Czytelnia i książki » Powiastki fantastyczno-teolog.
Enfant terrible boże [8] Autor tekstu: Lucjan Ferus
— I szlag mnie właśnie trafia kiedy pomyślę, że tyle
roboty przy zakładaniu winnic pójdzie
na marne! Przecież po potopie nie zostanie z nich nawet śladu!.. Ale co robić,
skoro taka jest wola boża?! — zakończył z rezygnacją, sięgając po dzban i pociągając zeń parę tęgich łyków.
Szatan popatrzył na niego z litością; szkoda mu się zrobiło tego człowieka.
Wiedział co to znaczy mieć w życiu jakąś pasję, dla niego było nią poszukiwanie prawdy i też byłby nieszczęśliwy, gdyby ktoś mu
tego zabronił. Pochylił się ku człowiekowi i rzekł:
— A gdybyś spróbował uchronić przed potopem tę winnicę, o której mówiłeś?
— Ale jak to zrobić?! — mężczyzna spojrzał na anioła z nadzieją, lecz zaraz machnął ręką i dodał impulsywnie:
— Ee,.. to niemożliwe! Sam już nad tym myślałem, lecz
takiej masy wody nic nie przetrzyma! Napijmy się lepiej!
Nie zrażony tym Szatan, powiedział z zagadkowym uśmiechem:
— Brałeś pod uwagę taką możliwość?; Wykopujesz parę
lub więcej winorośli razem z ziemią w której rosły i wsadzasz je do
drewnianych skrzyń, które zabierasz ze sobą na arkę,.. dbając jedynie o to,
aby je podlewać regularnie i wystawiać na światło.. — nie dokończył, bo
Noe poderwał się i z impetem rzucając się na anioła, zawołał:
— No, niech cię uściskam aniele boży!.. Że też mi do głowy
to nie przyszło! — dziwił się jeszcze, ściskając i poklepując z radością anioła.
— Znakomity pomysł! I jaki prosty w istocie rzeczy! Musimy
to oblać! — zadecydował siadając na powrót i nalewając pełen kubek
aromatycznego płynu Szatanowi.
— Twoje zdrowie, mój drogi! Wielkie to szczęście dla
mnie, że zechciałeś tu przybyć zanim to pandemonium się zacznie, bo nie
wiedziałem już co mam czynić i z tego strapienia ani do pracy nie miałem
ochoty, ani do jedzenia!.. Pytaj więc o co zechcesz, jeśli tylko będę
wiedział, postaram się zaspokoić twoją ciekawość .
Szatan skinął głową, zastanawiał się przez chwilę, popijając małymi
łykami i delektując się tym udanym wynalazkiem Noego. Potem spytał:
— Powiedz mi, czy oprócz arki kazał wam Bóg zbudować
jakieś dodatkowe statki?
Mężczyzna pokręcił przecząco głową.
— Nie! Powiedział tylko abym zbudował arkę z drzewa żywicznego,
wykonał w niej przegrody i powlekł je smołą wewnątrz i zewnątrz. Potem
podał jej wymiary: 300 x 50 x 30 łokci i parę szczegółów odnośnie
pokrycia arki, wejścia do niej i trzech pokładów. O żadnych innych statkach
nie wspominał,.. a po co by one miały być, nawiasem mówiąc? -
spytał Noe z nagłym zainteresowaniem, patrząc badawczo na anioła.
— W jaki sposób macie zamiar sprowadzić te wszystkie
zwierzęta z odległych zakątków ziemi? — chciał wiedzieć anioł.
— Nie zastanawiałem się jeszcze nad tym, prawdę mówiąc!
Na razie z samą arką mamy od cholery problemów! Gdzie tu myśleć o zwierzętach! — odparł Noe z determinacją w głosie.
Szatan spojrzał na człowieka i pokiwał głową do swych myśli. Potem
powiedział:
— Tak pytam,.. bo ciekawi mnie w jaki sposób dostarczycie
te zwierzęta z całego świata , w jedno miejsce? A muszę ci powiedzieć, że
ziemia jest ogromna i poszczególne jej lądy rozdzielają wielkie morza. Aby do
nich dotrzeć miesiącami trzeba płynąć i to przy sprzyjającym wietrze i pogodzie,.. więc statki będą wam potrzebne i aż dziwne, że Bóg nie kazał
od razu ich budować razem z arką ?!
Noe podrapał się po głowie i sięgnął po dzban. Anioł spytał go,
kiedy napełnił jego kubek rubinowym płynem: — A tak przy okazji,.. znacie
chociaż zasady nawigacji morskiej?
