, a Bóg nie tylko go nie ukarał, bo tej kary w postaci jałowości pracy na roli, nie można właściwie nazwać karą; mógł ją zmienić przecież, lecz dał mu nawet tajemnicze znamię, aby nikt mu nie wyrządził krzywdy (kto niby miałby to uczynić? Prócz niego i jego rodziców, nikogo więcej nie było wtedy na ziemi,.. nie licząc zwierząt oczywiście).

Szatan już wtedy dostrzegł tę niepokojącą prawidłowość; otóż Bóg również i w tym przypadku nie zmienił natury Kainowi — chociaż fakt zabicia swego brata potwierdzał najlepiej, iż jest ona na tyle niedoskonała i zła, że jej posiadacza popycha do zbrodni nawet — a postąpił wręcz przeciwnie; pozwolił mu się rozmnażać, tym samym przenosić to zło na następne pokolenia i rozszerzać jego zasięg. Tego nielogicznego i pozbawionego sensu działania Stwórcy, nie sposób było pojąć aniołowi, który nie znał jego „planu opatrznościowego" względem ludzkości,.. ale kto go wtedy znał?

-----//-----

Mijały lata,… Szatan obserwował to grzeszne pokolenie Adamowe, samemu będąc dla nich niewidoczny. Aż raz zobaczył jak Kain zbliżył się do swojej żony, a ona poczęła i urodziła mu syna Henocha.

— Hmm,.. ciekawe,.. trzeba to zbadać dokładniej - stwierdził enigmatycznie i spytał Kaina, który wypoczywał w cieniu namiotu: — Powiedz mi, kto to jest ta kobieta? — ten poderwał się z posłania, bo słyszał głos jedynie, choć nikogo w pobliżu nie było.

— Kim jesteś, że wypytujesz mnie o takie rzeczy? - spytał przestraszony, rozglądając się.


1 2 3 4 5 6 7 8 9 Dalej..
 Zobacz komentarze (28)..   


« Powiastki fantastyczno-teolog.   (Publikacja: 14-06-2012 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Lucjan Ferus
Autor opowiadań fantastyczno-teologicznych. Na stałe mieszka w małej podłódzkiej miejscowości. Zawód: artysta rękodzielnik w zakresie rzeźbiarstwa w drewnie (snycerstwo).

 Liczba tekstów na portalu: 130  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: Słabość ateizmu
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 8113 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365