— Że niby co?! — Noe wytrzeszczył na niego oczy, więc
Szatan sam sobie odpowiedział:
— Tak właśnie myślałem!.. Dziwne; transportu do
sprowadzenia zwierząt ze świata nie macie,.. gdybyście nawet mieli, nie
potrafilibyście dotrzeć na miejsce i wrócić z powrotem,.. a poza tym, jak byście
się ze sobą porozumiewali — zakładając, że wypłynęłyby cztery statki w cztery strony świata — aby mieć pewność, że nie pominęliście żadnego z gatunków żyjących na ziemi, a innych nie zdublowaliście?.. Czy zdajesz sobie
chociaż sprawę z ilości gatunków zwierząt zamieszkujących ziemię? Wiesz
także czym one się żywią i jakie mają zwyczaje?
Człowiek słuchał w milczeniu anioła, a gdy ten zadał ostatnie
pytanie, przechylił gwałtownie dzban, aż wino pociekło mu po brodzie. Potem
odstawił go zamaszyście na bok, otarł dłonią brodę i usta, zasłaniając
je przy okazji aby nie czknąć zbyt głośno i pochyliwszy się ku aniołowi,
powiedział impulsywnie:
— Powiem ci w zaufaniu,.. ale to tak między nami -
zastrzegł szybko.
— Mało mnie to obchodzi! Wymyślił Bóg tę historię z potopem, arką i zwierzętami — to niech teraz wymyśli jak je sprowadzić na
miejsce! Nie jesteśmy cudotwórcami; jak uda nam się zbudować arkę, to i tak
będzie nie lada osiągnięcie!.. Widziałeś jakie to cholerstwo ma być duże?! — spytał anioła, łapiąc go za rękaw i zaglądając mu w twarz.
Ten pokiwał głową ze zrozumieniem.
— Widziałem! I muszę przyznać, że podziwiam ciebie i twoją rodzinę! Bez szczegółowych planów,.. bez odpowiedniego doświadczenia,..
bez specjalistycznych narzędzi,.. porywać się na budowę takiego kolosa?! Jak
wy sobie sami z tym radę dajecie?
— Sami?! Jacy sami?! — oburzył się Noe — Pomagają
nam setki rodzin! Co my byśmy sami zrobili, zastanów się!
— Czy Bóg pozwoli ich wszystkich także zabrać do arki? — spytał Szatan, patrząc z uwagą na człowieka. Ten spuścił głowę i cicho odparł:
— Tego właśnie nie wiem,.. a nie śmiem go o to pytać! I to jest moje drugie zmartwienie! Na razie sami się garną do pomocy, licząc na
to, że Bóg ocali tych wszystkich, którzy pracowali przy budowie statku,..
lecz na ich miejscu nie byłbym tego taki pewien — zakończył z goryczą w głosie,
ponownie sięgając po dzban, a Szatan pomyślał w tej chwili:
-Ja także,.. ja także...
Resztkami cennego płynu Noe uczciwie podzielił się z aniołem i wypili w milczeniu. Potem człowiek przeciągnął się, ziewając.
— No, trzeba się wyspać przed jutrzejszą harówką!
Jeszcze raz dziękuję ci za cenną radę! Mam nadzieję, że ludzkość to
doceni, a ja osobiście mam ci dług wdzięczności do spłacenia! Jesteś swój
chłop, chociaż anioł! — i położywszy się obok synów, zasnął
momentalnie kamiennym snem. Być może śniły mu się jego ukochane winnice, o które już nie musiał się martwić.
Tymczasem Szatan, lecąc hen wysoko w górze, dziwił się bardzo, że
nie może utrzymać kursu lotu w linii prostej, mimo, że noc była bezwietrzna i księżycowa. Niespecjalnie się jednak tym przejmował, a wręcz odwrotnie;
zaczął pogwizdywać sobie jakąś wesołą melodię, czasem tylko przerywaną
niespodziewanym czknięciem, zadowolony, że poznał ciekawego człowieka i dowiedział się paru interesujących rzeczy (swoją wersję potopu przedstawiłem w innym tekście, zatem tutaj jest pominięty).
7. Tymczasem na ziemi mijały lata, dekady i wieki… Jej mieszkańcy
mieli teraz jedną mowę. Podczas wędrówki ze wschodu napotkali uroczą równinę i tam się zaczęli osiedlać. Powiedzieli sobie:
— Zbudujemy tu miasto i wieżę, która będzie tak wysoka,
by mogła spełnić rolę znaku, chroniącego nas przed rozproszeniem się po całej
ziemi .
Przystąpili więc do wypalania dużej ilości cegieł, potrzebnych jako
budulec do takiej inwestycji. Pewnego razu, kiedy mury miasta były już na ukończeniu, a sama wieża górowała nad nim znacznie, pojawił się tam Szatan, który
dziwnym trafem zjawiał się zawsze tam, gdzie coś się działo. Kiedy zobaczył
wysoką wieżę sięgającą chmur nieomal, spytał jej budowniczych: — Do czego
będzie służyła ta wysoka budowla?
Odpowiedzieli mu wtedy, że ma ona być znakiem aby nie rozproszyli się
po całej ziemi. Anioł na te słowa roześmiał się i odparł:
— Coś mi się wydaje moi drodzy, że chyba pomyliła się
wam skala problemu! — poczym zaczął tłumaczyć skonsternowanym budowniczym,
że z uwagi na krzywiznę globu ziemskiego, żadna wieża nie mogłaby
spełniać roli znaku topograficznego, zapobiegającego rozproszeniu się
ludzi po całej ziemi. Nawet stukrotnie wyższa. Dla potwierdzenia swych
słów, rysował im patykiem na piasku, na czym polega ten problem.
Ludzie słuchali jego słów i przyglądali się jego rysunkom, jedni z zainteresowaniem inni z niedowierzaniem.
— Więc mamy z niej zrezygnować?.. Już tyle pracy włożyliśmy w to przedsięwzięcie! Szkoda byłoby tego trudu,.. co mamy zrobić?.. Może
masz jakiś pomysł? — pytali go budowniczowie i przyszli mieszkańcy miasta.
Więc anioł zamyślił się głęboko, a potem odparł :
— Chyba mam pomysł odnośnie przeznaczenia tej wieży.. — wykonał gest dłonią aby ludzie zbliżyli się do niego, następnie zaczął
im coś tłumaczyć, ściszonym nieco głosem.
Musiał się spodobać budowniczym wieży ten pomysł anioła, bo raźnie
wzięli się do pracy z jeszcze większym zapałem i ofiarnością. Na efekt ich
pracy nie trzeba było długo czekać. Kiedy do końca budowy wieży brakowało
może jednego piętra, Bóg zstąpił z nieba by zobaczyć osobiście ten cud
architektury i techniki budowlanej. Jak było do przewidzenia, niezbyt spodobał
mu się pomysł budowli sięgającej jego królestwa nieomal. Może jednak by i to przełknął, gdyby nie zechciał przyjrzeć się z bliska okazałej tablicy,
przytwierdzonej do czołowej ściany wieży z wykutym w kamieniu napisem:
"WSZYSTKIM OFIAROM POTOPU, LUDZKIM I ZWIERZĘCYM,
POŚWIĘCAMY TĘ WIEŻĘ, BĘDĄCĄ POMNIKIEM I SYMBOLEM
NIEPOTRZEBNEGO OKRUCIEŃSTWA STWÓRCY, UPAMIĘTNIAJĄCĄ
TĘ WIELKĄ TRAGEDIĘ DLA NASTĘPNYCH POKOLEŃ.
NIE ZAPOMNIMY! W 531 ROCZNICĘ* TEGO MASOWEGO MORDU,
SKŁADAMY HOŁD JEGO OFIAROM. BUDOWNICZOWIE ORAZ
MIESZKAŃCY TEGO MIASTA".
Kiedy Bóg przeczytał ten napis, o mało szlag go nie trafił na
miejscu. Jego oblicze pociemniało jak gradowa chmura, a spojrzenie wydawało się
ciskać błyskawice. Głosem jak grom, zawołał: — Czyj to był pomysł?!..
Dawać mi tu tego co to wymyślił! — ale anioła już dawno nie było między
ludźmi. Odleciał nie wiadomo nawet kiedy i dokąd. Więc budowniczowie tej wieży
mogli z łatwością zwalić całą winę na niego. I tak też uczynili, tłumacząc
się nieświadomością w tym względzie.
Stwórca jednak nie dał się tak łatwo udobruchać. Aby uniemożliwić
im powtórzenie takiego lub podobnego numeru w przyszłości, pomieszał im języki
tak, że jeden nie rozumiał drugiego i rozproszył ich stamtąd po całej
ziemi. Sama wieża nigdy już nie została ukończona i popadła w ruinę, a tablica — dziwnym trafem — gdzieś przepadła bez śladu.
1 2 3 4 5 6 7 8 9 Dalej..
« Powiastki fantastyczno-teolog. (Publikacja: 14-06-2012 )
Lucjan Ferus Autor opowiadań fantastyczno-teologicznych. Na stałe mieszka w małej podłódzkiej miejscowości. Zawód: artysta rękodzielnik w zakresie rzeźbiarstwa w drewnie (snycerstwo). Liczba tekstów na portalu: 130 Pokaż inne teksty autora Najnowszy tekst autora: Słabość ateizmu | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 8113 |